Follow along with the video below to see how to install our site as a web app on your home screen.
Note: This feature may not be available in some browsers.
kupiłem maxa payne'a w końcu bo z tych wszystkich gierek tylko ta była na stanie... :( Póki co gram, jestem na stadionie i gra mi się rewelacyjnie, chociaż z osławionego bullet time skorzystałem może 2 razy.
Zresztą, nawet jeśli to najlepsze RPG ostatnich lat nie zmienia to faktu, że nie zbliża się poziomem do gier z "złotej ery" tego gatunku jak sugerują niektórzy.
Tu się zgodzę. Ogólnie kiedy cRPGi przestały utożsamiać się z rzutem izometrycznym, to pewna era się skończyła. Nawet quasi środowiska symulujące jedynie izometrię kojarzą mi się z niezapomnianymi tytułami. Uważam, że więcej gier mnie bawiło jak nie było w pełnym 3d. Niezapomniane miałem przygody grając w Neverwinter, Baldurs to klasyka, a Planescape Torment to najlepszy cRPG jaki powstał w historii. Nie mówiąc o mniejszych produkcjach typu Świątynia Pierwotnego Zła, czy choćby jedna z moich ulubionych gier Hord Podmroku. Do rzutu izometrycznego mam sentyment i z chęcią wracam do klasyków po latach jako alternatywę mając pełne środowiska 3d.
Jeśli scenarzyści chcieli mieć carte blanche do tworzenia fabuły o wiele lepszym zabiegiem byłoby wcielenie sie w jednego z innych książkowych wiedźminów jak Coen czy Lambert czy jak im tam było. Postacie mogą przecież spotykać te same a wydarzenia z książki były by im wytłumaczane w bardziej elegancki sposób niż Geraltowi mówiącemu co dwa dialogi "sorry, ale nie pamiętam.".
Tidzej, obaj wiemy, że to musiał być Geralt. Gra nie sprzedałaby się w takich ilościach gdyby głównym bohaterem był ktoś inny. Postać ta, to już wyrobiona marka nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Saga została przetłumaczona na około 15 języków, a firmowanie produktu samym uniwersum nie miałoby sensu. Owszem, zagranie tanie, lecz jeszcze do zaakceptowania.
Nie, mój zarzut jest w projektowaniu rozgrywki. Jedynka jeszcze jakoś ujdzie choć system walki był powtarzalny do bólu a ilość broni i zbroi powoduje, że Mass Effect 2 zaczyna przypominać Diablo. W sequelu jest nieco lepiej choć po plecaku wala się tona nieprzydatnych śmieci natomiast fail leży w skalowaniu trudności, fatalnym systemie walki i idiotycznych QTE.Il
Akurat system walki z jedynki uważam za wspaniałe rozwiązanie, którego bardzo mi brakowało w sequelu. Mashowanie klawiszem myszki o wiele bardziej mnie nudziło niż gra na timing ze zmieniającymi się ikonkami miecza. Ponadto fenomenalnie rozwiązali style walki. Grupowy/mocny/szybki. Niby wszystko jest umowne i nie tutaj wyjątku od reguły (czyli tego, a tego masz zabić TYLKO takim, a takim stylem), to i tak wyszło na moje oko bardzo zjadliwie. A brak mieczy mi nie przeszkadzał, zwłaszcza, że mogłem swoje narzędzia modyfikować runami i różnymi oliwami. Wracając do śmieci, to bardziej one wkurzały w Mass Effect 1, gdzie o ile pamiętam nie dało się zaznaczać rzeczy grupami i każdą pierdołę trzeba było osobno wyrzucać/niszczyć/przetwarzać w żel.
Pierwsza walka z Leto na normalu to był dla mnie trwający 7 minut koszmar pełnej koncentracji bo przez ten okres zrobisz trzy błędy to trzeba będzie ładować grę od nowa.
Tidzej, obaj wiemy, że to musiał być Geralt. Gra nie sprzedałaby się w takich ilościach gdyby głównym bohaterem był ktoś inny. Postać ta, to już wyrobiona marka nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Saga została przetłumaczona na około 15 języków, a firmowanie produktu samym uniwersum nie miałoby sensu. Owszem, zagranie tanie, lecz jeszcze do zaakceptowania.
Pozwolę się nie zgodzić. Łatwiej na pewno było z Geraltem. Łatwiej sprzedać, łatwiej zrobić etc. Ale to nie musiałbyć Geralt. Wybór Geralta to było pójście na łatwiznę zwłaszcza w obliczu nie do końca jasnego końca sagi.
Akurat system walki z jedynki uważam za wspaniałe rozwiązanie, którego bardzo mi brakowało w sequelu. Mashowanie klawiszem myszki o wiele bardziej mnie nudziło niż gra na timing ze zmieniającymi się ikonkami miecza.
System z jedynki był przyzwoity ale mashowanie, jak zaznaczyłem, nudziło mnie na dłuższą metę. Po raz kolejny w tym temacie odwołam się do Yahtzee i Zero Punctuation, który podsumował ten system o tak: "Walka polega na kliknięciu kursorem we wroga... a jak jesteś dobry to kliknięciu na nim jeszcze raz." Pamiętam też jak opisywałem drugą część mojemu znajomemu i tłumaczyłem jak ciężko mi w to uwierzyć, że system walki udało im się zrobić gorszy.
Czasy kiedy dodawno kilka procentów czy dodatkowy punkt w skali ocen tylko dlatego, że gra jest polska już dawno minął.
@Ewangelista - Jak widzisz jestem detektywem. Assasynów możesz odwołać.
@HubiSSJ3 - Nie wiem czy wiesz, ale pewna osoba uważała, że pod Twoim nickiem jestem ja :)
Co by nie offtopować, kończę karierę w DiRT 2.