Filozofia i filozofia polityczna

Możesz poprzeć twierdzenie argumentami? Bez argumentacji Twoje twierdzenie pozostanie tylko emocjonalnym stwierdzeniem pozbawionym racjonalnego wnioskowania.
Wieczorem.
Cały Wewiur ;)
Z całym szacunkiem, ale zawsze staram się argumentować moje twierdzenia. Jeśli coś pizostało niejasne, to proszę wskazać, albo zamilczeć ze swoimi sarkazmami.
 
Możesz poprzeć twierdzenie argumentami? Bez argumentacji Twoje twierdzenie pozostanie tylko emocjonalnym stwierdzeniem pozbawionym racjonalnego wnioskowania.
Przepraszam za nadmiar pytań, wiem że nie wygląda to ładnie w dyskusji, ale większość z nich stawiam jako pytania otwarte lub retoryczne.
No i dla formalności, przedstawiam moje zdanie i moją argumentację mojej hipotezy.

Obiektywiści popierają wolność seksualną. Ma się to nijak do obiektywnego (czyli w ich mniemaniu powstałego bez udziału ludzkiej świadomości) faktu, że homoseksualizm nie wynika z natury, natura akceptuje tylko zachowania heteroseksualne, bo tylko one mają szanse prowadzić do prokreacji. Zatem homoseksualizm musi być wytworzony w świadomości (kolejny ich aksjomat). Skoro homoseksualizm jest tak jak wiara (czyli wytworzone w świadomości, a de facto nie istnieją) to dlaczego obiektywiści go popierają?

Wspomniany Peikoff w 2008 roku partię republikańską nazwał zbrodniczą ze względu na promocję religii. W 2012 roku jawnie wspierał republikanina w wyborach nazywając Obamę katastrofą, najgorszym wyborem w historii i rzeczą gorszą od Wojny Secesyjnej. To jeśli chodzi o obiektywizm głównego propagatora tej teorii.

Ale wróćmy do teorii.

Obiektywiści popierają aborcję. Wróćmy do źródła i zdania Ayn Rand, że existence exist. W myśl tego, że istnienie istnieje jak ma się popieranie aborcji? Argumentacja, że dziecko jest zbyt młode, by decydować. Jak świadomość i tożsamość (aksjomaty) dziecka mają się do faktu, że ono istnieje? Zgoda na aborcję, to pozbawienie istoty zdolności do kolejnych aksjomatów, które przecież są im nadawane. Z drugiej strony ten sam filozof stwierdza, że obrzezanie małego dziecka to zbrodnia, bo nie jest to jego świadomy wybór. Idąc dalej tym tropem, można zadać pytanie, kiedy dziecko zdobywa świadomość, do kiedy można je zabić i na jakiej wynikającej z istnienia aksjomatów teorii jest oparty ten sąd?

Dla mnie to nie jest obiektywizm w rozumieniu tego słowa, czyli podejmowanie decyzji zgodnie z naturą. Natura nie powoduje zależnej od woli matki aborcji, nie powoduje też eksperymentów na ludziach, a mimo to obiektywiści je dopuszczają. Idąc nawet tropami myślowymi Rousseau i nadaniu z natury religijnych zachowań ludom "utopijnym" np. na Pacyfiku, to można się zastanowić, czy odrzucenie zachowań religijnych jest wynikające z istnienia, czy z świadomości.

Kolejna sprawa, to obiektywiści stwierdzają, że to co jest - to jest. Okej, zgoda, ale jak do faktu istnienia odnieść rozwój nauki. Nauka wielokrotnie zaprzeczała swoim teoriom (choćby Newton i Einstein). Jak bez świadomości emocjonalnej można opisać świat (co postulują obiektywiści), skoro nawet prawa naukowe nie są pozbawione cząstki wartościującej. Prawa Newtona zmieniły się po opisaniu reguł w prędkościach bliskich światłu, zmieniła się subiektywnie nadana granica prawdziwości stwierdzenia. Nauka posiada granice, które ustalono subiektywnie, zatem dlaczego nauka ma być dowodem dla obiektywistów, na obiektywne istnienie?

Nie twierdzę, że teorie obiektywistów nie trzymają się kupy, ale że nie są zgodne z nazwą.

Obiektywizm (za sjp) przedstawianie i ocenianie czegoś w sposób zgodny ze stanem faktycznym, niezależnie od własnych opinii, uczuć i interesów.
Czy zgoda na aborcję to przedstawianie i ocenianie w sposób niezależny od świadomości? Czy odrzucanie religii jest niezależne od świadomości? Albo czy wybiórcze nadawanie istocie świadomości jest niezależne od własnych opinii? No i na koniec, czy propagator teorii nie powinien swoim przykładem wcielać w życie istnienia swoich teorii?
 
Przepraszam za nadmiar pytań, wiem że nie wygląda to ładnie w dyskusji, ale większość z nich stawiam jako pytania otwarte lub retoryczne.
No i dla formalności, przedstawiam moje zdanie i moją argumentację mojej hipotezy.

Obiektywiści popierają wolność seksualną. Ma się to nijak do obiektywnego (czyli w ich mniemaniu powstałego bez udziału ludzkiej świadomości) faktu, że homoseksualizm nie wynika z natury, natura akceptuje tylko zachowania heteroseksualne, bo tylko one mają szanse prowadzić do prokreacji. Zatem homoseksualizm musi być wytworzony w świadomości (kolejny ich aksjomat). Skoro homoseksualizm jest tak jak wiara (czyli wytworzone w świadomości, a de facto nie istnieją) to dlaczego obiektywiści go popierają?

Wspomniany Peikoff w 2008 roku partię republikańską nazwał zbrodniczą ze względu na promocję religii. W 2012 roku jawnie wspierał republikanina w wyborach nazywając Obamę katastrofą, najgorszym wyborem w historii i rzeczą gorszą od Wojny Secesyjnej. To jeśli chodzi o obiektywizm głównego propagatora tej teorii.

Ale wróćmy do teorii.

Obiektywiści popierają aborcję. Wróćmy do źródła i zdania Ayn Rand, że existence exist. W myśl tego, że istnienie istnieje jak ma się popieranie aborcji? Argumentacja, że dziecko jest zbyt młode, by decydować. Jak świadomość i tożsamość (aksjomaty) dziecka mają się do faktu, że ono istnieje? Zgoda na aborcję, to pozbawienie istoty zdolności do kolejnych aksjomatów, które przecież są im nadawane. Z drugiej strony ten sam filozof stwierdza, że obrzezanie małego dziecka to zbrodnia, bo nie jest to jego świadomy wybór. Idąc dalej tym tropem, można zadać pytanie, kiedy dziecko zdobywa świadomość, do kiedy można je zabić i na jakiej wynikającej z istnienia aksjomatów teorii jest oparty ten sąd?

