Filmy - co obejrzeć a co omijać szerokim łukiem.

Annihilation - 4/10

Naprawdę kocham filmy sci-fi, które nie wyjaśniają niczego i pozostawiają pole do popisu widzowi i jego zdolności analitycznego myślenia oraz przyswajania faktów. To też robi Annihilacja. Nie daje niczego na tacy i w iście Dickowskim stylu przedstawia nam po prostu koncept, który albo zrozumiemy albo nie. Film wolno się rozkręca i to działa na jego korzyść. Efekty wizualne bardzo ładne, integralność fabuły również: jest typowa dla filmu zagadka -> jakieś wydarzenie -> decyzja -> katastrofa -> kryzys -> zakończenie i film naprawdę świetnie radzi sobie z każdym z tych segmentów. Kilka scen to mistrzostwo świata horroru, a zakończenie nie jest szablonowe i daje pole do interpretacji oraz (wspomniałem już Dicka) do zastanowienia się czy to co się stało by tak naprawdę złe czy może to my uczyniliśmy z tego "złe" zjawisko. Dzieło więc daje do myślenia tak, jak powinno wszystko co mieni się science-fiction.

Najsłabszą rzeczą są z pewnością profile bohaterek, bo mamy pięć głównych herosek. Dzisiejsza poprawność polityczna sprawiła, że bohaterkami są silne i niezależne kobiety z których jedna to lesbijka, jedna murzyna i jedna hinduska. Przez taki podział nie da się je nie zaszufladkować z zachowaniem typowo kobieco irracjonalnym. Np. scena:
Jedna z kobiet była obrócona tyłem do podtopionego budynku i nagle ją coś chwyciło za plecak (nie widzimy co) i zaciągnęło do wody. Trzy pozostałe kobiety biegną jej na pomoc i wchodzą do tej wody (w której czai się potwór, który zdołał porwać człowieka!!!), czwarta kobieta rzuca karabin na glebę i też idzie do wody. I w ten sposób mamy cztery kobiety w naturalnym środowisku jakiegoś drapieżnika, które rękami chcą ją uwolnić z paszczy czegoś potężnego - jeśli to nie jest upośledzenie to ja już nie wiem co jest. Widzicie, że coś bardzo silnego zaciągnęło waszego znajomego na bagna i pierwsze co robicie to rzucacie karabin na ziemię (który chyba w tej sytuacji by się przydał?) i ruszacie w mętną wodę by go uratować własnymi rękami? Serio?
Albo gdy
babki wiedzą już o tym, że sferze są zmutowane bardzo niebezpieczne zwierzęta i rozsądnie idą spać na takim wojskowym wysoko położonym budynku do którego można dostać się tylko z drabin. Rozsądnie też wystawiają warty. Zamiast tylko pilnować z wysokości... jedna z upośledzonych idiotek schodzi na sam dół w nocy i tam odbywa wartę. Chwilę później przez tę decyzję jedna z kobiet zostaje zaatakowana i uśmiercona. Naprawdę tak ciężko było się domyślić, że warta w nocy na otwartym terenie to najgorszy pomysł na świecie? Jak ja mam bohaterek nie uważać za upośledzone po czymś takim?
.

Mimo świetnego konceptu, wierności założeniem sci-fi, ładnych efektów wizualnych, satysfakcjonującego i dającego do myślenia zakończenia, filmu nie da się ocenić wyżej niż 4-5/10. Głównie przez brak logiki u bohaterek.
Gdyby nie ocena na wstępie to po takiej recenzji pomyślałbym, że dasz najmniej 8/10. Dziś obejrzę, ale że jestem podatny na sugestię to trochę zepsułeś mi seans:lol:. A teraz jak fan do fana, możesz podać swoje top 10 filmów SF? Może niech będzie 5 na dobry początek.
 
