Zwyrolisko

A, co tu ukrywać, w relacji BDSM seks i BDSM gra istotną rolę.
Coś innego nam pisałeś gdy cię punktowaliśmy jak młodego:
"Tam mało kiedy dochodzi w ogóle do seksu".

Tylko paszteciki cioci Agaty.
Powiedz to np Torpedo który bez związku zniczym zrobił znowu swój wysryw.
Taka prośba, jak o kimś piszesz, to warto by było, żebyś oznaczał.
To samo jak piszesz do @Siedem, czy się powołujesz kilkukrotnie na @Rododendron np.to warto żeby oni o tym wiedzieli.
Debilu, przecież nie ukrywałem że ArizonaDream to ja.
Ale oczywiście, że ukrywałeś. Wrzuciłbym nawet kilka cytatów potwierdzających, ale byś napisał że to żart, albo po co daję cytaty z których wynika że tak naprawdę widać że nie ukrywałeś, albo że to żart. Przeważnie, że to żart był.

To tak dla zmiany tych toksycznych klimatów pogadajmy o czymś normalnym. Planuje się oświadczyć, chciałem to ogarnąć jeszcze w tym roku, także panowie, czekam na jakieś inspirujące historie i pomysły, pochwalcie się jak wy to przeprowadziliście albo jaki macie na to pomysł o ile to jeszcze przed wami :conorsalute:
1.- pierścionek w Grocie Nestle odpada.
2.- nie proś Jej, by na potwierdzenie zaszczekała.
3.- upewnij się że dajesz pierścionek właściwej osobie, a nie np jej koleżance (wkurwi się).

A tak w ogóle wszystkiego dobrego na przyszłej nowej drodze :conorsalute:
Mam nadzieję, że nie należysz do ludzi którzy napierdalali się, że mi się związek rozpadł? :P
Nie dodawaj sobie. Napierdalali się z ciebie, a nie z tego że związek ci się rozpadł.
Dwa: zmieniłem się na lepsze.
O cię kurwa chuju złoty....

Ja tam na spontanie, na spacerku z pieskiem, bez pierdololo. W ogóle to nie pytałem czy za mnie wyjdzie tylko czy będzie matką moich dzieci :)
Ja mojej jak w robocie była :fjedzia:
Do teraz się śmiejemy, że oryginalne miejsce, bo szybko tam nie wróci (łancuch kuchnia- łazienka ma 7metrów).
Też jakoś z 6-8 lat byliśmy zanim się oświadczyłem, dwa tygodnie minął rok jak jesteśmy po cywilnym, a razem z 12-16lat.
 
Coś innego nam pisałeś gdy cię punktowaliśmy jak młodego:
"Tam mało kiedy dochodzi w ogóle do seksu".

Tylko paszteciki cioci Agaty.

Taka prośba, jak o kimś piszesz, to warto by było, żebyś oznaczał.
To samo jak piszesz do @Siedem, czy się powołujesz kilkukrotnie na @Rododendron np.to warto żeby oni o tym wiedzieli.

Ale oczywiście, że ukrywałeś. Wrzuciłbym nawet kilka cytatów potwierdzających, ale byś napisał że to żart, albo po co daję cytaty z których wynika że tak naprawdę widać że nie ukrywałeś, albo że to żart. Przeważnie, że to żart był.


1.- pierścionek w Grocie Nestle odpada.
2.- nie proś Jej, by na potwierdzenie zaszczekała.
3.- upewnij się że dajesz pierścionek właściwej osobie, a nie np jej koleżance (wkurwi się).

A tak w ogóle wszystkiego dobrego na przyszłej nowej drodze :conorsalute:

Nie dodawaj sobie. Napierdalali się z ciebie, a nie z tego że związek ci się rozpadł.

O cię kurwa chuju złoty....


Ja mojej jak w robocie była :fjedzia:
Do teraz się śmiejemy, że oryginalne miejsce, bo szybko tam nie wróci (łancuch kuchnia- łazienka ma 7metrów).
Też jakoś z 6-8 lat byliśmy zanim się oświadczyłem, dwa tygodnie minął rok jak jesteśmy po cywilnym, a razem z 12-16lat.



1.


Jak pierwsze i drugie zdanie się wyklucza?

Jeżeli w relacji dwóch ludzi w relacji BDSM seks gra istotną rolę, to oznacza że muszą się wszędzie tylko pierdolić?
Nie mogą wyjść na imprezę i się nie jebać?