Dla mnie to nie jest obiektywizm w rozumieniu tego słowa, czyli podejmowanie decyzji zgodnie z naturą. Natura nie powoduje zależnej od woli matki aborcji, nie powoduje też eksperymentów na ludziach, a mimo to obiektywiści je dopuszczają. Idąc nawet tropami myślowymi Rousseau i nadaniu z natury religijnych zachowań ludom "utopijnym" np. na Pacyfiku, to można się zastanowić, czy odrzucenie zachowań religijnych jest wynikające z istnienia, czy z świadomości.

Kolejna sprawa, to obiektywiści stwierdzają, że to co jest - to jest. Okej, zgoda, ale jak do faktu istnienia odnieść rozwój nauki. Nauka wielokrotnie zaprzeczała swoim teoriom (choćby Newton i Einstein). Jak bez świadomości emocjonalnej można opisać świat (co postulują obiektywiści), skoro nawet prawa naukowe nie są pozbawione cząstki wartościującej. Prawa Newtona zmieniły się po opisaniu reguł w prędkościach bliskich światłu, zmieniła się subiektywnie nadana granica prawdziwości stwierdzenia. Nauka posiada granice, które ustalono subiektywnie, zatem dlaczego nauka ma być dowodem dla obiektywistów, na obiektywne istnienie?

Nie twierdzę, że teorie obiektywistów nie trzymają się kupy, ale że nie są zgodne z nazwą.

Obiektywizm (za sjp) przedstawianie i ocenianie czegoś w sposób zgodny ze stanem faktycznym, niezależnie od własnych opinii, uczuć i interesów.
Czy zgoda na aborcję to przedstawianie i ocenianie w sposób niezależny od świadomości? Czy odrzucanie religii jest niezależne od świadomości? Albo czy wybiórcze nadawanie istocie świadomości jest niezależne od własnych opinii? No i na koniec, czy propagator teorii nie powinien swoim przykładem wcielać w życie istnienia swoich teorii?

Odpowiem na wszystko wieczorem. Teraz na szybko homoseksualizm. Ayn Rand uważała, ze jest niemoralny jednak nie uważala, ze należy go zakazywac. Podobnie z narkotykami.
 
@Wewiur Sam fakt, ze cos wynika z natury nie znaczy nic. Co to w ogole znaczy postepowanie zgodnie z natura? To znaczy uleganie wszystkich swoim biologicznym zachciankom? Czy gwalt nie jest czyms co powszechnie wystpeuje w naturze? Obiektywizm polega na postepowaniu zgodnie ze swoim rozumem. Nadrzednymi wartosciami bez ktorych inne wartosic nie sa mozliwe sa - rozum, cel, poczucie wlasnej wartosci. Odnosnie aborcji Ayn Rand uwazala, ze - "
"A piece of protoplasm has no rights-and no life in the human sense of the term. One may argue about the later stages of a pregnancy, but the essential issue concerns only the first three months. To equate a potential with an actual, is vicious; to advocate the sacrifice of the latter to the former, is unspeakable."
Ja uwazam, ze jak koncem zycia jest smierc mozgu tak logiczna konsekwencja jest uznanie za poczatek zycia poczatek rozwoju mozgu. To jest racjonalne, moim zdaniem obiektywistyczne podejscie do tematu aborcji.
Natomiast co do homoseksualizmu. Rand nie uwazala, ze jest moralny. Notamist Nathaniel Branden i Peikoff uwazali, ze Rand sie mylila i homoseksualizm nie podlega ocenie moralnej. Nie wybierasz czy jestes homoseksualista. Brak wyboru oznacza, ze nie mozna tego oceniac pod wzgledem moralnym. Tak jak Rand mogla sie mylic co do faktu, ze homoseksualizm jest wyborem. Tak Ty mozesz sie mylic co do faktu, ze jest sprzeczny z natura. Delfiny sa homoseksualne. Samice sa przez wiekszosc czasu bezplodne, wiec samce wiekszosc stosunkow seksualnych, ktore odbywaja, odbywaja miedzy soba. Natura!

Reszta pozniej ;)
 
@Wewiur Sam fakt, ze cos wynika z natury nie znaczy nic. Co to w ogole znaczy postepowanie zgodnie z natura? To znaczy uleganie wszystkich swoim biologicznym zachciankom? Czy gwalt nie jest czyms co powszechnie wystpeuje w naturze? Obiektywizm polega na postepowaniu zgodnie ze swoim rozumem. Nadrzednymi wartosciami bez ktorych inne wartosic nie sa mozliwe sa - rozum, cel, poczucie wlasnej wartosci. Odnosnie aborcji Ayn Rand uwazala, ze - "
"A piece of protoplasm has no rights-and no life in the human sense of the term. One may argue about the later stages of a pregnancy, but the essential issue concerns only the first three months. To equate a potential with an actual, is vicious; to advocate the sacrifice of the latter to the former, is unspeakable."
Ja uwazam, ze jak koncem zycia jest smierc mozgu tak logiczna konsekwencja jest uznanie za poczatek zycia poczatek rozwoju mozgu. To jest racjonalne, moim zdaniem obiektywistyczne podejscie do tematu aborcji.
Natomiast co do homoseksualizmu. Rand nie uwazala, ze jest moralny. Notamist Nathaniel Branden i Peikoff uwazali, ze Rand sie mylila i homoseksualizm nie podlega ocenie moralnej. Nie wybierasz czy jestes homoseksualista. Brak wyboru oznacza, ze nie mozna tego oceniac pod wzgledem moralnym. Tak jak Rand mogla sie mylic co do faktu, ze homoseksualizm jest wyborem. Tak Ty mozesz sie mylic co do faktu, ze jest sprzeczny z natura. Delfiny sa homoseksualne. Samice sa przez wiekszosc czasu bezplodne, wiec samce wiekszosc stosunkow seksualnych, ktore odbywaja, odbywaja miedzy soba. Natura!