Gdyby nie ocena na wstępie to po takiej recenzji pomyślałbym, że dasz najmniej 8/10. Dziś obejrzę, ale że jestem podatny na sugestię to trochę zepsułeś mi seans:lol:. A teraz jak fan do fana, możesz podać swoje top 10 filmów SF? Może niech będzie 5 na dobry początek.
1.2001: Odyseja kosmiczna
2.How the Solar System Was Won
3.Journey Beyond the Stars
4.Two Thousand and One: A Space Odyssey
5.Avaruusseikkailu 2001
 
1.2001: Odyseja kosmiczna
2.How the Solar System Was Won
3.Journey Beyond the Stars
4.Two Thousand and One: A Space Odyssey
5.Avaruusseikkailu 2001
:pytalsiektos: Napisz lepiej coś nowego, bo zatrzymałeś się na "Wish it. Want it. Do it." i " Faster than the speed od love".
 
Last edited:
Nadrobione hity:
Kształt wody - hm, myślałem, że będzie gorzej, klimat trochę jak Jeunet i Caro, trochę jak Terry Gilliam, treść - baśń dla dorosłych to właściwe określenie; nadaje się do oglądania z druga połową. Dla mnie dobry film. 7/10
3 Billboardy - rewelacja! Każda scena to majstersztyk, nawet role trzecioplanowe są zagrane bardzo wiarygodnie. I pomimo powagi filmu da się nieraz zaśmiać. A Frances jest zajebista, jak u Coenów. 9/10
 
Gdyby nie ocena na wstępie to po takiej recenzji pomyślałbym, że dasz najmniej 8/10. Dziś obejrzę, ale że jestem podatny na sugestię to trochę zepsułeś mi seans:lol:. A teraz jak fan do fana, możesz podać swoje top 10 filmów SF? Może niech będzie 5 na dobry początek.

Niestety nie ma dobrych filmów sci-fi. A wszystko co istnieje, jest gorsze od książek. Bez dwóch zdań najwybitniejszym dziełem dla mnie jest Odyseja Kosmiczna, a reszta to po prostu klimatyczne filmy o potworach. Lubię potwory.

1. 2001: Odyseja kosmiczna
2. The Thing
3. Alien

Co do Odysei to ciekawie esencje filmu uchwycił Ray Bradbury mówiąc: "Dlaczego wciąż powracamy do Odysei 2001 i oglądamy film w kółko raz za razem? Przecież nie dla pozbawionego emocji aktorstwa i niejasnego zakończenia. Powracamy dlatego, że same możliwości interpretacji oferują nam całkowitą wolność i wystrzeliwują w kierunku najwspanialszej ze wszystkich architektur samego Wszechświata" - I w tym tkwi sens i uwielbienie moje, jak i rzeszy innych fanów tego filmu. Nie da się uzasadnić filmu bez emocji, bo niby jak to zrobić? Zacząć bredzić o recenzji obiektywnej? Nic takiego nie istnieje. Mogę śmiało powiedzieć, że film jest nudny, pozbawiony akcji, monotonny, przesadzony, pretensjonalny i wszystko to byłoby prawdą. Jednak sens uwielbienia zawsze tkwi w osobistych odczuciach i własnych przeżyciach, których cząstki odnajdujemy w różnych dziełach z którymi się identyfikujemy i które podziwiamy. Uważam za daremną próbę argumentacji gustu, bo składa się na to za wiele czynników.

Odyseja to przede wszystkim pionierskie efekty specjalne. Do dziś sztuczki Kubricka budzą podziw swoim kunsztem i wizjonerstwem. Również żaden film do czasu Odysei nie podszedł do tematu interakcji człowieka z kosmosem tak poważnie. Żaden film nie połasił się na taką głębię przekazu, które zaserwował nam duet Clark&Kubrick. Przeważnie w filmach sci-fi chodziło tylko o obcych i zniszczenie. Kubrick (a wcześniej Clark) stworzył coś zupełnie odwrotnego. Nastawił się na dzieło tworzenia. Odyseja Kosmiczna to nic innego jak cykl życia. Tym bardziej wstrząsa ostatnia scena embrionu w błonie gdy elementy układanki zlepiają się w całość. Zatem co? Historia! Film ten opowiada nam historię. Prostą, lecz otwartą na interpretacje, która swoje walory pokazuje dopiero wtedy, gdy zrozumiana jest prawidłowo.

