Aż dziw bierze ale dopiero kilka dni temu obejrzałem "lot nad kukułczym gniazdem".
Nie wiedzieć czemu ominąlem ten ważny dla kinematografii obraz. Prawdopodobnie jest to spowodowane moją niewielką sympatia do Nicholson'a - choć aktor z niego wybitny. Muszę walnąc się wpiersi, bo obok "skazanych na shawshank", "zielonej mili", "forresta", to chyba najlepszy film w gatunku.
Z filmów jakie ostato oglądałem "dziewczyna z tatuażem" na pewno wart jest polecenia. Dobra historia, fajnie pokazana.
Wielkie rozczarowanie dla mnie, to natomiast "szpieg". Film totalnie mnie zawiódł, historia w ogóle nie porywa i w zasadzie wynudziłem się okropnie czekając na napisy końcowe. Pół skali to wszystko co mogę dać.
Nieporozumieniem jest także "bóg zemsty" z Cage'm. Ciekawy pomysł na "tajną organizację" jednak wszystko nudne jak flaki z olejem i spłycone do granic możliwości. Sam Cage gra jakby mu się nie chciało co dodatkowo zniechęca.
Pozytywnie zaskoczył mnie "Hitman" z którym zwlekałem długo z powodu biednego aktora grającego 47 (nie to żebym cos mial do Olyphant'a, jednak kto grał w grę, ten wie o co chodzi). Spodziewałem się czegoś na pograniczu crapu a tu miła niespodzianka. Obok "Silient Hill'a" to chyba najlepsza adaptacja gry video. Z czystym sumieniem daję 7/10.
Dokończyłem tez trylogie "Underworld" i w zasadzie 2 i 3 część są słabsze od jedynki, co raczej słabo wróży "przebudzeniu" (jeszcze nie widziałem).