Ja to nazywam sranie marmurem.
Tak samo 11 listopada, jak i 1 sierpnia to rozdmuchane komercyjne dni, a nie święta narodowe.
Jest różnica między świętem państwowym, a narodowym. Państwo to władza, naród to obywatele. U nas odbywają się co najmniej dwa święta jednocześnie, a najlepszym na to dowodem są dwa antagonistyczne marsze.
Może i moda na patriotyzm nie jest zła, ale moda ma to do siebie, że przemija. Problem jest jednak w tym, że ta moda operuje kubkami z niepodległościowymi napisami, koszulkami z podobiznami bohaterów, wszędobylskim kiczem i zatraceniem.
Polacy dumnie powinni obchodzić swoje święta, ale na dumę w obecnych czasach mody nie ma. A szkoda, mamy piękne tradycje, których nikt już przestrzegać nie chce. A jak 1 listopada zorganizowany (do bólu tradycyjny) koncert na cmentarzu, gdzie odśpiewano pieśni na cześć poległych bohaterów wojennych, to pojawiały się głosy, że to bezeceństwo i obraza.
O tempora! O mores! Chciałoby się rzec, ale zaraz ktoś znów powie, że szpanuję łaciną, zamiast: "sorry ale czemu nie piszesz po polsku ty geeku jeden".