Choć temat głupi to się wypowiem. Po pierwsze zastanów sie co chcesz osiągnąć? Zalezy Ci na budowaniu miesnia z minimalna ilością tłuszczu? Nie liczy się dla ciebie poziom tłuszczu zdobywając mieśnie? Może po prostu chcesz więcej ważyć i bez znaczenia jest dla Ciebie kompozycja Twojego ciała?
Dla każdej drogi jest inna porada.
Po drugie: Jaki jest Twój stan wyjściowy? Czy na prawdę liczyłes kalorie jakie pochłaniasz w stosunku do Twoich obecnych gabarytów i aktywności fizycznej? Najpierw policz. Później dopytaj się czy palisz papierosy, bądź stosujesz inne używki podkręcające metabolizm i zrób badania hormonalne, w szczególności na tarczycę i pasożyty przewodu pokarmowego. Spytaj się siebie - jaki jest twój poziom stresu na codzień? Masz jakieś lęki? Fobie? Stresujesz się w sytuacjach dnia codziennego? Masz szkodliwą sytuację w rodzinie czy złe kontakty z otoczeniem? Zbadaj poziom kortylozu we krwii - stres to zabójca mięsni i kolega cherlawej sylwetki.
Jak sobie to wszystko ogarniesz to dopiero szukaj drogi, lecz jeżeli chcesz budować mięśnie (tak przypuszczam o ile to nie Cartman jest Twoim archetypem męskości) to pamiętaj - nie daj sie nabrać na obietnice suplementów czy supertreningów, które zrobią z ciebie olbrzyma. Nie idź droga na skróty bo ona zawsze jest dłuższa. Gdyby istniała, to każdy by nią podążał i bardzo prędko nie byłaby żadną tajemnica... i nie jest, bo droga do najszybszych efektów jest powszechnie znana, czyli: pełna micha, poprawny technicznie, regularny trening przełamujący każdorazowo granice tego co było dla Ciebie możliwe poprzednim razem i wystarczająco duzo odpoczynku, aby ciało mogło odbudowac się przed kolejnym testem woli na siłowni.
Pamiętaj, że od zapału i perfekcjonizmu bardziej liczy się systematyczność w tych trzech aspektach, choc też nie musi byćona religijna. Nie daj się też zwieść wrażeniu, że to pompowanie żelaza jest tutaj najwazniejsze, bo każdy z tych elementów jest równie ważny. Słowem - bez rozrywki, snu i jedzenia Twoje wysiłki na siłowni będa marnowane.
Poznaj swoje ciało - nie stosuj się religijnie do danych metod (tj. liczby powtórzeń, przerw etc.) czy sposóbów żywienia i traktuj je tylko jako ogólny wyznacznik, bo każdy jest inny i na każdego działa coś odrobine innego. Jako przykład Ci podam mit, że nie można robić masy i zmniejszać jednocześnie poziomu tkanki tłuszczowej. Otóż średnio w eksperymentach, nie było to możliwe, ale wynik brał się stąd, że na 20 testowanych osób 10 mogło tracić i mieśnie i tłuszcz, ale 4 z nich zdobywały mieśnie i traciły tłuszcz. Średnia być może wskazywała w jedną stronę, ale pojedyncze przypadki reagowały inaczej, więc upewnij się, czy nie należysz czasem do tych reagujących inaczej niż większość, choć to będziesz mógł dopiero ocenić z czasem, wprowadzając drobne zmiany do sugerowanych Ci planów treningowych.
Wbij sobie do głowy, że kosztowne suplementy to jakieś drobne procenty dodatkowego efektu, które liczą się głównie w powaznej rywalizacji sportowej, ale stanowią tylko skromny dodatek do wspomnianych podstaw, jeżeli zwyczajnie chcesz urosnąć. Jeżeli jednak je dołożysz do treningu to tylko pod warunkiem zadbania w 100% o podstawy, bo w przeciwnym wypadku wyrzucisz kase w błoto.
Inwestuj tylko w sprawdzone środki tj. kreatyna (po pół roku treningu i nie daj się złapać na jakiś szał i historie o super hiper mega odmianach, bo standardowy monohydrat działa równie dobrze jak dopasione odpowieniki za 5x wiecej kasy); białko (jeżeli nie będzie Cię stać aby produktami spożywczymi zaspokająć na nie zapotrzebowanie, jednak suplement ten nie może stanowić więcej niż 1/3 Twojego dziennego poboru białka z diety), BCAA (od jakiegoś czasu masa badań potwierdza ich skutecznośc w budowaniu i ochronie masy mięśniowej pomimo spozywania białka w tym samym czasie - sam jestem o tym przekonany, choć to raczej drogi dodatek i wcale nie konieczny zresztą jak cała reszta supli) oraz zdrowe tłuszcze np. stary dobry tran czy Omega 3. Te 4 specyfiki dadzą Ci 90% efektów jakie moga dac suplementy, a na resztę szkoda pieniędzy. Równie ważny jest relaks, bo zmniejsza szkodliwe działanie hormonów stresowych i zamiast kolejnej paczki nowego cud środka, lepiej idź z kimś na "soczek".
Jeszcze jedno - unikaj umysłowej masturbacji na forach typu SFD itp., bo debatuje się tam nad detalami, które są zupełnie zbędne dla przeciętnego kowalskiego, który powinien tylko stosować się do 3 podstawowych zasad. Zbytnie zaczytanie się w poradach przypadkowych ludzi da Ci dużo więcej złego niż dobrego i zapewniam Cię, że to ma miejsce również w tym temacie. Mi też nie wierz na słowo - idź na siłownie do wykfalifikowanego dietetyka/trenera i zapłać mu za wskazówki (upewnij się tylko, że nie ma on sklepu z suplami aby nie paść jego ofiarą).