Reszta pozniej ;)


O to dokładnie mi chodzi. Obiektywnie znaczy poza rozumem - przecież rozum tworzy subiektywny obraz wszystkiego, co do niego trafia. Obiektywizm postuluje zachowania zgodne z rozumem. Nazwa nie jest trafna - tylko nazwy się czepiam. Reszta kiedy indziej.
Obiektywizm polega na postepowaniu zgodnie ze swoim rozumemO to
 
Nie przenoszą nic na relacje obywatel - społeczeństwo jeśli uznają społeczeństwo za zbiór jednostek. Odbijają od relacji człowiek-społeczeństwo. Tu mowa o relacji człowiek- człowiek. Psychologia ewolucyjna to inna dziedzina wiedzy niż etyka. Proszę o uargumentowanie dlaczego wnioskowanie Peinkoffa nie ma sensu bez uwzględnienia psychologii ewolucyjnej. Przecież nie chcemy mialkiej rozkminy.

Nie chciało mi się myśleć po pracy, ale jednak się zmuszę :) W skrócie, w filmie wygląda to tak - młody koleś pyta o to, dlaczego moralne jest że Państwo mu zabiera kase w podatkach, a Pani profesor mówi że to dlatego że matka prała mu skarpetki. Na co starszy ziomek mówi młodemu że nic nie wisi swojej matce bo sama go wydała na świat i nie jest jej własnością.

Wszystko to ładne konstrukcje, ale mówię że miałkie bo ignorują biologię i zaczynając o podatkach przenoszą się w jednym zdaniu na grunt relacji rodzinnych. A relacje rodzinne kierują się czym innym, bo mamy w nich daleko posunięty altruizm krewniaczy i każdy wie że moralne jest dbanie o swoją matkę czy dzieci. Nikt nie kalkuluje czy to dlatego że prała ci skarpetki czy nie, po prostu to jest naturalne i wynika z biologii i genetyki. Więc tu mamy pierwszą manipulację - płać podatki, bo jak nie to nie kochasz swojej mamy.
Naturalne jest też, że rodzice chcą żebyś osiągnął sukces (w domyśle genetyczno-reprodukcyjny), co niektórzy mogą odebrać jako za dużą kontrolę i "zawłaszczanie", o czym już mówił ten drugi gość, co też jest manipulacją - nie płać podatków, chyba że jesteś maminsynkiem.

To wszystko nie ma sensu bo relacje rodzinne mają zupełnie inny charakter relacji niż kwestie podatkowo - społeczne. W relacjach ze społeczeństwem nie ma więzi altruizmu krewniaczego. Tutaj ludzie kierują się większą ostrożnością i kalkulują co się im opłaca (polecam poczytać o teorii gier i dylemacie więźnia). Dlatego niektórzy - np. ci co już się dorobili potomstwa, albo czują się że sobie poradzą na rynku - chcą minimalnych podatków i interwencji Państwa, ale też często większej kontroli moralnej nad wiernością ich żon i rodziną (tj. konserwatyzm), a np. słabsi ekonomicznie (kobiety, mniejszości) chcą większych podatków i mniejszej kontroli nad kobietami (czyt. lewica) - coś co im się opłaca.
PS nie jest tak że w psychologii ewolucyjnej nie ma nic z etyki, wręcz przeciwnie dużo mają do powiedzenia m.in właśnie w kwestii relacji rodzinnych i społecznych, altruizmu, teorii gier - sporo ciekawych rzeczy.
 
Nie chciało mi się myśleć po pracy, ale jednak się zmuszę :) W skrócie, w filmie wygląda to tak - młody koleś pyta o to, dlaczego moralne jest że Państwo mu zabiera kase w podatkach, a Pani profesor mówi że to dlatego że matka prała mu skarpetki. Na co starszy ziomek mówi młodemu że nic nie wisi swojej matce bo sama go wydała na świat i nie jest jej własnością.

Wszystko to ładne konstrukcje, ale mówię że miałkie bo ignorują biologię i zaczynając o podatkach przenoszą się w jednym zdaniu na grunt relacji rodzinnych. A relacje rodzinne kierują się czym innym, bo mamy w nich daleko posunięty altruizm krewniaczy i każdy wie że moralne jest dbanie o swoją matkę czy dzieci. Nikt nie kalkuluje czy to dlatego że prała ci skarpetki czy nie, po prostu to jest naturalne i wynika z biologii i genetyki. Więc tu mamy pierwszą manipulację - płać podatki, bo jak nie to nie kochasz swojej mamy.
Naturalne jest też, że rodzice chcą żebyś osiągnął sukces (w domyśle genetyczno-reprodukcyjny), co niektórzy mogą odebrać jako za dużą kontrolę i "zawłaszczanie", o czym już mówił ten drugi gość, co też jest manipulacją - nie płać podatków, chyba że jesteś maminsynkiem.

To wszystko nie ma sensu bo relacje rodzinne mają zupełnie inny charakter relacji niż kwestie podatkowo - społeczne. W relacjach ze społeczeństwem nie ma więzi altruizmu krewniaczego. Tutaj ludzie kierują się większą ostrożnością i kalkulują co się im opłaca (polecam poczytać o teorii gier i dylemacie więźnia). Dlatego niektórzy - np. ci co już się dorobili potomstwa, albo czują się że sobie poradzą na rynku - chcą minimalnych podatków i interwencji Państwa, ale też często większej kontroli moralnej nad wiernością ich żon i rodziną (tj. konserwatyzm), a np. słabsi ekonomicznie (kobiety, mniejszości) chcą większych podatków i mniejszej kontroli nad kobietami (czyt. lewica) - coś co im się opłaca.
PS nie jest tak że w psychologii ewolucyjnej nie ma nic z etyki, wręcz przeciwnie dużo mają do powiedzenia m.in właśnie w kwestii relacji rodzinnych i społecznych, altruizmu, teorii gier - sporo ciekawych rzeczy.
Ladnie ujete, pozdro dla fana PE :) Pozwole sobie się jednak nie zgodzic z ostatnim zdaniem, jezeli oznaczalo ono, iz na podstawie tej nauki mozna okreslic wartosci jakimi ludzie powinni się kierować, bo to blad naturalistyczny. Moze jednak - tak jak napisales - wyjasnic sporo w tej debacie tj. dlaczego prawda lezy po srodku i w sferze nieswiadomosci.
 
Last edited:
Thx, o to mi chodziło z tą etyką w PE, że raczej mówią jak jest, a nie jak powinno być. Co nie zmienia faktu że warto sobie zdawać sprawę skąd się biorą różne dziwne normy moralne.
 
A relacje rodzinne kierują się czym innym, bo mamy w nich daleko posunięty altruizm krewniaczy i każdy wie że moralne jest dbanie o swoją matkę czy dzieci.

