muzyka metalowa.

@J.K
Jak tam Wojtyła, żyjesz? :awesome:
Żyję, żyję. Wczorajszy dzień dostarczył na prawdę potężnie.
Skurwysyny, bić na łeb i patrzeć czy zęby lecą równo.
Na Biohazard jakiś cweluch mnie złapał za kieszeń. Takiego obrotowego łokcia na żebra poprawionego kolanem to ja od dobrych kilku lat nie zakurwiłem. Myślę, że żeberko mogło pójść, bo nadal jestem wielkim chłopiskiem +90kg, ale cóż. Idziesz pod scenę na koncert zespołu grającego hardcore, to licz się ze złamaniami :irish:

@Jeff co do recenzji za czwartek. Zostałem pozytywnie rozjebany przez Gutalaxa. To gówno było zajebiście śmiesznie i mega dobrze się na tym bawiłem. Idealny zespół na otwarcie dnia.
Zajebiście fajnie wypadł też Sodom. Panowie w świetnej formie. Natomiast Dickinson zupełnie mi nie podszedł, ale typowo muzycznie. Trzeba obiektywnie przyznać, że dziadek się nie oszczędzał na scenie mimo, iż dopiero co wyszedł z jakiegoś grypska. Machine Head bardzo dobry, z wykurwistą oprawą. Bardzo fajnie to wszystko siedziało.

Jednak najlepszy był Biohazard. Panowie zagrali na pełnej kurwie od początku do końca i nie było co zbierać. Billy się pięknie wjebał z gitarą w publikę na Wrong Side of The Track, a do tego potężny młyn pod sceną. Piękna sprawa na prawdę. Mogę z pełną odpowiedzialnością zarekomendować ich występ. Byłem na ich koncercie drugi raz i śmiem twierdzić, że formę trzymają i nie ma chuja by nie zagrali na pełnej kurwie :bleed:

A poniżej nagroda, jaką otrzymałem za równe napierdalanie pod sceną :bleed:
1717748433251.png
1717748459258.png


Btw. pod linkiem setlista Kreatora:conorsalute:

https://www.setlist.fm/setlist/kreator/2024/stocznia-gdaska-gdask-poland-ba8d576.html
 
ŻSER=13297]@Jeff[/USER] co do recenzji za czwartek. Zostałem pozytywnie rozjebany przez Gutalaxa. To gówno było zajebiście śmiesznie i mega dobrze się na tym bawiłem. Idealny zespół na otwarcie dnia.
Zajebiście fajnie wypadł też Sodom. Panowie w świetnej formie. Natomiast Dickinson zupełnie mi nie podszedł, ale typowo muzycznie. Trzeba obiektywnie przyznać, że dziadek się nie oszczędzał na scenie mimo, iż dopiero co wyszedł z jakiegoś grypska. Machine Head bardzo dobry, z wykurwistą oprawą. Bardzo fajnie to wszystko siedziało.
Sodom dobry chociaż część słuchałem z namiotu ratowników, bo na Thy Art przejechałem się na kolanach po betonie i trzeba było jakiś opatrunek. Kto w ogóle wymyślił miejsce main stage i ten próg zwalniający na środku.
:werdum:
Gutalax i kibelmetal szczerze mnie rozbawił i dobrze się bawiłem ale to typowy zespół do koncertów na żywo, bo studyjnie nie da się tego słuchać. Najwięcej radochy mieli budowlańcy z budowy obok.:lol:

Thy Art, Broken Horizon, Blackgold, High on Fire - wszystko solidnie,

Kadavar kompletnie mi nie siadł ale to chyba wina tego, że taka muzyka na dużych scenach festiwalowych średnio wypada.


Machine Head jak zawsze dostarcza i TOP. Pod sceną zajebista atmosfera i bardzo dobry set chociaż po cichu liczyłem na Sonatę ale nie można mieć wszystkiego. Rzut piwem do niemca z młotem bardzo celny.

A z Dickinsonem mam podobne odczucia... Meh. Muzycznie ok i nic więcej, dłużył mi się strasznie jego koncert.
 
