Ojcones

  • Thread starter Deleted member 6793
  • Start date
@VitoC niedawno dostaliśmy taką wiadomość od logopedy z przedszkola młodej.
JBSvLvV.jpg
Córka pije z kubka w domu czy u babci, przez słomkę to tylko jogurt pitny czasem albo z dużej szklanki jak sobie coś zażyczy królewna :wink:
Chodzi głównie o wyjścia na plac zabaw czy jakieś wycieczki leśne albo na podróż autem żeby nie rozlała w foteliku.
No i nasza gwiazda mówi lepiej niż niektóre 3-4 latki (a w połowie lipca 2 rok wybił)
:cool:
 
Córka pije z kubka w domu czy u babci, przez słomkę to tylko jogurt pitny czasem albo z dużej szklanki jak sobie coś zażyczy królewna :wink:
Chodzi głównie o wyjścia na plac zabaw czy jakieś wycieczki leśne albo na podróż autem żeby nie rozlała w foteliku.
No i nasza gwiazda mówi lepiej niż niektóre 3-4 latki (a w połowie lipca 2 rok wybił)
:cool:
U mnie z czymś takim latają

 
No w tym przegryza rurki i przeciekają, już kilka razy wymieniana. I druga sprawa one mają za długie rurki wg logopedów i dziecko zamiast wargami łapać słomkę to wpycha do buzi
To niech logopedzi zrobią lepsze :boystop:
 
No w tym przegryza rurki i przeciekają, już kilka razy wymieniana. I druga sprawa one mają za długie rurki wg logopedów i dziecko zamiast wargami łapać słomkę to wpycha do buzi
Utnij od góry rurkę powinno pomóc, u mnie zadziałało.
 
Betonowy Krzychu wyłożył kwintesencję odpowiedzialnego ojcostwa na wczesnym etapie. Nic tylko wprowadzać w życie. Napisał też:
jeżeli po rozpoczęciu pobytu w żłobku/przedszkolu macie problem z ciągłymi chorobami dziecka i stanami zapalnymi uszu to rozważcie wizytę u laryngologa pod kątem diagnozy czy nie przydałoby się wyciąć powiększonego migdałka.
Tutaj bym się zastanawiał. Jeśli ze względu na powiększenie migdałka dziecko w konsekwencji ma zaburzoną wentylację zatok, oddycha ustami, bo przez nos niemal nie jest w stanie (dzieci częściej niż dorośli mają katar co wraz z powiększonym migdałkiem może całkowicie uniemożliwić oddychanie przez nos) i powodować właśnie przewlekłe stany zapalne zatok (wydzielina zalega w nosie zbyt długo) i uszu.

Ostatecznie gdy nic innego nie pomaga, zanim zdecydowałbym się na całkowite usunięcie przerośniętego migdałka, wybrałbym jego przycięcie (tonsilotomia).

Dlaczego?

Jak wiadomo - jesteśmy wyposażeni w migdałki nie bez powodu. Tworzą one system obronny przed wirusami, bakteriami, czy alergenami i służą m.in. do produkcji przeciwciał oraz tworzenia tzw. pamięci immunologicznej.

Reasumując - gdy wiemy powyższe raczej nie będziemy próbowali od razu naruszać, osłabiać ten system u swojego dziecka. Oczywiście nie próbuję tutaj podważać decyzji Krzycha, nie podał szczegółów i zakładam, że w przypadku jego syna nic innego nie dało się zrobić.
 
Betonowy Krzychu wyłożył kwintesencję odpowiedzialnego ojcostwa na wczesnym etapie. Nic tylko wprowadzać w życie. Napisał też:

Tutaj bym się zastanawiał. Jeśli ze względu na powiększenie migdałka dziecko w konsekwencji ma zaburzoną wentylację zatok, oddycha ustami, bo przez nos niemal nie jest w stanie (dzieci częściej niż dorośli mają katar co wraz z powiększonym migdałkiem może całkowicie uniemożliwić oddychanie przez nos) i powodować właśnie przewlekłe stany zapalne zatok (wydzielina zalega w nosie zbyt długo) i uszu.

Ostatecznie gdy nic innego nie pomaga, zanim zdecydowałbym się na całkowite usunięcie przerośniętego migdałka, wybrałbym jego przycięcie (tonsilotomia).

Dlaczego?