Idąc dalej: efekty wizualne, połączone z muzyką klasyczną. Kompozycja! Takiego czegoś nie było jeszcze w historii kinematografii. Kosmiczny balet - nową ideą piękna. Nową, bo nieznaną do czasu wypuszczenia filmu. Przedstawienie idealnej ironii w postaci muzyki Johanna Straussa wirującej w próżni. Ciepły, pełen życia utwór genialnego kompozytora, tworzący rzekomy konglomerat z zimną, pustą próżnią kosmosu. Utwór dla ludzi, w którym tańczą bezduszne statki z metalu i tworzyw - jakże to genialne posunięcie! Nic nie zachwyca bardziej jak połączenie tych dwóch: kompozycja z przeszłości, z technologią przyszłości - wszystko co najlepsze w obu erach połączone w jedno.

Ray Bradbury w swoim cytacie myli się jednak. Gra aktorska nie jest pozbawiona emocji. Cały zamysł filmu polegał na zdystansowaniu i odpersonalizowaniu aktorów tak, by najbardziej ludzka dla widza miała okazać się sztuczna inteligencja. Jest to niesamowity zamysł i swego rodzaju przesłanie, każące nam zastanowić się nad przyszłością rasy i tego jak właśnie coraz częściej wyzbywamy się wspomnianych emocji, tworząc jednocześnie sztuczne twory będące bardziej ludzkie od nas samych.

Kubrick kontaktował się z firmami, agencjami rządowymi, specjalistami, naukowcami, pisarzami i projektantami, chcąc poznać lub przewidzieć jak życie mogłoby wyglądać w owym 2001 roku. Wszystko więc, każdy szczegół, robiony był pod kątem realistycznych prognoz, mających na celu odzwierciedlić możliwie jak najlepiej panujące warunki w przyszłości. Projekty te nie dość, że mogły się kompletnie minąć z prawdą, to na dodatek dokładały ogrom pracy! Dlaczego więc takie zaangażowanie? Otóż Kubrick chciał, by jego film był prawdziwy. Prawdziwy w swej naturze i prawdziwy w swej fantastyczności. A to już coś, czego nie wolno pominąć i nie docenić spoglądając na całość. Kubrick nie tylko chciał stworzyć film science-fiction, chciał go urzeczywistnić. Zrealizować zgodnie z obowiązującymi prawami. Dać mu logikę, której dziś tak bardzo brakuje w filmach.

Dla mnie Odyseja Kosmiczna to więc nie tylko nowatorski i genialny film, zawierający w sobie niesamowitą ilość innowacyjnych rozwiązań, ale również największe i najcenniejsze dzieło kina science-fiction jakie do tej pory powstało. A w zwykłej i prostolinijnej teorii porusza mnie po prostu przesłanie filmu, które mówi, że droga człowieka dopiero się rozpoczyna.
 
Na mnie też specjalnego wrażenia Dunkierka nie zrobiła. Fajne ujęcia i nic więcej. Z ciekawej historii zrobili takiego trochę bezpłciowego tworka. Może to przez brak bohatera, którego losami widz mógłby się emocjonować? Wg mnie nikogo takiego w tym filmie nie było.
 
Na mnie też specjalnego wrażenia Dunkierka nie zrobiła. Fajne ujęcia i nic więcej. Z ciekawej historii zrobili takiego trochę bezpłciowego tworka. Może to przez brak bohatera, którego losami widz mógłby się emocjonować? Wg mnie nikogo takiego w tym filmie nie było.
tez tak uwazam, slabiutki film
 
Pozytywnie się zaskoczyłem nowym pitbullem. Vega powinien wrócić do tych klimatów, ale Pasikowski przynajmniej uratował dobre imię Pitbulla. Aktorsko bardzo dobrze I NAWET DO DODY NIE MA SIĘ O CO PRZYCZEPIĆ. Fabuła przewidywalna, ale ciekawa. Dobrze było.
 
@Cactus mozna prosic i game night? W 1080p? Podobno dobra komedia a tego mi trzeba na weekend
Tak jak @marcinos napisał, jeszcze zdecydowanie za wcześnie na dobrą kopię do ściągnięcia. Ale zdecydowanie polecam obejrzeć jak już będzie. Może nie jest to nieustanny festiwal beki (jak HP ostatnimy czasy :tongue:), ale kilka razy naprawdę śmiechłem srogo. No i w żadnym momencie nie czułem irytacji ani zażenowania chujowym poziomem dowcipu
 
Back
Top