Zlot Cohones Kraków 1 Pażdziernika Pub Camino

Mordy, ryje, balasy, dzięki za rozjebanie mi wątroby, czuję się dziś jak Prometeusz. Leżę w pozycji prenatalnej od rana, córka skacze mi po plecach, sroki za oknem nakurwiają chyba przez megafon, a światło słoneczne zawsze znajduje drogę do moich gałek ocznych i rozkurwia je w pył. Jebać alkohol, najgorsze gówno jakie kiedykolwiek człowiek wynalazł
14599767079112.jpg

@Masu rdzawobrody szacun za ogarnięcie zlotu, penis w anus za zniknięcie po angielsku :)
@Comber dobre przekminy były, wiem, że jesteś dobrym ojcem byku hahaha
@Orest poznałem tajemnicę Twojego imienia, mogę umierać. Pondro!
@michi972 pilnuj się na UP, bo dojedzie Cię mój stary i
@Zioło Dziekan - byku świat jest mały w chuj, też się pilnuj na UP jak coś :D
@Masta mój człowieku, szkoda, że przewinęliśmy tylko parę słów, zanim postanowiłeś zrobić street art na chodniku. I tak Cię kocham ryju! :D
@mat żyjesz byczku? W tym hostelu chyba wyrzygałeś wszystko do okrężnicy :D Odpoczywaj!
@MysticBęben dobrze Cię było poznać chłopie! Ten kebs, którego ojebaliśmy strasznie chujowo mi wszedł, a jeszcze chujowiej wyszedł dziś rano, górą i dołem. Ty kurwa czaisz, że jak się pożegnaliśmy na Szewskiej, to ja jak pojeb przeszedłem całą Karmelicką, aż do Placu Inwalidów i tam dopiero zgarnąłem jakąś złotówę. Nie wiem po chuuuuuuj tam szedłem.
@Vic3k świrze, te ostatnie banie z Tobą przed opuszczeniem klubu zrobiły ze mnie szmatę. Miło było poznać!
@Hightower dobrze, że się spóźniłeś, bo ja też i mogliśmy razem się porobić do poziomu innych :)
@VoRaNeK miło było poznać, obejrzę galę jak ogarniesz ją :D
@rash @Seven25 @karol18185 @klimekone @Lisiok @Fan Dorin @Gienek miło było Was poznać wszystkich! Jeśli kogoś pominąlem, to chuj mi w dupę. Elo, idę rzygać znowu.
 
Zazdroszczę w chooj. Gdyby nie to, że wdupiam połowę apteki obecnie to bym z Wami był. A jak Masu z rybą? Pokochali się jak bracia po pijaku? Vodka konekting pipul?
 
@Vic3k @Hightower
Poszliśmy do klubu, ja z Vickiem trafiliśmy na parkiet, coś tam poobracaliśmy dupeczki, Hightower został przy stoliku. Potem stwierdziliśmy, że wychodzimy, poszedłem po Hightowera, ale Cię nigdzie nie było :( Nie mieliśmy się jak skontaktować, więc wyszliśmy w stronę rynku. Koniec końców trafiliśmy na planty. Siedliśmy na ławce, usnęliśmy chyba na jakieś kilka minut. Obudziłem się, poszedłem się odlać pod drzewo, jak wróciłem to nie było Vicka. Nie miałem żadnego numeru więc wróciłem na chatę. Jestem dalej napierdolony, ledwo wstałem z łóżka, chce mi się rzygać i umierać. Zna ktoś sposób na wytrzeźwienie w 2h? O 15 zaczynam zmianę...


I dzięki wszystkim za zlot, nie pamiętam żadnej walki oprócz Lubońskiej (jeszcze trzeźwość). Było świetnie, jesteście zajebistymi ludźmi, musimy to powtórzyć! (byle za jakieś pół roku, bo na razie nie mogę nawet myśleć o alkoholu).

