Czy się to komuś podoba czy nie, Mistrzostwa Europy są nierozerwalnie związane z polityką i politykami, którzy są żywotnie zainteresowani tym, by zbić na tym jak największy kapitał, pokazując swoje roześmiane ryje gdzie się tylko da i wmawiając Polakom, że nie ma nic ważniejszego niż piłka nożna. Media jak jeden mąż narkotyzują wszystkich futbolem, a Polacy chętnie dają się tej zbiorowej histerii uwieść, nie zdając sobie sprawy, że prędzej czy później przyjdzie im bądź ich dzieciom zapłacić z własnej kiesy za "gospodarność" elity, która organizowała Euro. Dochodzą do tego skandaliczne zatrzymania co lepiej zorganizowanych grup kibiców/kiboli (zwał, jak zwał) - trochę przypomina to działania Sowietów, którzy robili porządki w miastach, żeby odwiedzający ich wysocy zagraniczni dygnitarze widzieli wszystko, co najlepsze.
Dodam, że kompletną bujdą są głosy, które da się tu i ówdzie usłyszeć, że organizacja Euro to największe polskie przedsięwzięcie w historii - szczególnie chętnie mówią o tym, rzecz jasna, politycy. Zapominają, świadomie lub nie, że pod względem organizacyjno-logistycznym Euro 2012 nie dorasta do pięt.. pielgrzymkom papieskim. No, ale te się tak dobrze jednak nie sprzedają.
Czy mam coś przeciwko ludziom, którzy zachłysnęli się mistrzostwami? Absolutnie nie - nie moja sprawa, każdy może się emocjonować czym chce, są gusta i guściki. Sam oglądam niemal wszystkie mecze, bo jestem też fanem futbolu. Nie znaczy to jednak, że muszę łykać wszystko jak pelikan. Można oglądać mecze, emocjonować się nimi i zachować trzeźwą ocenę całej otoczki. Nie sugeruję, że komuś tutaj tego brakuje, żeby była jasność.