Katalońskiemu dziennikowi Mundo Deportivo nie wystarczy fakt, że Real Madryt jest w swojej grupie za Borussią. Dziennikarze tej gazety chcieliby zobaczyć Królewskich poza rozgrywkami, ale według nich jest to niemożliwe przez... sędziów. A dokładniej Petera Rasmussena, który prowadził starcie City z Ajaksem. Katalończycy piszą, że Duńczyk ewidentnie skrzywdził w końcówce ekipę Manciniego nie dyktując karnego za faul na Balotellim i nie uznając prawidłowej bramki Kuna. Gdyby City wygrało 3:2, to "Real byłby prawie dwiema nogami poza Ligą Mistrzów". Taki wniosek po czterech kolejkach wysnuł dziennik, który uchodzi za poważny i który jest codziennie czytany przez kilkaset tysięcy ludzi! "Real, w przypadku wygranej Obywateli, w następnej kolejce jechałby do Anglii bez marginesu przegranej. W najgorszym dla Realu przypadku nawet wygrana z Ajaksem w ostatniej kolejce nic by im nie dała, gdyby City potem wygrało jeszcze w Dortmundzie, co ostatecznie sprawiłoby, że Niemcy wygraliby grupę, City byłoby drugie, a Real by odpadł. Tak już nie będzie, a Real Madryt prawie na pewno awansuje do 1/8 finału, ale jeśli Mourinho będzie się na coś skarżył w dalszych fazach, to trzeba będzie mu przypomnieć, że jego droga powinna była zakończyć się w grupie. Rasmussen dołączył do listy sędziów Mourinho", atakuje Mundo Deportivo. Do tego dziennik wyśmiewa Mourinho, że ten był przekonany po meczowych ujęciach, że Callejón nie był na spalonym, chociaż po spotkaniu specjalny program telewizji Canal+ pokazał, że Hiszpan był minimalnie wychylony przed obrońcę.
