Dziś lekcja pokory. Pocisnąłem Rysy, ale już tam byłem później niż zakładałem, ruszyłem na Koprowy z opóźnieniami, ale samo podejście na szczyt dało mi popalić jak dawno żadna górka. Co prawda mapa-turystyczna podawała, że tą trasą powinno być 20,5km, a wyszło 29, ale kondycja zdecydowanie nie grała. Nie wiem czy to taki dzień, czy trzeba nad tym popracować, bo była tragedia. Jak zobaczyłem na zegarku te 29km i tą samą drogą mam wracać to od razu zrezygnowałem z tej opcji. Poszedłem na Gładką Przełęcz, ale już nawet nie myślałem żeby iść tą graniówką w stronę Szpiglasa tylko żeby może zaliczyć Walentynkowy albo chociaż Gładki. Natomiast nawet droga Koprową doliną choć piękna to męczyła mnie strasznie. Nie będzie wiele przesady jak powiem, że "doczłapałem się" na tą Gładką Przełęcz. Tam już w głowie miałem tylko zejść do schroniska w piątce, usiąść, odpocząć i coś normalnego zjeść. Cała trasa wyszła około 47-48 km. Ciężko dokładnie stwierdzić, bo zegarek rozładował się tuż przed nabiciem 38km, a to było gdzieś pod przełęczą Zavory.
Mimo tej męczarni mnóstwo pozytywów. Widoki, pogoda (choć chmury czasem zasłaniały sporo), mało ludzi. Idealnie.
I na koniec - pierwszy raz byłem w Chacie pod Rysami i z miejsca oczarował mnie klimat tego miejsca. Tyle, że byłem tam "przelotem", a widziałem/słyszałem sporo negatywnych opinii. Był ktoś ciutke dłużej niż tylko na posiłek?
@dawidbebe ty pewnie będziesz więcej wiedział.
Rozwaliła mnie ta tabliczka (zdjęcie takie sobie):