Czekałeś na mój wpis tutaj, oj czekałeś! :D Ale jak już, to właśnie ja jestem antyszowinistą, bo chcę dawać równe szanse tak mężczyznom jak i kobietom w ocenie ich umiejętności. Jeśli jednak moja ocena jest błędna by weryfikować sport jako całość, to nie ma sprawy. Mogę wcielić się teraz w kogoś po drugiej stronie barykady. Jeśli mam oddzielić męskie MMA od żeńskiego MMA z powodu różnic płci, to z podobnych powodów kobieca koszykówka czy kobieca piłka nożna nie jest popularna na świecie, bo występują tu właśnie różnice biologiczne przyporządkowane do płci i tego kobieta choćby chciała to nie przeskoczy (no chyba, że wzorem Krystyny, wkłuje sobie sporą ilość testosteronu). Kobiety nie rywalizują z mężczyznami, tylko z innymi kobietami tak w koszykówce jak i w MMA. Powodem dla którego nikt nie ogląda finały z udziałem kobiet, a miliony ludzi śledzi finały z udziałem męskich drużyn jest dysproporcja umiejętności. Możemy to samo przenieść na grunt MMA. Są sporty w których panie radzą sobie zdecydowanie lepiej od mężczyzn lub które śledzi się tak samo mocno (tenis?). Miejmy nadzieję, że umiejętności bojowe kobiet wzrosną na tyle, że MMA będzie takim tenisem, które będzie się oglądać tak dla mężczyzn jak i dla kobiet. Mam jedynie wątpliwości czy owe uwarunkowania biologiczne nie są barierą, której się już nie da przeskoczyć, bez względu na ilość zacietrzewienia występującego w walkach niewiast.