No widzisz. Ty uwazasz, ze to jest moralne bo kazdy wie, ze moralne jest dbanie o swoja matke czy dzieci. Natomiast Obiektywizm szuka odpowiedzi na pytanie - dlaczego jest to moralne? Psychologia ewolucyjna nie odpowie na to pytanie. Psychologia ewolucyjna moze odpowiedziec na pytanie - co ludzmi kieruja, ze podejmuja takie a nie inne decyzje w takich a nie innych sytuacjach. Psychologia ewolucyjna wskazuje na fakt, ze rodzice sa bardziej sklonni opiekowac sie mlodymi dziecmi niz dzeici rodzicami na starosc. Sam fakt takich sklonnosci nie mowi nic o moralnosci. Nauka nie zajmuje sie moralnoscia. Tym moze zajmowac sie filozofia.

Na reszte rzeczy odpisze jutro (z przyjemnoscia), niestety mam malo wolnego czasu ostatnio :(
 
Sytuacja: Matka zostawiła dziecko w okienku życia, odnajduje je po 30 latach umierająca i prosi o pomoc. Czy to dorosłe już dziecko ma obowiązek jej pomóc tylko dlatego, że ona go urodziła?
 
Sytuacja: Matka zostawiła dziecko w okienku życia, odnajduje je po 30 latach umierająca i prosi o pomoc. Czy to dorosłe już dziecko ma obowiązek jej pomóc tylko dlatego, że ona go urodziła?
Nie. W sumie jakby wychowała to też nie jest to obowiązek. No chyba że jakaś umowę spisali :p hehe
 
Kolejna sprawa, to obiektywiści stwierdzają, że to co jest - to jest. Okej, zgoda, ale jak do faktu istnienia odnieść rozwój nauki. Nauka wielokrotnie zaprzeczała swoim teoriom (choćby Newton i Einstein). Jak bez świadomości emocjonalnej można opisać świat (co postulują obiektywiści), skoro nawet prawa naukowe nie są pozbawione cząstki wartościującej. Prawa Newtona zmieniły się po opisaniu reguł w prędkościach bliskich światłu, zmieniła się subiektywnie nadana granica prawdziwości stwierdzenia. Nauka posiada granice, które ustalono subiektywnie, zatem dlaczego nauka ma być dowodem dla obiektywistów, na obiektywne istnienie?

Na szybko przed praca kolejna kwestia:
- wnioskowania logiczne moga byc bledne
- zmysly moga byc zawodne
Jednak nie ma lepszego narzedzia do poznania swiata niz rozum i zmysly (brak dychotomii - racjonalizm a empiryzm).
Arystoteles (a za nim Rand) sprzeciwial sie mysleniu platonskiemu jakoby rzeczywistosc byla tylko wytworem naszej wyobrazni, urojenia. Natomiast Rand uwaza, ze swiat wokol nas jest jaki jest, jest niezalezny od nas. Fakty zdaniem rand sa faktami niezaleznie od naszych pragnien, marzen. Rand sprzeciwiala sie mysleniu typu "Sekret" wedlug ktorego jesli o czyms marzysz to wszechswiat Ci to daje - dostajesz to bo podjales dzialania, nie dlatego bo sobie cos uroiles :) Jakbys sobie nie probowal uroic, ze jestes ptakiem to sie nim nie staniesz z powodu swoich urojen. Jestes tym kim jestes. Platon mowi, ze swiat ktory postrzegamy to niudolna forma swiata idealnego, ktory gdzies istnieje, my nie ogladamy tego prawdziwego swiata. Arystoteles i za nim Rand odwrotnie - swiat jest jaki jest. Jesli poznanie za pomoca rozumu wedlug Platona jest niemozliwe to co nam wtedy zostaje? Mistycyzm, religia. Swiat zdaniem RAnd mozna poznac za pomoca rozumu - to jedyne zrodlo wiedzy. Na tym polega obiektywizm Rand jako wybor miedzy arystotelesem a platonem. Co do Newtona to fizycy, ktorych znam nie uwazaja, ze twierdzenia Newtona sa/byly bledne. Natomiast jesli nauka w czyms sie myli to mozna ja skorygowac lepsza nauka. Tylko rozum jest tu rozwiazaniem, nie emocje, urojenia, mistycyzm czy Bog.
 
Z całym szacunkiem, ale zawsze staram się argumentować moje twierdzenia. Jeśli coś pizostało niejasne, to proszę wskazać, albo zamilczeć ze swoimi sarkazmami.

Już kilkukrotnie zwracałem ci uwagę na logiczne nieścisłości w twoich pseudointelektualnych wywodach, ale się nie odniosłeś :) Poza tym, ledwo mi wystarcza czasu, żeby czytać Cohones. Dlatego też, zazwyczaj jak coś piszę, to wrzucam tu tylko po jednym zdaniu.
 
Sytuacja: Matka zostawiła dziecko w okienku życia, odnajduje je po 30 latach umierająca i prosi o pomoc. Czy to dorosłe już dziecko ma obowiązek jej pomóc tylko dlatego, że ona go urodziła?
Nie ma obowiązku, bo tu nie chodzi o mus. Ale jeśli człowiek jest przyzwoity, to nie rzuci telefonu w kąt, tylko chociaż się spotka.
 
Już kilkukrotnie zwracałem ci uwagę na logiczne nieścisłości w twoich pseudointelektualnych wywodach, ale się nie odniosłeś :) Poza tym, ledwo mi wystarcza czasu, żeby czytać Cohones. Dlatego też, zazwyczaj jak coś piszę, to wrzucam tu tylko po jednym zdaniu.
Niezwykle merytoryczna wypowiedź. Świat stał się piękniejszy.
 
Dlaczego?
Relacje międzyludzkie oparte na przymusie są słabej jakości. Relacje na głębszym poziomie są pozbawione elementu przymusu.
Załóżmy kolegów z ławki w szkole. Zdecydowana większość takich "przyjaźni" kończy się w dniu zakończenia szkoły, bo znika między nimi przymus wspólnego przebywania. Koniec szkoły przetrwają tylko te relacje, które zdążyły zbudować się poza szkołą - czyli bez elementów konieczności przebywania ze sobą. Podobnie jest z pracownikami w firmach, po zwolnieniu znika przymus przebywania ze sobą, więc kończą się wszystkie relacje, które nie były budowane poza koniecznością wspólnej pracy (a więc dobrowolnie).
Relacja rodzinna to relacja na najgłębszym poziomie. Niezwykle trudno doszukiwać się przymusu, by dziecko przebywało z rodzicem, a rodzic z dzieckiem. Tak samo małżeństwo - kluczowym elementem jest tutaj dobrowolny wybór "ja biorę ciebie za żonę/męża". Jakikolwiek przymus, który z czasem może pojawić się w relacjach w małżeństwie powoduje upadek tej relacji i dzisiaj często prowadzi do rozwodu. Swoją drogą wiele z rozwodów jest spowodowanych tym, że małżeństwo nie powstało jako twór dobrowolnej decyzji, ale istniał jakiś przymus (ekonomiczny, społeczny itp.).

