A myślałem, że liczy się jedynie dogrywka, nie ma sumowania 3 rund w TUF'ie :-> Jeśli jest taka zasada i liczy się widzi mi się sędziów, a nie już same w sobie karty sędziowskie to cóż, daje się narzędza sędziom do takiej decyzji ;-)
Co do tych poddań. Nie wyczuwałem ich chyba raczej, dla mnie to było głównie klejenie się. Fakt, że przez tyle czasu na plecach, ani razu nie było realnego zagrożenia chyba nie można nazwać próbami poddań jednak. Raczej obalenia+zdobywanie lepszych pozycji+kontrola...Choć trochę nie do końca kontrola, bo jak mówię jeśli jeden bije drugiego, a drugi niezbyt pierwszego, to kto tu kogo kontroluje? Jednocześnie nie wyłapuje momentu przy tych uderzeniach z nieciekawej pozycji, gdy rywal posługuje się jedną ręką do obrony przed ewentualnym duszeniem. Dla mnie tu RnC jakoś było nierealne widząc krótką szyję Zapaty i brak zdecydowania u Iana :-D Spompowały go te próby obaleń i otrzymywane ciosy rozbiły wolę. Jak on po pierwszej rundzie nie był pewny czy runda jego...A przed wejściem do klatki mówił, że w MMA liczy się przede wszystkim confidence ;-)
Ciosy były z dziwacznych pozycji, zwykle nie bierze się ich pod uwagę zbytnio, ale niestety może takie zmiany są potrzebne. W grapplingu nie ma ciosów, nie ma jak porównywać wagi kontroli, przejścia pozycji do obrywania jednocześnie. Wartość zadawanych ciosów rośnie, a może ciosy pięścią wymowy nie miały to jednak łokcie swoje zrobiły. Nie chodzi już nawet o decydowanie po tym kto lepiej wygląda oczywiście, ale w tej walce było to wyraźnie rezultatem tego kto kogo bił. Kontrola Ianowi nic ostatecznie nie dała, a do parteru W MMA powinno się iść po to by bić z góry lub starać się poddać. Jesli chcemy szczerze konfrontować wszystkie style to niestety najlepiej zlikwidować rundy i czekać aż jeden z drugim się rozprawi. Jak myślicie kto tu by z kim się ostatecznie wygrał przed czasem? :-) Dla mnie to Zapata wyglądał w tej walce na agresora, to, że Ian używał grapplingu to jego wybór, to jest MMA. Grappling niewiele mu dał, a ciosy Zapaty jemu dużo, bo zrobiły różnicę, a grappling Stephensa nic mu nie przyniósł ostatecznie.
Grappling zajmuje więcej czasu walki jeśli już do niego dojdzie niż czas, w którym się uderza i ogólnie szybkość zdobywania punktów uderzając. Trzeba więc jednak wartościować to w jakiś sensowny sposób. No i cóż, powtarza się po prostu to, że należy walczyć o skończenie, a szybciej zajmuje teoretycznie trafienie niż obalenie, dojście do odpowiedniej pozycji i skuteczne poddanie rywala. Stąd tak łatwo parter określać lay and prayem. Parter powinien wyglądać tak jak w wykonaniu Helda czy Hiokiego, wydaje mi się, że to bardzo łatwo widać, który chce wygodnie przewalczyć, nie dając szans na oglądanie MMA, bo odpowiednio kontroluje.
Idąc dalej czuję, że jakby Zapata jednak skupił sięna powstrzymywaniu mielibyśmy podniesienia, ale on wolał uderzać jak uderzał. Nie sądziłem, że się to opłaci ostatecznie, ale to on jest półfinale ;-) Płakał nie będę. Cenię grapplerów bardziej aktywnych, a już lepiej wyglądał Colton Smith w TUF'ie, często idąc na wymianę jednak, atakując z topu i próbując poddawać. Dobra, bo 5 minut, a się rozpisałem, oby było lepiej w dalszej części ;-)