Góry - rekreacja, turystyka, wspinaczka

Wspinasz się po górach wysokich? Mnie w tym roku mój dobry kumpel chce wyciągnąć na Kazbek, ale obawiam się, że to nie mój poziom.

Nie, nie lubię, jak mi dupa marznie, dlatego nie robię nic wysokiego.

Kazbek jest jedną z "najprostszych" gór do zdobycia, o ile się zachowa zdrowy rozsądek - trening na śniegu ze sprzętem do śniegu możesz zrobić jeszcze teraz w naszych górach.

Kluczowe jest zagospodarowanie czasu, i mgły, nawet w tekście jest, że najlepiej atak na szczyt zacząć ok. drugiej w nocy, żeby zdążyć.

A skoro nie masz doświadczenia, to odpada aklimatyzacja w postaci "Skalny Nunatak Ordzweri" - krucha grań, czyli podstawy wspinaczki skalnej w trudnym/kruchym terenie - to już wyższa jazda, nawet, jeśli wydaje się łatwa. Kapliczka, grota lub podejście trasą ataku by jej się przyjrzeć - to rozsądne opcje.

Opis:

http://drytooling.com.pl/baza/gory/1129-kazbek
 
Nie, nie lubię, jak mi dupa marznie, dlatego nie robię nic wysokiego.

Kazbek jest jedną z "najprostszych" gór do zdobycia, o ile się zachowa zdrowy rozsądek - trening na śniegu ze sprzętem do śniegu możesz zrobić jeszcze teraz w naszych górach.

Kluczowe jest zagospodarowanie czasu, i mgły, nawet w tekście jest, że najlepiej atak na szczyt zacząć ok. drugiej w nocy, żeby zdążyć.

A skoro nie masz doświadczenia, to odpada aklimatyzacja w postaci "Skalny Nunatak Ordzweri" - krucha grań, czyli podstawy wspinaczki skalnej w trudnym/kruchym terenie - to już wyższa jazda, nawet, jeśli wydaje się łatwa. Kapliczka, grota lub podejście trasą ataku by jej się przyjrzeć - to rozsądne opcje.

Opis:

http://drytooling.com.pl/baza/gory/1129-kazbek

Dzięki :beer: Bardzo lubię łazić po górach i w zeszłym roku wróciłem do tego hobby. Stąd też moja obawa, bo zimą to ja łaziłem tylko po Karkonoszach i trochę po Tatrach o to też bardzo sprytnie, bo bez raków(nie było mnie wtedy stać na dobre zimowe buty). Ja wiem, że to takie dość śmieszne technicznie góry, ale to pokazuje jakie mam doświadczenie w tego typu warunkach. Teraz zbieram szpej na kolejną zimę, ale chce jeszcze pójść sobie na ściankę i zobaczyć , czy dam radę, bo mam lęk wysokości.

I masz rację co do łażenia zimą, ale ma to jeden ogromny plus. Niemal całkowity brak turystów.
 
Dzięki :beer: Bardzo lubię łazić po górach i w zeszłym roku wróciłem do tego hobby. Stąd też moja obawa, bo zimą to ja łaziłem tylko po Karkonoszach i trochę po Tatrach o to też bardzo sprytnie, bo bez raków(nie było mnie wtedy stać na dobre zimowe buty). Ja wiem, że to takie dość śmieszne technicznie góry, ale to pokazuje jakie mam doświadczenie w tego typu warunkach. Teraz zbieram szpej na kolejną zimę, ale chce jeszcze pójść sobie na ściankę i zobaczyć , czy dam radę, bo mam lęk wysokości.

I masz rację co do łażenia zimą, ale ma to jeden ogromny plus. Niemal całkowity brak turystów.
Na co wcześniej się wpierdalałeś? :lol::lol:
 
Kazbek jest jedną z "najprostszych" gór do zdobycia, o ile się zachowa zdrowy rozsądek - trening na śniegu ze sprzętem do śniegu możesz zrobić jeszcze teraz w naszych górach.

Sprawia jednak "problemy"... Wygooglać można tego sporo więcej jeszcze niestety.

http://www.lukaszsupergan.com/samobojcy-ida-kazbek/
http://www.poranny.pl/wiadomosci/bialystok/art/5040128,kazbek-ich-pokonal,id,t.html
http://www.gazetakrakowska.pl/artyk...ciagnieto-zwloki-wspinacza-z-polski,id,t.html
 
Dzięki :beer: Bardzo lubię łazić po górach i w zeszłym roku wróciłem do tego hobby. Stąd też moja obawa, bo zimą to ja łaziłem tylko po Karkonoszach i trochę po Tatrach o to też bardzo sprytnie, bo bez raków(nie było mnie wtedy stać na dobre zimowe buty). Ja wiem, że to takie dość śmieszne technicznie góry, ale to pokazuje jakie mam doświadczenie w tego typu warunkach. Teraz zbieram szpej na kolejną zimę, ale chce jeszcze pójść sobie na ściankę i zobaczyć , czy dam radę, bo mam lęk wysokości.

