Ulica #BigCohones

Morał z tej historii jest taki: pewność siebie wypracowana na treningach pozwala wygrywać bójki przed ich rozpoczęciem, bo każda bójka, której uniknęliśmy to bójka wygrana.


.

Z tym się bardzo zgodzę. Pisałem wcześniej - na Mariackiej codziennie, czasem kilka razy dziennie miałem sytuacje które powinny skończyć się bójka. A jednak biłem się tylko kilka razy, i dwa razy poganiałem siekierą(to także jest uniknięcie bójki).

Ale raz dałem się sprowokować chociaż nie musiałem. Serio - tolerowałem wyzwiska, itd. Nie znam gościa, nie zna mnie - wiec inwektywami nie jest w stanie mnie obrazić. Ale raz siedzie w Ministerstwie Śledzia i Wódki i podchodzi do mnie gośćiu. Zwierzać się ze swojego życia. Zaczyna być upierdliwy - przytula się do mnie opowiadając to. Ja mu mówie, że możemy rozmawiać ale niech mnie puści. - i to był jego sposób na prowokacje. Niby miły i serdeczny - ale zaczął się wkurwiać "każesz mi spierdalać? Dlaczego mnie odpychasz? Chce tylko NORMALNIE porozmawiać". Wiesz, prowokacja na zasadzie - że to ja zaczynam. Trwało to 2 h aż przestałem być grzeczny i zaczęliśmy się lać, a raczej szarpać, bo panicznie boje się wymiany pieńści, wiec biore za szmaty, kumpel pomógł i bez większych akcji go wyrzuciliśmy.
Czasami po prostu człowiek nie wyrzyma.

Innym razem, nie wiem jakim cudem uniknęliśmy. 8 rano. Jak zwykle Ministerstwo. Siedzę jak zwykle ja , przyujaciel i koleżanka za barem. Zamykają klub obok. Wbija 4 naćpanych koksów pełnych jeszcze energii. Dosłownie wypierdalają drzwi od kibla, rozsypują kreski. Koleżana wyjmuje z za baru nóż i każe im się wynosić. Ci jebneli ją tylko drzwiami i kazali spierdalać. Wychodzą. Podbijają do mnie i do kumpla. Koleżanka w tym czasie naciska przycisk wezwania ochrony. Wszyscy chowamy się za bar - to były naprawde wielkie bydlaki. Oni próbują też sie przedostać ale trzymamy mocno drzwi. Inni zaczynają szklankami i krzesłami rzucać za bar, koleżanka dostała szklanką w głowę.
W końcu uciekają bo wiedzą, że zaraz będzie ochrona.
Mija 20 min. Przychodzi ochrona. Gości już nie ma.
Mija kolejna godzina - oni przychodzą i robia to samo. Znowu spierdalają przed ochroną, ochrona już wkurzona ze na darmo ich wzywamy.
Ja z kolegą nie możemy iść do domów bo obstawili wyjścia z ulicy.
Dopiero o 14 , gdy koleżanka kończyła prace, wezwaliśmy prawdziwa ochronę od Żurka(kto ze Slaska ten wie kto tu trzyma władze w branży) i wyszlismy bezpiecnzie na przystanek.
Ale ja pierdole, strachu się najadłem. Chyba moja najwieksza przygoda z czasów chlania na Mariaciej.
I tak, bójki z nimi unikałem ze strachu, bo by mnie zabili jak szmatę.
A ja nie jestem chojrakiem.
 
Ah wracam do wniosków z początku tego tematu- najlepiej być jerromem le banerem albo większym swiniakiem z mordą chama i nie ma problemu
 
Ah wracam do wniosków z początku tego tematu- najlepiej być jerromem le banerem albo większym swiniakiem z mordą chama i nie ma problemu
No zgadzam się, w 99% przypadków to działa jak należy.
 
frontkicki na twarz by nie pomogly?

Nie. Raz, że tak wysoko nie dokopie - facet miał grubo , przynajmnie jeden ponad 190 cm. A uderzają w klate co najwyżej złapał by mnie za noge, odsuwając sie może na milimetr ode mnie. Samobójcą nie jestem :)
 
