Pogotowie Sercowe Cohones

Przecież można się wszystkiego nauczyć...to taki tekst, jak ten "albo ktoś umie programować, albo nie - i ma umieć jeszcze zanim się zacznie uczyć programowania, ma być takim naturszczykiem klawiatury".

Gadanie z babami to też programowanie, programujesz je, żeby zrobiły to, na co masz ochotę :beczka:
I na początku wcale nie możesz zaprogramować, potem coś się udaje, ale wywala błędy albo na początku albo po czasie, aż w końcu jesteś wirtuozem kodu i z ręki ci jedzą.

Zgadzam się z tym co napisałeś( choć to konkretne porównanie w mojej ocenie jednak trochę z dupy). W zacytowanym przez Ciebie fragmencie chodziło mi o to, że z książek nie nauczysz się takich rzeczy i one tego stanu nie zmienią. Stąd "albo umiesz, albo nie", bez względu na ilość przeczytanych tego typu poradników.

Natomiast tak jak ktoś tu wspomniał pomoc psychologa może być o wiele lepszym rozwiązaniem.
 
Wiosna przyszła. W dwa dni dostałem dwa telefony do chętnych dziewczyn. Od nich samych oczywiście. jedna fajniejsza od drugiej czyli jaranko. Tyle, że teraz jadę do trzeciej na parę dni a że jestem z nią od kilku lat( wpadam raz na 3 tygodnie i ogień) to muszę pogodzić tematy w stylu: Nie spalić mostów, nie mówić żadnej z nich o każdej z nich, utrzymać kontakt telefoniczno-smsowy nie wzbudzając podejrzeń. Normalnie czuję się jak Halibiut w Warsie. Jest i gorący Milf i dziennikarka i pani Dyrektor. Normalnie Star-Wars
 
Wiosna przyszła. W dwa dni dostałem dwa telefony do chętnych dziewczyn. Od nich samych oczywiście. jedna fajniejsza od drugiej czyli jaranko. Tyle, że teraz jadę do trzeciej na parę dni a że jestem z nią od kilku lat( wpadam raz na 3 tygodnie i ogień) to muszę pogodzić tematy w stylu: Nie spalić mostów, nie mówić żadnej z nich o każdej z nich, utrzymać kontakt telefoniczno-smsowy nie wzbudzając podejrzeń. Normalnie czuję się jak Halibiut w Warsie. Jest i gorący Milf i dziennikarka i pani Dyrektor. Normalnie Star-Wars


Da sie to pogodzic. Lecz nie na dluga mete jezeli spotykasz sie z kazda regularnie. Tzn ja tak mialem ale z zadna nie bylem w zwiazku. Jedna nawet wiedziala ze sie z kims jeszcze spotykam.
Ale w koncu wszystkie chcialy zwiazku. Wiec stwierdzilem ze skoro teraz z kazda jestem to urywam kontakt z kazda bo pewnie w zwiazku bym kazda mogl zdradzac latwo
 
wiem, ze się da ale chyba wyszedłem z wprawy. Mój plan jest taki żeby nie jebło wszystko jednego dnia przez zwykłą nieostrożność. Z dziennikarki nic raczej nie będzie ale pani Dyrektor jest zacna i muszę się przyjrzeć tematowi czyli jak już się zrobił pierwszy krok to trzeba iść za ciosem i utrzymywać kontakt bo nie po to wczoraj gadaliśmy przez telefon godzinę w nocy żeby teraz sobie zniknąć na tydzień bo jestem u dziewczyny.
Przetrwam od niedzieli do środy to będzie dobrze.
 
Zgadzam się z tym co napisałeś( choć to konkretne porównanie w mojej ocenie jednak trochę z dupy). W zacytowanym przez Ciebie fragmencie chodziło mi o to, że z książek nie nauczysz się takich rzeczy i one tego stanu nie zmienią. Stąd "albo umiesz, albo nie", bez względu na ilość przeczytanych tego typu poradników.