I masz rację co do łażenia zimą, ale ma to jeden ogromny plus. Niemal całkowity brak turystów.
Jak nie lubisz tłoku w Tatrach to lepiej się wybrać na Słowację, tam jest zdecydowanie lepiej pod tym względem. Zwłaszcza w tych partiach oddalonych od Polski.
 
Na co wcześniej się wpierdalałeś? :lol::lol:

W Tatrach to tylko doliny no i Kasprowy oraz Czerwony Wierch. Kasprowy był o tyle chujowym pomysłem, że śniegu momentami było niemal po pas. Ale to mój ziomek, który łazi więcej wybrał taką trasę. A w Karkonoszach to Szrenica, Szyszak(na którym się srogo wypierdoliłem na oblodzonej skale) i Łebski Szczyt. A dużo wcześnie to Śnieżka i chyba Skalny Stół. Chyba, ponieważ to było z jakieś 10 lat temu i nie do końca jestem pewien.

A i gdzieś w okolicach klasztoru Benedytktynów, bo mój kumpel chciał koniecznie znaleźć jakaś półkę skalną, której i tak nie było widać. Nie mogę teraz za bardzo znaleźć, bo mi pokazuje jakieś miejsce w Zakopcu.

EDIT: Znalazłem i to jednak klasztor Albertynów
EDIT2: Oczywiście mówie tylko o wejściach zimowych, bo chyba o te pytałeś.
 
I kozakowanie. Od Polaków słyszę często „mi się uda”. Byłam kiedyś na Elbrusie, krótko po wypadku trójki Polaków. Miejscowi mówili wtedy, że gdy widzą Polaków, zaczynają się stresować. Mówi się: „kiedy panuje najgorsza możliwa pogoda i wszyscy zawracają, a widzisz jedną grupę prącą do góry, to na 100% są to Polacy”. „Dlaczego” – spytałam rosyjskich przewodników. A oni na to: „Jak Polak zapłacił, to musi wejść. Poza tym Polacy mają fantazję i wierzą, że im się uda”.

:beczka::beczka::beczka:
 
@Lemur dobrze rozumiem, że nei byłeś nigdzie wysoko a chcesz sie wpierdolić na 5000m?

Źle rozumiesz. Nie napisałem nigdzie, że chce tylko, że kumpel mi zaproponował,. Z tym, ze to typ, który już łazi po Alpach i zaczynam myśleć, że chyba coś mu się pomyliło.

I zdefiniuj co dla Ciebie oznacza "wysoko", bo góry wysokie zaczynają się od 1500m ;) Z buta to najwyżej Rysy.
 
Po górach to się chodzi wiosna, latem i złota polska jesienią. W zimie napierdala się po górach na nartach/snowboardzie/biegówkach. Jak kocham góry tak po kilku zimowych wypadach nigdy nie dam się już na to namówić.
 
Źle rozumiesz. Nie napisałem nigdzie, że chce tylko, że kumpel mi zaproponował,. Z tym, ze to typ, który już łazi po Alpach i zaczynam myśleć, że chyba coś mu się pomyliło.

I zdefiniuj co dla Ciebie oznacza "wysoko", bo góry wysokie zaczynają się od 1500m ;) Z buta to najwyżej Rysy.
Ja to sie ogólnie nie znam. Przeczytałem wywiad z ta laska wyżej o wejsciach na Kazbek i mowiła ze dużo ciężej niż Rysy zimą. Dlatego sie dziwie że o nim wspominasz jak najwyżej byłeś zimą na Kasprowym. Ja to zimą najwyżej byłem na Dolinie Kościeliskiej.
:kis:
 
Po górach to się chodzi wiosna, latem i złota polska jesienią. W zimie napierdala się po górach na nartach/snowboardzie/biegówkach. Jak kocham góry tak po kilku zimowych wypadach nigdy nie dam się już na to namówić.

E tam, ja kilka lat w każdym miesiącu roku byłem na Śnieżce (tak, wiem że to gównogóra) i najlepiej wspominam właśnie te zimowe. Może dlatego że w styczniu i grudniu zjeżdżałem na nartach potem, więc było dużo szybciej. :crazy:
 
E tam, ja kilka lat w każdym miesiącu roku byłem na Śnieżce (tak, wiem że to gównogóra) i najlepiej wspominam właśnie te zimowe. Może dlatego że w styczniu i grudniu zjeżdżałem na nartach potem, więc było dużo szybciej. :crazy:
Ja teraz głównie uprawiam trekking górski... z obciążeniem około 20kg na plecach i daje to konkretnie po dupie.

Obciążenie to plecak-nosidełko + dziecko + wyposażenie dziecka :lol:
 
Ja teraz głównie uprawiam trekking górski... z obciążeniem około 20kg na plecach i daje to konkretnie po dupie.

