Zakładam, że to do mnie?
To jakiś błąd chyba?
Czy państwa istniały przed powstaniem zwyczaju, normy kulturowej, czy tam religijnej dziedziczenia (albo małżeństwa)? Proces jest zupełnie odwrotny - to świeckie państwo (jego prawo) nasiąka normami kulturowymi czy (pośrednio) religijnymi. Lub z nich wyrasta.
Co do "progresywności" - jesli to do mnie - to polecam przemyslec dlaczego ortodoksyjny Żyd, konserwatysta, klasyczny liberał, Ben Shapiro takie rozwiązanie propsuje.
To nie było do Ciebie. małżeństwa u źródła nie mają związku z religią. w Polsce bardzo późno wymyślono coś takiego jak "slub kościelny", poczytaj sobie coś na ten temat. we wczesnym chrześcijaństwie religia nie formalizowała związków pomiędzy ludźmi.
wiem, że trudno wydobyć się z takich schematów myślowych, ale taka jest prawda i nie rozumiem tutaj jakiś dziwnych związków. nawet czytając stary testament małżeństwo wygląda na kontrakt między rodzinami/zainteresowanami i nie ma tam ingerencji wyższych sił, sakramentów itd. nie wspominając o promocji poligamii. W ST, jeśli dobrze pamiętam, wszystkie rytuały, podpisywanie kontraktów prowadzili ojcowie małżonków.
Zrzucenie odpowiedzialności za związki małżeńskie na związki wyznaniowe jest niepraktyczne i oderwane od rzeczywistości, będzie tylko prowadzić do chaosu, ponieważ małżeństwo to jest przede wszystkim kontrakt zawierany pomiędzy dwoma osobami a nie akt religijny(tak jak chrzest, komunia czy bierzmowanie, tutaj jako członek wspólnoty nie masz za dużo do powiedzenia, tylko kto tak naprawdę do życia potrzebuje tych sakramentów, z praktycznego, niereligijnego punktu widzenia), który z jakichś powodów został zagarnięty przez sferę religijną.
Nie rozumiem też teorii o świeckim państwie przesiąkającym normami religijnymi - w starożytnym Egipcie, Rzymie czy Grecji państwa nie miały charakteru świeckiego, łączyły władzę religijną ze świecką, a władcy czy urzędnicy, pełnili funkcje religijne (ponitex maximus np).
W starożytnym Rzymie czy Grecji to nawet nie była specjalnie jakaś ceremonia religijna, składali ofiary i tyle, nie wydaje mi się, że kapłan miał coś tam do powiedzenia w tym wszystkim, ale tam to się też zmieniało na przestrzeni czasu. W Grecji małżeństwo pieczętowało coś w stylu kontraktu, ceremonii wykonywanej przez ojca kobiety (chyba),bo właściwie o to w tym wszystkim chodziło, żeby sformalizować kontrakt między rodzinami czy dwoma osobami. Zresztą na samym początku KK też był w konflikcie z Cesarstwem, ponieważ zaczął dopuszczać do małzeństw pomiędzy ludźmi wolnymi a niewolnikami, formalizował, to czego nie formalizowało państwo, nie ma w tym jakiejś religijności u samego źródła. Ludzie nie zawierają małżeństw ze względy na potrzeby religijne.