Skończyłem oglądać koreańskie Irys - jaki ten serial jest głupi, że głowa mała, liczba facepalmów na jeden odcinek jest wręcz przytłaczająca, do tego retrospekcja goniąca retrospekcje, a w jej trakcie bohater/ka patrzy pustym wzrokiem na ścianę. Do tego stężenie banałów, głupich zachowań, wątków z dupy i innych sytuacji gdzie na moich ustach pojawiał się uśmiech i myśl CO JA PACZE? ... ale kuźwa, jak ten serial jest zajebisty, że trzymał mnie za jaja przez 4 dni gdzie wciągnąłem całe 20 odcinków. Takie coś mogą zrobić tylko Azjaci (nie mogło zabraknąć kawaii uczennicy i jej onii chan ;) ) i naprawdę, pomijając te wszystkie głupoty, albo tak jak ja, traktując je z przymrużeniem oka, to serial jest naprawdę świetny, emocjonujący i wciągający. Nie wiem czy mój mózg wytrzymałby kolejne 20 odcinków (jest drugi sezon z inną historią i bohaterami) i choć zakończenie jest naprawdę dobre trochę szkoda mi, że już nie zobaczę Hyeon-jun Kima, Sa-woo Jina i Seung-hee Choi w akcji :]
Mógłbym dać 3/10, ale ostatecznie leci mocna ósemeczka.