Siłownia ( rzeźba, spalanie) pytanie :)

Dobra, jutro lecę z rana się zbadać, bo w nastepnym tygodniu mam wizytę u kardiologa, to od razu chcę porobić inne badania. Poza tym co będę robił na serducho oraz morfologią i lipidogramem, planowałem zrobić testosteron i DHEA. Coś jeszcze warto dorzucić?
 
Dobra, jutro lecę z rana się zbadać, bo w nastepnym tygodniu mam wizytę u kardiologa, to od razu chcę porobić inne badania. Poza tym co będę robił na serducho oraz morfologią i lipidogramem, planowałem zrobić testosteron i DHEA. Coś jeszcze warto dorzucić?
Tarczycę możesz wrzucić.

Jak używałeś sterydy to LH i FSH.
 
Co ci lekarze potrafią odjebać, to się nie nazywa.

Byłem dziś z kolejną wizytą u ortopedy, tym razem innego niż za pierwszym razem (jeśli ktoś by szukał w Warszawie - polecam doktora Bartosza Maciąg, solidny chłop, młody, zajawiony tym co robi), żeby skonsultować wyniki USG i ogarnąć skierowanie na MRI.

Pan doktor najpierw zerknął na wynik USG zdziwiony, że z takimi dolegliwościami bólowymi dostałem tak powierzchowne badanie do zrobienia, potem usłyszał kto zajmował sie mną wcześniej (doktor Edward Betta) i złapał się za głowę. Generalnie, to dr Betta powinien być na emeryturze, ma przestarzałe metody, na kolanach się nie zna, za to jest królem haluksów.

Doktor Maciąg wszystko mi opisał, posprawdzał tą nogę, no i... jest kurwa dużo gorzej, niz myślałem.

MRI na cito, tak samo jak artroskopia. Podobno mam urwany kawałek chrząstki, jebnięte więzadło któreś (nie pamiętam, stres), łąkotki i chuj wie co jeszcze.

Jutro MRI o 11:50, potem fizjoterapeuta, w międzyczasie mam dzwonić do szpitala w Międzylesiu, bo tam doktor przyjmuje na NFZ i pytać o terminy.

Naprawdę zaczyna mi to prać beret na grubo.
 
doktor Edward
RawIdenticalAfricanparadiseflycatcher-size_restricted.gif
 
Co ci lekarze potrafią odjebać, to się nie nazywa.

Byłem dziś z kolejną wizytą u ortopedy, tym razem innego niż za pierwszym razem (jeśli ktoś by szukał w Warszawie - polecam doktora Bartosza Maciąg, solidny chłop, młody, zajawiony tym co robi), żeby skonsultować wyniki USG i ogarnąć skierowanie na MRI.

Pan doktor najpierw zerknął na wynik USG zdziwiony, że z takimi dolegliwościami bólowymi dostałem tak powierzchowne badanie do zrobienia, potem usłyszał kto zajmował sie mną wcześniej (doktor Edward Betta) i złapał się za głowę. Generalnie, to dr Betta powinien być na emeryturze, ma przestarzałe metody, na kolanach się nie zna, za to jest królem haluksów.

Doktor Maciąg wszystko mi opisał, posprawdzał tą nogę, no i... jest kurwa dużo gorzej, niz myślałem.

MRI na cito, tak samo jak artroskopia. Podobno mam urwany kawałek chrząstki, jebnięte więzadło któreś (nie pamiętam, stres), łąkotki i chuj wie co jeszcze.

Jutro MRI o 11:50, potem fizjoterapeuta, w międzyczasie mam dzwonić do szpitala w Międzylesiu, bo tam doktor przyjmuje na NFZ i pytać o terminy.

Naprawdę zaczyna mi to prać beret na grubo.
Wytrwałości. Sam przechodziłem przez podobne przeboje z konowałami.
Ci lekarze z komuny to powinni wyłącznie starych dziadów leczyć.

