Książki

Ostatnio naszła mnie faza na książki o armii, głownie Navy Seals i inne komandosy. Polecacie coś? Owaliłem Snajpera, Komandos, Niełatwy Dzień i jeszcze coś tam.
https://vesper.pl/historia/576-powiedz-ze-sie-boisz-robert-mason-oprawa-miekka-9788377312896

Tu masz kurwa perełkę, jeśli to jest ta książka, o której myślę - za moich czasów miała inną okładkę, i tytuł był inaczej przetłumaczony, ale ten autor... Gość zwariował od przeżyć, ale to, jak opisał przeżycia :brainoverload:

Książka jest kurwa tak brutalnie szczera, jakbyście jakąś spowiedz czytali - są dragi, są cipki, miłość, wojna, ucięte nogi, ręce, krew cieknąca z helikoptera i z ciała gościa, z którym pół godziny temu ćpałeś kokę i ustalałeś, która cipka jest czyja :usunto:
Ziom nie zwariował z dupy - skurwiel ma na koncie ponad tysiąc (!) lotów nad dżunglą pełną Wietnamczyków. Tysiąc lotów z wesołą brygadą, albo z jej pozostałościami :wow::antonio::baldwinwhiskey:::really:::jimcarreyvomit::corn::cohon:
 
e4a96c924f91aab9b2bb4caa2a01

W końcu przeczytałem, polecam jak ktoś lubi historię. Bardzo ciekawe spojrzenie, nawet jeśli ktoś się z nim nie zgadza to warto się z nim zapoznać.
 
e4a96c924f91aab9b2bb4caa2a01

W końcu przeczytałem, polecam jak ktoś lubi historię. Bardzo ciekawe spojrzenie, nawet jeśli ktoś się z nim nie zgadza to warto się z nim zapoznać.
Przeczytane, fajne, trochę za bardzo na lewo autor patrzy, w końcu żyd, tresuje gojów aż miło.
Tak samo jak w drugiej jego książce tj.: Homo deus. Krótka historia jutra. Obie na pewno warte przeczytania. Klika rzeczy mnie lekko wkurwiało jak: mały pojazd historyczny głupot islamu w stosunku do głupot chrześcijaństwa, ale co tam. Masa lekko obśmianych teorii biblijnych, a koranicznych idiotyzmów jak 72 cipki po śmierci za dżihad (w dzisiejszych czasach lol) za to prawie zero. Wiadomo którą wiarę można bezkarnie cisnąć. I kilka innych podobnych kwiatków jak gloryfikacja jednego rządu, UE itp. Nie chcę teoriami spiskowymi cisnąć, ale możliwe, że obok NWO na półce stało.
:roberteyeblinking:
 
Polowanie na El Chapo - zajebista książka, trzyma w napięciu, dużo ciekawostek i informacji, których ciężko doszukać się gdzieś w internecie. Mogę nie być do końca obiektywny, bo klimatami meksykańskimi i kolumbijskimi jaram się na maksa. :D Jest to druga pozycja obok "Prawdziwy gangster", którą pochłonąłem w kilka dni. Polecam! Szukam już kolejnych w takich klimatach.
 
Polowanie na El Chapo - zajebista książka, trzyma w napięciu, dużo ciekawostek i informacji, których ciężko doszukać się gdzieś w internecie. Mogę nie być do końca obiektywny, bo klimatami meksykańskimi i kolumbijskimi jaram się na maksa. :D Jest to druga pozycja obok "Prawdziwy gangster", którą pochłonąłem w kilka dni. Polecam! Szukam już kolejnych w takich klimatach.
To podawaj tytuły jak znajdziesz.
 
Wstyd się przyznać, ale nigdy nie czytałem książek Bukowskiego. Którą jego książkę najbardziej polecacie na początek przygody z jego literaturą ? Poza tym, że tak wiem, wszystkie.
 
