Hang +1
W moim odczuciu wersja US bije tą od Brytyjczyków, oczywiście oba seriale są wspaniałe (, ale bohaterowie i sytuacje wykreowane przez te wszystkie sezony w US sprawiają, ze teraz po finale aż łezka kręci się w oku, od siebie mogę jeszcze dodać, że jak dla mnie oprócz Biura amerykańcom udał się jeszcze Shameless, który ogląda mi się zdecydowanie lepiej w wersji US
Co do samego Biura, to pozwolę sobie skopiować mj stary post z FW
Polubienie The Office to w ponad 100% kwestia gustu. The Office nie jest pozycją, której targetem jest światowa inteligencja. Nie jest też czymś, co bawić będzie jedynie umysłowe niziny. Ludzi którym się The Office spodoba nie można określać jako bezguści. Ciężko taki typ humoru z czymkolwiek porównać bo jest to i komedia klasycznie sytuacyjna i komedia nieklasycznie absurdalna, a oparte jest to wszystko na kręgosłupie zrobionym z mockumentary i przyprawione kinem obyczajowym. Ta mieszanka jest tak nieoczywista i nieotrzaskana obiektywem kamery, że dość ciężko ją z czymś porównać i widz siadający do tego serialu stawia się w roli eksperymentatora na sobie. Jeśli ktoś obejrzy pierwszy sezon (to dość wiarygodna próbka gustu, można mniej jak strasznie odrzuca) i go to nie bawi, nie grzeje i nie ziębi to może sobie z czystym sumieniem darować i wielkiej straty dla swojego rozwoju nie uczyni. Nie mówię przez to, że The Office nie będzie się podobał większości. Wydaje mi się, że będzie wręcz odwrotnie. Aktorzy są dobrzy i nieopatrzeni (poza Carellem [w sensie dobry, ale opatrzony]), a postacie rozpisane i zarysowane wyśmienicie za co należą się brawa scenarzystom ...
Ze swojej strony mogę dodać, że pierwsze dwa czy trzy odcinki The Office także mnie nie zachwyciły, rola Carella wydawała się zbyt karykaturalna, a żarty odrzucające. Jednak mam dość duży próg wytrzymałości w tych sprawach i teraz nie żałuje, a Michael obok Dwighta stały się moimi ulubionymi postaciami. Złote myśli Michaela powinni gdzieś opatentować np.
'"Raz przeżyłem bez seksu 28 lat, A potem następne siedem..."
Osobny akapit należy się Ricky Gervais'owi - łykam jak pelikan wszystko gdzie pojawi się jego nazwisko xD