Na chuj my te składki płacimy. Generalnie dramat.

Ciesz się że na młodego z wiedzą trafiłeś.
Dziwne ze pan Edzio w gips nie wjebał to ich jedyna wyuczona technika.
 
Co ci lekarze potrafią odjebać, to się nie nazywa.

Byłem dziś z kolejną wizytą u ortopedy, tym razem innego niż za pierwszym razem (jeśli ktoś by szukał w Warszawie - polecam doktora Bartosza Maciąg, solidny chłop, młody, zajawiony tym co robi), żeby skonsultować wyniki USG i ogarnąć skierowanie na MRI.

Pan doktor najpierw zerknął na wynik USG zdziwiony, że z takimi dolegliwościami bólowymi dostałem tak powierzchowne badanie do zrobienia, potem usłyszał kto zajmował sie mną wcześniej (doktor Edward Betta) i złapał się za głowę. Generalnie, to dr Betta powinien być na emeryturze, ma przestarzałe metody, na kolanach się nie zna, za to jest królem haluksów.

Doktor Maciąg wszystko mi opisał, posprawdzał tą nogę, no i... jest kurwa dużo gorzej, niz myślałem.

MRI na cito, tak samo jak artroskopia. Podobno mam urwany kawałek chrząstki, jebnięte więzadło któreś (nie pamiętam, stres), łąkotki i chuj wie co jeszcze.

Jutro MRI o 11:50, potem fizjoterapeuta, w międzyczasie mam dzwonić do szpitala w Międzylesiu, bo tam doktor przyjmuje na NFZ i pytać o terminy.

Naprawdę zaczyna mi to prać beret na grubo.
Kurde, wiem, że aktualnie to śmieszne i dobrze, że się wyklarowało, ale spójrzcie ile takich przypadków musi być, że stawiają złą diagnozę i zamiast pomóc wprowadzają człowieka do coraz gorszego stanu, który może spowodować wiele złego.

Przerażający przypadek. Druga sprawa, że nasza służba zdrowia jest z innej epoki. Najlepiej dla lekarzy NFZ byłoby gdyby pacjent w ogóle nie przychodził i "po co mu tyle badań". A jak już coś się trafi i jest za późno to wtedy nagle "czemu Pan/Pani nie przyszedł/szła wcześniej". Aż szlag mnie trafia. Dodatkowo te terminy, a jak posmarujesz to gotowi są Cię zapisać na jutro/dziś. Druga sprawa to też niepoważni ludzie którzy się zapisują i nie przychodzą, przez co inni nie mogą się zapisać.
 
Kurde, wiem, że aktualnie to śmieszne i dobrze, że się wyklarowało, ale spójrzcie ile takich przypadków musi być, że stawiają złą diagnozę i zamiast pomóc wprowadzają człowieka do coraz gorszego stanu, który może spowodować wiele złego.
Takich przypadków jest w chuj i jeszcze trochę (dane ze słynnego instytutu) tylko u nas wmówiono ludziom, że lekarz to jest Bóg, w najgorszym przypadku jakiś nadczłowiek. On wie wszystko i nie wolno dyskutować, nawet zasięgnięcie drugiej opinii jest uznawane jako obraźliwe dla tego pierwszego i ludzie się boją albo robią to w tajemnicy.

TO JA JESTEM NAUKĄ!
 
1. Ogólnie pytanie bo może ktoś miał doświadczenie. Czy warto kupić melatoninę? Czy rzeczywiście pomaga na sen (lepsza jakość, wysypianie się)?
2. Druga sprawa, ktoś zapoda z dwa-trzy przykładowe śniadania (szybkie do zrobienia, ekonomiczne $) oraz doradzi co jeść pod wieczór (kolacje) by nie obciążać żołądka.
3. Czy lepiej zastąpić kawę yerba mate? Istnieje może jakiś zdrowszy zamiennik, nieobciążający bebechów.
4. Czy warto kupić przedtreningówkę chcąc powrócić do aktywności? Powiem wprost, że czasem po prostu motywacji brak.
5. Ile odczekać przed dorzuceniem cyruliny, od razu po przerwie , czy może najpierw przyzwyczaić organizm ponownie do większej aktywności i dopiero wtedy zapodać suplementacje.
 
