Suzuki Jimny - Pierwszy właściciel (od nowości), Szary, Benzyna, 102 KM, 1 462 cm3
www.otomoto.pl
Jeździł ktoś tym? A może ktoś nie jeździł? A może ktoś zna kogoś kto jeździł lub nie jeździł? Lub zna kogoś kto zna kogoś kto nie jeździł?
Albo czy ktoś widział w tym kiedyś jakiegoś faceta czy same baby?
Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi
Jimny to niepozorne autko, którego wygląd wprowadza w błąd. To po prostu mała terenówka w starym stylu. Bardzo dzielne terenowo, twarde, momentami spartańskie i wręcz prymitywne. To ma oczywiście swój urok, ma masę wyznawców, ale zależy kto czego szuka.
Jeśli ktoś chce małego miejskiego SUVa i ma być wygodny...to totalnie nie jest to auto, a dużo ludzi go za takiego bierze i potem sprzedaje narzekając na to auto i psując mu opinię.
To jest twarda pełnoprawna terenówka w wersji mini a nie pedalski SUV. Jeśli dokładnie tego szukasz, chcesz go z myślą o błocie a nie mieście, to będziesz Pan zadowolony. Kilku moich kolegów miało z takim nastawieniem różne generacje w różnych momentach i spisywały się wyśmienicie. Jest na rynku dużo podzespołów i możliwości modyfikacji pod teren. Największym wrogiem i mankamentem pozostaje tradycyjne dla japończyków TOTALNIE CHUJOWE zabezpieczenie antykorozyjne tudzież jego totalny brak...także gdybyś miał od nowości to od razu konserwuj podwozie, pilnuj tematu, bo w 2-3 latkach już ruda potrafi tańczyć jak szalona.
Podsumowując - auto godne polecenia, o ile wiesz że takiego właśnie potrzebujesz
Lepiej, podstawowa wersja (ale całkowity "golas") na start kosztował 67 900 - link:
https://spidersweb.pl/autoblog/suzuki-jimny-cena-i-wyposazenie/
Po roku cena skoczyła o 10k - katalog suzuki 2019
https://suzuki.pl/pdf/auto/cennik.pdf
Niestety ceny aut z dalekiego wschodu od zawsze potrafią nagle świrować, bo jest bardzo dużo zmiennych mających wpływ na cenę. I nie mówię o Polsce, ale całej Europie jako rynku docelowym - często przez te wahania auta drożały nawet o kilkanaście - dwadzieścia kilka procent i sprzedaż na starym kontynencie jakiegoś Mitsu albo innego koncernu załamywała się na wiele miesięcy. W latach 90tych była to norma.
Problem jest od iluś lat mniejszy, bo japońskie koncerny produkują już większość aut poza swoim krajem, kooperują z producentami lokalnymi (np w Europie i w USA) i znacząco ograniczyły te zmienne. Ale w skrajnych wypadkach, jak tutaj, dalej może to wystąpić