Edit: Nie znalazł ktoś karty bankomatowej?
 
@Vic3k @Hightower
Poszliśmy do klubu, ja z Vickiem trafiliśmy na parkiet, coś tam poobracaliśmy dupeczki, Hightower został przy stoliku. Potem stwierdziliśmy, że wychodzimy, poszedłem po Hightowera, ale Cię nigdzie nie było :( Nie mieliśmy się jak skontaktować, więc wyszliśmy w stronę rynku. Koniec końców trafiliśmy na planty. Siedliśmy na ławce, usnęliśmy chyba na jakieś kilka minut. Obudziłem się, poszedłem się odlać pod drzewo, jak wróciłem to nie było Vicka. Nie miałem żadnego numeru więc wróciłem na chatę. Jestem dalej napierdolony, ledwo wstałem z łóżka, chce mi się rzygać i umierać. Zna ktoś sposób na wytrzeźwienie w 2h? O 15 zaczynam zmianę...


I dzięki wszystkim za zlot, nie pamiętam żadnej walki oprócz Lubońskiej (jeszcze trzeźwość). Było świetnie, jesteście zajebistymi ludźmi, musimy to powtórzyć! (byle za jakieś pół roku, bo na razie nie mogę nawet myśleć o alkoholu).

Edit: Nie znalazł ktoś karty bankomatowej?

O kurwa:joe:
 
@Vic3k @Hightower
Poszliśmy do klubu, ja z Vickiem trafiliśmy na parkiet, coś tam poobracaliśmy dupeczki, Hightower został przy stoliku. Potem stwierdziliśmy, że wychodzimy, poszedłem po Hightowera, ale Cię nigdzie nie było :( Nie mieliśmy się jak skontaktować, więc wyszliśmy w stronę rynku. Koniec końców trafiliśmy na planty. Siedliśmy na ławce, usnęliśmy chyba na jakieś kilka minut. Obudziłem się, poszedłem się odlać pod drzewo, jak wróciłem to nie było Vicka. Nie miałem żadnego numeru więc wróciłem na chatę. Jestem dalej napierdolony, ledwo wstałem z łóżka, chce mi się rzygać i umierać. Zna ktoś sposób na wytrzeźwienie w 2h? O 15 zaczynam zmianę...


I dzięki wszystkim za zlot, nie pamiętam żadnej walki oprócz Lubońskiej (jeszcze trzeźwość). Było świetnie, jesteście zajebistymi ludźmi, musimy to powtórzyć! (byle za jakieś pół roku, bo na razie nie mogę nawet myśleć o alkoholu).

Edit: Nie znalazł ktoś karty bankomatowej?
Dzięki za info :smile: Karty niestety żadnej nie znalazłem, a nawet jakbym znalazł, to byłem na tyle porobiony, że też bym ją gdzieś posiał.
Jeszcze dopowiem, że zanim sobie poszedłem to rozejrzałem się nieco po klubie, ale Was nie znalazłem. Biorąc pod uwagę, w jakim byłem stanie, mogłem nawet któregoś z was nadepnąć, a i tak bym nie dojrzał :tongue:
 
@MysticBęben dobrze Cię było poznać chłopie! Ten kebs, którego ojebaliśmy strasznie chujowo mi wszedł, a jeszcze chujowiej wyszedł dziś rano, górą i dołem. Ty kurwa czaisz, że jak się pożegnaliśmy na Szewskiej, to ja jak pojeb przeszedłem całą Karmelicką, aż do Placu Inwalidów i tam dopiero zgarnąłem jakąś złotówę. Nie wiem po chuuuuuuj tam szedłem.
Ja znowu w drugą stronę poleciałem, przeszedłem cały rynek
Znalazłem taksiarza, co się zgodził za 6 dych bez łamania licznika mnie na wioskę zawieźć. Kebs przyjął się niespecjalnie, ale bez sensacji. Tylko sraka poranna, ale standard, nic ponadnormatywnego.
Polubownie zgubiłem kurtkę i rozkminiam teraz: pewnie nie pamiętasz czy jak leźliśmy Szewską na kebab, to byłem w buzię niebieskiej czy w czarnej kurtałce? Opcje są dwie - albo została w Camino (dzwonię tam od 12, nikt nie odviera) albo zostawiłem ją w kebsach i w ciągu tych 2 minut jak ogarnąłem, że jestem bez kurtki i się wróciliśmy tam, ktoś się nie bał i zajebał :)
Bo gdzie indziej po Camino na pewno nie siadałem, nawet na moment, wiec może tylko w tych 2 miejscach się zgubiła
 