1. Ogólnie pytanie bo może ktoś miał doświadczenie. Czy warto kupić melatoninę? Czy rzeczywiście pomaga na sen (lepsza jakość, wysypianie się)?
2. Druga sprawa, ktoś zapoda z dwa-trzy przykładowe śniadania (szybkie do zrobienia, ekonomiczne $) oraz doradzi co jeść pod wieczór (kolacje) by nie obciążać żołądka.
3. Czy lepiej zastąpić kawę yerba mate? Istnieje może jakiś zdrowszy zamiennik, nieobciążający bebechów.
4. Czy warto kupić przedtreningówkę chcąc powrócić do aktywności? Powiem wprost, że czasem po prostu motywacji brak.
5. Ile odczekać przed dorzuceniem cyruliny, od razu po przerwie , czy może najpierw przyzwyczaić organizm ponownie do większej aktywności i dopiero wtedy zapodać suplementacje.
Punkty 2-4 rozwiązuje amfetamina, ale wtedy punktem 1 juz nie ma co sobie głowy zawracać.
 
Wytrwałości. Sam przechodziłem przez podobne przeboje z konowałami.
Ci lekarze z komuny to powinni wyłącznie starych dziadów leczyć.

Na chuj my te składki płacimy. Generalnie dramat.

Ciesz się że na młodego z wiedzą trafiłeś.
Dziwne ze pan Edzio w gips nie wjebał to ich jedyna wyuczona technika.
Ja to samo, od razu sie zapisalem do dwoch ortopedow, jeden mlody ogarniety(zreszta pozniej zostal moim ziomkiem) i drugi stary w chuj dziad. Przy naderwaniu 2 stopnia wiezadel bocznych w obydwu kolanach, gdzie nie moglem wlasciwie chodzic. Kazal mi sie polozyc na kozetce poruszal rzepka i stwierdzil, ze jest niestabilna i dal mi tabletki. Dopiero drugi kurwa normalnie to zbadal i wyleczyl bez ingerencji chirurgicznej, a i tak mi zajelo pol roku, zeby do siebie dojsc.
 
Ja to samo, od razu sie zapisalem do dwoch ortopedow, jeden mlody ogarniety(zreszta pozniej zostal moim ziomkiem) i drugi stary w chuj dziad. Przy naderwaniu 2 stopnia wiezadel bocznych w obydwu kolanach, gdzie nie moglem wlasciwie chodzic. Kazal mi sie polozyc na kozetce poruszal rzepka i stwierdzil, ze jest niestabilna i dal mi tabletki. Dopiero drugi kurwa normalnie to zbadal i wyleczyl bez ingerencji chirurgicznej, a i tak mi zajelo pol roku, zeby do siebie dojsc.
imho za takie akcje lekarz powinien miec cofniete uprawnienia
 
imho za takie akcje lekarz powinien miec cofniete uprawnienia
Nie w tym kraju. To jest kasta oni sobie nie dadzą włosa z głowy zrzucić.

Kumpla żona umierała i nie chcieli karetki wysłać to powiedział przez telefon że go znajdzie i zajebie jak psa.
To przed karetką przyjechała policja go zabrać na dołek, a potem chcieli mu wklepać zarzuty. Paranoja.
To nie jest system do życia.
 