Zostawione samemu sobie dziecko, które po 30 latach przyjedzie do szpitala odwiedzić swojego rodzica da dowód, że pomimo cierpień jakie zostały mu zadane, jest w stanie dobrowolnie wyrzec się własnej dumy i nie będzie oczekiwało zadośćuczynienia za krzywdy. Na pewno taka wizyta będzie dla rodzica ważna, a może i padnie słowo przepraszam - wszak jeśli nie na łożu śmierci, to nigdy. Dziecko, które dobrowolnie zrezygnuje z takiej wizyty da dowód, że wina rodziców jest zbyt wielką, by mógł im przebaczyć. Nie mówię, że drugie wyjście jest złe. Po prostu pierwsze jest "wspaniałomyślne".
W obu przypadkach mamy dobrowolną decyzję, nie ma tutaj przymusu. Przymus w relacjach rodzinnych to zabójca tej relacji.
 
Relacje międzyludzkie oparte na przymusie są słabej jakości. Relacje na głębszym poziomie są pozbawione elementu przymusu.
Załóżmy kolegów z ławki w szkole. Zdecydowana większość takich "przyjaźni" kończy się w dniu zakończenia szkoły, bo znika między nimi przymus wspólnego przebywania. Koniec szkoły przetrwają tylko te relacje, które zdążyły zbudować się poza szkołą - czyli bez elementów konieczności przebywania ze sobą. Podobnie jest z pracownikami w firmach, po zwolnieniu znika przymus przebywania ze sobą, więc kończą się wszystkie relacje, które nie były budowane poza koniecznością wspólnej pracy (a więc dobrowolnie).
Relacja rodzinna to relacja na najgłębszym poziomie. Niezwykle trudno doszukiwać się przymusu, by dziecko przebywało z rodzicem, a rodzic z dzieckiem. Tak samo małżeństwo - kluczowym elementem jest tutaj dobrowolny wybór "ja biorę ciebie za żonę/męża". Jakikolwiek przymus, który z czasem może pojawić się w relacjach w małżeństwie powoduje upadek tej relacji i dzisiaj często prowadzi do rozwodu. Swoją drogą wiele z rozwodów jest spowodowanych tym, że małżeństwo nie powstało jako twór dobrowolnej decyzji, ale istniał jakiś przymus (ekonomiczny, społeczny itp.).

Zostawione samemu sobie dziecko, które po 30 latach przyjedzie do szpitala odwiedzić swojego rodzica da dowód, że pomimo cierpień jakie zostały mu zadane, jest w stanie dobrowolnie wyrzec się własnej dumy i nie będzie oczekiwało zadośćuczynienia za krzywdy. Na pewno taka wizyta będzie dla rodzica ważna, a może i padnie słowo przepraszam - wszak jeśli nie na łożu śmierci, to nigdy. Dziecko, które dobrowolnie zrezygnuje z takiej wizyty da dowód, że wina rodziców jest zbyt wielką, by mógł im przebaczyć. Nie mówię, że drugie wyjście jest złe. Po prostu pierwsze jest "wspaniałomyślne".
W obu przypadkach mamy dobrowolną decyzję, nie ma tutaj przymusu. Przymus w relacjach rodzinnych to zabójca tej relacji.


Jakiego rodzica, przecież to inkubator był.
 
Jakiego rodzica, przecież to inkubator był.
Znany jest przypadek syndromu poaborcyjnego. Kobieta jest też niby tylko inkubatorem, ale pojawiają się u niej wyrzuty sumienia.
Tak samo tutaj, dla dziecka ci rodzice byli dawcami genów i inkubatorem, ale dla rodziców wcale tak być nie musiało. Nigdy nie można tego jednoznacznie stwierdzić. Takie spotkanie nie musi trwać godzin, ani nie musi powodować utrzymywania dalszych kontaktów. Ale dla umierającej matki może być "rozgrzeszeniem" z poczucia winy, które mogła mieć. Dla samej ulgi w cierpieniu tej osoby warto poświęcić godzinę i się pojednać.
Już sam fakt, że ktoś wychodzi z propozycją takiego spotkania jest zastanawiający. Czy jakby matka/ojciec nie mieli wyrzutów do siebie za zostawienie dziecka, to wyszliby z prośbą o spotkanie?
 
Znany jest przypadek syndromu poaborcyjnego. Kobieta jest też niby tylko inkubatorem, ale pojawiają się u niej wyrzuty sumienia.
Tak samo tutaj, dla dziecka ci rodzice byli dawcami genów i inkubatorem, ale dla rodziców wcale tak być nie musiało. Nigdy nie można tego jednoznacznie stwierdzić. Takie spotkanie nie musi trwać godzin, ani nie musi powodować utrzymywania dalszych kontaktów. Ale dla umierającej matki może być "rozgrzeszeniem" z poczucia winy, które mogła mieć. Dla samej ulgi w cierpieniu tej osoby warto poświęcić godzinę i się pojednać.
Już sam fakt, że ktoś wychodzi z propozycją takiego spotkania jest zastanawiający. Czy jakby matka/ojciec nie mieli wyrzutów do siebie za zostawienie dziecka, to wyszliby z prośbą o spotkanie?
To nie dotyczy dziecka z takiego inkubatora
 
To nie dotyczy dziecka z takiego inkubatora
TO dotyczy człowieka, który był inkubatorem.
Pytanie, czy pół godziny życia takiego dziecka jest więcej warte, niż możliwość pojednania się ze sobą drugiego człowieka?
Oczywiście, dziecku może nie zależeć na poznaniu inkubatora - dlatego to dobrowolna decyzja, czy będzie go stać, by inkubatorowi pomóc.
 
