Konflikt Rosja-Ukraina

Zawsze warto poznać różne opinie. Nie wiem dlaczego w obecnych czasach ludzie tak chętnie zostają wyznawcami? To dotyczy partii politycznych, mediów, a teraz także geopolityków. Niestety to uniemożliwia samodzielne myślenie.
Bartosiak zrobił wiele dobrego, pokazał ludziom skalę zależności w polityce międzynarodowej, a razem z Radziejewskim wskazują mierny poziom naszej klasy politycznej. Może kiedyś takie ośrodki doprowadzą do jakiś zmian w tym zakresie?
Newsweek, 8 Lipca 2023. Krzysztof Varga – jeden z ciekawszych współczesnych polskich pisarzy.

"Płynąłem przez ciepły krochmal narcystycznych opowieści". Varga czyta Bartosiaka.

Nawet z tej tragicznej klęski, jaką była niedoszła randka z Jarosławem Kaczyńskim, Jacek Bartosiak wysmażył wielki rozdział o swojej wybitności, mądrości i przenikliwości.
Do niedawna nie czytywałem książek Jacka Bartosiaka, słynnego geostratega, geoanalityka, geogeniusza, mówiąc najkrócej. Nie czytywałem Bartosiaka, człowieka znającego wszystkie odpowiedzi na najtrudniejsze pytania współczesnego świata i teraz nadrabiam zaległości. Nie czytywałem jego książek, ale oglądałem występy internetowe Bartosiaka, najchętniej w duecie z Piotrem Zychowiczem i zawsze działało to na mnie kojąco i relaksująco; spałem po tym jak dziecko, długo i spokojnie.
Bartosiak, autor rozlicznych książek, ale także idol zapatrzonych w niego z sekciarską miłością tysięcy, a może milionów wielbicieli, został ostatnio oskarżony przez grono innych analityków i speców od wojen o plagiatowanie w swoich książkach tychże analityków oraz opracowań amerykańskich think tanków. Nie dlatego jednak sięgnąłem po jego najnowszą książkę "Najlepsze miejsce na świecie". Sięgnąłem, ponieważ znalazłem informację, że książki Bartosiaka należą do ulubionych lektur Jarosława Kaczyńskiego, że Kaczyński wieczorami dla odprężenia, a może dla treningu intelektualnego oraz żeby zorientować się w aktualnych trendach geopolityki oraz reformy polskiej armii, zaczytuje się Bartosiakiem.
"Najlepsze miejsce na świecie" nabyłem także dlatego, że całą tę masywną księgę poświęcił Bartosiak już nie Ameryce, Chinom ani kosmosowi, jak czynił to wcześniej, ale Polsce, miejscu Polski w światowej układance, przyszłości Polski oraz wojnie, jaką Polska będzie prowadziła z Rosją. Kogoż z nas nie interesuje przyszłość Polski oraz wynik wojny, jaką stoczymy z Rosją? Poza tym "Najlepsze miejsce na świecie" jest książką mocno literacką, a Bartosiak chwali się lekturą Miłosza, Herberta i Twardocha, co więcej: używa języka tak literackiego, jakiego Miłosz, Herbert i Twardoch nigdy nie osiągnęli, a ja uwielbiam czytać pisarzy, którzy dorobili się własnego niepowtarzalnego stylu.
Już zdjęcie Bartosiaka na tylnej stronie okładki budzi zaufanie: spokojne, wyrozumiałe spojrzenie, ciepły, delikatny uśmiech, okulary doskonale skomponowane z zarostem. Jako autor zdjęcia podpisana jest Pracownia Męskich Portretów, co zaufanie jeszcze wzmacnia – w zniewieściałym świecie labilnych emocjonalnie chłopców potrzeba nam prawdziwych mężczyzn.
Jako się rzekło, książkę kupiłem głównie z powodu Kaczyńskiego, który Bartosiaka czyta i ciekawi się jego geopolitycznymi i geostrategicznymi analizami, i zapewne z tej przyczyny cały długi i wzniosły początek książki Bartosiaka poświęcony jest nieudanym próbom umówienia się z Kaczyńskim. Bartosiak jest zbyt wytrawnym strategiem, by pisać wprost o tym, że chciał się spotkać z Kaczyńskim, ale go dwór Kaczyńskiego pogonił. On kryptonimuje Kaczyńskiego, powołując się otwarcie na metodę Czesława Miłosza ze "Zniewolonego umysłu" i kryje Kaczyńskiego pod grecką literą Alfa. Nie wiem, czy to przejaw strategicznego geniuszu Bartosiaka, czy też jego kompletnego niezrozumienia "Zniewolonego umysłu", ale przypominam, że Alfą w książce Miłosza był Jerzy Andrzejewski, wybitny pisarz o pokręconym życiorysie polityczno-erotycznym, przed wojną nacjonalista, później komunista, następnie opozycjonista, żonaty homoseksualista, a w wolnych chwilach katolik i alkoholik.
Otóż Bartosiak chciał się spotkać z Kaczyńskim, Kaczyński też chciał się spotkać z Bartosiakiem, ale nawet Bartosiak z Kaczyńskim nie przemogli siły dworu Kaczyńskiego, który Alfę od Bartosiaka izolował, a Bartosiaka do Alfy nie dopuszczał. Niestety, ani Alfa, ani Lambda (czyżby Błaszczak?) nie posłuchali Bartosiaka i mamy to, co mamy, czyli paździerz i rozwałkę w armii – tutaj z Bartosiakiem każdy zgodzi się chętnie. Ale nawet z tej tragicznej klęski, jaką była niedoszła randka z Kaczyńskim, Bartosiak wysmażył wielki rozdział o swojej wybitności, mądrości i przenikliwości.
O ile Bartosiakowi nie udało się spotkać z Kaczyńskim, to już spotykanie się z prominentnymi Amerykanami i Chińczykami wychodzi mu świetnie, oni aż pchają się na wyścigi, by ogrzać się w cieple bartosiakowej wspaniałości. Szczególnie Amerykanie z rozlicznych instytucji strategicznych zachwycają się Bartosiakiem i jego think tankiem Strategy & Future, którego to Strategy & Future książka Bartosiaka jest jedną wielką reklamą, a także folderem promocyjnym projektu Bartosiaka zwanego Armią Nowego Wzoru. Należy się Bartosiakowi wielki szacunek, bo przecież spowodował, że kupujemy książkę za 69,90 zł i za tę niebagatelną kwotę możemy godzinami czytać reklamę firmy Strategy & Futureoraz niekończącą się ejakulację samozachwytu Bartosiaka.