Ja to samo, od razu sie zapisalem do dwoch ortopedow, jeden mlody ogarniety(zreszta pozniej zostal moim ziomkiem) i drugi stary w chuj dziad. Przy naderwaniu 2 stopnia wiezadel bocznych w obydwu kolanach, gdzie nie moglem wlasciwie chodzic. Kazal mi sie polozyc na kozetce poruszal rzepka i stwierdzil, ze jest niestabilna i dal mi tabletki. Dopiero drugi kurwa normalnie to zbadal i wyleczyl bez ingerencji chirurgicznej, a i tak mi zajelo pol roku, zeby do siebie dojsc.
Kurde, wiem, że aktualnie to śmieszne i dobrze, że się wyklarowało, ale spójrzcie ile takich przypadków musi być, że stawiają złą diagnozę i zamiast pomóc wprowadzają człowieka do coraz gorszego stanu, który może spowodować wiele złego.

Przerażający przypadek. Druga sprawa, że nasza służba zdrowia jest z innej epoki. Najlepiej dla lekarzy NFZ byłoby gdyby pacjent w ogóle nie przychodził i "po co mu tyle badań". A jak już coś się trafi i jest za późno to wtedy nagle "czemu Pan/Pani nie przyszedł/szła wcześniej". Aż szlag mnie trafia. Dodatkowo te terminy, a jak posmarujesz to gotowi są Cię zapisać na jutro/dziś. Druga sprawa to też niepoważni ludzie którzy się zapisują i nie przychodzą, przez co inni nie mogą się zapisać.

Mi też kurwa dziad stary na starcie tak spieprzył sprawę z kolanami. Jak zerwałem więzadła pierwszy raz jak miałem 11 lat to pojechałem do najbliższego ortopedy i usłyszałem "skręcone kolano - usztywnić". Wpierdolił mi to w szyne i tyle. Nie musze mówić, że potem w ciągu półtorej roku miałem co najmniej 6 razy zwichniętą rzepkę w tym kolanie. Zresztą trafiłem na tego starego zjeba raz jeszcze - jak mi poszło więzadło w drugim kolanie to od razu wiedziałem co to, ale wtedy też byłem gówniakiem (15 lat) i matka żeby koniecznie jechać do ortopedy to od razu może zrobią co trzeba. No i trafiłem na tego starego chuja, się pyta co się stało. Ja mu pokazuje "kolano". A on "a które?" i się patrzy na te kolano. Jedno wielkie jak arbuz, drugie normalne. Mówię, że te co jest na oko trzy razy większe od tamtego. Chłop odpowiada, że faktycznie i co to może być. To mu oznajmiam, że więzadła zerwane i co robimy. I zgadnijcie co xD? "Aaa to faktycznie to, w szyne trzeba, usztywnić". Pojechałem do Olsztyna do lekarza który mi operował drugie kolano i prognozował że daje mi max rok i zerwe w drugim, bo takie luźne więzadła już tam były, to jak mu powiedziałem o tej szynie, to mówił że nie wolno srać we własne gniazdo ale najchętniej by chłopa gdzieś zgłosił żeby mu licencje odebrali i ludziom życia nie niszczył.

Nie w tym kraju. To jest kasta oni sobie nie dadzą włosa z głowy zrzucić.

Kumpla żona umierała i nie chcieli karetki wysłać to powiedział przez telefon że go znajdzie i zajebie jak psa.
To przed karetką przyjechała policja go zabrać na dołek, a potem chcieli mu wklepać zarzuty. Paranoja.
To nie jest system do życia.

W Polsce to samo, kumpla ojciec był chory na raka, spędzili 4 godziny przed szpitalem bo nikt go przyjąć nie chciał, bo oczywiście covid był jedyną choroba. Nawet kurwy nie chcieli przyjąć jakiejś przeciwbólowej kroplówki dać, morfiny czy cokolwiek dla umierającego człowieka, który odczuwa potężny ból.

Kurwy nie ludzie.
 