Natomiast tak jak ktoś tu wspomniał pomoc psychologa może być o wiele lepszym rozwiązaniem.
Pozwolę się nadal nie zgodzić - podrywania da się nauczyć, tylko najlepiej zrobić to z nieco lepszych książek, wręcz podręczników, a nie z tego typu makulatury. No i podtrzymuję kwestię czytania dla czytania - sporo kobiet poderwałem będąc po prostu oczytany, dzięki czemu pojawiało się mnóstwo tematów do rozmów. Gdybym był tylko fizolem, musiałbym ćwiczyć inne metody (bardziej prymitywne, niestety), no i częściej prężyć buły :rutekajak: Co do pomocy psychologa - hmm, w skrajnych przypadkach owszem. Natomiast większości nie jest potrzebny psycholog, tylko rozpoczęcie rozmawiania z babami. Jak już się zacznie, to można nawet notować, jakie sposoby działają, a jakie nie. Oczywiście, zależy wszystko od targetu...Z głupią babą nie porozmawiamy o Sumerach, kuchni fusion czy fizyce kwantowej. Właściwie to o niewielu rzeczach porozmawiamy, raczej ona wystrzeli serią info o pudelkach, ciuchach, Ani z 3b, kosmetykach, i reszcie podobnych tematów. Po kilku, kilkunastu latach zwyczajnie tematy zaczną się kończyć, pojawi się rutyna, i jeśli nie będzie dzieci - koniec związku. Najprawdopodobniej. Czasem dochodzi potrzeba zachowania statusu quo, a lepiej mieć faceta, niż nie mieć, bo sąsiadki i znajome będą gadać. A nie mogą - bo wolno NAM gadać o sąsiadkach , a nie na odwrót:corn:
 
Pozwolę się nadal nie zgodzić - podrywania da się nauczyć, tylko najlepiej zrobić to z nieco lepszych książek, wręcz podręczników, a nie z tego typu makulatury. No i podtrzymuję kwestię czytania dla czytania - sporo kobiet poderwałem będąc po prostu oczytany, dzięki czemu pojawiało się mnóstwo tematów do rozmów. Gdybym był tylko fizolem, musiałbym ćwiczyć inne metody (bardziej prymitywne, niestety), no i częściej prężyć buły :rutekajak: Co do pomocy psychologa - hmm, w skrajnych przypadkach owszem. Natomiast większości nie jest potrzebny psycholog, tylko rozpoczęcie rozmawiania z babami. Jak już się zacznie, to można nawet notować, jakie sposoby działają, a jakie nie. Oczywiście, zależy wszystko od targetu...Z głupią babą nie porozmawiamy o Sumerach, kuchni fusion czy fizyce kwantowej. Właściwie to o niewielu rzeczach porozmawiamy, raczej ona wystrzeli serią info o pudelkach, ciuchach, Ani z 3b, kosmetykach, i reszcie podobnych tematów. Po kilku, kilkunastu latach zwyczajnie tematy zaczną się kończyć, pojawi się rutyna, i jeśli nie będzie dzieci - koniec związku. Najprawdopodobniej. Czasem dochodzi potrzeba zachowania statusu quo, a lepiej mieć faceta, niż nie mieć, bo sąsiadki i znajome będą gadać. A nie mogą - bo wolno NAM gadać o sąsiadkach , a nie na odwrót:corn:



I tu jest najwazniejsze- gdy jestes brzydki jak ja ale masz duza wiedze o wielu rzeczach, jestes oczytany, to na sama gadke wyrwiesz laski z najwyzszej polki. One sie podniecaja samym faktem ze chcesz z nimi rozmawiac a nie tylko prawic komplementy i wyruchac.
Wystarczy znizyc sie do ich poziomu intelektualnego by myslaly ze dorownuja Tobie (tzn zawsze trzeba zostawic troche zapasu by imponowac , ale nie za duzo bo albo uznaja ze sie wywyzszasz albo poczuja sie glupie i beda przy Tobie czuly kompleksy) i juz masz ich dusze
 
Ale mam tez swoj staly arsenal stalych teksow. Chociaz preferuje indywidualne podejscie do tekstow na podryw (np jedna przepiekna kobieta, ta ktora przeze mnie skonczyla na dolku, podeszla do baru a ja jej spontanicznie "Gdyby lato spersonifikowac byloby Toba, Pani Lato").
Ze stalych tekstow moj ulubiony byl na przedzialach. Wtedy chetnie chodzilem z wozkiem " Dzien dobry. PKP Intercity serwuje jednorazowy poczestunek: kawa, herbata woda". I gdy sliczna dziewczyna mowila z usmiechem "Poprosze kawe" to prosilem ja by powtorzyla. Ona zdziwiona, wiedzac ze zrozumialem, powtarza. Wtedy ja sie tlumacze, ze chodzi o to iz powiedziala to tak ladnie z tym usmiechem ze chcialem to uslyszec znowu. Jak sie zarumieni i zacznie cieszyc to juz wiadomo ze napisze


:beczka:
 
Lubiła gdy podczas sexu ciągnąłem ją za włosy. Lubiła ostro, lubiła wszystko.
Raz weszła do pokoju i zapytała "Niechciałbyś zerżnąć mnie w dupkę"?
Chciałem.