Z drżącą duszą sięgnąłem ponownie, po 25 (?) latach, po Niezwycieżonego Lema. Pamiętałem tylko, że bardzo mi się podobał. Z duszą drżącą bo dawno Lema nie czytałem, a pamiętałem, że niektóre dzieła czyta się trudno. Drżącą, bo sam niewiele ostatnio czytam, "nie mam czasu" się nie godzi kłamać, więc skomentuję: priorytety. Drżącą, bo hard sf pisane w 1964r mogło niekoniecznie dobrze się zestarzeć. W końcu drżącą, bo często dorosła weryfikacja dziecięcych wspomnień bywa brutalna.

Obawy moje okazały się zupełnie niepotrzebne, przeczytałem w dwa dni, z wołającymi dziećmi, żoną, piaskiem (a raczej żwirem) i podwodnymi kamieniami nawołującymi do ich wyłowienia. Naprawdę polecam, w powieści jest kilka konceptów bardzo ciekawych, czyta się - co mnie zaskoczyło - bardzo lekko.

Dziwię się, że Holywood tak rzadko po Lema sięga...

h1VxC1s.png


Nie chce spojlerować, ale jak ktoś niedawno czytał lub pamięta to chętnie podyskutuje :)


Powtorze - az dziwne ze kino po to dobre sf nie siegnelo...

EDIT:
Post z profilu Lema (z komentarzem "Invincible"), ale po wklejeniu tego nie widać. Takie tam skojarzenie...
 


Powtorze - az dziwne ze kino po to dobre sf nie siegnelo...

EDIT:
Post z profilu Lema (z komentarzem "Invincible"), ale po wklejeniu tego nie widać. Takie tam skojarzenie...

Z tego co mi się wydaje to Lem cieszy się dużo większą popularnością w Europie niż w Stanach, z resztą on sam nie przepadał za Amerykańskimi twórcami.

W USA najczęściej sięgają po Phillipa K. Dicka i Isaaca Asimova.

Kto wie może się doczekamy dobrej ekranizacji, teraz hajsu nie brakuje na dobre produkcje.
 
@Dzihados Przesłuchałem sobie dzisiaj 11/16 rozdziałów Niezniszczalnego, zajebista sprawa. Uwielbiam te rozkminy, na temat tej tajemniczej planety.
Jak przeczytasz/przesłuchasz to luknij
Piszesz 11/16, a nie pamiętam w którym momencie od człowieczej kontroli uwolni się ten ich robot bojowy, dlatego daje to w spoiler, bo to powiązane z tym co chcę powiedzieć: nie znam aż tak historii literatury sf, ale z pewnością temat "martwej ewolucji" (co tak przy okazji wg. mnie było błędem lingwistycznym co najmniej, jeśli nie koncepcyjnym Lema - jak "ewolucja" moze byc martwa?), autonomizacji maszyn jak na 64r (!) dość innowacyjny :) Dla mnie mega rozkmina. Co ciekawe tej rozkminy nie zapamiętałem z czytania "za dzieciaka" - wtedy dla mnie to było sf akcji, z lekkim wątkiem kryminalnym, itp. Wyobraź sobie z jakim rozmachem kino mogłoby takie rozważania zaprezentować - w formie akceptowalnej dla Januszy!
 
Jak przeczytasz/przesłuchasz to luknij
Piszesz 11/16, a nie pamiętam w którym momencie od człowieczej kontroli uwolni się ten ich robot bojowy, dlatego daje to w spoiler, bo to powiązane z tym co chcę powiedzieć: nie znam aż tak historii literatury sf, ale z pewnością temat "martwej ewolucji" (co tak przy okazji wg. mnie było błędem lingwistycznym co najmniej, jeśli nie koncepcyjnym Lema - jak "ewolucja" moze byc martwa?), autonomizacji maszyn jak na 64r (!) dość innowacyjny :) Dla mnie mega rozkmina. Co ciekawe tej rozkminy nie zapamiętałem z czytania "za dzieciaka" - wtedy dla mnie to było sf akcji, z lekkim wątkiem kryminalnym, itp. Wyobraź sobie z jakim rozmachem kino mogłoby takie rozważania zaprezentować - w formie akceptowalnej dla Januszy!
To nie do końca błąd językowy, bo ewolucja często zapędza jakieś rasy w dupę, i tam je wybija co do ostatniej sztuki. Co do kwestii robotów - prawie wszystko w temacie powiedzieli Lem, Stross i Asimov.
 
