"Konstytucja 3 maja 1791 r., sposób jej uchwalenia i obrony są zbyt często przedmiotem jednostronnych zachwytów. Na przykład historycy polonijni często nie rozumieją, że masy szlacheckie i wielu magnatów było tak oburzonych przepchnięciem jej tylnymi drzwiami, iż nie ma niczego dziwnego w popularności przyszłych haseł targowiczan. Historycy polscy mieszkający w Polsce oczywiście dostrzegają to lepiej.
Owszem konstytucja 3 maja dowodziła pewnej niezłomności i postępowości, ale po pierwsze nie była, wbrew legendom, pierwszą konstytucją w Europie, ponieważ wyprzedzały ją choćby duńska Lex Regia (1665), brytyjska Karta Praw (Bill of Rights 1689), szwedzkie Regeringsform z 1719 r. i kolejna z 1720, ustawodawstwo korsykańskie z lat 50., czy kolejna szwedzka Regeringsform z 1772 r. Nie można też pominąć zaawansowanych konstytucyjnych projektów pruskich z lat 50. i toskańskich o dekadę późniejszych. Po drugie, choć była uchwalona 3 maja, zarejestrowana została dopiero 5 maja i przepchnięta w atmosferze zamachu stanu. Po trzecie wreszcie nie była taka postępowa, nie zawierała np. w odróżnieniu od francuskiej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela żadnych gwarancji praw da niewierzących. Można wytknąć też brak zniesienia poddaństwa i pańszczyzny (dopiero w zaborze austriackim w 1781 r. i Księstwie Warszawskim 1807 r.), szlachta był wg niej nadal jedynym narodem politycznym z pełnią praw obywatelskich, chociaż zabezpieczono prawa magistratów miejskich, ustrącono biedotę szlachecką i ułatwiono nobilitację zamożnych mieszczan. Saski książę miał być dziedzicznym władcą choć nie został o tym nawet poinformowany, niejasna pozostawała też władza egzekutywy. Mimo wszystko niektórzy historycy uważają uchwalenie konstytucji tuż przed ostateczną likwidacją Rzeczpospolitej za potrzebne, ponieważ była aktem założycielskim nowoczesnego narodu polskiego, dlatego w 1800 r. Polska bywała opłakiwana, a np. wchłonięta w XV w. przez Rzeszę i Francję Burgundia – nie. Tak przynajmniej sądzi Brian Porter-Szücs, historyk z uniwersytetu z Michigan, choć równie dobrze można by powiedzieć, że Burgundia była wielonarodowa i rozproszona oraz po prostu mniejsza niż Rzeczpospolita, no i wiek XV jest daleko przed wiekiem XVIII. Holendrzy pod rządem hiszpańskim w XVI w. na pewno nie raz z rozrzewnieniem wspominali Burgundię."
Nie to żebym forsował jakieś tezy, bo jestem cienki Bolek z historii, naprawdę, po prostu prezentuję odmienny punkt widzenia. Z książki "Historia Polski bez mitów" Napierały.