My często mamy tak, że jarają nas te, które są gdzieś obok, widzimy je na codzień, a nie ta już "zdobyta". Będąc z jakąś zastanawiamy się czy z jakąś tam inna nie byłoby ciekawiej. Tak to już jest, ale jeśli chce się z kimś budować przyszłość to trzeba się w końcu zdecydować i próbować i poświęcać różnego rodzaju myśli poboczne. To w zasadzie typowa zasada "niedostępności" znana w psychologii, nie tylko w kwestii związków ludzi z resztą.
A co do inicjatywy. Odkąd pojawiły się jakieś poje**ne teorie, że do zdobycia drugiej osoby warto jest udawać obojętność już nie zawsze jest tak przejrzyście i prosto. Laska nie chce wyjść na łatwą, stroi "poker face'y" i olewa, choć chce w głębi duszy coś więcej. Facet udaje macho, więc olewa by laska widziała w nim takiego macho...i ciągle takie zakłamanie z obu stron. Ja tam zawsze w sobie ceniłem szczerość i nie owijanie w bawełnę, wykładając na to kto coś sądzi, ale wolę, gdy sprawy są jasne niż jakieś zgrywanie obojętnego przez co opcja, której chcemy może nam umknąć na zawsze zanim się zorientujemy. Pozdro.
PS: Jak jesteś blisko bądź na dnie i nie masz prawie nic, a laska chce dalej z Tobą być to możesz czuć, że Cię kocha. Nigdy tego nie będziesz pewnym jeśli jesteś człowiekiem sukcesu ;-) No i jeśli nie jesteś sobą, nie zna Cię niemal w 100% to zawsze będziesz miał obawy, że gdy jednak pozna Cię bardziej, dłużej to się coś zrypie...