Siłowniane świry, wariaty i reszta sympatycznych kolegów, przy takiej opiniii jak poniższa, co mogę na nogi robić na siłowni?
Ocipieję do czasu operacji nie robiąc nic, fizjo kazał wzmocnić czwórki, ale nie będę przecież tylko tego robił xd

1665008272705.png
 
Siłowniane świry, wariaty i reszta sympatycznych kolegów, przy takiej opiniii jak poniższa, co mogę na nogi robić na siłowni?
Ocipieję do czasu operacji nie robiąc nic, fizjo kazał wzmocnić czwórki, ale nie będę przecież tylko tego robił xd

View attachment 46747
Wiesz no nikt nie zna lepiej twojej sytuacji niz fizjo i lekarz, Nikt ci tutaj nie napisze planu treningowego na nogi przy urazie jak sam mowisz powaznym. Najlepiej zapytaj sie fizjo. Bo z tego co kojarze to napisal ci to przed wizyta u nowego lekarza i mri, gdzie napisales, ze jest jeszcze gorzej.
 
Wiesz no nikt nie zna lepiej twojej sytuacji niz fizjo i lekarz, Nikt ci tutaj nie napisze planu treningowego na nogi przy urazie jak sam mowisz powaznym. Najlepiej zapytaj sie fizjo. Bo z tego co kojarze to napisal ci to przed wizyta u nowego lekarza i mri, gdzie napisales, ze jest jeszcze gorzej.
@cholou92 @marcinos ma rację. Jeśli już ktoś ma przedstawić Ci ćwiczenia to niech to będzie osoba, która zna twój aktualny stan i możliwości. W innym wypadku możesz sobie tylko pogorszyć sytuacje.
 
Siłowniane świry, wariaty i reszta sympatycznych kolegów, przy takiej opiniii jak poniższa, co mogę na nogi robić na siłowni?
Ocipieję do czasu operacji nie robiąc nic, fizjo kazał wzmocnić czwórki, ale nie będę przecież tylko tego robił xd

View attachment 46747
Z mojego doświadczenia z naderwanym więzadłem mogę Ci powiedzieć tyle, że ograniczenie obciążeń zmiennych na kolano do minimum.
Czyli każda gra w której możesz gwałtownie skręcić kolanem w jakąś stronę odpada, bo tylko może pogorszyć sytuację, bjj i kick też.
Najlepiej zapytaj fizjo w jakich płaszczyznach ruchu masz kolano narażone na największe przeciążenie i takie ruchy wyjebać od razu i wzmacniać obudowę kolana, żeby miało co trzymać to więzadło.

Ja z zerwanym bocznym zrobiłem tak.

1. Przysiad
2. Suwnica
3. Wyprosty jedno nóż na maszynie
4. Bułgary jedno nóż
5. Uginanie jedno nóż na maszynie
6. Martwy ciąg na prostych nogach
7. Hip thrust

Na początku po powrocie robiłem przysiady ze sztangą w szerokim rozstawie nóg, mocno dupą do ziemi z pilnowaniem kolan, ale obciążeniami nie przechodziłem poza 100 kg. Zaczynałem od pustej sztangi i z czasem rehabilitacji w górę. A jak już mobilizacja wróciła to wyeliminowałem klasyczny przysiad i zastąpiłem go przysiadem na hak maszynie.
Wypychanie na suwnicy. Nogi w rozstawie szerokości barków, ale uważać żeby kolana się nie rozchodziły na boki!
Wyprosty i bułgary - to wszystko na małym ciężarze, JEDNONÓŻ!!! i w dużej ilości ruchów, żeby zwiększać mobilizację stawu kolanowego i go nie przeciążać rwanymi ruchami.

Wszystko na względnie "małych" obciążeniach i skupienie na torze ruchu i pracy danego mięśnia z zachowaniem stabilności w kolanie.
 