Płynąłem zatem przez ciepły krochmal narcystycznych opowieści Bartosiaka, aż doszedłem do punktu kulminacyjnego, a mianowicie opowieści, jak Bartosiak pokonał Rosję. Ściślej do rozdziału poświęconego grze wojennej, jaką w Ameryce rozegrał Bartosiak w parze z tajemniczym Jotą (czy wspominałem już o słabości Bartosiaka do alfabetu greckiego?) jako dowódcy sił polsko-amerykańskich przeciw Amerykanom odgrywającym armię rosyjską. Zgadliście, Bartosiak z Jotą rozgromili wirtualnych Rosjan dowodzonych przez Amerykanów, a nad Potomakiemrozległ się zbiorowy okrzyk zachwytu nad Bartosiakiem – Amerykanie wprost nie mogli uwierzyć w ogrom jego geniuszu. Zresztą pół książki jest o tym, z kim Bartosiak się spotykał, jacy prominentni Amerykanie o spotkania z Bartosiakiem zabiegali, na jakich prominentnych Amerykanach myśl strategiczna Bartosiaka zrobiła kolosalne wrażenie, ilu prominentnych Amerykanów, obcując z Bartosiakiem, pomyślało błędnie, że w Polsce żyją ludzie genialni, a przecież żyje wyłącznie Bartosiak, na warszawskim Powiślu zresztą. Kolejne ćwierć książki jest o tym, gdzie Bartosiak był, co jadł, co pił, w co się ubrał wreszcie, a ostatnie ćwierć książki jest o tym, jak geniusz Bartosiaka przyczynił się do tego, że Rosjanie nie wygrali wciąż wojny w Ukrainie. Cała reszta książki zaś jest o reszcie świata, czyli o wszystkim, co nie jest Bartosiakiem.