Jak wiadomo - jesteśmy wyposażeni w migdałki nie bez powodu. Tworzą one system obronny przed wirusami, bakteriami, czy alergenami i służą m.in. do produkcji przeciwciał oraz tworzenia tzw. pamięci immunologicznej.

Reasumując - gdy wiemy powyższe raczej nie będziemy próbowali od razu naruszać, osłabiać ten system u swojego dziecka. Oczywiście nie próbuję tutaj podważać decyzji Krzycha, nie podał szczegółów i zakładam, że w przypadku jego syna nic innego nie dało się zrobić.
Teraz już tylko w wyjątkowych przypadkach wycinają całkiem, standardowa procedura to właśnie spore przycięcie. U mojej młodej bardzo pomogło zdrowotnie plus zaczęła wyraźniej mówić (mieliśmy skierowanie zarówno od pediatry jak i neurologopedy).

Swoją drogą to jakby ktoś nie miał pomysłu na siebie to polecam zostanie neurologopedą. Koszt założenia gabinetu niski a w każdym miejscu gdzie byłem kolejki takie ze mogliby pracować 24h na dobę a i tak pacjentów by było więcej. No o teraz we Wro biorą już po 150zł za 45 minut. Nawet w mojej gminie wiejskiej są dwa centra neurologopedyczne + leczenia zaburzeń SI oraz 3 (pracuje tam po 4-5 specjalistów) oraz 3 mniejsze gabinety z jednym specjalistom a i tak trzeba czekać w kolejce na miejsce.
 
O co chodzi z tym wpisem w temacie o ojcostwie?
Jedną z rol ojca jezt nauczenie dzieci samodzielnosci, pracowitosci. Takie cechy powinnismy my ojcowie wzmacniac, ksztaltowac, albo i budowac.

Chlopak sobie radzi, nie wiem na ile musi, na ile nie. Jestem ojcem i o ojcostwie, mojej roli w stosunku do moich dzieci pomyslalem czytajac tego cwierka. Jesli sie tobie nie skojarzylo to spoko, zignoruj.
 
Jedną z rol ojca jezt nauczenie dzieci samodzielnosci, pracowitosci. Takie cechy powinnismy my ojcowie wzmacniac, ksztaltowac, albo i budowac.

Chlopak sobie radzi, nie wiem na ile musi, na ile nie. Jestem ojcem i o ojcostwie, mojej roli w stosunku do moich dzieci pomyslalem czytajac tego cwierka. Jesli sie tobie nie skojarzylo to spoko, zignoruj.
Wlasnie skojarzylo.

Ostatnio mielismy o tym ciekawa dyskusje w pracy z qmplem. Oboje jestesmy po 40 i mamy dzieci. On ma chlopaka 15/16 lat, ktory wedlug niego marnuje czas w wakacje spotykajac sie dniami i wieczorami ze znajomymi lub grajac w gry. Chcialby, zeby jego syn byl wlasnie taki jak kolega z Twojego twitta i zbieral juz doswiadczenie w pracy. Ja sie nie zgadzam i uwazam, ze ma cale dorosle zycie na zdobywanie doswiadczenia, prace i odpowiedzialnosc, a nastolatkiem jest sie tylko raz w zyciu i to przez kilka lat. To jest czas na zdobywanie innego typu doswiadczen, niekoniecznie zwiazanych z praca.

Ciekaw jestem co o tym myslicie.
 
:eddieconspiracy:
Literowka oldboje mialo byc. I nie szkaluj tylko, ale od razu powinienes podawac poprawna wersje.
 
Wlasnie skojarzylo.

Ostatnio mielismy o tym ciekawa dyskusje w pracy z qmplem. Oboje jestesmy po 40 i mamy dzieci. On ma chlopaka 15/16 lat, ktory wedlug niego marnuje czas w wakacje spotykajac sie dniami i wieczorami ze znajomymi lub grajac w gry. Chcialby, zeby jego syn byl wlasnie taki jak kolega z Twojego twitta i zbieral juz doswiadczenie w pracy. Ja sie nie zgadzam i uwazam, ze ma cale dorosle zycie na zdobywanie doswiadczenia, prace i odpowiedzialnosc, a nastolatkiem jest sie tylko raz w zyciu i to przez kilka lat. To jest czas na zdobywanie innego typu doswiadczen, niekoniecznie zwiazanych z praca.