Sodom dobry chociaż część słuchałem z namiotu ratowników, bo na Thy Art przejechałem się na kolanach po betonie i trzeba było jakiś opatrunek. Kto w ogóle wymyślił miejsce main stage i ten próg zwalniający na środku.
:werdum:
Gutalax i kibelmetal szczerze mnie rozbawił i dobrze się bawiłem ale to typowy zespół do koncertów na żywo, bo studyjnie nie da się tego słuchać. Najwięcej radochy mieli budowlańcy z budowy obok.:lol:

Thy Art, Broken Horizon, Blackgold, High on Fire - wszystko solidnie,

Kadavar kompletnie mi nie siadł ale to chyba wina tego, że taka muzyka na dużych scenach festiwalowych średnio wypada.


Machine Head jak zawsze dostarcza i TOP. Pod sceną zajebista atmosfera i bardzo dobry set chociaż po cichu liczyłem na Sonatę ale nie można mieć wszystkiego. Rzut piwem do niemca z młotem bardzo celny.

A z Dickinsonem mam podobne odczucia... Meh. Muzycznie ok i nic więcej, dłużył mi się strasznie jego koncert.
Racja, budowlańcy na Gutalaxie wygrali. Jak mogłem zapomnieć o tak kluczowym zdarzeniu :antonio:

Na mainie najgorsze są te nierówne płyty betonowe oraz ten feralny próg dlatego, tak szczerze mówiąc, nieczęsto wchodzę tam w młyn (choć na Megadeth i na Kerrym nie odpuszczę).
Jeszcze co do Brusa. Ze znajomymi po kilkunastu minutach zaczęliśmy szukać alternatywy, bo nudne to było jak diabli. Tymczasem chuja, nic wtedy nie grało :juanlaugh:
Więc posłuchaliśmy tak z pół godziny, zjedliśmy co nieco i poszliśmy zająć sobie strategiczny slocik na Biohazard.
 
Racja, budowlańcy na Gutalaxie wygrali. Jak mogłem zapomnieć o tak kluczowym zdarzeniu :antonio:

Na mainie najgorsze są te nierówne płyty betonowe oraz ten feralny próg dlatego, tak szczerze mówiąc, nieczęsto wchodzę tam w młyn (choć na Megadeth i na Kerrym nie odpuszczę).
Jeszcze co do Brusa. Ze znajomymi po kilkunastu minutach zaczęliśmy szukać alternatywy, bo nudne to było jak diabli. Tymczasem chuja, nic wtedy nie grało :juanlaugh:
Więc posłuchaliśmy tak z pół godziny, zjedliśmy co nieco i poszliśmy zająć sobie strategiczny slocik na Biohazard.
Ja za rok wracam na dłużej , trochę żałowałem wczoraj, że tylko na jeden dzień przyjechałem. Festiwal bardzo na plus.
Teraz żebym tylko zdążył kolano zaleczyć przed Hatebreed. :lol:


W ogóle to Obscure Sphinx wraca i zapowiedzieli nowy album w tym roku i kilka koncertów.:bleed:
 
@J.K @Olo pełna zgoda, że Bruce to tylko jako osobny koncert, a nie na festiwal. Jak kupuje całe Iron i Bruca muzycznie, ale jego występy solo to taki bardziej teatr skierowany już do wyjdaczy jego twórczości. Na Kadavar bym poszedł, bo lubię w chuj retro/stoner/space - rock, dobrze mi robi takie granie, jako odskocznia. Dziś z rana do pracy słuchałem Biohazard - Urban Discipline. Zazdroszczę, że mogliście się bawić do Tych Wariatów na żywo. High on fire, to moje Bogi, więc to chyba boli mnie najbardziej :childcry:
Do Kreator i Sodom tylko dodać jeszcze Destruction :antonio:

Machine Head też by człowiek zobaczył, bo mam sentyment do dwóch pierwszych albumów.
 
  • Like
Reactions: J.K
Gutalax to dla mnie taki fenomen koncertowy , jak Dog Fashion Disco, dużo humoru na koncercie mimo, że muzycznie nie spotykamy się zbyt często.
 