Ja nie do końca rozumiem analityczną narrację Bartosiaka i nie zawsze daję sobie radę z frazami typu "wojna w swoim bezwzględnym dążeniu do pokonania przeciwnika ma na celu uzyskanie krytycznej nierównowagi wskutek pogłębiającej się asymetrii", ale niektóre komunikaty do mnie docierają. Najmocniejszym z nich jest ten, że będziemy musieli stoczyć wojnę kinetyczną z Rosją, czyli robić to, co dziś robią Ukraińcy – walczyć i ginąć na froncie. Według Bartosiaka nie jesteśmy gotowi na taką wojnę, przynajmniej dopóki nie oddamy Bartosiakowi dowództwa. Bo przecież "kluczem do sukcesu jest zrozumienie złożonego, wielopoziomowego i wielodomenowego mechanizmu kontroli drabiny eskalacyjnej, dynamiczne zarządzanie pojawiającymi się nieustannie asymetriami na poszczególnych szczeblach tejże drabiny". Wygra ten, kto "sprawniej porusza się po kratownicy aplikowania przemocy" albowiem "obecnie wszystko może dokonywać się równolegle, co przypomina bardziej kratownicę niż drabinę, a przy tym zwiastuje nagłość i duże tempo współczesnej konfrontacji".
Biorąc pod uwagę, że Bartosiak był swego czasu prezesem spółki budującej Centralny Port Komunikacyjny w Baranowie, jestem spokojny o to, że dostanie kiedyś stanowisko wodza naczelnego polskiej armii.
 
Zawsze warto poznać różne opinie. Nie wiem dlaczego w obecnych czasach ludzie tak chętnie zostają wyznawcami? To dotyczy partii politycznych, mediów, a teraz także geopolityków. Niestety to uniemożliwia samodzielne myślenie.
Bartosiak zrobił wiele dobrego, pokazał ludziom skalę zależności w polityce międzynarodowej, a razem z Radziejewskim wskazują mierny poziom naszej klasy politycznej. Może kiedyś takie ośrodki doprowadzą do jakiś zmian w tym zakresie?
bo polityka a raczej prezentowanie własnych poglądów politycznych ma więcej związanego z schematem bycia fanem piłkarskim niż bitwą idei, dlatego też czasami mam, że odpiszę, zapytam się o powody przekonań, sprawdzę czy ktoś czasem tylko głupio nie powtarza po jakimś publicyście który jest głupszy od instagramerek a później "ee nie warto: to coś jakby kiboli tłumaczyć jak można oglądać ta paskudną polską ligę piłkarską -z gustami się nie dyskutuje".
To przypomina bardziej konkurs na wizurenek, bitwę PRowego wizerunku.
Łatwo to poznać: spytaj się fana Konfederacji/PO/PiS/Hołowni jaka jest największa ich programowa wada. Padnie argument ,,ale przynajmniej nie sa tacy jak oni/oni już byli"
Więcej wiary niż przemyślanych poglądów, a później mała sytuacja życiowa i nagle zaczyna się bieganie od ściany do ściany: Korwnista staje się socjalistą, socjalista Korwnistą...
Prosty przykład: wyobrażacie sobie zrobienie roastu Polska vs Niemcy/Francja i ktoś reprezentowałby Niemcy?
Uczestnicy dostawaliby groźby od lewaków do prawaków...
To byłaby fajna zabawa zresztą po trochę już jest przesady z tym jak Europa Zachodnia jest zła w porównaniu do Polski...

Radziejewski i jego "Nowa Konfederacja" to moim zdaniem dobra alternatywa dla bajania Bartosiaka i Budzisza w "Strategy&Future". Już nawet nie tracę czasu na słuchanie SF.

Ostatnio i tak straciłem wystarczająco dużo czasu na nową książkę Bartosiaka -- "najlepsze miejsce na świecie" -- swoją drogę polecam recenzję tej książki autorstwa Krzystofa Vargi w Newsweeku. Mocna trafna i celna. Książkę dostałem, a nie kupiłem, gdyby ktoś pytał ;-)

Chociaż brakuje tego: Chiny są potężne, USA w strachu, już Chińczycy ich przegonią :korwinlaugh:
 
Wszystko fajnie i ja to rozumiem że to sś istotne rzeczy ale kurwa coraz częściej wrzucacie rzeczy które są tylko pośrednio powiązane z wojna a nie o samej wojnie i jej przebiegu a na tym ten temat zdaje się powinien się skupiać...
Pośrednio związane z wojną i głupią polityką naszego rządu,ze tyle tego naściągali.Gdybyśmy byli od nich odseparowani to można by stanąć w roli obserwatora i skupiać się na suchych faktach - a tak to ciężko..
 
Jak tam wyglada sytuacja? Jakieś ciekawe informacje w tym tygodniu? Ja tylko obczailem mapki z rus i ukr telegrama i wychodzi na to, ze nic nie ruszylo i dalej wojna na wyniszczenie.
 
Back
Top