Ciekaw jestem co o tym myslicie.
To czemuś pytał skoro się skojarzyło ;)

Ciężko wejsć w cudze rodziny i po swojemu porządki robić, bez wiedzy co działa, a co nie działa, jakie są dzieci, jakie są ich mocne strony, jakie są słabsze, itd itp. Na to wszystko jeszcze wyznawana hierarchia wartości...

15/16 to prawie dorosłość, więc proporcja wolności (i odpowiedzialności, bo to druga strona dokładnie tej samej monety) do beztroskiego, chronionego rodzicielskim kloszem dziecięctwa (a wspomniane granie w gierki na komputerze kupionym "za urodzinowe", w tym kontekście przecież tym jest, nie jest to "relaks po 8h pracy" tylko często "relaks od relaksu") powinna być duża. I nie chodzi o to żeby zmuszać batem, bo "potem życie bata nie oszczędza", ot chodzi o przygotowanie do tego co nadchodzi.

A to co nadchodzi, wedle mojej subiektywnej oceny oczywiście, będzie mniej stabilne i mniej przyjazne niż ostatnie 30 lat. Apokalipsy nie przewiduje, żeby nie było, ale jest więcej trudniejszych alternatywnych przyszłości, gdzie - wspomniana - pracowitość i samodzielność się przyda, niż alternatywnych przyszłości gdzie będzie "łatwiej". Z resztą: kiedy pracowitość i samodzielność się nie przydają?

Z ciekawostek to ja miałem z moją starszą kilka pogadanek o wartości nabywczej pieniądza, o średniej pensji w PL i proporcji kosztów życia na naszym przykładzie, ale także w jej wymarzonej Norwegii. Widziałem, że kilka rzeczy ją zakoczyło, pytała, i nie "wierzgała się" intelektualnie, jak to często przy takich "wykładach" robi.

EDIT:
I jeszcze jeden temat: czy studia są potrzebne? Czy te 5 lat życia warte? Które kierunki są tego warte, które nie są? To jest moja rozkmina, tym bardziej że jedziemy z edukacją domową już parę lat. Zapraszam do dyskusji.
 
Last edited:
To czemuś pytał skoro się skojarzyło ;)

Ciężko wejsć w cudze rodziny i po swojemu porządki robić, bez wiedzy co działa, a co nie działa, jakie są dzieci, jakie są ich mocne strony, jakie są słabsze, itd itp. Na to wszystko jeszcze wyznawana hierarchia wartości...

15/16 to prawie dorosłość, więc proporcja wolności (i odpowiedzialności, bo to druga strona dokładnie tej samej monety) do beztroskiego, chronionego rodzicielskim kloszem dziecięctwa (a granie w gierki w tym kontekście przecież tym jest, nie jest to "relaks po 8h pracy" tylko często "relaks od relaksu") powinna być duża. I nie chodzi o to żeby zmuszać batem, bo "potem życie bata nie oszczędza", ot chodzi o przygotowanie do tego co nadchodzi.

A to co nadchodzi, wedle mojej subiektywnej oceny oczywiście, będzie mniej stabilne i mniej przyjazne niż ostatnie 30 lat. Apokalipsy nie przewiduje, żeby nie było, ale jest więcej trudniejszych alternatywnych przyszłości, gdzie - wspomniana - pracowitość i samodzielność się przyda. Z resztą: kiedy się one nie przydają?

Z ciekawostek to ja miałem z moją starszą kilka pogadanek o wartości nabywczej pieniądza, o średniej pensji w PL i proporcji kosztów życia na naszym przykładzie, ale także w jej wymarzonej Norwegii. Widziałem, że kilka rzeczy ją zakoczyło, pytała, i nie "wierzgała się" intelektualnie, jak to często przy takich "wykładach" robi.
Nie chcesz się przeprowadzić do Norwegii, mizoginie?
 
Nie chcesz się przeprowadzić do Norwegii, mizoginie?
Moja starsza by chciała, Thorgal, fiordy, piękne zimy i chłod (nie lubi upałów, moja krew ;)), konie, z tym się jej Norwegia kojarzy. Uczy się norweskiego zresztą, sama z siebie chce.

Ja z moim zawodem prędziej czy później bym radę dał się przeprowadzić. Jakbym chciał :) Ale póki co nie chcę :)

A z tą mizoginią, to coś mnie omineło z politycznych njusów z Norwegii na czasie?
 
Back
Top