Obciążenie to plecak-nosidełko + dziecko + wyposażenie dziecka :lol:

Szacun, zawsze jak widzę takich ludzi to się zastanawiam, jak to musi być przejebane, przecież to prawie jak zarzucić worek cementu na plecy i iść do góry. :lol:
 
Szacun, zawsze jak widzę takich ludzi to się zastanawiam, jak to musi być przejebane, przecież to prawie jak zarzucić worek cementu na plecy i iść do góry. :lol:

To tak, jak wejście z liną, szpejem, wodą i jedzeniem na dzień. Dwadzieścia km w jedną, wspinanie, dwadzieścia km z powrotem.

Jak człowiek ukryje sobie piwko w strumyku po drodze, I dochodzi do tego strumyka, to jest najpiękniejsza chwila w życiu. No, jedna z piękniejszych.

Hehehe, kilkanaście lat tak robiłem dzień w dzień. Tylko zimą nie wsadzalem piwa do strumyka :)
 
czesto uderzam w gory, delikatnie sie pochodzi, ale najwazniejsze to spokoj ducha, wyciszenie i tego typu rzeczy

melanz, dobra ekipa jako bonus :fjedzia:
 
Szacun, zawsze jak widzę takich ludzi to się zastanawiam, jak to musi być przejebane, przecież to prawie jak zarzucić worek cementu na plecy i iść do góry. :lol:
No początkowo to była masakra ale głównie ze względu na moja tragiczna kondycję. Po pierwszych kilku „spacerach” wziąłem się mocno za treningi biegowe żeby poprawić wydolność i było coraz lepiej. Generalnie moja córa uwielbia takie wypady w nosidełku i często przy dobrej pogodzie jak nie mieliśmy co robić lecieliśmy na Ślęże. Godzinka do góry, tam kawka i powrót do domu na zasłużony obiad.

czesto uderzam w gory, delikatnie sie pochodzi, ale najwazniejsze to spokoj ducha, wyciszenie i tego typu rzeczy

melanz, dobra ekipa jako bonus :fjedzia:

A to drugi sposób na góry :lol: mamy z kumplami wypróbowany domek w Polanicy i jeździmy tam tak dwa razy do roku na melanż :lol:
 
Juz zaczyna się tutaj włączać „polski romantyzm”, z motyka na słońce, z szabelką na czołg.

43-latek w środowisku himalaistów często był obiektem drwin. Śmiano się z jego niskobudżetowych wypraw, gdy zamiast profesjonalnych lin do wspinaczki używał lin rolniczych

Zdumiewa, że to pierwsze wejście w zimie w stylu alpejskim było dokonane przez człowieka, który nie przeszedł szkoleń, posługiwał się linami rolniczymi, wspinał się bez większych zabezpieczeń. Potępiano go za to, był obiektem szyderstwa i kpiny

Nie dziwie się, ze było potępiane bo to jest szafowanie własnym życiem. Ale teraz nagle Kurtyka mówi:

Postrzegam w tym zachowaniu niebywały artyzm.

Strasznie żal straconego życia człowiek, pasjonata, ojca i męża ale nie róbmy z niego bohatera romantycznego :fjedzia:

Być może moja opinia jest dość stanowcza i rozumiem ze ktoś może to postrzegac inaczej, jednak ja sam nie potrafię zrozumieć a tym bardziej racjonalizować zachowań Mackiewicz.
 
Juz zaczyna się tutaj włączać „polski romantyzm”, z motyka na słońce, z szabelką na czołg.





Nie dziwie się, ze było potępiane bo to jest szafowanie własnym życiem. Ale teraz nagle Kurtyka mówi:



Strasznie żal straconego życia człowiek, pasjonata, ojca i męża ale nie róbmy z niego bohatera romantycznego :fjedzia:

Być może moja opinia jest dość stanowcza i rozumiem ze ktoś może to postrzegac inaczej, jednak ja sam nie potrafię zrozumieć a tym bardziej racjonalizować zachowań Mackiewicz.

Może po prostu ze mnie taki trochę romantyk ;) Ale ja we wspinaniu i wszelkiej działalności górskiej lubię upatrywać elementu "sztuki" czy "artyzmu". Taki Mackiewicz ze swoim małym doświadczeniem i gigantycznym, oślim uporem, nie jest wytłumaczalny racjonalnie właśnie. Tu chodzi o jakieś porywy ducha, etc... No nie wiem jak to inaczej ująć w słowa. Chyba bardziej oceniam to w kategoriach estetycznych, mniej w etycznych.

Jest taki gość, Alex Honnold, polecam zapoznać się z jego działalnością, jeśli nieznany. Najwybitniejszy solista naszych czasów, może w ogóle w historii wspinania. Pytaniem nie jest "czy" tylko "kiedy" zginie, jeśli będzie dalej chciał podnosić poprzeczkę swoich przejść free solo. Nie popieram tego, co robi, ale podziwiam i szanuję.

 
Wejście to pół biedy. Weź zejdź stamtąd później...
z19422092II,Smiglowiec-TOPR.jpg
 
Back
Top