I jeszcze cytuje jak jeden kolo podsumował hipsterów:
Właśnie to jest w nich najśmieszniejsze, że niby mają własny, oryginalny styl, ale jest on bardziej ścisły i mniej wybaczający niż regulamin noszenia munduru SS. Stali się ofiarą własnej ucieczki od mainstreamu. Unikając go niby za wszelką cenę żyją pod jego dyktando niczym banda robotów zaprogramowanych na opak. Poza tym ich pretensje do wyższości nie są poparte absolutnie niczym, bo dla większości sztuka kończy się na Banksym i Edith Piaf.
Chcą być cool, ale u podłoża bycia cool jest składowanie opinii innych ludzi o sobie głęboko w jelicie cienkim, a oni przywiązują do niej wagę graniczącą z histerią.
Dlatego właśnie są żałosną bandą smutnych, nadętych sku.rwysynów.
PS: w Polsce nie ma prawdziwych hipsterów. 90% kupiło Wayfarery, bo modne, a 10% wie, że grają, ale nie wie w którym kościele.