Ja znowu w drugą stronę poleciałem, przeszedłem cały rynek
Znalazłem taksiarza, co się zgodził za 6 dych bez łamania licznika mnie na wioskę zawieźć. Kebs przyjął się niespecjalnie, ale bez sensacji. Tylko sraka poranna, ale standard, nic ponadnormatywnego.
Polubownie zgubiłem kurtkę i rozkminiam teraz: pewnie nie pamiętasz czy jak leźliśmy Szewską na kebab, to byłem w buzię niebieskiej czy w czarnej kurtałce? Opcje są dwie - albo została w Camino (dzwonię tam od 12, nikt nie odviera) albo zostawiłem ją w kebsach i w ciągu tych 2 minut jak ogarnąłem, że jestem bez kurtki i się wróciliśmy tam, ktoś się nie bał i zajebał :)
Bo gdzie indziej po Camino na pewno nie siadałem, nawet na moment, wiec może tylko w tych 2 miejscach się zgubiła
Z Camino wydaje mi się, że wychodziłeś w kurtce. Nie zostawiliśmy na dole nic. Nawet gienkową ładowarkę zza baru wyszarpaliśmy.
 
Ja znowu w drugą stronę poleciałem, przeszedłem cały rynek
Znalazłem taksiarza, co się zgodził za 6 dych bez łamania licznika mnie na wioskę zawieźć. Kebs przyjął się niespecjalnie, ale bez sensacji. Tylko sraka poranna, ale standard, nic ponadnormatywnego.
Polubownie zgubiłem kurtkę i rozkminiam teraz: pewnie nie pamiętasz czy jak leźliśmy Szewską na kebab, to byłem w buzię niebieskiej czy w czarnej kurtałce? Opcje są dwie - albo została w Camino (dzwonię tam od 12, nikt nie odviera) albo zostawiłem ją w kebsach i w ciągu tych 2 minut jak ogarnąłem, że jestem bez kurtki i się wróciliśmy tam, ktoś się nie bał i zajebał :)
Bo gdzie indziej po Camino na pewno nie siadałem, nawet na moment, wiec może tylko w tych 2 miejscach się zgubiła
Jak ja się z wami żegnałem to na bank byłeś w kurtce.
Pamiętacie Sport Pub na Grodzkiej 50?
 
Jak ja się z wami żegnałem to na bank byłeś w kurtce.
Pamiętacie Sport Pub na Grodzkiej 50?
Pamiętam, że byliśmy w jednej knajpie w piwnicy, ale tam nie puszczali ufc i nas skierowali do sport pubu, którego nie znaleźliśmy :)
Już gadałem z Camino (dzięki @Masu - nie mają mojej kurtki. Wiec opcja nr 2 - zajebał mi ją ktoś po kebabie :( chyba, że kebabiarze zobaczyli i schowali na zaplecze, a mi nie przyszło do głowy ich zapytać jak się wrocilismy do tej "restauracji"
 
Strasznie wam zazdroszczę, ale cieszę się waszym szczęściem! Nastepnym razem muszę być. A jak nie przyjadę to proszę o dożywotniego bana.
Proszę sekretarza związku zawodowego o zanotowanie.
 
Back
Top