Część trzecia.
Sex & Drugs & Rock & Fall (wszystko zmyślone, duzo o sexie mało o uczuciach)

Robiliśmy to często. Jeśli chodzi o sex to lepiej trafić nie mogłem. Tego samego dnia, gdy przyszła i zadała to pytanie odnośnie tyłka miałem tzw. Full Service. Z czasem doszły gadżety, porno i myślę, że w tym okresie przebudziło się w niej to łóżkowe kurestwo. Coś co zapadło w hibernacje, ale otoczone kutasami zaczyna powoli wibrować i sprawiać, że cipsko staje się głodne.

cofnięcie w czasie
Dlaczego piszę o hibernacji i przebudzeniu? Czy wcześniej już taka była?
Otóż tak. Nie dowiedziałem się o tym oczywiście od razu. Wspomniała, że miała trzech partnerów zanim mnie poznała. Ok. Pytanie tylko czy miała ich 3 czy 15, ale to jest i tak mało istotne. Ważne jest jest kim byli. A o tym dowiedziałem się już po fakcie. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, aby wyszukiwać informacje na temat byłych partnerów swojej dziewczyny. Czy ktoś tak w ogóle robi? Dowiedziałem się o tym poznając gościa u wspólnego znajomego, rok po tym jak poszła. Co się okazuje? Pierwszy (?) facet mojej ex był od niej starszy niż mi się wydawało i nie był kolegą z osiedla. Hmm. Ile lat może mieć [chłopak?] dziewiętnastolatki?
19?
23?
27?
34?
(jedziemy dalej?)
34 i być jej szefem?
(dalej?)
34, być jej szefem i mieć żonę?
(jeszcze kurwa dalej?)
34, być jej żonatym szefem z dwójką dzieci?
Hahaha czaicie? Przeczytajcie jeszcze raz ostatnie linijki. Żonaty facet, z dwójką dzieci. Jej szef. SZACH MAT! No spoko. Drobiazg, zapomniała mi powiedzieć. Nic się nie stało. Cięźko przebić obciąganie żonatemu facetowi ale można jeszcze dołożyć do stawki. Słuchajcie teraz. W pewnym momencie szef się znudził i ją odstawił.
Tutaj wkracza drugi aktor wcielający się w rolę drugiego (10?) chłopaka (jak wyżej). Przedstawiam Wam managera tej samej kurwa firmy. Może ona chciała wszystkich ich tam wyruchać? Na pewno, możemy wyciągnąć już w tym miejscu pewne wnioski. Ambicje mojej ex wydają się maleć - co stawia mnie w niezbyt korzystnym świetle. Nie wiem kim był trzeci i (i gdzie pracował haha) i nie chcę wiedzieć. Informacja w każdym razie Wyjątkowej Klasy. Nie zamierzam nad tym rozwodzić, bo pomimo czasu dalej mnie to wkurwia.
W tym miejscu moja ex traci pracę albo ją zwalniają, żeby zatrudnić nową szparę i postanawia się wyprowadzić do pobliskiego miasta i znaleźć nową pracę. Kilka miesięcy poźniej ja wbijam na nieświadomce do budynku jako pomocnik w firmie zajmującej się zakładaniem sieci/oprogramowaniem itp. (czytaj: podaje kable). Byliśmy tam w sumie jakieś dwa tygodnie i tam ją właśnie zobaczyłem po raz pierwszy. Od słowa do słowa. Tak się poznaliśmy. Nawet nie chcę się zastanawiać czy w tej pracy też ją dymali.
Wracamy do "teraźniejszości"

