By żyło się lepiej: kariera/studia/przekręty;)

Po co wcześniej wstawać? Ja pracuje, kiedy ludzie pracują. W pracy ratuje mnie CRM-setka deweloperów, z dwie setki osób kontaktowych-nie ma szans tego ogarnąć na kalendarzu bo tematy są dość skomplikowane.
Asystentkę sobie ogarnij na stażu
 
Chłopaki, mam pytanie do ogółu.

Z racji tego, że pod koniec roku mam zostać tatą, mam zamiar poprosić o podwyżkę, bo jak wiadomo dzieciak to skarbonka. To moja pierwsza stała i poważna praca, w lipcu dobiję do roku zatrudnienia. Jak myślicie, dam radę dostać 20% podwyżki? Zaznaczam, że zaczynałem ze stawką sporo poniżej średniej w branży.

A ta wyższa średnia jest w twojej firmie czy w innych?

@MuraS nie toleruje wyzysku ;)
 
Chłopaki, mam pytanie do ogółu.

Z racji tego, że pod koniec roku mam zostać tatą, mam zamiar poprosić o podwyżkę, bo jak wiadomo dzieciak to skarbonka. To moja pierwsza stała i poważna praca, w lipcu dobiję do roku zatrudnienia. Jak myślicie, dam radę dostać 20% podwyżki? Zaznaczam, że zaczynałem ze stawką sporo poniżej średniej w branży.
Jak zacząłeś poniżej średniej, robisz tam już rok i nie jesteś cwanym obibokiem, tylko normalnym rzetelnym pracownikiem to proś. Z pracy Cię za to nie wyrzucą (a jak wyrzucą to zapewne zrobią Ci tym w dłuższej perspektywie czasu przysługę). Trzeba się upominać o swoje i robić w myśl zasady "jak sam nie będziesz się szanował to nikt nie będzie cię szanował".
 
20% to sporo, ale 10% powinieneś wyszarpać na lajcie.
Ja na miejscu @Mess a bym prosił o te 20 %, pisze, że to jego pierwsza poważna praca i że robi za sporo poniżej średniej w branży - więc podejrzewam, że nie jest to kwota zawrotna dla pracodawcy. Ja w pierwszej pracy pierwszą podwyżkę dostałem w wysokości 67 %, ale wynika to z tego, że też robiłem za sporo poniżej średniej i prawie do tej średniej mi podbili. W razie czego zawsze w ramach obustronnego kompromisu może do tych 10 % zejść.
 
A tak w ogóle najłatwiej jest uzyskać podwyżkę zmieniając robotę. Proszenie się pracodawcy i ciągła walka o kilka % jest w chuj nieefektywna.
 
A tak w ogóle najłatwiej jest uzyskać podwyżkę zmieniając robotę. Proszenie się pracodawcy i ciągła walka o kilka % jest w chuj nieefektywna.
Czasem zwyczajnie niemożliwe. Większość pracodawców w Polsce wie, że pracownicy lubią stabilizację i nie lubią szukać pracy nawet jak są wyzyskiwani a z drugiej strony wierzą w to, że:

a. pracownik będzie się bał zacząć szukać pracy w obawie przed zwolnieniem
b. nie znajdzie jej
 
Chłopaki, mam pytanie do ogółu.

Z racji tego, że pod koniec roku mam zostać tatą, mam zamiar poprosić o podwyżkę, bo jak wiadomo dzieciak to skarbonka. To moja pierwsza stała i poważna praca, w lipcu dobiję do roku zatrudnienia.

Zrób dobrze to, co robisz i poproś o więcej, albo wnieś coś więcej do firmy, mówiąc jednocześnie, że chcesz tę podwyżkę i jesteś świadomy, że dzięki temu zarobią jeszcze więcej, niż Ci płacą. Ja w ten sposób dostawałem podwyżki co trzy miesiące, a kiedy nie chcieli mi dać więcej, to walczyłem o lepsze godziny pracy lub ciekawszy zakres obowiązków. A potem jak dalej się nazbierało $ dla firmy to znowu dali mi więcej. W końcu się zawinąłem, bo już miałem dość ;)

Jeśli od roku nie dostałeś nic, a masz pensję poniżej standardów, to zaznacz, że jesteś wartościowym i niezawodnym pracownikiem, który może też spierdolić (nie wprost :P) i idź za jakiś czas, powołując się na pracę i dziecko. A jak się nie uda, to szukaj czegoś nowego na boku i wywalcz tę lepszą stawkę gdzieś indziej.
 