  • Like
Reactions: J.K
@J.K potężne chłopisko, co wyjaśnia festiwalowych złodziejaszków :pudzianfap:
Na co dzień jestem raczej pacyfistyczny i staram się unikać używania siły. Natomiast wobec takiego skurwysyństwa nie ma litości. Ludzie się dobrze bawią, chcą się wyluzować, a takie cyniczne ścierwa wykorzystują "moment słabości". Jeśli dzisiaj np. na Megadeth będzie to samo, "macant" skończy podobnie. Nie ma co się ze śmieciami pierdolić w tańcu.

@Olo @Jeff wpadajcie za rok na całość. To jest impreza, która się zawsze broni, niezależnie od line-upu.
 
Na co dzień jestem raczej pacyfistyczny i staram się unikać używania siły. Natomiast wobec takiego skurwysyństwa nie ma litości. Ludzie się dobrze bawią, chcą się wyluzować, a takie cyniczne ścierwa wykorzystują "moment słabości". Jeśli dzisiaj np. na Megadeth będzie to samo, "macant" skończy podobnie. Nie ma co się ze śmieciami pierdolić w tańcu.

@Olo @Jeff wpadajcie za rok na całość. To jest impreza, która się zawsze broni, niezależnie od line-upu.
Mam nadzieję, że w 2025 uda się wpaść, zobaczyć kilka genialnych koncertów i wypić browara :conorsalute:

Daj znać jak Megadeth wypadnie, bo czytałem że Dave dość mocno wokalnie kuleje.

Udanego wysprzeglania festiwalowych "macantów" :bleed:
 
  • Love
Reactions: J.K
Mam nadzieję, że w 2025 uda się wpaść, zobaczyć kilka genialnych koncertów i wypić browara :conorsalute:

Daj znać jak Megadeth wypadnie, bo czytałem że Dave dość mocno wokalnie kuleje.

Udanego wysprzeglania festiwalowych "macantów" :bleed:
Jasne, będzie standardowa relacja z tego co obejrzę. Co do Dejwa, byłem rok temu na Megadeth i dawał radę, oby teraz też tak było.
 
Mam w końcu moment, więc napiszę jak siadł w piątek. Zacznę od minusów: Paradise Lost - grali jak za karę, a do tego dźwiękowiec spierdolił robotę. Do tego nie było wtedy żadnej alternatywy dla ich koncertu. Moim zdaniem słabo zagrał Megadeth, przy czym to jest mocno subiektywne. Pociągnęli cały koncert w trybie speedrunu, w 1h15m było po robocie, a Dave leciał jak automat i w sumie miał tylko jedną przerwę na pogadankę. Zeszłoroczny koncert w Katowicach był o niebo lepszy. Do tego nowy gitarzysta jest, moim zdaniem, wyraźnie gorszy od Kiko Loueiro. Wokalnie Dave nie stał najgorzej, ale wybitna ta forma nie była @Jeff. Life of Agony - przeciętny koncert. Jakoś się tego słuchało, ale nie porwało. Do zapomnienia.

Kończąc narzekanie, największe plusy to Terrorizer, Mysticum i... Accept! Co tu dużo mówić, panowie z Accept pociągnęli tak fajny oldschoolowy koncert, że aż mi było szkoda, że szedłem na Terrorizer, który się nakładał na nich. Natomiast Terrorizer to było cudo. Jeden z lepszych koncertów na tym festiwalu. Kogo nie pytam, mówi tak samo. A Mysticum to był blackmetalowy walec. Trzy chłopiska w szeregu, dwie gitary, jeden bas, brak perkusji. Hardy blackmetal zmieszany z industrialem. Był to chyba najcięższy koncert, jaki kiedykolwiek doświadczyłem. Miazga, po prostu miazga.

Innymi zespołami, które zagrały bardzo fajnie były Crowbar i Furia. Widziałem też kawałek Vltimas i brzmieli nieźle, ale było to za mało, żebym mógł coś więcej powiedzieć.