Wszystko jest w porządku. Jesteśmy zdrowi, szczęsliwi, pracujemy. Oczywiście w międzyczasie uprawiamy ostry sex (teraz już skąd skąd znała te tricki z robieniem karuzeli na kutasie. Jeszcze miała czelność powiedzieć mi że zrobiłem z niej kurwę.) i jest fajnie. Po czasie tak sobie myślę, że ona miała jakiegoś rodzaju przycisk w tyłku który przełączył ją w tryb kurwy. Musiałem nieświadomie go aktywować którymś kolejnym pchnięciem. Raz spróbowaliśmy extasy (pamiętaj, że wszystko zmyślam). Pamiętam, że zrobiło się coś jasno i wzięło nas na sex. Bez kitu. Ruchałem ją jak ten króliczek Energizer, myślałem że mi pikawa wyskoczy ale nie mogliśmy dojść więc daliśmy sobie spokój. Były wycieczki, plany. To była miłość z rodzaju "do końca życia". Nie narzekałem. Była kobietą z którą chciałem żyć.
Los chciał inaczej. Zaczęły się kłótnie, wypominanie że jej nie rozumiem, czasem ban na picze a czasem po prostu ruchałem śpiącą królewnę. Ja pracowałem non stop, ona miała z tą pracą jakieś kłopoty. Nie wiem czy nie chciało się jej pracować czy faktycznie nie mogła znaleźć tej pracy. Równie dobrze mogła zaliczać kolejne bolce do kompletu. Ale ciągle dbała o dom i do samego końca nie spodziewałem się nic a nic. Nawet jak zamykaliśmy wspólne konto bankowe, bo "znalazła lepszy bank" chociaż pamiętam że była wtedy zdenerwowana.

W nastepnym odcinku:
-akcja niemiecka
-wtf just happened i gdzie jest hajs?

No. Tyle na dzisiaj. Sorry za bledy ale nie mam sil sprawdzac.
 
@halibut
Hali byku i krolu Warsu. Kiedy miałeś inicjacje seksualną Plus minus? Jeżeli bez gumy i stałe związki to, jeżeli:
- 20 kobiet
- masz 28 lat

To poważne związki trwaly od pol roku do roku. Strach jeżeli była jakaś na 3 lata.

Co z tą od gang bangow? Nie wymieniłeś płynów ustrojowych? Czy też każdy w gumie, a Ty bez?
 
Lubiła gdy podczas sexu ciągnąłem ją za włosy. Lubiła ostro, lubiła wszystko.
Raz weszła do pokoju i zapytała "Niechciałbyś zerżnąć mnie w dupkę"?
Chciałem.

Część trzecia.
Sex & Drugs & Rock & Fall (wszystko zmyślone, duzo o sexie mało o uczuciach)

Robiliśmy to często. Jeśli chodzi o sex to lepiej trafić nie mogłem. Tego samego dnia, gdy przyszła i zadała to pytanie odnośnie tyłka miałem tzw. Full Service. Z czasem doszły gadżety, porno i myślę, że w tym okresie przebudziło się w niej to łóżkowe kurestwo. Coś co zapadło w hibernacje, ale otoczone kutasami zaczyna powoli wibrować i sprawiać, że cipsko staje się głodne.
W nastepnym odcinku:
-akcja niemiecka
-wtf just happened i gdzie jest hajs?

No. Tyle na dzisiaj. Sorry za bledy ale nie mam sil sprawdzac.

Stary, w tym stylu to możesz cały związek opisać, i książkę napisać, mam jakieś dziwne przeczucie, że sprzedawałaby się jak pierwsze książki
Wiśniewskiego, a one sprzedawały się na pniu, i musieli robić dodruki, a potem autor poleciał z kolejnymi już chujowiej, ale i tak się sprzedawały, bo ludzie chcieli sprawdzić, czy nadal są "dobre". Bo pierwsza była całkiem niezła.

Ale ty tutaj to jakaś epopeja o fatum złej i głodnej piczy...No każdy odcinek trzyma w napięciu, choć wiadomo, że to dramat, a nie komedia już od pierwszych liter :penn:
Opisz całość, zacznij od tych pięknych momentów, z jakimiś mrokami wyzierającymi spod nich, i dopiero przejdz do pełni kurwiszoństwa i jadu.
Polska chyba czeka na takie coś, bo Wiśniewski pisał, że kobiety pragnie, ale ich nie rozumie, Twardoch, że ruchałby, a Ty mógłbyś napisać że miłość życia i cios sztyletem w napięte ...serce, od nadmiaru extasy.

Współczuję ci. I chętnie przeczytałbym jeszcze jakieś 194 strony o tym szalonym związku.
 
Stary, w tym stylu to możesz cały związek opisać, i książkę napisać, mam jakieś dziwne przeczucie, że sprzedawałaby się jak pierwsze książki
Wiśniewskiego, a one sprzedawały się na pniu, i musieli robić dodruki, a potem autor poleciał z kolejnymi już chujowiej, ale i tak się sprzedawały, bo ludzie chcieli sprawdzić, czy nadal są "dobre". Bo pierwsza była całkiem niezła.