@Drzewo
Ale ja nie pisalem o "slepym zaulku ewolucji" tylko o "martwej ewolucji". Zaakceptuje "martwa" w znaczeniu "niechemiczna", "elektroniczna", "inna". Natomiast jesli cos "ewoluuje", podlega prawom darwinowskim, to z pewnoscia "zyje".
 
@Drzewo
Ale ja nie pisalem o "slepym zaulku ewolucji" tylko o "martwej ewolucji". Zaakceptuje "martwa" w znaczeniu "niechemiczna", "elektroniczna", "inna". Natomiast jesli cos "ewoluuje", podlega prawom darwinowskim, to z pewnoscia "zyje".
Hmm. Ok.

W takim razie i tak ma sens, jak się zastanowić. Wiesz przecież, jakie efekty dało podpięcie prawdziwej sztucznej inteligencji pod zasoby czatow,i jakie to kurewstwo ma podejście do życia organicznego. Nasza w tym głowa, by już teraz zacząć pisać soft i tworzyć hardware, które nas będą w stanie ochronić przed atakami tego zła. Bo sami na siebie krecimy bicz,niestety. Jasne, technologia jest piękna, ale pomijając fakt, że już od dawna w większości jesteśmy bez niej bezradni, to wkrótce przecież źli ludzie zaczną programować w taki sposób, by zniszczyć ludzkość. Przecież ilu kurwa teraz jest ludzi, którzy chcą do tego doprowadzić? Tja, retoryczne pytanie. Nie wspominając o najbogatszych,którzy już od dawna mają to zaplanowane, i wykryte na monumentach...
 
@Drzewo
Nawet jesli myslisz o unicestwieniu gatunku (np. nas) to "martwa" nadal nie pasuje. Proces byl, jest i bedzie - niejako z definicji - "zywy". Gatunki gina i sie pojawiaja.

Co do zaglady - wiadomo, "martwa ewolucja" moze (i najprawdopodobnie bedzie) realizowac swoje, a nie przez tworcow zaprogramowane, iteracyjne ulepszenia, dostosowania. U Lema w "Niezwyciezonym" starly sie niejako trzy odseparowane od siebie ekosystemy, srodowiska ewolucyjne: ludzi, ich "zbuntowanej" elektroniki i elektronicznej pozostalosci po obcej, biologoczno-chemicznej rasie
 
@Drzewo
Nawet jesli myslisz o unicestwieniu gatunku (np. nas) to "martwa" nadal nie pasuje. Proces byl, jest i bedzie - niejako z definicji - "zywy". Gatunki gina i sie pojawiaja.

Co do zaglady - wiadomo, "martwa ewolucja" moze (i najprawdopodobnie bedzie) realizowac swoje, a nie przez tworcow zaprogramowane, iteracyjne ulepszenia, dostosowania. U Lema w "Niezwyciezonym" starly sie niejako trzy odseparowane od siebie srodowiska ewolucyjne: ludzi, ich "zbuntowanej" elektroniki i elektronicznej pozostalosci po obcej, biologoczno-chemicznej rasie
Aaaa... To wytłumacz jeszcze na szybko, do czego/jakiej formy "życia" odnosi się to określenie.