W sumie mam też dodatkową ciekawostkę od kolegi, który pracuje przy scenie w B90, ale i też lata po zapleczu. "Megadejw" był jedynym muzykiem, który latał ze stadem ochroniarzy. Reszta na luzie. Kolejna ciekawostka to kulisy gościnnego występu Robba Flynna z Vio-Lence. Facet przyszedł kilkanaście minut przed ich koncertem, z każdym z obsługi zbił grabę, porozdawał autografy, porobił sobie zdjęcia i do wyjścia na scenę sobie na luzie wszyscy gadali. Z opowieści wynika, że Robb to zajebisty ziomek, który w ogóle nie gwiazdorzy.
 
Mam w końcu moment, więc napiszę jak siadł w piątek. Zacznę od minusów: Paradise Lost - grali jak za karę, a do tego dźwiękowiec spierdolił robotę. Do tego nie było wtedy żadnej alternatywy dla ich koncertu. Moim zdaniem słabo zagrał Megadeth, przy czym to jest mocno subiektywne. Pociągnęli cały koncert w trybie speedrunu, w 1h15m było po robocie, a Dave leciał jak automat i w sumie miał tylko jedną przerwę na pogadankę. Zeszłoroczny koncert w Katowicach był o niebo lepszy. Do tego nowy gitarzysta jest, moim zdaniem, wyraźnie gorszy od Kiko Loueiro. Wokalnie Dave nie stał najgorzej, ale wybitna ta forma nie była @Jeff. Life of Agony - przeciętny koncert. Jakoś się tego słuchało, ale nie porwało. Do zapomnienia.

Kończąc narzekanie, największe plusy to Terrorizer, Mysticum i... Accept! Co tu dużo mówić, panowie z Accept pociągnęli tak fajny oldschoolowy koncert, że aż mi było szkoda, że szedłem na Terrorizer, który się nakładał na nich. Natomiast Terrorizer to było cudo. Jeden z lepszych koncertów na tym festiwalu. Kogo nie pytam, mówi tak samo. A Mysticum to był blackmetalowy walec. Trzy chłopiska w szeregu, dwie gitary, jeden bas, brak perkusji. Hardy blackmetal zmieszany z industrialem. Był to chyba najcięższy koncert, jaki kiedykolwiek doświadczyłem. Miazga, po prostu miazga.

Innymi zespołami, które zagrały bardzo fajnie były Crowbar i Furia. Widziałem też kawałek Vltimas i brzmieli nieźle, ale było to za mało, żebym mógł coś więcej powiedzieć.

W sumie mam też dodatkową ciekawostkę od kolegi, który pracuje przy scenie w B90, ale i też lata po zapleczu. "Megadejw" był jedynym muzykiem, który latał ze stadem ochroniarzy. Reszta na luzie. Kolejna ciekawostka to kulisy gościnnego występu Robba Flynna z Vio-Lence. Facet przyszedł kilkanaście minut przed ich koncertem, z każdym z obsługi zbił grabę, porozdawał autografy, porobił sobie zdjęcia i do wyjścia na scenę sobie na luzie wszyscy gadali. Z opowieści wynika, że Robb to zajebisty ziomek, który w ogóle nie gwiazdorzy.
Accept jak ja uwielbiam tych gości. Takie Judas Priest z Niemiec. Właśnie czytałem, że Paradise Lost bardzo słabo wypadli. Gdzie nie rzucę okiem, to wszyscy zgodnie pisze, że Mysticum to rozjebali festiwal. Wyczuwam, że na Terrorizer to musiał być młyn, jak sama cholera.
Ach Crowbar.... Niech nam grają jak najdłużej, z ciekawostek dochodzą słuchy, że DOWN pracuje nad 4 płyta.
 
  • Love
Reactions: J.K
Accept jak ja uwielbiam tych gości. Takie Judas Priest z Niemiec. Właśnie czytałem, że Paradise Lost bardzo słabo wypadli. Gdzie nie rzucę okiem, to wszyscy zgodnie pisze, że Mysticum to rozjebali festiwal. Wyczuwam, że na Terrorizer to musiał być młyn, jak sama cholera.
Ach Crowbar.... Niech nam grają jak najdłużej, z ciekawostek dochodzą słuchy, że DOWN pracuje nad 4 płyta.
Też takie miałem odczucie na żywo podczas koncertu Accept. A PL, cóż. Póki co jest to jedyny koncert podczas tej edycji, na którym stwierdziłem "ja jebie, ale to jest kał... to jest asłuchalne". Tak samo w sumie stwierdzili moi wszyscy znajomi, którzy byli na tym koncercie. Nikt nie dotrwał do końca 271484258_1297794560717161_6088834438958111598_n.gif
 
TLDR: Król jest jeden - Kerry King

No i nadeszła pora na podsumowanie ostatniego dnia. Przede wszystkim uznałem, że będę latał po różnych scenach w celu poznawania nowych dla siebie zespołów i innych gatunków. Na wstępie warto pochwalić Owls Woods Graves. Chłopaki z polski grają całkiem ciekawy mix black metalu z punkiem i wychodzi im to świetnie. Mogę z czystym sumieniem polecić, bo jest to mega oryginalna twórczość z fajną energią, a warto wspierać polskich artystów!
Until I Wake - generyczny metalcore, nudne i przewidywalne do bólu.
Bewitched - bez polotu, ale jak najbardziej do posłuchania na żywo.
Dark Funeral - ujdzie, ale nie wyrwało mnie z butów, co może być spowodowane występem Kerrego (o czym później).
Wyatt E. - wpadłem na chwilę i brzmiało nieźle. Niestety się nakładało na występ Kinga, więc nie mogłem sobie pozwolić na dłuższe słuchanie.
Asphyx - zajebiście solidny black metal
Satyricon - ależ to był za koncert :antonio:. Piękna sprawa, od początku do końca zajebiście wszystko siedziało. Jeden z najlepszych koncertów w tym roku
Blasphemy - jakaż to była moc :antonio:. Wielkie chłopiska w szybkich okularach, z czego jedno ledwo się przemieszczało, a wokal tak potężny jakby chłop growlował przez rurę od kibla :pudzianfap:. Przesłuchałem od deski do deski i kuuurwa, jaki piękny moment na koniec. Techniczni zespołu porozrzucali publiczności kostki oraz setlisty zespołu, lecz po wszystkim wyszedł GARGANTUICZNY CHŁOP i porozrzucał publiczności piwa w puszkach. W końcu niedziela, więc BROWAREK MUSI BYĆ :pudzianfap:. Przepiękny to był koncert, nie zapomnę go nigdy.

Uznałem także, że w sumie wyłamię się ze swoich przekonań i dałem szansę nowszej twórczości, chociaż przez te 20-30 minut. Enter Shikari nie urwało dupy. Momentami zajeżdżało dubstepem, ale muzycznie się to broniło. Po prostu jest to zupełnie nie mój gatunek muzyczny. Ludzi było sporo, dobrze się bawili, więc o tyle dobrze.

Natomiast Bring Me The Horizon mnie na prawdę pozytywnie zaskoczyło. Bezdyskusyjnie najlepsza oprawa ze wszystkich wykonawców. Przyjęli ciekawy motyw, że przez koncert prowadzi jakiś cyborg, który co jakiś czas się między utworami odzywał i za jego pomocą też aktywizowali publikę podczas intro. Do tego ogień, dymy i to wszystko pięknie zsynchronizowane. Obiektywnie też muszę przyznać, że na ich koncercie wydarzył się największy circle pit, jaki miałem okazję zobaczyć na tym festiwalu. Kontakt z publiką też świetny, wykonanie utworów również. Tak, totalnie nie jest to moja muzyka, ale trzeba BMTH oddać, że są to artyści przez duże A. Znajomi metalowcy zostali tam do końca i wszyscy byli z tego koncertu bardzo z tego zadowoleni.