Ale ty tutaj to jakaś epopeja o fatum złej i głodnej piczy...No każdy odcinek trzyma w napięciu, choć wiadomo, że to dramat, a nie komedia już od pierwszych liter :penn:
Opisz całość, zacznij od tych pięknych momentów, z jakimiś mrokami wyzierającymi spod nich, i dopiero przejdz do pełni kurwiszoństwa i jadu.
Polska chyba czeka na takie coś, bo Wiśniewski pisał, że kobiety pragnie, ale ich nie rozumie, Twardoch, że ruchałby, a Ty mógłbyś napisać że miłość życia i cios sztyletem w napięte ...serce, od nadmiaru extasy.

Współczuję ci. I chętnie przeczytałbym jeszcze jakieś 194 strony o tym szalonym związku.

Dziękuje za opinie. Z tą książką to trochę przesada, bo ja jestem literacki leszcz ale zawsze mnie coś ciągnęło do pisania. Trochę sobie poćwiczę, trochę się wygadam a Wy coś tam sobie poczytacie na odmulenie. Na pewno lepiej by to wyglądało gdybym sobie wszystko rozpisal i poświęcił temu trochę czasu.
Zobaczymy jak to będzie wyglądało za jakiś czas.

Współczucie niepotrzebne. Swoje już przeszedlem, nie żałuję niczego co się wydarzyło bo dzięki temu jestem w tym miejscu i jest mi dobrze. Oczywiście było słabo, nawet bardzo i następny odcinek będzie właśnie o tym. Zobaczymy gdzie z tym wszystkim zajedziemy.
Raz jeszcze dziękówa za napisanie tego posta i swoje opinie. Zawsze w cenie.

Widzimy się za 2, 3 dni. Teraz czas na odpoczynek, zebranie myśli i wspólne oglądanie KRS.

(...) kłamała w żywe oczy i była w tym niemal perfekcjonistką. Potrafiła przekonać wezwaną przez sąsiadów policję, że podbite oczy i pęknięta szczęka to efekt upadku że schodów. Nikogo nawet nie zastanawiał fakt, że w parterowym domu nie ma schodów. Zdawała się hipnotyzować rozmówców (...)
 
Dziękuje za opinie. Z tą książką to trochę przesada, bo ja jestem literacki leszcz ale zawsze mnie coś ciągnęło do pisania. Trochę sobie poćwiczę, trochę się wygadam a Wy coś tam sobie poczytacie na odmulenie. Na pewno lepiej by to wyglądało gdybym sobie wszystko rozpisal i poświęcił temu trochę czasu.
Zobaczymy jak to będzie wyglądało za jakiś czas.

Współczucie niepotrzebne. Swoje już przeszedlem, nie żałuję niczego co się wydarzyło bo dzięki temu jestem w tym miejscu i jest mi dobrze. Oczywiście było słabo, nawet bardzo i następny odcinek będzie właśnie o tym. Zobaczymy gdzie z tym wszystkim zajedziemy.
Raz jeszcze dziękówa za napisanie tego posta i swoje opinie. Zawsze w cenie.

Widzimy się za 2, 3 dni. Teraz czas na odpoczynek, zebranie myśli i wspólne oglądanie KRS.

(...) kłamała w żywe oczy i była w tym niemal perfekcjonistką. Potrafiła przekonać wezwaną przez sąsiadów policję, że podbite oczy i pęknięta szczęka to efekt upadku że schodów. Nikogo nawet nie zastanawiał fakt, że w parterowym domu nie ma schodów. Zdawała się hipnotyzować rozmówców (...)
Nie przesadzam z książką, ludzie (prawie) wszystko przeczytają, a mając parę tysięcy książek na tapecie, jestem w stanie wyczuć styl, pióro i temat.
Wszystko siada, choć oczywiście i tak bez korekt się nie obędzie, choćby i dlatego, że nie sprawdzasz błędów i niedopowiedzeń po napisaniu.
Współczucie nie takie nasze, bo chyba jestem buddystą zen, patrząc na całokształt ludzkiego rozwoju duchowego. Po prostu miałeś ciężko, i :beer:ci za to.
Myślę, że jeszcze kilka odcinków, i sam zrozumiesz, że jest w tym potencjał. Gdyby moje historie z kobietami były tak niejednoznaczne (albo jednoznaczne, zależy od punktu widzenia), to już dawno napisałbym książkę. Albo i kilka. Ale kobiety z którymi byłem i jestem są po prostu grzeczniejsze i bardziej ludzkie. Możesz też nie zauważać potencjału, bo swoje inaczej smakuje. Coś jak z tym powiedzeniem biblijnym, że prędzej zauważymy zdzbło w cudzym oku, niż belkę w swoim. Ale on jest. Przeprowadz się, i pisz nadal. Coś tam pulsuje i kipi. Jak nie przegapisz, to ugotujesz niezły głazior.
 
