Jokeer, ja dziś byłem po raz drugi, wyciągłem ojca bo wiem jak lata temu jarała go tematyka Sci-Fi. Tak jak ja był zafascynowany filmem. Naprawdę lubię i cenie produkcje Nolana, choć często stawiałem innych reżyserów wyżej to jednak Interstellar chwycił mnie za serce i ciągle siedzi mi w głowie przez co ciężko mi teraz siadać do innych klasyków Sci-fi. Nigdy nie byłem zwolennikiem wplątywania dramatów ludzi w kanon science-fiction, ale to w jaki sposób zrobił Nolan, jest tym co mnie zaskoczyło i... kupiło, tak relacja ojca z córką jest jak najbardziej prawdziwa i złożona. . Ten film to dla mnie swoiste arcydzieło tego gatunku, nie ma w nim nic na siłe, a wszystko ma swoje miejsce i odopwiednią wartość. Aktorstwo też najwyższych lotów.
Na koniec muzyka; o ile przjadło mi się słuchanie wszędzie Zimmera, tak tu przeszedł sam siebie, zrobił coś czego ciężko zapomnieć po seansie.
Czy jestem fanboy'em Nolana? Po tym filmie TAK!