Na szybko przed praca kolejna kwestia:
- wnioskowania logiczne moga byc bledne
- zmysly moga byc zawodne
Jednak nie ma lepszego narzedzia do poznania swiata niz rozum i zmysly (brak dychotomii - racjonalizm a empiryzm).
Arystoteles (a za nim Rand) sprzeciwial sie mysleniu platonskiemu jakoby rzeczywistosc byla tylko wytworem naszej wyobrazni, urojenia. Natomiast Rand uwaza, ze swiat wokol nas jest jaki jest, jest niezalezny od nas. Fakty zdaniem rand sa faktami niezaleznie od naszych pragnien, marzen. Rand sprzeciwiala sie mysleniu typu "Sekret" wedlug ktorego jesli o czyms marzysz to wszechswiat Ci to daje - dostajesz to bo podjales dzialania, nie dlatego bo sobie cos uroiles :) Jakbys sobie nie probowal uroic, ze jestes ptakiem to sie nim nie staniesz z powodu swoich urojen. Jestes tym kim jestes. Platon mowi, ze swiat ktory postrzegamy to niudolna forma swiata idealnego, ktory gdzies istnieje, my nie ogladamy tego prawdziwego swiata. Arystoteles i za nim Rand odwrotnie - swiat jest jaki jest. Jesli poznanie za pomoca rozumu wedlug Platona jest niemozliwe to co nam wtedy zostaje? Mistycyzm, religia. Swiat zdaniem RAnd mozna poznac za pomoca rozumu - to jedyne zrodlo wiedzy. Na tym polega obiektywizm Rand jako wybor miedzy arystotelesem a platonem. Co do Newtona to fizycy, ktorych znam nie uwazaja, ze twierdzenia Newtona sa/byly bledne. Natomiast jesli nauka w czyms sie myli to mozna ja skorygowac lepsza nauka. Tylko rozum jest tu rozwiazaniem, nie emocje, urojenia, mistycyzm czy Bog.

Jeszcze wracając do tematu - zgodzę się z wywodami że świat jest rzeczywisty i nie możemy go kształtować myślami (dziwne że w ogóle trzeba to udowadniać, ale na zachodzie już totalnie sfiksowali, zresztą na wschodzie też bo to chyba założenie buddyzmu), ale dodałbym jedną uwagę do teorii obiektywistów - pełen obiektywizm, posługiwanie się tylko logicznym rozumem to fajny postulat, ale trudno (jeśli w ogóle) osiągalny.
Z tego co wiemy (dzięki Darwinowi) mózg wyewoluował po prostu jako jeden z organów i ma kształt taki jaki był optymalny do przetrwania i przekazania genów, a nie tylko do kalkulacji logicznych. Przez to m.in. nie jest jednym logicznym "umysłem", ale ma budowę modułową, różne regiony odpowiadają za różne procesy. Jeżeli się nie mylę za tzw. wyższe funkcje i myślenie logiczne odpowiada tylko kora przedczołowa, która wyewoluowała najpóźniej i stanowi tylko parę (może paręnaście) procent mózgu. Jest też dużo przypadków, że ktoś po urazach głowy, udarach, albo np. lekach psychotropowych zaczyna myśleć inaczej, zmienia mu się charakter, poglądy itp. Przykładem może być też ten filmik o osobach którym w ramach leczenia rozdzielono dwie półkule i jak to wpływa na ich myślenie

To jest wszystko totalnie crazy, ale w związku z tym trzeba brać poprawkę że mózg ludzki nie jest tak do końca obiektywny i racjonalny jak lubimy uważać. Ma to wpływ m.in. na nasze myśli, etykę, normy społeczne. Gdyby kalkulować na zimno, jak komputer, to chyba najlepszą moralnie opcją byłoby dobić wszystkich cierpiących na świecie, żeby się dłużej nie męczyli, czego nikt kto ma naturalne poczucie moralności nie postuluje :)
 
To jest wszystko totalnie crazy, ale w związku z tym trzeba brać poprawkę że mózg ludzki nie jest tak do końca obiektywny i racjonalny jak lubimy uważać. Ma to wpływ m.in. na nasze myśli, etykę, normy społeczne. Gdyby kalkulować na zimno, jak komputer, to chyba najlepszą moralnie opcją byłoby dobić wszystkich cierpiących na świecie, żeby się dłużej nie męczyli, czego nikt kto ma naturalne poczucie moralności nie postuluje :)
Mózg ludzki jest kompletnie nieobiektywny. Jest też kompletnie nieracjonalny. Ma to jak najbardziej wytłumaczenie w procesie ewolucji. Już w momencie otrzymywania bodźców są one przetwarzane i interpretowane. Jeśli zostanie rozpoznane niebezpieczeństwo, to organizm zadziała pod wpływem odruchu. Kolejne interpretacje wchodzą, gdy informacja dociera do mózgu i jest analizowana. To z czego zdajemy sobie sprawę jest wielokrotnie przemielone i dopasowane tak, by mózgowi pasowało.
W przypadku ludzkiego poznawania nie może być najmniejszej mowy o jakimkolwiek obiektywizmie.
 
posługiwanie się tylko logicznym rozumem to fajny postulat, ale trudno (jeśli w ogóle) osiągalny.

Nie da sie stworzyc idealnie prostej linii ale to nie znaczy, ze nie nalezy probowac tworzyc rownych mebli. Obiektywisci uwazaja, ze rozum jest najwyzsza wartoscia i na podstawie racjonalnego wnioskowania, wiedzy o swiecie oraz doswiadczenia nalezy podejmowac decyzje, nie na podstawie wrozb, kart tartora, horoskopow. Oczywiscie gdy jest bardzo malo czasu na decyzje mozna a czasami trzeba zaryzykowac i podjac ja na bazie intuicji, czym glebiej siedzimy w temacie w zakresie ktorego podejmujemy decyzje - tym wieksze prawdopodobienstwo podjecia trafnej decyzji (dlatego poniewaz wczesniej wlozylismy duzo wysilku by zglebic dany temat, racjonalnie przeprocesowalismy zagadnienie wiele razy by pozniej nasz mozg w sposob mniej swiadomy mogl podjac decyzje. Jesli jednak wczesniej nie wlozylismy tego intelektualnego wysilku - podejmiemy prawdopodobnie bledna decyzje. Podobnie rzecz sie ma z uczeniem sie techniki w sportach walki- najpierw musimy sie sporo napocic by wypracowac te technike a dopiero pozniej gdy bedziemy mieli automatyczne odruchu, jednak pierwszego etapu nie da sie ominac).