@halibut
Hali byku i krolu Warsu. Kiedy miałeś inicjacje seksualną Plus minus? Jeżeli bez gumy i stałe związki to, jeżeli:
- 20 kobiet
- masz 28 lat

To poważne związki trwaly od pol roku do roku. Strach jeżeli była jakaś na 3 lata.

Co z tą od gang bangow? Nie wymieniłeś płynów ustrojowych? Czy też każdy w gumie, a Ty bez?


Plus minus 17 lat. Wczesniej pierwsze akcje na koncertach wsrod oparow jaboli, pierwsze palcowki, minetki, lodziki.
Pierwszy raz byl z moja licealna miloscia.

Bylem w dwoch powaznych zwiazkach(ostatni ponad 3 lata). Kilka razy z kims sie spotykalem prawie juz zwiazkowo. Kilka fuck friendow regularnych. Ze dwie z sex serwisow.

Nie bralem nigdy udzialu w gang babgu. Najwiecej to ruchalem z przyjacielem z kato wspolnie, czesc osob poznala na fen w kato. Gdy sie nacpalismy to urabialismy laski na dwa kutasy. On ruchal tylko w gumie.
 
Plus minus 17 lat. Wczesniej pierwsze akcje na koncertach wsrod oparow jaboli, pierwsze palcowki, minetki, lodziki.
Pierwszy raz byl z moja licealna miloscia.

Bylem w dwoch powaznych zwiazkach(ostatni ponad 3 lata). Kilka razy z kims sie spotykalem prawie juz zwiazkowo. Kilka fuck friendow regularnych. Ze dwie z sex serwisow.

Nie bralem nigdy udzialu w gang babgu. Najwiecej to ruchalem z przyjacielem z kato wspolnie, czesc osob poznala na fen w kato. Gdy sie nacpalismy to urabialismy laski na dwa kutasy. On ruchal tylko w gumie.
:antonio:
 
I co nie miały jakiegoś moralniaka albo nie było im głupie zaraz po , że poszły na taką perwerę ?


Nie. Kobieta dziala tak ze moze zdradzic faceta i sie usprawiedliwi. "A bo mnie zaniedbywal, bo to jego wina, bo tamten mnie uwiodl". Dlatego facet jak zdradzi to swinia bo wie ze zle robi a kobieta to kurwa
 
Nie. Kobieta dziala tak ze moze zdradzic faceta i sie usprawiedliwi. "A bo mnie zaniedbywal, bo to jego wina, bo tamten mnie uwiodl". Dlatego facet jak zdradzi to swinia bo wie ze zle robi a kobieta to kurwa
Nie zdradę miałem na myśli. Wiesz jak kobieta idzie z dwoma facetami naraz to sex w normalnej konfiguracji może nie być już tak interesujący.
 
Przez lata stojąc na bramce widziałem tysiące qrewskich zachowań. Bardzo często dziewczyny miały dwóch na imprezie niektóre dużo wiecej niż dwóch ale jak sięgnę pamięcią to 3 akcje znam że poszły z dwoma na raz.
 
Był sex, mam nadzieję że było trochę śmiesznie. Przyszedł czas na uczucia.

Historia ma dobry koniec, więc bez wczutki. Wszystko zmysliłem, nigdy mi nie ufaj

Czy jesteś czytelniku w stanie przypomnieć sobie jak wyglądał Twój dzień kilka lat temu? Podejrzewam, że dla znakomitej większości jest to coś, co przekracza po prostu ludzkie możliwości. Czasem ciężko jest wrócić pamięcią kilka dni a co dopiero lat ale mimo wszystko jest to jednak możliwe. Jedyne co potrzebujesz to jakiegoś punktu odniesienia, czegoś co ruszone wyzwala te wszystkie wspomnienia i sprawia, że martwy obraz na moment nabiera kolorów i ożywa. Dziś opiszemy bardzo szczególny dzień w moim życiu, pozwól więc, że zabiorę Cię ze sobą w podróż w czasie. Gotowy?