A co z muchami BDSM?
To spotkania ludzi z klimatu na imprezie bez kinku i seksu w ogóle. Chcesz powiedzieć, że jak ludzie z klimatu ustawiają się np w zwykłym barze, przy zwykłych ludziach, to zaczynają się pierdolić, bo, uwaga, seks w związkach BDSM gra istotną rolę?


Wytłumacz jak fakt, że seks między dwojgiem ludzi gra istotną rolę ma oznaczać że na imprezach musA się pierdolić, i to z obcymi.

Ale najpierw wytłumacz mi swoje wcześniejsze kłamstwa.

2

Przecież masa ludzi tu co chwilę pisze o mnie i mnie nie oznacza.


3.

No bo przecież masa ludzi wiedziała, że to żarty. Zbyt wiele rzeczy pisałem sugerujących. @Masta też uważasz, że się ukrywałem przez kilka miesięcy? Xd


4.

Oczywiście to nie jest jedno i to samo. Jak ktoś przeżyje tragedię to śmianie się, że go to spotkało to tylko napierdalamie się z tej osoby xd
 
Mordo nie jestem na bieżąco w tych Waszych aferkach, o co chodzi? :⁠-⁠D


Pamiętasz, ty pierwszy rozkminiles, że ArozonaDream to ja. Później już większość wiedziała, a ja robiłem podśmiechujki dając do zrozumienia, że to ja, ale że nie ja xx
 
Wczoraj byłem na koncercie Borisa Brejchy i jakis chlop zniewieściały mnie oblał piwem. Nie wiedzialem jak mam zareagować no bo niby niechcacy ale z drugiej strony mnie wkurwił i po prostu mimowolnie mówie do niego takim tekstem.
"Co Ty kurwa familoku pierdolony, uważaj trochę"
:beczka:
Co cohones siada na banie to nie mam pytań.
 
Czego znowu lachociągu?


Właśnie podałeś przykład błędu o jakim pisałem wyżej.(tak, wiem, że to ani opinia, ani fakt według ciebie ale inwektywa, chociaż bezsensowna, bo jeżeli nie jestem lachociagiem to jak może mnie obrażać nazwanie mnie lachociagiem? )
 
Halibut wlazł na schody pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej w Warszawie i nakurwia posty + twierdzi że ma bombę. Sytuacja rozwojowa
 
Wiecie co jest piękne w zwyrostwie?

Można wpierdolić za to, że zupa była zaslona i jeszcze dostanie się za to podziękowania
 
Panowie, nie jestem w tej chwili w relacji.
Zacząłem więc interakcje z nowymi kobietami, kandydatkami na coś bliższego, stałego.
I jest sporo dylematów. Bo nie nabyłem umiejętności bilokacji i moge swoją uwage stała poświęcić maksymalnie dwóm.

W tej chwili mam dylemat natury...finansowej.

Chodzi o to, że jedna jest bogatą kobietą z klasą. Z swoją średnią firmą. W dodatku na Śląsku. Czyli wiem, że nie będę musiał fundować imprez, hoteli itd.
Tylko, że wychodzą moje kompleksy. Przy niej, choćbym nagle zarabiał z 10 k, będę golodupcem. Nie pojadę z nią na Dominikanę na spontanie.
A by była oddana to musi być ogromny szacunek do mnie. Boje się, że przez kwestie finansowe może mieć go za mało.
Dlatego wstępnie planuje by nie była to relacja ściśle wiążącą ale bym po prostu miał w jej mieszkaniu azyl- przyjeżdżał kiedy chce, na ile czasu chce, miło spędzić czas, rozmawiać, chłonąć kulturę, odpoczywać i nauczyć ja spełniać moje pragnienia na zawołanie.
Bez większego wspólnego życia i ograniczeń żadnej ze stron.


Czy też wziąć sobie jedną z tych o normalnym statusie materialnym, równym mojemu, bez takich problemów ale z innymi ograniczeniami?



Co byście wybrali?

Bardzo przecież cenie Wasze zdanie.
 
Panowie, nie jestem w tej chwili w relacji.
Zacząłem więc interakcje z nowymi kobietami, kandydatkami na coś bliższego, stałego.
I jest sporo dylematów. Bo nie nabyłem umiejętności bilokacji i moge swoją uwage stała poświęcić maksymalnie dwóm.

W tej chwili mam dylemat natury...finansowej.