Z tego co wiemy (dzięki Darwinowi) mózg wyewoluował po prostu jako jeden z organów i ma kształt taki jaki był optymalny do przetrwania i przekazania genów, a nie tylko do kalkulacji logicznych.

Nie widze sprzecznosci z obiektywizmem a jego potwierdzenie. Nasz mozg jest naszym najlepszym narzedziem. Tak jak tygrys ma pazur, kly i sile fizyczna. Tak my mamy nasze mozgi. To dzieki pracy naszego mozgu bylismy w stanie przetrwac i podporzadkowac sobie dzika nature, stworzyc cywilizacje. Gdyby nie logika - nie bylibysmy w stanie przeprowadzic tej dyskusji. Poslugujemy sie wnioskowania logicznymi mimo, ze nie zawsze potrafimy je nazwac. Ayn Rand przez racjonalizm nie rozumialo tylko czystych wnioskowan logicznych z pominieciem doswiadczenia/empiryzmu, nie uznawala podzialu na czysty empiryzm i racjonalizm filozoficzny - uwazala ten podzial za blad w sztuce. Jedno uzupelnia drugie. Obiektywistom blizszy jest racjonalizm swiatopogladowy niz filozoficzny. Swiatopogladowy - przyjmuje sie za prawdziwa wiedze, ktora daje sie uzasadnic na podstawie logicznego myslenia oraz empirycznego poznania. Filozoficzny - dotarcie do prawdy z pominieciem empirycznego poznania tylko poprzez wnioskowania logiczne.

To jest wszystko totalnie crazy, ale w związku z tym trzeba brać poprawkę że mózg ludzki nie jest tak do końca obiektywny i racjonalny jak lubimy uważać. Ma to wpływ m.in. na nasze myśli, etykę, normy społeczne.

Jakby byl to wszyscy byliby obiektywistami. Rzeczywistosc jest jaka jest - obiektywista zdaje sobie sprawe z tego, ze nie kazdy jest/chce byc obiektywista :-) Obiektywista nie lekcewazy teorii ewolucjii ani nauki o mozgu.
 
Last edited:
Jeśli zostanie rozpoznane niebezpieczeństwo, to organizm zadziała pod wpływem odruchu.

Czesto irracjonalnego odruchu, ktory prowadzi do tragedii. Nasze odruchy czesto nie nadazaja za zmiana otoczenia, w ktorym zyjemy. Wciaz mamy wiele odruchow, ktore byly przydatne w swiecie dzikiej przyrody, teraz sa jak kula u nogi w swiecie cywilizowanym. Obietywizm nie neguje istnienia odruchow. Obiektywizm nie stoi na stanowisku, ze ludzki mozg dziala racjonalnie bez naszego wysilku. Racjonalne myslenie jest procesem wolincjonalnym, musimy wytezyc nasz umysl.

W przypadku ludzkiego poznawania nie może być najmniejszej mowy o jakimkolwiek obiektywizmie.

Uwazasz, ze przedmiot poznania nie lezy poza podmiotem poznajacym (Twoim mozgiem)? Uwazasz, ze Twoje mysli maja wplyw na przedmiot poznania? Uwazasz, ze to co sobie wyobrazasz na temat przedmiotu poznania ma wplyw na przedmiot poznania? Uwazasz, ze prawda zalezy od punktu widzenia? Ze cos moze byc jednoczesnie prawdziwe i nieprawdziwe w tym samym miejscu i czasie? Odrzucajac obiektywizm odrzucamy caly dorobek nauki. Nauka to dazenie do jak najwiekszego obiektywizmu, z jednoczesnym zdawaniem sobie sprawy z niedoskonalosci narzedzi poznania.

"Oparcie sie na argumentach relatywistycznych wyklucza mozliwosc przeprowadzenia logicznego dowodu bo kazdy sad jest wzgledny, z kolei zastosowanie argumentow nierelatywistycznych przeczy sensowi relatywizmu" ; " Relatywizm sam siebie neguje, bo obrona tej doktryny wymaga rezygnacji z niej" Harvey Siegel
 
Last edited:
  • Like
Reactions: JB_
Nie widze sprzecznosci z obiektywizmem a jego potwierdzenie. Nasz mozg jest naszym najlepszym narzedziem. Tak jak tygrys ma pazur, kly i sile fizyczna. Tak my mamy nasze mozgi. To dzieki pracy naszego mozgu bylismy w stanie przetrwac i podporzadkowac sobie dzika nature, stworzyc cywilizacje. Gdyby nie logika - nie bylibysmy w stanie przeprowadzic tej dyskusji. Poslugujemy sie wnioskowania logicznymi mimo, ze nie zawsze potrafimy je nazwac. Ayn Rand przez racjonalizm nie rozumialo tylko czystych wnioskowan logicznych z pominieciem doswiadczenia/empiryzmu, nie uznawala podzialu na czysty empiryzm i racjonalizm filozoficzny - uwazala ten podzial za blad w sztuce. Jedno uzupelnia drugie. Obiektywistom blizszy jest racjonalizm swiatopogladowy niz filozoficzny. Swiatopogladowy - przyjmuje sie za prawdziwa wiedze, ktora daje sie uzasadnic na podstawie logicznego myslenia oraz empirycznego poznania. Filozoficzny - dotarcie do prawdy z pominieciem empirycznego poznania tylko poprzez wnioskowania logiczne.
Owszem rozum był bardzo ważny, ale ważniejszym w przetrwaniu ludzi było bieganie. Człowiek to najlepszy długodystansowy biegacz na świecie. Ludzie pierwotni przetrwali, bo stosowali technikę zabiegania zwierzęcia. Do dzisiaj niektóre ludy w Afryce to stosują - sprawa prosta, biegnie grupa (organizacja grupy to wpływ mózgu), aż zwierze padnie z wycieńczenia. Dlatego kluczowym osiągnięciem ludzkości była włócznia - ludzie nie musieli tracić kalorii na bieganie, tylko mieli możliwość rażenia zwierzęcia. To tak tylko wolą uzupełnienia.

Czesto irracjonalnego odruchu, ktory prowadzi do tragedii. Nasze odruchy czesto nie nadazaja za zmiana otoczenia, w ktorym zyjemy. Wciaz mamy wiele odruchow, ktore byly przydatne w swiecie dzikiej przyrody, teraz sa jak kula u nogi w swiecie cywilizowanym. Obietywizm nie neguje istnienia odruchow. Obiektywizm nie stoi na stanowisku, ze ludzki mozg dziala racjonalnie bez naszego wysilku. Racjonalne myslenie jest procesem wolincjonalnym, musimy wytezyc nasz umysl.
W sumie najważniejsze pytanie (resztę możesz pominąć).