-Zdradziecki pocałunek, nie tylko ja jestem śmieszkiem, noc-
Początek wiosny. Pierwsze, nieśmiałe promienie słońca zdają się wołać "wyjdź na zewnątrz, zobacz jak jest pięknie" na ulicy słychać gwar bawiących się dzieci a zimowa szarość ustępuje miejsca pokrywającym się zielenią roślinom. Czekałem na ten dzień regularnie każdego tygodnia, podobnie zresztą jak miliony innych ludzi. Piątek - W końcu odetchnę, dwa dni aby cieszyć się życiem i mieć w tyle głowy tą świadomość, że można się wyspać. Dwa dni, które spędzić można ze swoją partnerką i być tylko dla siebie. Nic więcej. Godzina 7, wstałem, szybkie przygotowanie do pracy, kanapki do plecaka no i w drogę.
I tutaj pierwsze wspomnienie, które pomimo upływu lat siedzi we mnie bardzo mocno i gdy zamknę oczy pamiętam wszystko. Byłem już na zewnątrz gdy w drzwiach pojawiła się ona. Chciała, żebym ją pocałował na do widzenia; nic specjalnego często tak robiłem wychodząc do pracy. Tym razem jednak było inaczej, gdy już zbliżałem swoje usta do jej coś jakby mnie złapało i pociągneło w tył. Nigdy w życiu czegoś takiego nie doświadczyłem. Byłem dosłownie kilka centymetrów od niej ale coś sprawiło, że się cofnąłem patrząc jej w oczy. Nie wiem ile to trwało. Sekundę, może dwie. Do dziś pamiętam jak kierowany jakąś wyższą siłą najpierw wycofałem się a następnie głęboko spojrzałem w oczy. Ona nie powiedziała wtedy nic, zamknęła drzwi a ja skierowałem się do pracy. Nie minęło kilka minut gdy zadzwoniła. Pamiętam, że dwukrotnie wspomniała o tym, że dostała okres (W tym miejscu należy wyjaśnić, że od kilku dni się jej spóźniał) i wydało mi się to dość dziwne, ale zignorowałem to. Dlaczego pierwszym tematem rano było to, że w końcu dostała okres? Nie zastanawiałem się nad tym. W głowie miałem wieczór i weekend. Tydzień wcześniej zaplanowaliśmy wycieczkę do pobliskiej miejscowości połączoną ze zwiedzaniem. Zapowiadała się fajna sobota.
W pracy jak to w piątek - czas leciał szybko. W końcu upragniona przerwa i telefon: Cześć. Jak mija Ci dzień? Czy wszystko w porządku? Stanardowa formułka wypowiadana codziennie. Znak, że myślisz o drugiej osobie, chcesz usłyszeć co u niej i jak mija dzień. Rozmawialiśmy o tej sobotniej wycieczce i planowaliśmy szczegóły. "Kocham Cię" na koniec rozmowy. Zostały dwie godziny do końca pracy.
Wracając dzwoniłem, aby zapytać co kupić w powrotnej drodze. Nie odebrała - pewnie jest jest zajęta przygotowaniem obiadu. Czasu miała aż za dużo, nie pracowała od kilku miesięcy chociaż jak mam być szczery to czasami wkurwiał mnie wygląd domu po powrocie. Nie posprzątane, nie ugotowane. Sorry ale jak jesteś cały dzień w domu (?) to ugotuj chociaż ziemniaka. Abstrahując od jedzenia to ja sam wielokrotnie proponowałem jej żeby poszła na studia a utrzymamy się z mojej pensji. Skłonny byłem poświęcić się aby ułatwić jej życie (ułatwić też sobie, bo liczyłem że postąpi podobnie znajdując już dobrą pracę w zawodzie) ale nigdy się na to nie zdecydowała... Dobra wracamy do tematu. Otwieram drzwi.
W domu cisza, zerkam na podłogę widzę lilka listów [ UK - dziura na listy w drzwiach, żadna skrzynka pocztowa]... zaraz, widzę coś jeszcze. Na podłodze, przyłożony listami leży zeszyt. Otwieram go i doświadczam uczucia, którego chyba nie da się do końca opisać. Szok i niedowierzanie w intetnetowym języku. W zeszycie napisany na szybko list. Kilka pierwszych kartek wyrwanych, pokreślone zdania - czekała do samego końca aby to napisać - i wiadomość zwalająca z nóg. "Odchodzę. Przestałam cię kochać. Wyprowadzam się z miasta, nie szukaj mnie"

