Wiele krajow europejskich mialo rowny dostep do technologii i infrastruktury, jednak najszybciej rozwinely sie te, ktore mialy relatywnie wysoka rownosc wobec prawa, bo to sprawialo, ze ludzie mogli sie przemieszczac i zmieniac prace.
W czasie rewolucji przemysłowej po całej Europie mogłeś się swobodnie poruszać bo to był zawsze jeden krąg kulturowy, a konfliktów zbyt wiele nie było w XIX wieku. Ale najszybciej rozwinęły się te państwa, które były najbardziej rozwinięte przed boomem, dzięki czemu najefektowniej wykorzystaćły skok technologiczny. Dopiero jak się technologia ustabilizowała kraje biedniejsze zaczęły doganiać te Europejskie mocarstwa +USA, które było budowane przez najbardziej ambitnych ludzi z tych Europejskich mocarstw, którym się chciało płynąć parę tysięcy km żeby robić fortuny. Stąd tak szybko dogonili i przegonili te największe mocarstwa.
Polnoc (USA) byla znacznie silniejsza gospodarczo ze wzgledu na brak niewolnictwa, natomiast poludnie utrzymywalo nieefektywne niewolnictwo. Niestety - niewolnictwo czarnych ludzi, utrzymywane przez "bialych suprematystow" bylo nieefektywne i stanowilo gospodarcze samobojstwo. Po zniesieniu niewolnictwa zwiekszyla sie produktywnosc pracy.
Tu zgoda. Wpuszczanie czarnych* do społeczeństwa to zawsze jest strzał w stopę. Wolny biały wykonuje lepszą robotę niż czarny niewolnik...
*Nie licząc pojedynczych wyjątków jak Izu.
Jak ktos przyjezdza do cywilizowanego kraju, ma sie podporzadkowac regulom, ktore obowiazuja w tym kraju. Jak nie chce przestrzegac prawa, to niech wraca tam skad przyszedl badz niech zgnije w wiezieniu.
I tu się zaczyna problem bo europejski wymiar sprawiedliwości jest kompletnie bezskuteczny wobec imigrantów z bliskiego wschodu czy afryki, bo najwyższy wymiar kary to i tak najczęściej jest dla nich awans społeczny w porównaniu do tego co mieli w rodzinnych krajach. A jak coś urodzą tu na miejscu to deportacja też już za bardzo nie wchodzi w grę w większości wypadków.
Twierdzic mozna sobie co sie chce. Karac nalezy za czyny. Jesli ktos zachowuje sie jak barbarzynca - gwalci, morduje, kradnie, to jego miejsce jest w wiezieniu.
Czyli mogę twierdzić, że czarni są gorszego sortu?
Jesli przyjezdzaja pracowac i szanuja prawo kraju do ktorego przyjezdzaja, to nie mam nic przeciwko. Natomiast nie uwazam, ze panstwo powinno budowac osrodki dla imigrantow, ani nie uwazam, ze panstwo powinno sie nimi opiekowac.
I kulturę kraju do którego przyjeżdżają muszą uważać za lepszą od swojej starej i traktować jako swoją nową. Bo inaczej prędzej czy później pojawi się rozwarstwienie kulturowe, getta i wszystkie negatywne tego następstwa.
Czyli jak ma konkretnie wygladac ta polityka?
Wizy góra na rok, maksymalna ilość pracowników zagranicznych ustawiona na 0,5-1% populacji(z możliwą klauzula na jakieś wyjątkowe sytuacje o których nie chce mi się teraz myśleć), otwarte granice tylko z krajami bliskimi kulturowo(którymi większość krajów UE już niestety przestaje być), prawo pobytu stałego tylko dla obywateli, zakaz posiadania drugiego obywatelstwa.
To tak na szybko.
I jak zabijasz turyste, to kto decyduje o tym, ze ten turysta stanowil dla Ciebie zagrozenie? Rozumiem samoobrone, ale "ublizac"? Prawo karne powinno byc takie samo dla turystow, jak i dla obywateli. Chyba, ze chcesz zyc w kraju, ktory nikt nie chce odwiedzic.
Nie no śledztwo tak czy siak musi być, ale jak masz świadków, że przyjechał z zagranicy i rzucał się na ludzi z nożem albo potłuczoną butelką to zero odpowiedzialności za jakąkolwiek krzywdę na takim człowieku. Zresztą to już powinno być gwarantowane przez prawo do obrony własnej.
Ale ogółem chodzi mi o to, że jak ktoś przyjeżdża w gości i wyrządza komuś realną krzywdę, to powinien z miejsca dostawać najwyższy wymiar kary, a jak ktoś mu coś zrobi w obronie własnej to nie powinno być sprawy po wyjaśnieniu okoliczności zdarzenia. Wiadomo, że to nie dotyczy przechodzenia na czerwonym świetle czy picia piwa w miejscu publicznym, czy tam nawet zniewagi, czy wejścia na niedozwolony teren bez wyrządzenia szkód. Ale już takie groźby, zastraszanie czy przemoc fizyczna to co innego.