Mówisz Morcie o unikaniu bójek? Oj kiedyś udało mi się pięknego wpierdolu z prawdopodobnym pocięciem i szpitalnym łóżkiem uniknąć. Piliśmy sobie kiedyś grzeczne piwko w gronie takich pijaczków, cipeczek stadionowych, co to się za mega kibiców uważają a nawet jednego strzała nie trzeba. Ja chyba jedyny więcej niż 60 kg ważyłem, ale trzeba przyznać że po pięciu/sześciu/siedmiu piwach nie miało to dużego znaczenia. Zwłaszcza że tam lali takie magiczne piwo za dwa złote, które trzepało jak bimber.
W pewnym momencie wbija się do knajpy kolega, alkoholik fantasta, halibut to przy nim początkujący. I drze się że go koledzy zza Błoń pobili. Patrzymy, faktycznie, morda rozjebana, na twarzy mnóstwo otarć jakby go po asfalcie przeciągnęli. Potem się okazało że najebany wychodził z autobusu i faktycznie asfalt go pobił, na spółkę z grawitacją. No ale my o tym nie wiedzieliśmy, po alkoholu wiadomo rozkminka jest jedna-szukamy skurwysynów!. A trzeba dodać, że nasi oponenci mieli akurat w tym czasie mecz na swoim stadionie-ich sportowcy tam właśnie siedzieli.
No i wybiegliśmy z tej knajpy w siedmiu, sześciu, i szukamy. Jedna ulica, druga, osiedle, chuj, nie ma nikogo. Tak jednak powolutku niebezpiecznie zaczęliśmy się zbliżać do rzeczonego stadionu a tu akurat mecz się skończył i część ich ekipy sportowej zjawiła się pod studencką knajpą na piwko. Lekko licząc ze czterdziestu chłopa, plus bardziej lajtowi kibice. My na pełnej kurwie wychodzimy zza rogu i O KURWA. Uwierzcie mi, jak szukacie godzine ludzi do bicia, to wasze mordy wyglądają podejrzanie, zwłaszcza jak dwóch największych chojraków na widok ekipy zaczyna spierdalać w park. Od razu sobie rozkminiłem, że trudno będzie udać spokojnych studentów. No ale w tył zwrot nie zrobię bo po pierwsze trochę głupio a po drugie tamci już zagadują. No ale chuj idę w sam środek, uśmiechnięty, kątem oka widząc że zostało tylko dwóch moich "kolegów" a reszty już nie ma. Przechodzę przez grupę, kilku z barków pociągnęło, ale udaję że nie kumam intencji, trzech do kilkudziesięciu to nawet humanista sobie policzy. Udało się przecisnąć, ale kilku bardziej upierdliwych nie odpuszcza, jeden trzyma rękę w kieszeni, mamrocząc coś o naszych pośladkach i ostrzu noża a drugi bezceremonialnie zakłada na pięść kastet. Tu już miałem kupę w okolicach kostek. Koleś się nas pyta skąd jesteśmy a kolega piskliwym głosem "z AGH!"
Na to ten z kastetem "No to spierdalajcie"

Spierdoliliśmy powolutku :boystop:
 
Ja to pamiętam, że jedno z gorszych uczuć w głowie, jakie rzadko, bo rzadko , towarzyszyło mi w głowie, to tzw. obiecany wpierdol. Czyli komuś - starszemu zazwyczaj, albo( i ) silniejszemu , albo kilku tam się podpadło i "zapadł wyrok" .
I weź żyj normalnie wówczas.. eh...

Dobre też na fazie byly....fazy. Siedzę z ekipą w 4 i cos tam sobie :fly: Aż tu nagle zjawia sie kilku koksów z wioski (@Born2kill zna niektórych pewnie: Zebek, Kajtek, Dymko ) i zaczynają sobie beke kręcić. Jazz podkręca zmysły i lęki więc jak wymyślili kiedyś, że może bym taki wielki głaz wziął na plery i wszedł z nim na dach muszli koncertowej, to pod pozorem szukania ów głaza, spierdoliłem stamtąd czym prędzej ;)
 
Last edited:
Ja to pamiętam, że jedno z gorszych uczuć w głowie, jakie rzadko, bo rzadko , towarzyszyło mi w głowie, to tzw. obiecany wpierdol. Czyli komuś - starszemu zazwyczaj, albo( i ) silniejszemu , albo kilku tam się podpadło i "zapadł wyrok" .
I weź żyj normalnie wówczas.. eh...

Czyli jak wyrok na Wstawaja.
 
Ja to pamiętam, że jedno z gorszych uczuć w głowie, jakie rzadko, bo rzadko , towarzyszyło mi w głowie, to tzw. obiecany wpierdol. Czyli komuś - starszemu zazwyczaj, albo( i ) silniejszemu , albo kilku tam się podpadło i "zapadł wyrok" .
I weź żyj normalnie wówczas.. eh...

Wpierdol, bójka, kurwa nie lubię wiedzieć z wyprzedzeniem. Jak jest szybko to rach ciach, skok adrenaliny. A jak się czeka to pierwsze co przychodzi do głowy to kupa, niezależnie od tego czy zagrożenie poważne czy nie :facepalm:
 
Jedna rzecz jest przesrana kiedy dochodzi do starcia z jakąś obcą osobą na ulicy, która chcę ci morde obić. Nie wiem jak inni ale cholernie się wtedy boję. Wiadomo, bronię się tak jak potrafię. Ale strach jest ogromny, chociaż w pewnym sensie trochę to pomaga. Nie wyobrażam sobie co czują żołnierze na wojnie.

Skok na bungee to spacerek przy bijatyce.
Ściskanie w brzuchu, nogi z waty. Znam to, jednak potem przechodzi jak organizm nastawia się na tryb ataku :D
 
2. KRAV MAGĘ - koniecznie trzeba się nauczyć chronić jaja, oczy, palce itd., i dobrze jest samemu umieć ładnie przypierdzielić z główki (tak jak Datsik może być :)
Podbijam trening Krav Magi u dobrego trenera. Na kb,mt, czy MMA nie nauczą cie jak się bronić przed chwytem hokejowym, czy rękami zaciśniętymi na szyi.
 
Rozwalił mnie ten temat na łopatki. @Shoocker ja mam pytanie, czy to jest na poważnie żeby czerpać z tego "inspiracje" w razie takich sytuacji czy po prostu taki temat żeby sobie poopowiadać o rożnych przygodach?
 
Back
Top