Jednostylowosc jest przyszloscia MMA. Wszechstylowosc tez przez dlugi czas byla abstrakcja, a popatrz dzisiaj.
Ja nie piszę, że monarchia jest przyszłością - piszę jedynie, że nie koniecznie jest martwą ideą, bo...
Czas monarchii juz przeminal. Demokracja jest wadliwa, ale na pewno nie ustapi monarchii. Jak juz to tyranii, czy demokracji fasadowej, jak zwal, tak zwal.
Tego ani Ty, ani ja, ani nikt inny wiedzieć nie może. Wystarczą opowienie okolicznośby, by masy zwróciły się - dobrowolnie - ku jednostce.
Natomiast wierze, ze przy zmianie parametrow demokracji, mozna osiagnac efektywnosc monarchii, przy zachowaniu zalet wladzy ciemnego ludu, bo przeciez takowe sa.
Koncepcja "demonarchii" Friedricha von Hayeka powinna Cię zatem zaciekawić - poniżej zamieszczam fragment opracowania.
Demonarchia - system sprawowania władzy
Jak pogodzić zabezpieczenie wolności indywidualnej przy jednoczesnym skutecznym działaniu państwa zapewniającego ład wewnętrzny i bezpieczeństwo przed napaścią z zewnątrz? Demokracja jako system polityczny może to czynić, lecz pod pewnym warunkami, które muszą być spełnione. Dlatego właśnie Hayek zaprezentował system nazwany przez siebie demonarchią. Jest to system polityczny, który ma spełniać wyżej wymienione wydawać by się mogło nie do pogodzenia cele.
Demonarchia powstała z połączenia dwóch greckich słów: demos, czyli lud orazarchein oznaczający autorytet.
System ten opierałby się na dwóch zasadniczych typach norm: prawie oraz dyrektywach. Władza sprawowana byłaby w oparciu o dwie izby parlamentu, ale o zupełnie innych funkcjach i charakterze niż obecnie. "Głębszy namysł pozwala jednak uświadomić sobie, że samo tylko posiadanie dwóch zgromadzeń w miejsce jednego przyniosłoby niewiele korzyści jeśli byłyby one wyłonione i zorganizowane na tych samych zasadach, mając przez to identyczny skład. Ich funkcjonowanie byłoby uwarunkowane przez analogiczne czynniki, jak te, które rządzą procesem decyzyjnym we współczesnych parlamentach - działając w porozumieniu mogłyby one wspólnie sankcjonować wszelkie poczynania aktualnego rządu".
Parlament w systemie demonarchii ujęty został następująco: istniałyby dwie izby: I: Zgromadzenie Zarządzające - (governmental assemblies) - jej zadania były zbliżone do dzisiejszych parlamentów. Hayek ujął to w następujący sposób: "...w przypadku zgromadzeń zarządzających postulować należy coś w rodzaju istniejących obecnie parlamentów., ukształtowanych raczej w swej strukturze i trybie działania przez potrzeby rządzenia, a nie prawodastwa".
Celem tego ciała nie byłoby stanowienia prawa w sensie stricte, lecz organizowanie władz i pomoc w rządach prawa. "Posiadałaby ona pełną swobodę w organizowaniu aparatu rządowego, w określaniu użytku, jaki powinien być zrobiony ze środków znajdujących się w gestii rządu. Jej uprawnienia wobec obywateli ograniczyłyby się do egzekwowania prawa ustanowionego przez zgromadzenie prawodawcze, oraz do ściągania podatków niezbędnych do sfinansowania usług świadczonych przez rząd".
W praktyce działanie tej izby sprowadzałoby się do wyboru rządu - władz oraz uchwalania na wniosek tegoż rządu podatków. Z tym jednym zastrzeżeniem, że rząd musiałby dokładnie określić przyczynę pobrania takiego podatku, cel oraz skutki społeczne podjęcia takiego kroku. Wybory do tego ciała odbywałyby się jak we współczesnych demokracjach - na zasadzie powszechności, tajności i równości.
O wiele ważniejszą izbą parlamentu w wizji państwa o ustroju demonarchicznym byłoby Zgromadzenie Prawodawcze. II Zgromadzeni Prawodawcze - (Legislative assembly) - jej zadaniem byłaby ochrona rządów prawa i wolności jednostek przed zakusami tyrańskiej władzy.
"Powinno to być ciało zajmujące się nie partykularnymi interesami poszczególnych grup lecz stałymi, ogólnymi zasadami, porządkującymi funkcjonowanie wspólnoty. Członkowie tego zgromadzenia i jego rezolucje powinny reprezentować przeważającą opinię o tym, jakie postępowanie jest sprawiedliwe a jakie nie. Formułując zasady utrzymujące ważność przez dłuższy okres czasu, zgromadzeni powinno być reprezentatywne, czy też reprodukować coś w rodzaju przekroju poglądów o tym, co złe i dobre. Członkowie nie mogliby być rzecznikami pojedynczej warstwy społecznej".