Chodzi o to, że jedna jest bogatą kobietą z klasą. Z swoją średnią firmą. W dodatku na Śląsku. Czyli wiem, że nie będę musiał fundować imprez, hoteli itd.
Tylko, że wychodzą moje kompleksy. Przy niej, choćbym nagle zarabiał z 10 k, będę golodupcem. Nie pojadę z nią na Dominikanę na spontanie.
A by była oddana to musi być ogromny szacunek do mnie. Boje się, że przez kwestie finansowe może mieć go za mało.
Dlatego wstępnie planuje by nie była to relacja ściśle wiążącą ale bym po prostu miał w jej mieszkaniu azyl- przyjeżdżał kiedy chce, na ile czasu chce, miło spędzić czas, rozmawiać, chłonąć kulturę, odpoczywać i nauczyć ja spełniać moje pragnienia na zawołanie.
Bez większego wspólnego życia i ograniczeń żadnej ze stron.


Czy też wziąć sobie jedną z tych o normalnym statusie materialnym, równym mojemu, bez takich problemów ale z innymi ograniczeniami?



Co byście wybrali?

Bardzo przecież cenie Wasze zdanie.
Nie wiem
 
Panowie, nie jestem w tej chwili w relacji.
Zacząłem więc interakcje z nowymi kobietami, kandydatkami na coś bliższego, stałego.
I jest sporo dylematów. Bo nie nabyłem umiejętności bilokacji i moge swoją uwage stała poświęcić maksymalnie dwóm.

W tej chwili mam dylemat natury...finansowej.

Chodzi o to, że jedna jest bogatą kobietą z klasą. Z swoją średnią firmą. W dodatku na Śląsku. Czyli wiem, że nie będę musiał fundować imprez, hoteli itd.
Tylko, że wychodzą moje kompleksy. Przy niej, choćbym nagle zarabiał z 10 k, będę golodupcem. Nie pojadę z nią na Dominikanę na spontanie.
A by była oddana to musi być ogromny szacunek do mnie. Boje się, że przez kwestie finansowe może mieć go za mało.
Dlatego wstępnie planuje by nie była to relacja ściśle wiążącą ale bym po prostu miał w jej mieszkaniu azyl- przyjeżdżał kiedy chce, na ile czasu chce, miło spędzić czas, rozmawiać, chłonąć kulturę, odpoczywać i nauczyć ja spełniać moje pragnienia na zawołanie.
Bez większego wspólnego życia i ograniczeń żadnej ze stron.


Czy też wziąć sobie jedną z tych o normalnym statusie materialnym, równym mojemu, bez takich problemów ale z innymi ograniczeniami?



Co byście wybrali?

Bardzo przecież cenie Wasze zdanie.
Kochać kobietę, która Cię kocha.

Stawiam dolary przeciw orzechom, że w towarzystwie, w którym kolega się udziela szanse na coś takiego niewielkie.
 
  • Like
Reactions: jut
Kochać kobietę, która Cię kocha.

Stawiam dolary przeciw orzechom, że w towarzystwie, w którym kolega się udziela szanse na coś takiego niewielkie.


Pewnie może tylko trochę bardziej niewielkie co w "normalnym" życiu.

Ja już kochałem kilka razy. Przeżyłem wielką miłość dwa razy. Pewnie większość ludzi, albo spora część nie doświadczy tego nawet raz.
A dwukrotnie- to już w ogóle. Dlatego jestem szczęściarzem na pewien pokrętny, romantyczny sposób.
Nie liczę więc na trzeci raz. Być może już nie jestem zdolny się zakochać, lecz myślę, że będę zdolny dawać miłość inną. Spokojną, dojrzałą, niegwaltowną, nieeuforyczną. Być może muszę trafić na kobietę z czymś podobnym wewnątrz. A nie taka, która się we mnie zakocha.
Może jestem skazany na miłość taka jaka łączy starych ludzi po 40 latach małżeństwa.
Czy to źle?


A może to wszystko co przeżywamy nie jest prawdziwą miłością, lecz określonym zestawem uczuć, a sama miłość jest czystością?
Pisze o tym co sugerował Stachura w Fabula Rasa:

- Miłość nie jest idealna, platoniczna, tragiczna, ślepa, szalona, boska, przyjacielska, rodzicielska, synowska, braterska, małżeńska. Miłość nie jest afektem, emocją, sentymentem. Miłość nie jest brutalnym ani subtelnym, ani jakimkolwiek posiadaniem. Miłość nie jest wulgarną ani wyszukaną przyjemnością. Miłość nie jest czymś, czym można handlować. Miłości nie można sobie zaskarbić ani jej tanio lub drogo, za bajońską sumę kupić, nabyć na własność i zamknąć pod kluczem. Miłość nie jest czyjaś. Miłość nie nakłada obrączki i nie ściąga obrączki. Miłość nie poślubia ani się nie rozwodzi. Miłość nie włóczy się po sądach. Miłość się nie procesuje. Miłość nie przysięga i nie krzywoprzysięga. Miłość nie potrzebuje zapewnień o lojalności, wierności, wzajemności. Miłość nie potrzebuje wdzięczności. Miłość nie dzieli się na osobową i bezosobową. Miłość nie jest rozdarciem pomiędzy jednym a drugim ani pomiędzy jednym a wszystkim.
Miłość nie jest wyborem. Miłość nie jest powtarzaniem.
Miłość nie jest nawykiem. Miłość nie jest pamięcią, wspomnieniem, marzeniem. Miłość nie jest fotografią, wizerunkiem, obrazem, rzeźbą, płaskorzeźbą, żadnym przedstawieniem plastycznym. Miłość nie jest myślą.
Miłość nie jest świadomością miłości. Miłość nie jest wyznaniem miłości. Miłość nie jest opisem miłości. Miłość nie jest zaprzeczeniem seksu. Miłość nie jest zaprzeczeniem niewinności. Miłość nie jest pożądliwością, lubieżnością. Miłość nie jest wstrzemięźliwością, umartwianiem się, ascezą. Miłość nie jest nakazem, rozkazem, zakazem. Miłość nie jest skutkiem przyczyny ani przyczyną skutku. Miłość nie jest zawiścią, zazdrością, mściwością. Miłość nie jest cierpieniem. Miłość nie jest przede wszystkim słowem. Żadnym słowem. Ani tym co na pseudopoczątku, ani tym, co tutaj. Gdyby miłość była słowem, zostałaby zaduszona pod lawiną znaczeń, interpretacji, spekulacji, kombinacji, które - na to słowo zwalają się.
Tak właśnie zduszone, zdławione, zmiażdżone jest słowo miłość. W świecie słów słowo miłość nie znaczy nic. Mówiąc inaczej, znaczy to, co komu podoba się, co kto chce, co komu ślina na język. W świecie słów, czyli w świecie ludzi-słów słowo miłość ocieka posiadaniem, pożądaniem, chciwością tych, co chcą.
Ale miłość, rzecz jasna, nie jest słowem. Miłość jest spontanicznym, bezinteresownym czynieniem miłości, tak, jak słonce jest spontanicznym, bezinteresownym promieniowaniem słoneczności. Słońce jest słońcem w świecie heliosowym, miłość jest słońcem w świecie księżycowym. Słońce jest słońcem w świecie jasności, miłość jest słońcem w świecie ciemności.



Uwielbiam ten fragment.
 
Last edited:
Dobra w klimatach Halibuta - dziś z moją laską wydaliśmy 400 zł na zabawki i stroje, by uatrakcyjnić nam życie nie tylko codzienne, ale też erotyczne.
 
Dobra w klimatach Halibuta - dziś z moją laską wydaliśmy 400 zł na zabawki i stroje, by uatrakcyjnić nam życie nie tylko codzienne, ale też erotyczne.


Stary, ja parę dni temu wydalem 400 zł tylko na drewnianą packe do bicia. Ręcznie rzeźbiona i zdobiona wypalaniem.


Ale gratuluję, że się zdecydowaliście.


Ogólnie w wieloletnich związkach normą jest że raz wzajemne libido rośnie, raz maleje. Nie ma co panikować. Jeżeli problem trwa tak długo, że stanowi problem: serio prostym rozwiązaniem jest wprowadzenie elementów perwersji. I nie chodzi o to, że teraz już tylko tak będzie się to robić. Nie. Często jest tak,że później możecie się zarówno kochac jak i pieprzyć, uprzedmiatawiac w łóżko.

Odgrywanie scenek w strojach to bezpieczna perwersja. Bo np nie robisz z niej od razu dziwk w łóżku ale frywolną, puszczalską pokojówke np.


Polecam też kontrolę orgazmu w obie strony. Niech nawet nałoży Ci klatkę na penisa. Niech kusi, podnieca cały dzień, wypina się. A ty nie możesz ani jej ani siebie dotknąć. Sam fakt, że tego nie możesz sprawia, że jesteś na nią bardziej napalony. A ona wiedząc że kusi też napali się bardziej niż zwykle. I zobaczysz, że sama długo nie wytrzyma tej zabawy i rzuci się na Twojego kutasa.
Bardzo grzeczna zabawa, a może dać frajdę na wiele godzin.



