Follow along with the video below to see how to install our site as a web app on your home screen.
Note: This feature may not be available in some browsers.
Żyję, żyję. Wczorajszy dzień dostarczył na prawdę potężnie.
Na Biohazard jakiś cweluch mnie złapał za kieszeń. Takiego obrotowego łokcia na żebra poprawionego kolanem to ja od dobrych kilku lat nie zakurwiłem. Myślę, że żeberko mogło pójść, bo nadal jestem wielkim chłopiskiem +90kg, ale cóż. Idziesz pod scenę na koncert zespołu grającego hardcore, to licz się ze złamaniamiSkurwysyny, bić na łeb i patrzeć czy zęby lecą równo.
Sodom dobry chociaż część słuchałem z namiotu ratowników, bo na Thy Art przejechałem się na kolanach po betonie i trzeba było jakiś opatrunek. Kto w ogóle wymyślił miejsce main stage i ten próg zwalniający na środku.ŻSER=13297]@Jeff[/USER] co do recenzji za czwartek. Zostałem pozytywnie rozjebany przez Gutalaxa. To gówno było zajebiście śmiesznie i mega dobrze się na tym bawiłem. Idealny zespół na otwarcie dnia.
Zajebiście fajnie wypadł też Sodom. Panowie w świetnej formie. Natomiast Dickinson zupełnie mi nie podszedł, ale typowo muzycznie. Trzeba obiektywnie przyznać, że dziadek się nie oszczędzał na scenie mimo, iż dopiero co wyszedł z jakiegoś grypska. Machine Head bardzo dobry, z wykurwistą oprawą. Bardzo fajnie to wszystko siedziało.
Racja, budowlańcy na Gutalaxie wygrali. Jak mogłem zapomnieć o tak kluczowym zdarzeniuSodom dobry chociaż część słuchałem z namiotu ratowników, bo na Thy Art przejechałem się na kolanach po betonie i trzeba było jakiś opatrunek. Kto w ogóle wymyślił miejsce main stage i ten próg zwalniający na środku.
Gutalax i kibelmetal szczerze mnie rozbawił i dobrze się bawiłem ale to typowy zespół do koncertów na żywo, bo studyjnie nie da się tego słuchać. Najwięcej radochy mieli budowlańcy z budowy obok.
Thy Art, Broken Horizon, Blackgold, High on Fire - wszystko solidnie,
Kadavar kompletnie mi nie siadł ale to chyba wina tego, że taka muzyka na dużych scenach festiwalowych średnio wypada.
Machine Head jak zawsze dostarcza i TOP. Pod sceną zajebista atmosfera i bardzo dobry set chociaż po cichu liczyłem na Sonatę ale nie można mieć wszystkiego. Rzut piwem do niemca z młotem bardzo celny.
A z Dickinsonem mam podobne odczucia... Meh. Muzycznie ok i nic więcej, dłużył mi się strasznie jego koncert.
Ja za rok wracam na dłużej , trochę żałowałem wczoraj, że tylko na jeden dzień przyjechałem. Festiwal bardzo na plus.Racja, budowlańcy na Gutalaxie wygrali. Jak mogłem zapomnieć o tak kluczowym zdarzeniu
Na mainie najgorsze są te nierówne płyty betonowe oraz ten feralny próg dlatego, tak szczerze mówiąc, nieczęsto wchodzę tam w młyn (choć na Megadeth i na Kerrym nie odpuszczę).
Jeszcze co do Brusa. Ze znajomymi po kilkunastu minutach zaczęliśmy szukać alternatywy, bo nudne to było jak diabli. Tymczasem chuja, nic wtedy nie grało
Więc posłuchaliśmy tak z pół godziny, zjedliśmy co nieco i poszliśmy zająć sobie strategiczny slocik na Biohazard.
Na co dzień jestem raczej pacyfistyczny i staram się unikać używania siły. Natomiast wobec takiego skurwysyństwa nie ma litości. Ludzie się dobrze bawią, chcą się wyluzować, a takie cyniczne ścierwa wykorzystują "moment słabości". Jeśli dzisiaj np. na Megadeth będzie to samo, "macant" skończy podobnie. Nie ma co się ze śmieciami pierdolić w tańcu.@J.K potężne chłopisko, co wyjaśnia festiwalowych złodziejaszków![]()
Mam nadzieję, że w 2025 uda się wpaść, zobaczyć kilka genialnych koncertów i wypić browaraNa co dzień jestem raczej pacyfistyczny i staram się unikać używania siły. Natomiast wobec takiego skurwysyństwa nie ma litości. Ludzie się dobrze bawią, chcą się wyluzować, a takie cyniczne ścierwa wykorzystują "moment słabości". Jeśli dzisiaj np. na Megadeth będzie to samo, "macant" skończy podobnie. Nie ma co się ze śmieciami pierdolić w tańcu.
@Olo @Jeff wpadajcie za rok na całość. To jest impreza, która się zawsze broni, niezależnie od line-upu.
Jasne, będzie standardowa relacja z tego co obejrzę. Co do Dejwa, byłem rok temu na Megadeth i dawał radę, oby teraz też tak było.Mam nadzieję, że w 2025 uda się wpaść, zobaczyć kilka genialnych koncertów i wypić browara
Daj znać jak Megadeth wypadnie, bo czytałem że Dave dość mocno wokalnie kuleje.
Udanego wysprzeglania festiwalowych "macantów"![]()
Accept jak ja uwielbiam tych gości. Takie Judas Priest z Niemiec. Właśnie czytałem, że Paradise Lost bardzo słabo wypadli. Gdzie nie rzucę okiem, to wszyscy zgodnie pisze, że Mysticum to rozjebali festiwal. Wyczuwam, że na Terrorizer to musiał być młyn, jak sama cholera.Mam w końcu moment, więc napiszę jak siadł w piątek. Zacznę od minusów: Paradise Lost - grali jak za karę, a do tego dźwiękowiec spierdolił robotę. Do tego nie było wtedy żadnej alternatywy dla ich koncertu. Moim zdaniem słabo zagrał Megadeth, przy czym to jest mocno subiektywne. Pociągnęli cały koncert w trybie speedrunu, w 1h15m było po robocie, a Dave leciał jak automat i w sumie miał tylko jedną przerwę na pogadankę. Zeszłoroczny koncert w Katowicach był o niebo lepszy. Do tego nowy gitarzysta jest, moim zdaniem, wyraźnie gorszy od Kiko Loueiro. Wokalnie Dave nie stał najgorzej, ale wybitna ta forma nie była @Jeff. Life of Agony - przeciętny koncert. Jakoś się tego słuchało, ale nie porwało. Do zapomnienia.
Kończąc narzekanie, największe plusy to Terrorizer, Mysticum i... Accept! Co tu dużo mówić, panowie z Accept pociągnęli tak fajny oldschoolowy koncert, że aż mi było szkoda, że szedłem na Terrorizer, który się nakładał na nich. Natomiast Terrorizer to było cudo. Jeden z lepszych koncertów na tym festiwalu. Kogo nie pytam, mówi tak samo. A Mysticum to był blackmetalowy walec. Trzy chłopiska w szeregu, dwie gitary, jeden bas, brak perkusji. Hardy blackmetal zmieszany z industrialem. Był to chyba najcięższy koncert, jaki kiedykolwiek doświadczyłem. Miazga, po prostu miazga.
Innymi zespołami, które zagrały bardzo fajnie były Crowbar i Furia. Widziałem też kawałek Vltimas i brzmieli nieźle, ale było to za mało, żebym mógł coś więcej powiedzieć.
W sumie mam też dodatkową ciekawostkę od kolegi, który pracuje przy scenie w B90, ale i też lata po zapleczu. "Megadejw" był jedynym muzykiem, który latał ze stadem ochroniarzy. Reszta na luzie. Kolejna ciekawostka to kulisy gościnnego występu Robba Flynna z Vio-Lence. Facet przyszedł kilkanaście minut przed ich koncertem, z każdym z obsługi zbił grabę, porozdawał autografy, porobił sobie zdjęcia i do wyjścia na scenę sobie na luzie wszyscy gadali. Z opowieści wynika, że Robb to zajebisty ziomek, który w ogóle nie gwiazdorzy.
Też takie miałem odczucie na żywo podczas koncertu Accept. A PL, cóż. Póki co jest to jedyny koncert podczas tej edycji, na którym stwierdziłem "ja jebie, ale to jest kał... to jest asłuchalne". Tak samo w sumie stwierdzili moi wszyscy znajomi, którzy byli na tym koncercie. Nikt nie dotrwał do końcaAccept jak ja uwielbiam tych gości. Takie Judas Priest z Niemiec. Właśnie czytałem, że Paradise Lost bardzo słabo wypadli. Gdzie nie rzucę okiem, to wszyscy zgodnie pisze, że Mysticum to rozjebali festiwal. Wyczuwam, że na Terrorizer to musiał być młyn, jak sama cholera.
Ach Crowbar.... Niech nam grają jak najdłużej, z ciekawostek dochodzą słuchy, że DOWN pracuje nad 4 płyta.
Na BMTH bym został do końca, gdyby nie to Blasphemy. Na prawdę dobre granie. Natomiast Kerry zapewne wróci do Polski. Widać, że panowie się na prawdę dobrze bawili podczas koncertu, więc raczej ten projekt jeszcze jakiś album wypuści.@J.K
Co do BHMT to koncertowo są naprawdę spoko. Byłem na nich kilka lat temu na Woodstocku i to było niesamowite jak wszystkie kindermetale i inne gniewne nastolatki zaczęły spierdalać, bo jak tylko zaczął się koncert to wszystkie srogie harpagany włącznie ze mną zaczęły robić rozpierdol pod sceną.
A koncertu Kinga bardzo zazdroszczę i jeszcze bardziej żałuję, że nie byłem na dłużej.
