Baju, zgadza się, ale... masz tu fragment. Wersja zero alpha, bez poprawek taki sneak peak:
Noad Lahat od czasu debiutu w 2008 roku do 2011 stoczył sześć pojedynków. Po tym czasie pauzował na niemal dwa lata. Wrócił w 2013 pokonując przy okazji Shada Smitha (MMA 12-21). Dzięki temu zwycięstwu, Amerykanin izraelskiego pochodzenia, dostał ofertę od UFC, którą przyjął. Całkowicie zrozumiały jest sceptycyzm przed jego walką z Silerem. Zawodnik ten nie dość, że do tej pory wygrywał z f-a-t-a-l-n-y-m-i rywalami, to jeszcze w debiucie w UFC przegrał przez nokaut z Godofredem Castro (MMA 10-3). Jego trzej pierwsi przeciwnicy do tej pory mają bilans 0-1. Czwarty rywal wygrał tylko trzy walki na... osiemnaście. Piąty rywal co prawda w czasie konfrontacji z Noadem miał 5-0-1, ale od 2011 roku przegrał siedem na dziewięć pojedynków. Kolejny w kolejce Rodney Rhoden ma obecnie 7-12, a ostatni rywal Noada przed UFC ma 12-21-2. Wszystko tu fatalnie wygląda. Aż dziw, że wraz z Lahatem UFC nie zaangażowało naszego polskiego Tymka Świątka (MMA 14-2).
Co najważniejsze, w starciu po przerwie, w tym, które dało mu UFC, Noad nie zaprezentował się wcale dobrze. Shad Smith to zawodnik bez zapasów, bez parteru i z mizerną stójką. Na tle takiego przeciwnika, każdy powinien naprawdę zabłysnąć. Lahat jednak • choć dominował 15 minut • to męczył się z nim, nie mogąc wyrządzić Smithowi większej krzywdy. Całe trzy rundy polegały na banalnym obaleniu po czym przejściu do parteru i zachodzeniu za plecy. Sztuka ta udawała się Noadowi bardzo często i pomimo tego, nie był w stanie poddać, ani wygrać przez TKO z Shadem, który ma już siedem przegranych z rzędu (z Lahatem była szósta). Aż człowiek mógł podziwiać, że miało miejsce tak częste zachodzenie za plecy z wpiętymi nogami na korpusie i nie wynikło z tego nic ciekawego.
O wiele lepiej Amerykanin/Izraelczyk radził sobie z Godofredem Pepeyem. W tej walce dynamicznie pracował na nogach, w miarę agresywnie prowadził walkę oraz często zmieniał płaszczyzny pojedynku. Dobrze to wyglądało do czasu nokautu. Gwoli ścisłości, Pepey użył perfekcyjnego podwójnego latającego kolana, wysuwając naprzód to kolano, które w momencie ataku było schowane. Jest to bardzo groźna technika, która zaskakuje wielu zawodowców, ponieważ jesteśmy przeważnie gotowi na to kolano, które zostało zainicjowane. Także w tym przypadku nokaut nic nie umniejsza Lahatowi.
------------------------------------------
I dalej już w analizie + Siler. Baju, ogólnie wiadomo: AKA, czarny pas w BJJ, ale jak do tej porty to z fatalnymi rywalami walczył, a i przeciwko nim nie błyszczał, co najwyżej prezentował się poprawnie. Największy progres widziałem właśnie z Pepeyem, ale to wiemy jak się skończyło. Jeszcze sam nie doszedłem do ostatecznych wniosków w analizie. Możliwe, że jednak się skuszę na niego, ale po obejrzeniu walk jego i Silera jakoś mi większa ochota przeszła. Może być tak, że będzie wygrywał zapaśniczo i parterowo ze Stevenem (choć w parterze Siler też taki mały kot), w stójce przewagę dałbym minimalnie Silerowi, ale jeśli nokaut z rąk Pepeya był wypadkiem przy pracy tak dopiero pojedynek ze Silerem będzie jego prawdziwym testem. Siler w przeciwieństwie do Pepeya jest przekrojowym zawodnikiem. Choć ma takie sobie defensywne zapasy to może obalić i punktować boksem. Zresztą, pogadamy głębiej z okazji analizy. Na razie mi się to układa w głowie. Pozdrawiam Baju.