Dwa ciała przedstawicielskie byłyby wybierane w zupełnie odmienny sposób, ich kompetencje również byłyby bardzo zróżnicowane, a co najważniejsze ciało zarządzające musiałoby przestrzegać norm i praw uchwalanych przez ciało prawodawcze. Wizja Hayeka nie jest zatem powieleniem obecnego kształtu parlamentaryzmu, gdzie istniejąca druga izba (nie zawsze pochodząca z wyboru - np. Niemcy, Izba Lordów w Wielkiej Brytanii), może czynnie wpływać na pierwszą, i odwrotnie. Najważniejszą kwestią w tej wizji jest właśnie to, że Zgromadzenie Zarządzające staje się wykonawcą praw uchwalanych przez Zgromadzenie Prawodawcze. Czy wystarczy to do utrzymania demokracji i ochrony wolności obywateli?
Tak - odpowiada Hayek, ale pod warunkiem, że skład izby wyższej będzie wybierany na odmiennych zasadach niż obecne parlamenty oraz będzie całkowicie uniezależniony od doczesnej polityki i zapotrzebowań władzy wykonawczej.
"Członkami powinni być mężczyźni i kobiety cieszące się zaufaniem i respektem z tytułu cech ujawnionych w codziennym życiu od poszczególnych grup elektoratu i ponadto zupełnie uwolnieni od dyscypliny partyjnej, potrzebnej może do scementowania ekip rządowych ale jawnie niepożądanych w instytucji, której zadaniem jest stanowienie reguł ograniczających swobodę rządu".
Izba o zaproponowanej nazwie Zgromadzenie Prawodawcze miałoby zatem jedną jedyną funkcję: stanowić prawo.
"W swoim nowym systemie Hayek nadał pierwszej izbie czysto prawodawczy charakter. Zajmowałaby się ona uniwersalnymi, ogólnymi zasadami porządkującymi funkcjonowanie całej wspólnoty, a nie partykularnymi interesami poszczególnych grup".
Wybory do Zgromadzenia Prawodawczego zachowywałyby demokratyczny charakter, ale w bardzo okrojonej wersji. Charakteryzowałyby go też trzy podstawowe zasady, które miałyby chronić tę izbę przed zakusami wpływania na bieżąca politykę danego państwa. Są to:
1. Dłuższy okres wybierania przedstawicieli do tego ciała (15 lat),
2. Członkowie raz wybrani nie mogliby kandydować do niego ponownie,
3. Aby zapewnić ciągłą odnowę składu, stopniowo do zmiany opinii wśród wyborców, co roku wybierano by kolejnego przedstawiciela do tego ciała.
Te zasady dotyczą samego charakteru składu i długości kadencji, ale Hayek wprowadził kolejną innowację mającą ograniczyć w pewnym stopniu procedury demokratyczne na rzecz trwałości fundamentalnych zasad państwa podczas wyborów.
Postuluje on, aby każdy wyborca dysponował przez cały okres swojego życie tylko jednym głosem. Celem takiego rozwiązania ma być poczucie wagi tego głosowania oraz ma zabezpieczyć przed pochopną decyzją. Wybór co roku do Zgromadzenia tylko jednego reprezentanta narodu ma powodować, że każdy obywatel ma szansę poznać kandydatów, zapoznać się z ich dotychczasowym dorobkiem oraz zdecydować: czy ten człowiek zasługuje na mój cenny głos? Takie postawienie sprawy ma też zdaniem Hayeka mobilizująco wpłynąć na postawę kandydujących osób, które będą musiały się wykazać nie koneksjami politycznymi, lecz faktycznym przekonaniem społeczeństwa do trafności takiego a nie innego wyboru.
Na tym nie koniec unikatowości koncepcji austriackiego filozofa. Proponuje on ponadto: "...wydaje mi się pożądane, aby w trakcie każdej elekcji wyłaniano reprezentantów spośród tylko jednej wiekowej, tak żeby każdy obywatel mógł głosować tylko raz w życiu, powiedzmy w przedziale wieku 45 lat, na kandydata pochodzącego spośród jego rówieśników. Rezultatem byłoby zgromadzenie złożone z osób w przedziale wieku 45-60 lat (co daje przeciętną nieco poniżej tej, która jest typowa dla współczesnych parlamentów), mających wcześniej sposobność wykazania swych zalet w życiu codziennym".
K. Kostro ocenia, że wymiana co roku jednej piętnastej składu zgromadzenia zapewniałaby stopniową zmianę stanowionych praw w zależności od przeważających w danym czasie poglądów w społeczeństwie, z drugiej strony czyni izbę niezależną od bieżącej polityki, pozwala jej na zachowanie należytego dystansu. Sam Hayek swój pomysł ocenił tak: "W ten sposób ciągle możemy być zdolni, by chronić demokrację i tym samym zatrzymać jej dryfowanie ku temu, co nazywane jest "totalitarną demokracją", która dla wielu ludzi już teraz jest czymś nieuniknionym".