Pytanie do ekspertow, jak sie juz ulalo( nie po alko :jjsmile: ) i jest po fakcie, to jaka ilosc kg w dol powinna byc satysfakcjonująca?mowia podobno ze 0.5kg na tydzień. Druga sprawa oplaca sie brac kreatyne na poczatku redukcji skoro zatrzymuje wode i aby wkurwia mnie to bo mam wrazenie ze waga nie spada
 
Pytanie do ekspertow, jak sie juz ulalo( nie po alko :jjsmile: ) i jest po fakcie, to jaka ilosc kg w dol powinna byc satysfakcjonująca?mowia podobno ze 0.5kg na tydzień. Druga sprawa oplaca sie brac kreatyne na poczatku redukcji skoro zatrzymuje wode i aby wkurwia mnie to bo mam wrazenie ze waga nie spada
To działa tak, że im jesteś grubszy (bardziej zalany) tym na początku Ci szybciej poleci, bo zejdzie woda. Później już przez to duże otłuszczenie organizm się będzie bronił przed oddaniem wagi - nazywam to konceptem pełnej lodówki - brzuch/magazyn energi woli być pełny (szkoda że fatem).

Jeżeli zacząłeś ćwiczyć po dłuższej przerwie i coś tam masz zbudowane pod kordełką z tłuszczu to może brak spadku wagi może być spowodowany "nabiciem glikogenem" mięśni. Jak się unormuje to zacznie się palić fat.

Tak jak się długo pasłeś tak 2x tyle będziesz teraz z tego schodził. :mamed:
 
Pytanie do ekspertow, jak sie juz ulalo( nie po alko :jjsmile: ) i jest po fakcie, to jaka ilosc kg w dol powinna byc satysfakcjonująca?mowia podobno ze 0.5kg na tydzień. Druga sprawa oplaca sie brac kreatyne na poczatku redukcji skoro zatrzymuje wode i aby wkurwia mnie to bo mam wrazenie ze waga nie spada
Tutaj nawet byl swietny artykul, polecam go znalezc. Dlugi i merytoryczny. Wniosek z niego byl taki, ze kreatyna w ilosci 5g dziennie moze byc spokojnie suplementowana przez caly czas. To nie jest jak kiedys, ze sie puchlo od kreatyny 5 kilo wody. A druga sprawa to wlasciwie wszystko co pisal @Siwy25_1 na poczatku waga ci poleci jak pojebana, bo to woda. Czasem nie warto patrzec na wage a na obwody. Ja tez sobie ustalilem 0,5 na tydzien. Uwazam, ze to najzdrowsza opcja. I tak jak pisal siwy, po zejsciu wody moze nastapic przestoj, ale nie ma czym sie martwic.
 
@Siwy25_1 @marcinos @lugasek
Chcę zmienić plan treningowy, bo na tym jadę już długo, a niestety muszę przejść na 4 dniowy.
Chodzi mi po głowie 4 dniowy split (obecnie push pull legs). Znacie jakieś godne polecenia fora/strony z planami?
 
@Siwy25_1 @marcinos @lugasek
Chcę zmienić plan treningowy, bo na tym jadę już długo, a niestety muszę przejść na 4 dniowy.
Chodzi mi po głowie 4 dniowy split (obecnie push pull legs). Znacie jakieś godne polecenia fora/strony z planami?
Rób dalej push pull legs na 4 dni tylko z rotacją.
Czyli w 1 tygodniu masz 2x push w kolejnym 2x pull. Nóg 2 razy bym nie robił, bo i tak się nie zregenerują w 3 dni.

Częstotliwość będzie lepsza niż przy klasycznym "splicie" chyba że chcesz na jakiś czas dla bodźca zmienić to ja na 4 dniowym leciałem tak:

1. klatka + triceps
2. nogi + łydka
3. Plecy + brzuch
4. Barki + biceps + brzuch
 
Rób dalej push pull legs na 4 dni tylko z rotacją.
Czyli w 1 tygodniu masz 2x push w kolejnym 2x pull. Nóg 2 razy bym nie robił, bo i tak się nie zregenerują w 3 dni.
O to dla mnie też ciekawe zagadnienie. Niedługo będę miał tak że na trening siłowy będę miał czas wtorek, środa, piątek, sobota. Też zastanawiałem się jak to podzielić. Czyli coś w stylu: push, pull, push, legs jeden tydzień, pull, push, pull, legs drugi tydzień?
 