Zrób dobrze to, co robisz i poproś o więcej, albo wnieś coś więcej do firmy, mówiąc jednocześnie, że chcesz tę podwyżkę i jesteś świadomy, że dzięki temu zarobią jeszcze więcej, niż Ci płacą. Ja w ten sposób dostawałem podwyżki co trzy miesiące, a kiedy nie chcieli mi dać więcej, to walczyłem o lepsze godziny pracy lub ciekawszy zakres obowiązków. A potem jak dalej się nazbierało $ dla firmy to znowu dali mi więcej. W końcu się zawinąłem, bo już miałem dość ;)


Nie na każdym stanowisku jest to takie proste. Na niektórych ciężko oceniż ile firma na tobie zarabia. Ty pewnie w firmie miałeś jakieś wskaźniki: przyprowadzonych klientów, zrealizowane kampanie, wskażniki z tych kampanii itd. Ktoś kto zaczyna pracę często bierze małą kasę a od razu dostaje nawał obowiązków, które potem ciężko uznać za coś spoza umowy.
 
Ja na miejscu @Mess a bym prosił o te 20 %, pisze, że to jego pierwsza poważna praca i że robi za sporo poniżej średniej w branży - więc podejrzewam, że nie jest to kwota zawrotna dla pracodawcy. Ja w pierwszej pracy pierwszą podwyżkę dostałem w wysokości 67 %, ale wynika to z tego, że też robiłem za sporo poniżej średniej i prawie do tej średniej mi podbili. W razie czego zawsze w ramach obustronnego kompromisu może do tych 10 % zejść.

W jakiej branży robisz ? :)
 
Co myślicie o pracy na uczelni ? Mi wczoraj zaproponowali z warunkiem robienia doktoratu.
Hajs taki se, ale państwowe(Pozdro Babcia. Kocham Cię).
Z drugiej strony: Pracuję w zawodzie(Budownictwo. Biuro Projektowe) i mam spore perspektywy na awans. Jest szansa pogodzić obie posady, ale zapierdol będzie. Myślicie, że warto uganiać się za dodatkowym zarobkiem, czy lepiej na spokojnie i mieć czas na życie ? Jak to wygląda z waszego doświadczenia ?
 
Co myślicie o pracy na uczelni ? Mi wczoraj zaproponowali z warunkiem robienia doktoratu.
Hajs taki se, ale państwowe(Pozdro Babcia. Kocham Cię).
Z drugiej strony: Pracuję w zawodzie(Budownictwo. Biuro Projektowe) i mam spore perspektywy na awans. Jest szansa pogodzić obie posady, ale zapierdol będzie. Myślicie, że warto uganiać się za dodatkowym zarobkiem, czy lepiej na spokojnie i mieć czas na życie ? Jak to wygląda z waszego doświadczenia ?
W Olsztynie studiujesz na jakim kierunku?
 
Już nie studiuję. Pracę magisterską kończę. Budownictwo
I aż tak strasznie narzekasz na poziom na UWM-ie? Ja też tam robiłem (tylko inżynierkę - dziennie) i akurat na tle innych kierunków budownictwo było całkiem solidne. Owszem nie był to żaden Harvard, ale magisterkę robiłem już np. na WAT-cie, kumpel który robił ze mną inżynierkę też, tam byli ludzie którzy inżynierkę robili m.in. na WAT-cie właśnie czy też na polibudzie warszawskiej i szczerze mówiąc z kumplem zgodnie stwierdziliśmy, że jakoś specjalnie poziomem nie odstajemy.... To jest ogólnie chyba przypadłość wszystkich polskich uczelni, że uczą głównie teorii a nie praktyki i jak człowiek po studiach idzie do pierwszej pracy to się wszystkiego uczy od podstaw. U kogo pracę piszesz?
 
Co myślicie o pracy na uczelni ? Mi wczoraj zaproponowali z warunkiem robienia doktoratu.
Hajs taki se, ale państwowe(Pozdro Babcia. Kocham Cię).
Z drugiej strony: Pracuję w zawodzie(Budownictwo. Biuro Projektowe) i mam spore perspektywy na awans. Jest szansa pogodzić obie posady, ale zapierdol będzie. Myślicie, że warto uganiać się za dodatkowym zarobkiem, czy lepiej na spokojnie i mieć czas na życie ? Jak to wygląda z waszego doświadczenia ?
Pierdol uczelnie, rób uprawnienia, jakieś specjalizacje.
 