Nie musisz dziękować. Lubię pomagać ludziom.
 
Pewnie może tylko trochę bardziej niewielkie co w "normalnym" życiu.

Ja już kochałem kilka razy. Przeżyłem wielką miłość dwa razy. Pewnie większość ludzi, albo spora część nie doświadczy tego nawet raz.
A dwukrotnie- to już w ogóle. Dlatego jestem szczęściarzem na pewien pokrętny, romantyczny sposób.
Nie liczę więc na trzeci raz. Być może już nie jestem zdolny się zakochać, lecz myślę, że będę zdolny dawać miłość inną. Spokojną, dojrzałą, niegwaltowną, nieeuforyczną. Być może muszę trafić na kobietę z czymś podobnym wewnątrz. A nie taka, która się we mnie zakocha.
Może jestem skazany na miłość taka jaka łączy starych ludzi po 40 latach małżeństwa.
Czy to źle?


A może to wszystko co przeżywamy nie jest prawdziwą miłością, lecz określonym zestawem uczuć, a sama miłość jest czystością?
Pisze o tym co sugerował Stachura w Fabula Rasa:

- Miłość nie jest idealna, platoniczna, tragiczna, ślepa, szalona, boska, przyjacielska, rodzicielska, synowska, braterska, małżeńska. Miłość nie jest afektem, emocją, sentymentem. Miłość nie jest brutalnym ani subtelnym, ani jakimkolwiek posiadaniem. Miłość nie jest wulgarną ani wyszukaną przyjemnością. Miłość nie jest czymś, czym można handlować. Miłości nie można sobie zaskarbić ani jej tanio lub drogo, za bajońską sumę kupić, nabyć na własność i zamknąć pod kluczem. Miłość nie jest czyjaś. Miłość nie nakłada obrączki i nie ściąga obrączki. Miłość nie poślubia ani się nie rozwodzi. Miłość nie włóczy się po sądach. Miłość się nie procesuje. Miłość nie przysięga i nie krzywoprzysięga. Miłość nie potrzebuje zapewnień o lojalności, wierności, wzajemności. Miłość nie potrzebuje wdzięczności. Miłość nie dzieli się na osobową i bezosobową. Miłość nie jest rozdarciem pomiędzy jednym a drugim ani pomiędzy jednym a wszystkim.
Miłość nie jest wyborem. Miłość nie jest powtarzaniem.
Miłość nie jest nawykiem. Miłość nie jest pamięcią, wspomnieniem, marzeniem. Miłość nie jest fotografią, wizerunkiem, obrazem, rzeźbą, płaskorzeźbą, żadnym przedstawieniem plastycznym. Miłość nie jest myślą.
Miłość nie jest świadomością miłości. Miłość nie jest wyznaniem miłości. Miłość nie jest opisem miłości. Miłość nie jest zaprzeczeniem seksu. Miłość nie jest zaprzeczeniem niewinności. Miłość nie jest pożądliwością, lubieżnością. Miłość nie jest wstrzemięźliwością, umartwianiem się, ascezą. Miłość nie jest nakazem, rozkazem, zakazem. Miłość nie jest skutkiem przyczyny ani przyczyną skutku. Miłość nie jest zawiścią, zazdrością, mściwością. Miłość nie jest cierpieniem. Miłość nie jest przede wszystkim słowem. Żadnym słowem. Ani tym co na pseudopoczątku, ani tym, co tutaj. Gdyby miłość była słowem, zostałaby zaduszona pod lawiną znaczeń, interpretacji, spekulacji, kombinacji, które - na to słowo zwalają się.
Tak właśnie zduszone, zdławione, zmiażdżone jest słowo miłość. W świecie słów słowo miłość nie znaczy nic. Mówiąc inaczej, znaczy to, co komu podoba się, co kto chce, co komu ślina na język. W świecie słów, czyli w świecie ludzi-słów słowo miłość ocieka posiadaniem, pożądaniem, chciwością tych, co chcą.
Ale miłość, rzecz jasna, nie jest słowem. Miłość jest spontanicznym, bezinteresownym czynieniem miłości, tak, jak słonce jest spontanicznym, bezinteresownym promieniowaniem słoneczności. Słońce jest słońcem w świecie heliosowym, miłość jest słońcem w świecie księżycowym. Słońce jest słońcem w świecie jasności, miłość jest słońcem w świecie ciemności.



Uwielbiam ten fragment.


To ten poniższy z powyższego proponuję najbliżej przytulić serduszka .


Miłość nie jest wulgarną ani wyszukaną przyjemnością
 
Back
Top