Przed napisaniem tego posta uznałem, że najlepsze muszę zostawić na koniec. Podchodziłem do tego koncertu bardzo sceptycznie. Niby Kerry King skleił ten projekt z bardzo ciekawych muzyków, ale jednak z tyłu głowy były obawy, że wyjdzie z tego nieudana kalka Slayera i tyle. Ale jak to się zaczęło, jasny chuj. Brzmienie jego gitary jest kurwa jedyne i niepowtarzalne. Jak on zaczął nakurwiać... Bostaph na perce świetny, Osegueda na wokalu też daje radę. No proszę państwa, w tym projekcie wszystko działa :bleed:

Oczywiście nie mogło się obyć bez incydentów. Gdy przyszedłem pod samą scenę zobaczyłem, że jest cała masa alternatywek zajmujących sobie slot przed BMTH i tak sobie myślę, że one jeszcze nie zdają sobie sprawy z tego na czyim koncercie się znalazły, ALE jednak fajnie, bo przynajmniej posłuchają czegoś konkretnego. No i im bliżej koncertu, tym pod sceną się pojawiało coraz więcej potężnych chłopów po 50, z którymi na prawdę mi się miło rozmawiało (jestem młodym szczurem, bo mam 26 lat). Ale do meritum. Jakoś pod koniec koncertu pojawił się jakiś agresywny kuc, który zaczął się wpierdalać w te dziewczynki z pięściami (obiektywnie - młode na prawdę dawały radę i się bardzo dobrze bawiły). Skutkiem tego była OBYWATELSKA INTERWENCJA. Jeden z panów złapał śmiecia i go próbował uspokoić, a ten z pięściami. Kuc nie zrozumiał w jakim miejscu się znalazł xD. Dostał wpierdol od trzech panów za niekulturalne zachowanie, a po wyłapaniu nieokreślonej liczby strzałów wyjebaliśmy odpada za barierkę :korwinlaugh:. Komiczności tej sytuacji dodało to, że Kerry wtedy skończył solówkę otwierającą Raining Blood :bleed:

Zajebiście mnie ucieszyło to, że po koncercie wszyscy byli tym występem podjarani. Młodzi, starzy, alternatywki, weterani. Wybitny koncert, łączący pokolenia, po prostu coś pięknego. No i kapitalnie zagrało społeczeństwo obywatelskie, nie zapomnę nigdy tej interwencji. :korwinlaugh:

Zdjęcie moje, machnięte szybko. Grzechem by było, gdybym nie uwiecznił tego występu chociaż jednym zdjęciem.

1717926310974.png
 
@J.K
Co do BHMT to koncertowo są naprawdę spoko. Byłem na nich kilka lat temu na Woodstocku i to było niesamowite jak wszystkie kindermetale i inne gniewne nastolatki zaczęły spierdalać, bo jak tylko zaczął się koncert to wszystkie srogie harpagany włącznie ze mną zaczęły robić rozpierdol pod sceną. :lol:

A koncertu Kinga bardzo zazdroszczę i jeszcze bardziej żałuję, że nie byłem na dłużej.
 
@J.K
Co do BHMT to koncertowo są naprawdę spoko. Byłem na nich kilka lat temu na Woodstocku i to było niesamowite jak wszystkie kindermetale i inne gniewne nastolatki zaczęły spierdalać, bo jak tylko zaczął się koncert to wszystkie srogie harpagany włącznie ze mną zaczęły robić rozpierdol pod sceną. :lol:

A koncertu Kinga bardzo zazdroszczę i jeszcze bardziej żałuję, że nie byłem na dłużej.
Na BMTH bym został do końca, gdyby nie to Blasphemy. Na prawdę dobre granie. Natomiast Kerry zapewne wróci do Polski. Widać, że panowie się na prawdę dobrze bawili podczas koncertu, więc raczej ten projekt jeszcze jakiś album wypuści.
 
W sumie stwierdziłem, że jeszcze machnę post podsumowujący całokształt wydarzenia.