Czy sądzisz, że ludzie powinni odrzucić emocje?
Jakie masz podejście do emocji (jako przeciwieństwa rozumu).
Uwazasz, ze przedmiot poznania nie lezy poza podmiotem poznajacym (Twoim mozgiem)? Uwazasz, ze Twoje mysli maja wplyw na przedmiot poznania? Uwazasz, ze to co sobie wyobrazasz na temat przedmiotu poznania ma wplyw na przedmiot poznania? Uwazasz, ze prawda zalezy od punktu widzenia? Ze cos moze byc jednoczesnie prawdziwe i nieprawdziwe w tym samym miejscu i czasie? Odrzucajac obiektywizm odrzucamy caly dorobek nauki. Nauka to dazenie do jak najwiekszego obiektywizmu, z jednoczesnym zdawaniem sobie sprawy z niedoskonalosci narzedzi poznania.
W pewnych aspektach tak. Relacje międzyludzkie zależą od mojego punktu widzenia. Jeśli ja kogoś nie lubię, to mój punkt widzenia ma ogromny wpływ na powstałą relację.
W aspektach rzeczy niematerialnych, to też dopuściłbym istnienie prawdy zależnie od punktu widzenia. Np. osoba niewidoma może sobie wyobrazić słup, tam gdzie go nie ma - unikając tego wyobrażonego słupa uniknie potencjalnej krzywdy. To że istotnie nie było tego słupa nie ma wpływu na przetrwanie niewidomej osoby.

Ja jak sobie wyobrażę, że się podobam dziewczynie, to do niej podbijam z tekstem "siema maleńka, wbijemy dzisiaj cwelka". Dla mojej egzystencji jest nieistotne czy się myliłem, podbiłem i w ryj strzała dostałem. Założyłem a priori. Istnienie tylko a posteriori powoduje, że nigdy nie rozstrzygnę istnienia faktu, którego istnienie zależy od "nieskończenie" wielu zmiennych - niezbyt mnie to przekonuje.
"Oparcie sie na argumentach relatywistycznych wyklucza mozliwosc przeprowadzenia logicznego dowodu bo kazdy sad jest wzgledny, z kolei zastosowanie argumentow nierelatywistycznych przeczy sensowi relatywizmu" ; " Relatywizm sam siebie neguje, bo obrona tej doktryny wymaga rezygnacji z niej" Harvey Siegel
Dzięki za argument :D Kiedyś dyskutowałem o istnieniu nauki i wiary i właśnie tego mi brakowało - w sensie cytatu, nie samej idei (chodziło mi o niemożliwość udowodnienia prawdziwości wiary za pomocą nauki).
Choć to tak naprawdę dyskusja o wnioskowaniu istnienia aksjomatu - zawsze niemożliwa do wygrania :D
 
Owszem rozum był bardzo ważny, ale ważniejszym w przetrwaniu ludzi było bieganie

Bylo. Dla dzikich zwierzat wciaz te czysto fizyczne cechy sa najwazniejsze. Instynkty, pazury, kly. Mu musielismy stworzyc narzedzia i je rozsadnie wykorzystac. Zreszta sam to opisales w dalszej czesci wypowiedzi dowodzac potegi ludzkiego umyslu:
Dlatego kluczowym osiągnięciem ludzkości była włócznia - ludzie nie musieli tracić kalorii na bieganie, tylko mieli możliwość rażenia zwierzęcia. To tak tylko wolą uzupełnienia.

Ludzie wyprodukowali wlocznie. Nie opierali sie na prymitywnych instynktach, uzyli swoich mozgow by w sposob racjonalny, dostosowany do swoich celow wykorzystac narzedzie. Ayn Rand wyroznia kilka cnot, ktore urzeczywistniaja podstawowe kardynalne wartosci - rozum, cel, poczucie wlasnej wartosci. Cnota, ktora tutaj najwidoczniej zadzialala byla - produktywnosc. Wyprodukowano wlocznie dzieki potedze ludzkiego umyslu (wartosc kardynalna - rozum), ktory przewazal nad umyslami innych zwierzat. Celem (cel - wartosc kardynalna) byla samoobrona, chec pozyskania pokarmu, szczescie bedace efektem wlasnej skutecznosci, uznanie innych czlonkow plemienia, byc moze chec zaimponowania samicom. Poczucie wlasnej wartosci bo wiedzial, ze jest wart tego by przetrwac i osiagnac swoje wartosci.

W sumie najważniejsze pytanie (resztę możesz pominąć).

Czy sądzisz, że ludzie powinni odrzucić emocje?
Jakie masz podejście do emocji (jako przeciwieństwa rozumu).

Czlowiek rodzi sie ze zdolnoscia odczuwania emocji i ze zdolnoscia do logicznego myslenia. Obie te rzeczy sa bardzo wazne. Nasze swiadomie wybrane wartosci i fakt czy zyjemy zgodnie z nimi ma wplyw na nasz stan emocjonalny. Stan emocjonalny jest odpowiedzia na nasze wartosci i to czy zyjemy w zgodzie z nimi. U zdrowego czlowieka emocje sa odpowiedzia na rzeczywistosc, odpowiedzia na impulsy z zewnatrz, te mechaniczne jak i odpowiedzia na nasz system wartosci w dzialaniu. Jesli postepujemy wbrew swoim wartosciom - czujemy to, mamy wyrzuty sumienia. Jesli wlozymy reke w ogien - tez to poczujemy. Jednak podejmowac decyzje powinnismy na podstawie racjonalnego umyslu, nie na podstawie emocji. Jak racjonalny czlowiek (obiektywista) kupuje samochod to nie kieruje sie emocjami tylko racjonalnym umyslem. Nie kupujesz tego konkretnego modelu bo pani ekspedientka z pokaznym biustem mowi, ze w tym samochodzie bedziesz wygladal mesko. Twoje emocje podpowiadaja Ci - kup i zaimponuj lasce. Tak postepuje czlowiek irracjonalny. Natomiast czlowiek racjonalny dokladnie przeanalizuje jaki samochod chce kupic, do czego bedzie on mu potrzebny, jakie koszty bedzie generowal itd itp. Jesli potrzebujesz samochod dostawczy a cycata Pani Cie namowi na zakup sportowego, ktory do niczego Ci nie jest potrzebny - z pewnoscia nie jestes randysta :)
 
Back
Top