Nie wiem co się czepiacie, wygrał walkę, przetrwał nokdaun, Mollo nie. Kolejny raz, po takich powrotach poznaje się prawdziwych walczaków. Lepiej jakby punktował jak Kliczko czy jednak efektownie chciał skończyć rywala przed czasem? Póki notuje zwycięstwa nie musi tego zmieniać. Ryzykownie walczy, ale ostatecznie robi co należy. Poza tym na jednego większa agresja bardziej działa, z innym trzeba bardziej strategicznie to rozwiązać, np. jak Fonfara. W porównaniu do pierwszej walki miał większą przewagę, z nokdaunu też lepiej powrócił, a i nie kładł Mollo kilka razy, wystarczyło raz. Ja tu widzę mimo wszystko postęp w porównaniu do pierwszej walki. Cios, po którym padł to była wyraźna kontra spod gradobicia od Szpili...zdarza się. Ważne, że efekt końcowy osiągnięty. Z drugiej strony Mollo to niski ciężki, a to z wyższymi przeczuwam większe problemy, ale oby był z czasem jak Tyson z niewidzialnymi sprężynami w stopach doskakujący w mgnieniu oka ;)