Organizacyjnie bardzo dobrze. Dwie bramy robią robotę, bo nie trzeba dorzucać kilometrów jeśli chce się wyjść w kierunku Śródmieścia. Na ogromny plus utrzymanie czystości. Po każdym koncercie wjeżdżała ekipa sprzątająca i np. po Gutalaxie gdzie latało od groma srajtaśmy było czyściutko. Śladów rozbitego szkła również brak. Zaletą jest również to, że wszystko jest blisko i nie trzeba nabijać kilometrów w celu przejścia z jednej sceny na drugą. Np. Sabbath, Shrine i Dessert Stage są dosłownie obok siebie. Bardzo dobre jest też to, że można wnosić własne bidony i je napełniać płynami w danych strefach. Tak samo dostęp do stref gastro elegancki. Kible/Toie też są wszędzie blisko, a w klubach są umywalki, więc można się przemyć po jakimś cięższym koncercie.
Natomiast jeśli chodzi o wady pod kątem organizacyjnym uważam, że organizator powinien przynajmniej spróbować oczyścić płyty pod główną sceną z gruzu, kamieni itd. Upadek tam nie należy do najprzyjemniejszych. Choć najlepiej by było, gdyby właściciel terenu tam po prostu wymienił nawierzchnię, bo obecnie jest tam w kurwę nierówno. Myślę też, że main stage mógłby być nieco wyższy. Rok temu tak było, dzięki czemu lepiej było widać co się dzieje na scenie z dalszej odległości.
Minusem też jest brak miejsca, ale niestety taka jest cecha tego terenu.

Jeśli chodzi o line-up to jest elegancko. Zróżnicowany repertuar czyni ten festiwal imprezą dla wszystkich fanów muzyki metalowej. Jedno nie podejdzie? Można iść na coś skrajnie innego. Tak jak przykładowo wczoraj byłem na Enter Shikari, które mi nie siadło, więc poszedłem na Asphyx. Tak jest w sumie w trakcie każdego dnia. Jedynym problemem jest to, że nie ma alternatywy dla co-headów. Pod tym kątem najlepiej zorganizowana była sobota. Tutaj ciągle coś grało wszędzie i była elegancka zakładka. Za to w czwartek nie było koncertowej alternatywy dla Dickinsona, a w piątek dla Paradise Lost (co bolało okrutnie xD). Ogromną zaletą tego festiwalu jest także promocja polskich zespołów. Nasi dostają bardzo fajne sloty godzinowe, dzięki czemu mogą się pokazać przed szerszą publiką.

Były też momentami problemy z nagłośnieniem na Main i Park Stage. Wspominałem o Fear Factory oraz Body Count, które grały na Park Stage z problemami. Na szczęście później tam się sytuacja poprawiła. Z mainem niestety było mocno różnie. Przykładowo na Paradise Lost siadał mikrofon, a na Megadeth momentami siadało nagłośnienie gitary Teemu. Mam nadzieję, że w przyszłym roku zostanie to ogarnięte

Mój subiektywny ranking najlepszych koncertów:
1. Biohazard
2. Kerry King
3. Gutalax
4. Ex Aequo: Terrorizer, Mysticum, Satyricon
7. Ex Aequo: Sodom, Blasphemy, Accept, Machine Head.

Najbardziej pozytywne zaskoczenie: Mysticum
Najbardziej negatywne zaskoczenie: Megadeth
Najgorszy koncert: Paradise Lost (to jest jedyny koncert, który był po prostu zły)

Ogólnie impreza zasługuje na ocenę 8/10. Na pewno na przyszły rok wezmę karnet w ciemno, bo wiadomo, że line-up da radę.

@Jeff @Olo @zielony666 i inni zainteresowani - wpadajcie za rok, bo Mystic Festiwal to jest kawał fajnej i wyjątkowej imprezy. :conorsalute:

Z mojej strony EOT.
 
Natomiast jeśli chodzi o wady pod kątem organizacyjnym uważam, że organizator powinien przynajmniej spróbować oczyścić płyty pod główną sceną z gruzu, kamieni itd. Upadek tam nie należy do najprzyjemniejszych
Ja i moje kolano potwierdzają powyższe. Jak poszedłem do lekarza na obejrzenie rany to się przeżegnał i od razu przeciwtężcowy strzał zalecił. :lol:
 
Ja i moje kolano potwierdzają powyższe. Jak poszedłem do lekarza na obejrzenie rany to się przeżegnał i od razu przeciwtężcowy strzał zalecił. :lol:
A jak tam zdrówko? Poprawił się stan po tym jebnięciu?
 