Ja i moje kolano potwierdzają powyższe. Jak poszedłem do lekarza na obejrzenie rany to się przeżegnał i od razu przeciwtężcowy strzał zalecił.Natomiast jeśli chodzi o wady pod kątem organizacyjnym uważam, że organizator powinien przynajmniej spróbować oczyścić płyty pod główną sceną z gruzu, kamieni itd. Upadek tam nie należy do najprzyjemniejszych
A jak tam zdrówko? Poprawił się stan po tym jebnięciu?Ja i moje kolano potwierdzają powyższe. Jak poszedłem do lekarza na obejrzenie rany to się przeżegnał i od razu przeciwtężcowy strzał zalecił.![]()
Do Hatebreed będzie gitA jak tam zdrówko? Poprawił się stan po tym jebnięciu?
Trzymam kciuki! Zdaj relację, bo cholernie ciekawi mnie ten koncertDo Hatebreed będzie git![]()
Piękny sznyt dziennikarskiW sumie stwierdziłem, że jeszcze machnę post podsumowujący całokształt wydarzenia.
Organizacyjnie bardzo dobrze. Dwie bramy robią robotę, bo nie trzeba dorzucać kilometrów jeśli chce się wyjść w kierunku Śródmieścia. Na ogromny plus utrzymanie czystości. Po każdym koncercie wjeżdżała ekipa sprzątająca i np. po Gutalaxie gdzie latało od groma srajtaśmy było czyściutko. Śladów rozbitego szkła również brak. Zaletą jest również to, że wszystko jest blisko i nie trzeba nabijać kilometrów w celu przejścia z jednej sceny na drugą. Np. Sabbath, Shrine i Dessert Stage są dosłownie obok siebie. Bardzo dobre jest też to, że można wnosić własne bidony i je napełniać płynami w danych strefach. Tak samo dostęp do stref gastro elegancki. Kible/Toie też są wszędzie blisko, a w klubach są umywalki, więc można się przemyć po jakimś cięższym koncercie.
Natomiast jeśli chodzi o wady pod kątem organizacyjnym uważam, że organizator powinien przynajmniej spróbować oczyścić płyty pod główną sceną z gruzu, kamieni itd. Upadek tam nie należy do najprzyjemniejszych. Choć najlepiej by było, gdyby właściciel terenu tam po prostu wymienił nawierzchnię, bo obecnie jest tam w kurwę nierówno. Myślę też, że main stage mógłby być nieco wyższy. Rok temu tak było, dzięki czemu lepiej było widać co się dzieje na scenie z dalszej odległości.
Minusem też jest brak miejsca, ale niestety taka jest cecha tego terenu.
Jeśli chodzi o line-up to jest elegancko. Zróżnicowany repertuar czyni ten festiwal imprezą dla wszystkich fanów muzyki metalowej. Jedno nie podejdzie? Można iść na coś skrajnie innego. Tak jak przykładowo wczoraj byłem na Enter Shikari, które mi nie siadło, więc poszedłem na Asphyx. Tak jest w sumie w trakcie każdego dnia. Jedynym problemem jest to, że nie ma alternatywy dla co-headów. Pod tym kątem najlepiej zorganizowana była sobota. Tutaj ciągle coś grało wszędzie i była elegancka zakładka. Za to w czwartek nie było koncertowej alternatywy dla Dickinsona, a w piątek dla Paradise Lost (co bolało okrutnie xD). Ogromną zaletą tego festiwalu jest także promocja polskich zespołów. Nasi dostają bardzo fajne sloty godzinowe, dzięki czemu mogą się pokazać przed szerszą publiką.
Były też momentami problemy z nagłośnieniem na Main i Park Stage. Wspominałem o Fear Factory oraz Body Count, które grały na Park Stage z problemami. Na szczęście później tam się sytuacja poprawiła. Z mainem niestety było mocno różnie. Przykładowo na Paradise Lost siadał mikrofon, a na Megadeth momentami siadało nagłośnienie gitary Teemu. Mam nadzieję, że w przyszłym roku zostanie to ogarnięte
Mój subiektywny ranking najlepszych koncertów:
1. Biohazard
2. Kerry King
3. Gutalax
4. Ex Aequo: Terrorizer, Mysticum, Satyricon
7. Ex Aequo: Sodom, Blasphemy, Accept, Machine Head.
Najbardziej pozytywne zaskoczenie: Mysticum
Najbardziej negatywne zaskoczenie: Megadeth
Najgorszy koncert: Paradise Lost (to jest jedyny koncert, który był po prostu zły)
Ogólnie impreza zasługuje na ocenę 8/10. Na pewno na przyszły rok wezmę karnet w ciemno, bo wiadomo, że line-up da radę.
@Jeff @Olo @zielony666 i inni zainteresowani - wpadajcie za rok, bo Mystic Festiwal to jest kawał fajnej i wyjątkowej imprezy.
Z mojej strony EOT.
Dziękuję serdecznie! Mam nadzieję, że mój talent do pisania zostanie również doceniony przez promotora mojej pracy magisterskiejPiękny sznyt dziennikarski
Za rok się widzimy![]()
Promotor Ty ruro, dawaj 5 Wojtyle za pracęDziękuję serdecznie! Mam nadzieję, że mój talent do pisania zostanie również doceniony przez promotora mojej pracy magisterskiej![]()