Ja tam żałuje, że po maturze nie wyjechałem w Bieszczady. Łąki, lasy, strumyki, góralskie cycoliny, biznesy na oscypkach z Chin, swetry z owiec. Wstawałbym o świcie, pierwszy mocz oddawałbym na drewniany płotek patrząc na szczyty gór, na śniadanie zabijałbym kuropatwę, chodził na golasa po oborze, to było by życie. A nie marnowanie czasu na sesje, nerwy, dramaty, niehigieniczny tryb życia....
 
Last edited:
Minimalna krajowa to hajs taki se:D?

Trochę więcej. Lekko ponad 2 do ręki. Żadne kokosy. Po prostu ciekawi mnie jak to u was jest. Czy łapać się kilku zajęć na raz za jakieś tam pieniążki, czy jednak to bez sensu i raczej cieszyć się życiem. Jak wy się na to zapatrujecie ?
 
Trochę więcej. Lekko ponad 2 do ręki. Żadne kokosy. Po prostu ciekawi mnie jak to u was jest. Czy łapać się kilku zajęć na raz za jakieś tam pieniążki, czy jednak to bez sensu i raczej cieszyć się życiem. Jak wy się na to zapatrujecie ?
Pewnie to od wielu czynników zależy, ale praca na uczelni do lajtowych raczej nie zależy i może być ciężko z czymś poważnym ją łączyć.
 
Jak jesteś przeciętniakiem , fascynujesz się teoria, ewentualnie źle znosisz stres to uczelnia jest ok. Popełnione błędy nie będą cię kosztowały realnego hajsu.
Jeżeli jednak masz jakieś ambicje i jesteś talentem to się nie rozwiniesz na uczelni ( chyba, ze odkryjesz nowy asfalt z trawy ). Poprostu RYNEK > TEORIA .
 
Trochę więcej. Lekko ponad 2 do ręki. Żadne kokosy. Po prostu ciekawi mnie jak to u was jest. Czy łapać się kilku zajęć na raz za jakieś tam pieniążki, czy jednak to bez sensu i raczej cieszyć się życiem. Jak wy się na to zapatrujecie ?
Doktorat zaocznie jeśli już. Znałem jednego gościa z MiBM, co połasił się na robienie doktoratu na dziennych i po dwóch latach dał se spokój i poszedł normalnie do roboty.

Znam tez swojego promotora, który ma doktorat i przez to etat na uczelni, ale na co dzień trzepie niezły hajs w DNV (chyba) i jest zadowolony. Ma do tego ładny dom w Trójmieście przy rodzince 2+2, wiec raczej hajs się zgadza.
 
Pozostanie na uczelni ma sens chyba tylko wtedy, kiedy może się przełożyć na realną pracę. Co może dać doktorat na budownictwie, poza uczelnią? Ja rozumiem, jak jakiś prawnik buduje swój prestiż, zawsze dzięki uczelni może wpaść coś ciekawego. Ale budownictwo?
 
Pozostanie na uczelni ma sens chyba tylko wtedy, kiedy może się przełożyć na realną pracę. Co może dać doktorat na budownictwie, poza uczelnią? Ja rozumiem, jak jakiś prawnik buduje swój prestiż, zawsze dzięki uczelni może wpaść coś ciekawego. Ale budownictwo?
Teoretycznie możesz robić jakieś wypasione ekspertyzy, błyszczeć na konferencjach naukowych, złapać kontakty do jakiś zajebistych projektów. Ale szczerze? Nie wierzę w nic z tego, co teraz napisałem. Jeśli nie jesteś prawdziwym geniuszem albo nie pijesz %%% po godzinach z odpowiednimi osobnikami, nic takiego nie osiągniesz.
 
Dobra, to może i ja się wypowiem.

Doktorat na budownictwie ma sens w trzech przypadkach. Jeśli jest się managarem w dużym korpo i prowadzi się duże projekty. Doktorat podnosi prestiż, zagraniczni go cenią i inaczej patrzą na delikwenta wtedy, można więcej rzeczy załatwić, bo wszyscy wielcy zagraniczni publiczni inwestorzy zawsze żądają CV ekipy, która będzie zajmowała się projektem. Drugim przypadkiem, jeśli ma się swoją działalność projektową w Polsce i spora część działalności jest związana z ekspertyzami i opiniami technicznymi. Doktorat wtedy naprawdę ułatwia życie, bo ma kopletnie inny wydźwięk ekspertyza stworzona przed dr, a mgr. Trzecim przypadkiem jest pozostanie na uczelni i robienie kariery naukowej, jednak trzeba sobie zdać sprawę, że pieniądze przy tej ścieżce kariery przychodzą bardzo późno, bo dopiero po zrobieniu habilitacji.
 
Back
Top