Sam Harris uwaza, ze wolna wola nie istnieje, bo jeśli mielibyśmy wszystkie informacje na temat funkcjonowania całego wszechświata to bylibyśmy w stanie przewidzieć każdy ruch każdego człowieka. Sam nie uważa, że istnieje coś takiego jak dusza, więc mówiąc o samoświadomości nie ma na myśli duszy, ani niczego poza materia.
Sam trochę mnie rozczarował, bo kluczyl gdy Ben przyciskał pytaniami, nie miał jasnych, klarownych odpowiedzi. Eric jak zwykle klasa. Może 3 osoby to było za dużo jak na podcast tutaj i Sam trochę brał aktywny udział, trochę próbował moderować i w sumie jedno i drugie średnio wyszło ;-)
To jest jasne, ze ani nie wierzy, ani nie uzywal terminu "dusza". To jest dopowiedziane przeze mnie, bo jakże bez kontry do deterministycznej fizyki wyprowadzić wolną wolę i samoświadomość? Dusza, jako ciało astralne :D, (lub wolna wola jako byt niefizyczny) nie podlega prawom fizyki, z drugiej strony może "prowadzić" po wielu możliwych rozwiązaniach świat opisujących (w tym konteście: dusza ~= wolna wola). W ramach niskopoziomowych "niepoznawalnych" kwantowych losowości jest wiele światów, każdy z nich, choć inny, jest opisany takimi samymi prawami. Innymi słowy: różne przyszłości nie burzą praw fizyki. To jest świat zgodny z prawami fizyki, ale i z wolną wolą (~=duszą) też.
Sam z kolei mowi, ze wszystko (bo wszystko jest "fizyczne") da sie przewidzieć, łącznie z rzeczami tak subtelnymi jak wybory człowieka. Pełen determinizm. Może tak i jest jednak może być też wiele równoprawdopodobnych światów spełniających "fizyczne ograniczenia" - a jednak tylko jeden z nich się zdarzył.
Nie rozumiem też jak bez wolnej woli i samoświadomości można mówić o "racjonalności". Dwa: nie bardzo rozumiem też jak mogłoby to definicyjnie zaprzeczać istnieniu Boga? Dlaczego nie może być Boga odpalającego "symulację" praw fizyki, nawet jeśli istnieje tylko jedno (!) możliwe jej rozwiązanie (bez wolnej woli). Tak na szybko, bez głębszych rozkmin: wydaje mi się, że zaprzecza mechanizmowi ewolucji (promowania dobrych wyborów).
Co do samej dyskusji: Eric>=Ben>Sam.
Zaskoczyło mnie przede wszystkim to, że Sam nie słuchał, a mówił. Ben i Eric starali sie zrozumieć wypowiedzi innych i w ich kontekście coś dopowiedzieć, a - nomen omen - Sam jakby odłączony od wszystkich prowadził niewyraźny logicznie monolog. Ben i Eric o wiele bardziej responsywni, konkretni, praktyczni. A widownia dziwnie jednostronna.
Last edited: