Zordon
Brutaal Light Heavyweight
Jak on sie tam wpierdolił?
Myslałem, że mam mały lęk wysokości ale chyba się zwiększył bo oglądając ten filmik aż mi się w głowie kręciło.
Follow along with the video below to see how to install our site as a web app on your home screen.
Note: This feature may not be available in some browsers.
Jak on sie tam wpierdolił?
Filmikiem nie pogarde. Nie wiem jak u Ciebie z forma ale ogolnie taka scianka jest bardzo fajna zabawa.Dam znać jak będę jechał.
Z forma słabo ale już za kilkanaście godzin narodzi się nowa gwiazda wszechstylowej walki wrecz. Jutro na nowo ruszam z dietą. Trzeba dobić do tej setki w końcu.Filmikiem nie pogarde. Nie wiem jak u Ciebie z forma ale ogolnie taka scianka jest bardzo fajna zabawa.
Jak on sie tam wpierdolił?
To jest ta akcja poszukiwawcza?
https://sport.onet.pl/alpinizm/elis...-nic-nie-widze-to-byla-ucieczka-w-dol/xwvx9jy
Nie znam się, ale jeżeli weszli na szczyt o 18, to było to o wiele za późno (po ciemku?).
A Grażyny wciąż płaczą, że "on tam wierzył, że po niego przyjdą, czekał na pomoc i się nie doczekał". Jeśli ona już miała halucynacje to on prawdopodobnie od dawna nie kontaktował. Przypuszczam, że nawet gdyby Bielecki i Urubko poszli wyżej i go jakimś cudem znieśli, to i tak by go nie odratowali.
Mnie zastanawia jak szybko dopada człowieka choroba wysokościowa.
O ile to do niego dotarło. Równie dobrze mogło być tak, że Revol nocowała już z trupem, tylko szok, wysokość i zimno sprawiły, że miała zwidy i wydawało jej się, że on jeszcze żyje. Tego się jednak nie dowiemy.Biorąc pod uwagę, że Revol mu powiedziała, że po niego przylecą to zapewne wierzył.
No początkowo to była masakra ale głównie ze względu na moja tragiczna kondycję. Po pierwszych kilku „spacerach” wziąłem się mocno za treningi biegowe żeby poprawić wydolność i było coraz lepiej. Generalnie moja córa uwielbia takie wypady w nosidełku i często przy dobrej pogodzie jak nie mieliśmy co robić lecieliśmy na Ślęże. Godzinka do góry, tam kawka i powrót do domu na zasłużony obiad.
A to drugi sposób na góry mamy z kumplami wypróbowany domek w Polanicy i jeździmy tam tak dwa razy do roku na melanż
Wejście to pół biedy. Weź zejdź stamtąd później...
Biorąc pod uwagę, że Revol mu powiedziała, że po niego przylecą to zapewne wierzył.
Mnie zastanawia jak szybko dopada człowieka choroba wysokościowa. Czy jest to dosłownie moment, gdzie czujesz, że coś jest nie tak? Czy też rozwija się powoli? Zastanawia mnie kiedy zapala się w takim wypadku czerwona lampka i czy ie jest już wtedy za późno.
Film prezentuje sylwetki łódzkich wspinaczy działających aktywnie w górach i skałach w latach 50., 60., 70. i 80. ubiegłego wieku. Swoimi przemyśleniami i wspomnieniami z działalności górskiej i wspinaczkowej dzielą się z widzami: Ryszard Przybylski, Jerzy Michalski, Andrzej Wilczkowski, Marek Grochowski, Bogdan Mac, Wojtek Jedliński, Ewa Panejko-Pankiewicz, Piotr Pustelnik, Krystyna Konopka, Marek Płonka oraz Jan Fijałkowski. Do atmosfery tamtych czasów, tamtych ludzi i tamtych gór przenosimy się dzięki unikalnym zdjęciom zgromadzonym przez Łódzkie Archiwum Wysokogórskie. Historia i rozwój łódzkiego środowiska wspinaczkowego pokazana jest także na tle ewolucji sprzętu, jakim dysponowały kolejne pokolenia wspinaczy.
@Drzewo teraz Śleza to spoko ale pamietam jak się wybraliśmy na wielka sowę od przełęczy sokolej. Tam na samym początku jest takie dość ostre podejście, ja z młodą na plecach dyszalem jak parowóz. Żona mi po czasie przyznała, ze zastanawiała się czy nie będzie musiała wzywać do mnie pomocy teraz już nie jest tak źle, bo i waga lepsza (teraz 90, wtedy ponad 110), i tarczyce mam ogarnięta (to znaczy nie mam jej już wcale ). Do tego wziąłem się tez za siebie jeśli chodzi o treningi, nie tylko samo bieganie ale tez kettle i powrót do boksu ( ale to dopiero od 3 miesięcy). W tym sezonie o ile zdrowie dopisze to mamy w planie pochodzic, rekreacyjnie, po górach tyle ile się da. A weekend majowy planujemy skoczyć na Turbacz bo bardzo lubię to miejsce i często odwiedzałem tamtejsze schronisko za małolata. Wcześniej jeszcze planuje wyciągnąć malolata (brata) rowerem na Przechybe w okolicach Wielkanocy. Generalnie jak mi zdrowie już tak nie szwankuje to i kondycja wraca coraz szybciej.
Nie no, jakbym chciał potraktować wspinaczkę na poważnie, to minimum rok treningu poświęciłbym na samo przygotowanie fizyczne i techniczne przedszkole. Żeby wejść na jakąś górę +2000 m musiałbym mieć 100% pewność, że dam radę, a nie przekonanie, że "może wytrzymam" :)Sprawdzasz na portalach opis zejścia, i upewniasz się, że ćwiczyłeś zejścia i zjazdy wystarczająco, byś dotarł do schroniska bezpiecznie.
Hehe, lepiej najpierw się upewnić, i pamiętać o tym, że każde zejście/zjazd/zjazdy/zjazdy połączone z zejściami, jest inne. I należy mieć porządną mapkę wejścia/zejścia, a najlepiej kilka mapek, i być wyszkolonym wystarczająco dobrze, by być w stanie zejść/zjechać, plus najlepiej mieć alternatywy. Bo czasem trudności zjazdów potrafią spowodować, że wolisz pięć godzin maszerować z góry, niż dwie godziny zjeżdżać.
Czasem dowiesz się tego na szczycie, a czasem dopiero wtedy, jak już zaczniesz zjazdy na linach, i popełnisz kilka błędów, a wtedy szybki lot, powolne/szybkie spadanie, opcja na nerwowe konanie też jest, lub ew. długie zamarzanie na śmierć.
Dlatego najpierw najlepiej min. pół roku/rok na ściance, kilka lat w skałkach, kilka lat w skałach, minimum rok w górach na prowadzeniu z całym szpejem, i dopiero zimowe wspinanie/mixtowe wspinanie.
Jeśli chcemy wykluczyć ryzyko. Jak nie chcemy - góry czekają.
Jak juz tak debatujemy o górach to macie jakas gore 2000m lajtowa w sensie ze sobie mozna wejsc a nie jakos hardcorowo sie wspinac? Cos jak Kasprowy Wierch w sensie poziomu trudnosci?