W sumie stwierdziłem, że jeszcze machnę post podsumowujący całokształt wydarzenia.

Organizacyjnie bardzo dobrze. Dwie bramy robią robotę, bo nie trzeba dorzucać kilometrów jeśli chce się wyjść w kierunku Śródmieścia. Na ogromny plus utrzymanie czystości. Po każdym koncercie wjeżdżała ekipa sprzątająca i np. po Gutalaxie gdzie latało od groma srajtaśmy było czyściutko. Śladów rozbitego szkła również brak. Zaletą jest również to, że wszystko jest blisko i nie trzeba nabijać kilometrów w celu przejścia z jednej sceny na drugą. Np. Sabbath, Shrine i Dessert Stage są dosłownie obok siebie. Bardzo dobre jest też to, że można wnosić własne bidony i je napełniać płynami w danych strefach. Tak samo dostęp do stref gastro elegancki. Kible/Toie też są wszędzie blisko, a w klubach są umywalki, więc można się przemyć po jakimś cięższym koncercie.
Natomiast jeśli chodzi o wady pod kątem organizacyjnym uważam, że organizator powinien przynajmniej spróbować oczyścić płyty pod główną sceną z gruzu, kamieni itd. Upadek tam nie należy do najprzyjemniejszych. Choć najlepiej by było, gdyby właściciel terenu tam po prostu wymienił nawierzchnię, bo obecnie jest tam w kurwę nierówno. Myślę też, że main stage mógłby być nieco wyższy. Rok temu tak było, dzięki czemu lepiej było widać co się dzieje na scenie z dalszej odległości.
Minusem też jest brak miejsca, ale niestety taka jest cecha tego terenu.

Jeśli chodzi o line-up to jest elegancko. Zróżnicowany repertuar czyni ten festiwal imprezą dla wszystkich fanów muzyki metalowej. Jedno nie podejdzie? Można iść na coś skrajnie innego. Tak jak przykładowo wczoraj byłem na Enter Shikari, które mi nie siadło, więc poszedłem na Asphyx. Tak jest w sumie w trakcie każdego dnia. Jedynym problemem jest to, że nie ma alternatywy dla co-headów. Pod tym kątem najlepiej zorganizowana była sobota. Tutaj ciągle coś grało wszędzie i była elegancka zakładka. Za to w czwartek nie było koncertowej alternatywy dla Dickinsona, a w piątek dla Paradise Lost (co bolało okrutnie xD). Ogromną zaletą tego festiwalu jest także promocja polskich zespołów. Nasi dostają bardzo fajne sloty godzinowe, dzięki czemu mogą się pokazać przed szerszą publiką.

Były też momentami problemy z nagłośnieniem na Main i Park Stage. Wspominałem o Fear Factory oraz Body Count, które grały na Park Stage z problemami. Na szczęście później tam się sytuacja poprawiła. Z mainem niestety było mocno różnie. Przykładowo na Paradise Lost siadał mikrofon, a na Megadeth momentami siadało nagłośnienie gitary Teemu. Mam nadzieję, że w przyszłym roku zostanie to ogarnięte

Mój subiektywny ranking najlepszych koncertów:
1. Biohazard
2. Kerry King
3. Gutalax
4. Ex Aequo: Terrorizer, Mysticum, Satyricon
7. Ex Aequo: Sodom, Blasphemy, Accept, Machine Head.

Najbardziej pozytywne zaskoczenie: Mysticum
Najbardziej negatywne zaskoczenie: Megadeth
Najgorszy koncert: Paradise Lost (to jest jedyny koncert, który był po prostu zły)

Ogólnie impreza zasługuje na ocenę 8/10. Na pewno na przyszły rok wezmę karnet w ciemno, bo wiadomo, że line-up da radę.

@Jeff @Olo @zielony666 i inni zainteresowani - wpadajcie za rok, bo Mystic Festiwal to jest kawał fajnej i wyjątkowej imprezy. :conorsalute:

Z mojej strony EOT.
Piękny sznyt dziennikarski :conorsalute:
Za rok się widzimy :blablabla:
 
  • Love
Reactions: J.K
Back
Top