A z tym "mega" to jak mniemam nie zauważyłeś mojego "jeszcze"? Jeśli zauważyłeś, to w sumie nie zaszkodzi mi wyjaśnić. Dla przypomnienia, słowo "jeszcze" oznacza, że coś jest akceptowane, ale "do czasu" lub jest akceptowane z dozą tolerancji. W mowie potocznej przeklinam jak szewc i mówię różne angielskie słowa. Zwłaszcza jak pracowałem w 'gamedevie', to 50 % rozmów w pracy było w połączeniu polsko-angielskim. Jednak Twój handel czy mój 'gamedev' to zupełnie dwie różne dziedziny. Określenie zyskownego kursu nie jest aż tak skomplikowane, by zapożyczać do wpisów słowo "value". Wszyscy (oprócz osób z problemami) doskonale zrozumieliby przekaz mówiący o "kursie, który jest zyskowny" czy o takim, który jest wartościowy pod kątem przyszłych profitów w oparciu o kurs i szansę danego zawodnika na wygranie konfrontacji. Nie popadajmy w paranoję. Nasz język jest na tyle elastyczny, że spokojnie, bez nawet żadnego trudu możemy "value" opisać na 'pińcet' różnych sposobów zrozumiałych dla czytelników naszych wpisów. Gdybym ja miał używać języka wyniesionego z pracy, to połowa moich wpisów na głównej zawierałaby słowa angielskie przeplatane z polskimi. Zupełnie wystarczy jak ludzie będą pytać "widzicie zysk w tym kursie?" lub "widzicie zysk w Chaelu Sonnienie po 1.03?". Wszystko to by zrozumieli, a polski internet stałby się lepszym miejscem bez powielania niepoważnego "value". Przyjęło się, to się przyjęło. Tak jak określenie "Janusz" z piłki nożnej. Nie znaczy to jednak, że trzeba bezsensownie powielać słówka, tylko dlatego, że funkcjonują w określeniach używanych przez "buków".
Analogicznie moja dziedzina. Przy produkcji gier wideo w polskich studiach, o ile nie mówi się w nich po angielsku w całości, to polski mieszany jest całkowicie z angielskim. Dlaczego? Bo jest szybciej, bo jest łatwiej, bo określenia bardziej pasują, bo pracując w programach po angielsku na co dzień spotyka się te nazwy i określenia. Jednak gdy się już recenzuje gry, to język używany w 'gamedevie' już nie ma prawa bytu i recenzuje się produkt stricte po polsku. Przynajmniej poważniejsze serwisy tak robią. Zatem przechodzimy do wniosków: Anglicyzmy i słowa z języka angielskiego są powszechnie używane przy produkcji gier, jednak nie używa się ich przy recenzjach. A przecież też by pasowały! O rety! Dlaczego więc się ich nie używa? Ano dlatego, że język polski jest na tyle elastyczny, że wcale nie musimy przejmować określeń, które rzekomo bardziej pasują do kontekstu. Jak już wspomniałem, wszyscy doskonale zrozumieją, gdy zapis będzie wyglądał tak: "kurs na Ozkilicia 2,95 wydaje się mega zyskowny", zamiast tak: "kurs na Ozkilicia 2,95 wydaje się mega value". To drugie wręcz wygląda jak zdanie Polaka, który wyjechał na dwa tygodnie do USA po czym przyjechał do rodzinnego Zbąszynka i w co piąte słowo wdraża słowo angielskie, bo zapomniał już polskiego. Oczywiście, że używam słów angielskich, nawet wielokrotnie pisząc wpisy na stronę główną jak np. fighter, event etc. Jednak takie "value" spokojnie można zamienić na polski odpowiednik i bez straty dla sensu zdania pisząc o bukmacherce. Jeśli używam anglicyzmów, to dlaczego rzucam się o "value"? Bo słowo to na dobre zakorzeniło się w języku osób grających i (co dziwne) nie występuje jego żadna alternatywa, choć jest przetłumaczalne w stu procentach O ile w przypadku słowa "fighter" ludzie wiedzą, że chodzi o zawodnika, tak w przypadku słowa "value" ludzie jakby zapomnieli, że oznacza ono potencjalny zysk, oparty na kursie w stosunku do postawionych pieniędzy (podzielone przez szansę zawodnika na wygranie). Jeśli "value" ma wejść w język powszechny, to równie dobrze czemu zatrzymywać się na tym. Powinniśmy iść na całość i używać wszystkich pojęć ze słowniczka Szadego w swej oryginalnej formie. Czepianie się minimalnych szczegółów odnoszących się do znaczenia "value" w stosunku do handlu i BVFM, to już naprawdę przecenianie czegoś tak prostego jak określenie potencjalnego zysku w oparciu o kurs i szansę danego zawodnika na wygranie konfrontacji. Jeśli oczywiście słowo "value" się przyjmie i ludzie będą woleć je używać, to luzik, starałem się i przegrałem :D, ale warto chyba czasem spróbować zmienić język, którym posługuje się społeczność do której samemu się należy. Peace I'm out!
#Born2KillStyle.