Co do określenia "martwa" i użycia określenia względem jakiejś biologicznej formy życia - też bym widział zastosowanie słowa. W naszej ziemskiej biologii widać było wielokrotnie gatunki, które już od prawie początku były skazane na wyginięcie, podczas gdy inne być może to czeka, a być może nie. Co do tych wyginietych - pomijając te, które zniknęły "bo człowiek", to część z nich poniekąd sama się zapuscila genetycznie w wyginięcie - ot, specjalizacja względem jednego konkretnego typu pokarmu czy konkretnego klimatu, po czym nastąpiła zmiana klimatu, a gatunek nie zmigrował... Pomijając te, które same się pchają w wymarcie, jak my. Bo zależy, co autor miał na myśli. Trza też uwzględnić rok dzieła, bo czasem słownictwo pasuje do naszych czasów, ale to rzadkość - w przypadku kilkudziesięciu lat w SF i w samym języku zachodzą zmiany, które uniemożliwiają/utrudniają zrozumienie, o co autorowi...
 
@Tar-Ellendil
Sf duzo czytalem za dzieciaka, musialbym poszukac w pamieci. Moze cos Asimova? Kurde, sam bym porad wysluchal. @cRe moze cos poleci??

@Drzewo
Ewolucja robotow. Optymalizacja pod katem (nie)dostepnosci energii.
 
No i kurła obowiązkowo Charles Stross i jego Accelerando!
A właśnie - czy czcigodne grono pożeraczy liter również się zna z tą lekturą obowiązkową? Jesli nie - to nawet nie będę Wam spoilerował, ale... to jest kurwa jebana epopeja, kilka pokoleń, sporo ras, sporo rasistowskich żarcików (tja, dostaje się deczko islamistom, ale inaczej, niż sądzicie), i jak dla mnie jest lepsza od Matrixa (biorąc pod uwagę całokształt), czy sporo innych klasyków. U mnie ma jakieś 9/10, a może i dałbym 10, biorąc pod uwagę fakt, że czegoś tak dobrego nie czyta się często, a bije na głowę sporo innych, niby lepszych, a na pewno lepiej znanych.

No lektura obowiązkowa, a ja głupi czekam na Wasze opinie już jakieś pół roku :robertmakeup:
 
A właśnie - czy czcigodne grono pożeraczy liter również się zna z tą lekturą obowiązkową? Jesli nie - to nawet nie będę Wam spoilerował, ale... to jest kurwa jebana epopeja, kilka pokoleń, sporo ras, sporo rasistowskich żarcików (tja, dostaje się deczko islamistom, ale inaczej, niż sądzicie), i jak dla mnie jest lepsza od Matrixa (biorąc pod uwagę całokształt), czy sporo innych klasyków. U mnie ma jakieś 9/10, a może i dałbym 10, biorąc pod uwagę fakt, że czegoś tak dobrego nie czyta się często, a bije na głowę sporo innych, niby lepszych, a na pewno lepiej znanych.

No lektura obowiązkowa, a ja głupi czekam na Wasze opinie już jakieś pół roku :robertmakeup:
Książki ze StarCrafta to nie jest literatura obowiązkowa:robertmakeup:
 
A właśnie - czy czcigodne grono pożeraczy liter również się zna z tą lekturą obowiązkową? Jesli nie - to nawet nie będę Wam spoilerował, ale... to jest kurwa jebana epopeja, kilka pokoleń, sporo ras, sporo rasistowskich żarcików (tja, dostaje się deczko islamistom, ale inaczej, niż sądzicie), i jak dla mnie jest lepsza od Matrixa (biorąc pod uwagę całokształt), czy sporo innych klasyków. U mnie ma jakieś 9/10, a może i dałbym 10, biorąc pod uwagę fakt, że czegoś tak dobrego nie czyta się często, a bije na głowę sporo innych, niby lepszych, a na pewno lepiej znanych.

No lektura obowiązkowa, a ja głupi czekam na Wasze opinie już jakieś pół roku :robertmakeup:
Nie czytałem
Ale znam kogoś kto też nie czytał ;)
 
Książki ze StarCrafta to nie jest literatura obowiązkowa:robertmakeup:
Książek o StarCrafcie nie da się czytać, zresztą jak wszystkie o grach, napisane po produkcji gry. I to nie ma wiele wspólnego z StarCraftem, chyba, że chodzi Ci o niektóre wątki, ale wtedy połowa SF mogłaby się gdzieś o to ocierać... :ponymindfuck:
 
Back
Top