O to dla mnie też ciekawe zagadnienie. Niedługo będę miał tak że na trening siłowy będę miał czas wtorek, środa, piątek, sobota. Też zastanawiałem się jak to podzielić. Czyli coś w stylu: push, pull, push, legs jeden tydzień, pull, push, pull, legs drugi tydzień?
Trochę inaczej. Jak masz 4 jednostki pod rząd to bym zrobił tak:

1 week:

wt: PUSH
śr: PULL
pt: LEGS
sb: PUSH

2 week:

wt: PULL
śr: PUSH
pt: LEGS
sb: PULL

i następny jak week 1 zaczynasz od PUSH czyli masz parę dni przerwy na regenerację. Między dużymi partiami masz 2 i 4 dni przerwy także z regeneracją nie powinno być problemu.
 
@Siwy25_1 @marcinos @lugasek
Chcę zmienić plan treningowy, bo na tym jadę już długo, a niestety muszę przejść na 4 dniowy.
Chodzi mi po głowie 4 dniowy split (obecnie push pull legs). Znacie jakieś godne polecenia fora/strony z planami?
Beka, zaczynam właśnie od przyszłego wtorku swój split w ramach 6-dniowego planu, który będzie realizowany... do odwołania. Plan jest typowo pode mnie - zakłada mocną pracę nad najgorszą partią (ramiona), olanie dominującej partii, która zaburza mi sylwetkę (klatka) i przygotowanie się do kolejnego sezonu pod kątem biegania. Oczywiście klatka jest uwzględniona w planie, ale będzie robiona na odpierdol. Jestem już za stary na to, żeby robić coś wg cudzych schematów albo się przejmować, że się do jakiejś partii nie przykładam. Do łydek się ani razu w całym życiu nie przyłożyłem i chuj z tym :lol: Wiem, że nikt nie pytał, ale nowy plan wygląda następująco:

1) Plecy + cardio
2) Klatka + ramiona
3) Przerwa
4) Barki + nogi
5) Ramiona + cardio
6) Przerwa.

Push & pull zawsze mnie jakoś trochę mierził. Robiąc w miarę poważne treningi w przeszłości, było to dla mnie niewyobrażalne, żeby przykładowo wejść na jakiekolwiek interesujące ciężary na barki, jeśli klatka była robiona chwilę wcześniej. Nawet triceps jest dla mnie gówniany po klatce. Po plecach łapy mam zawsze tak zmęczone, że na biceps mogę zrobić z 5 serii roboczych, ogólnie nie chcę niczego trzymać w dłoniach, chcę iść do domu. Ciężko mi powiedzieć jaki byłby długofalowy efekt sylwetkowy, gdybym ten system włączył, natomiast mając już taki przejebany staż i tyle lat na karku, chcę się też na treningu czuć dobrze i mieć radość z tego, że mogę robić jakieś fajne serie. W tym moim planie jednak zawsze będzie też uwzględnione to, żeby robić wyraźny progres siłowy, bo nie jestem jeszcze tak stary i zajechany, żeby sobie trochę radości nie sprawić jakimiś moimi małymi, śmiesznymi "personal best" wynikami.
Ogólnie, wydaje mi się, że jeśli ktoś już swoje na siłowni przerobił, zna własne ciało, swoje mocne i słabe strony, ma jakiś cel sylwetkowo-wynikowy do którego zmierza, to chyba najbardziej sensowne jest to, żeby zdać sobie sprawę jak daleko jesteśmy od naszych celów, co nas najbardziej przed nimi blokuje i POWOLUTKU, MAŁYMI KROCZKAMI poprawiać swoje najsłabsze strony, starając się zachować równomierny rozwój całej reszty. I to w sumie brzmi jak plan na całe życie - zawsze znajdzie się jakaś najsłabsza strona :fjedzia:
 
Last edited:
Back
Top