Uśmiecham się półgębkiem ale tak dosyć niepewnie. Zaraz - lepiej się upewnię. Szybko schodami na górę, zerkam na kalendarz... nie no, dobrze pamiętałem. Jest 1 kwietnia, rozumiem hardkorowy humor ale chyba nie jestem gotowy na aż tak ekstremalne żarty. Szybkie spojrzenie na dom, otwieram szafy, szuflady i już wiem, że to zdecydowanie najgorszy żart jak mnie spotkał na Prima Aprilis. Ja w głębokim szoku. Wyobraź sobie, że jutro Ty dostajesz taki list, albo dowiadujesz się że jesteś adoptowany. Cokolwiek. Coś w co nie będziesz w stanie uwierzyć, coś w co nie da się uwierzyć. Zaczynam dzwonić i wysyłać smsy ale wyłączyła telefon. Nie oddzwania i nie odpisuje... a jeszcze 3 godziny temu rozmawialiśmy o sobotniej wycieczce a ja przez słuchawkę usłyszałem tak często wymawiane "Kocham Cie". Tysiące pytań minutę które pozostają bez odpowiedzi, w głowie mętlik. Nie wiem gdzie jestem, jak się nazywam, jestem w takim stanie że nie wiem nic. Kładę się do pustego łużka, zamykam oczy i zasypiam aby otworzyć je następnego dnia i stwierdzić że koszmar wcale się nie skończył. Telefon milczy jak zaklęty... zostałem sam. Wpadam w jakiegoś rodzaju letarg.
Po kilku dniach okazuje się, że konto bankowe świeci pustkami. Wyciągi bankowe nie kłamią - tylko w ciągu ostatnich sześciu dni z konta zniknęły ostatnie pieniądze a ja za tydzień muszę opłacić dom. Pasowało by też coś zjeść ale lodówka świeci pustkami - co ciekawe tego samego dnia kolega widział ją wychodzącą ze sklepu objuczoną torbami i ładującą je do taksówki. Coż, nie dotarła z nimi do domu. Nie do naszego.
Zapytasz czy próbowałem jej szukać? Próbowałem. Zmieniła numer telefonu, zmieniła pracę a jej koleżanki słysząc mój głos odkładały telefon. Detektyw chciał 500 funtów. Sorry. Zostawiła mnie spłukanego w dodatku z długami, które brałem aby mogła polecieć do Polski i kupić prezenty rodzinie, bo nie pracowała i nie miała za co. Ale wtedy tego nie widziałem. Byłem załamany tym, że osoba którą tak bardzo kochałem zostawiła mnie jak psa w lesie. Mało tego - zacząłem o to obwiniać samego siebie i doszukiwać się w tym swojej winy. Moje poczucie wartości zaliczyło glebę i ani myślało się podnosić.
Miesiąc później dostałem kolejny prezent. Zwolnienia grupowe. Zostałem sam, bez pieniędzy i bez pracy.

Wtedy też nieproszona przyszła do mnie nowa koleżanka, która postanowiła ze mną zostać przez dość długi czas. Miała na imię depresja i w przeciwnieństwie do mojej ex nie odstępowała mnie ani na krok. Z osoby, która znana była z tego, że ciągle się uśmiechała stałem się cichy i poważny. Sąsiedzi, których mijałem każdego dnia pytali czy wszystko w porządku. Musiałem wyglądać niespecjalnie, łzy leciały mi z oczu każdego dnia, w każdym miejscu. Potrafiłem idąc do pracy w lecie solić chodnik. Z dnia na dzień spadałem coraz głębiej i traciłem nad tym kontrolę. Chyba najbardziej zabolało mnie to, że ja bym dla niej oddał życie i że niczego się nie spodziewałem aż do samego końca. Pojawił się alkohol i używki. Nie miałem umiaru, kładłem się w takim stanie aby zwiększyć szanse na nieobudzenie się następnego dnia. Rzeczywistość gwałciła moją psychę niczym Khabib przeciwników w parterze. Doszło do tego, że najebany zacząłem chodzić na pobliskie tory. Z jednej strony straciłeś ochotę do życia, oszukała cię najbliższa osoba i chcesz zrobić Exit. Z drugiej strony masz rodzinę i wyobrażasz sobie jakim ciosem będzie dla nich informacja o twoim wyjściu. Siedziałem tak i słuchałem tego głosu z lewej po to by za chwilę usłyszeć ten drugi... i tak na przemian.
Jeśli prawdą jest powiedzenie, że "Co cię nie zabije to cię wzmocni" to jestem przekonany, że mogę stawać do ringu z Wanderleiem w jego prime i nie obawiam się o życie bo jestem nieśmiertelny. To był pierdolony koszmar który ciągnął się grubo ponad rok. Pamiętam, że poznałem wtedy kolegę, który pojawił się najbardziej odpowiednim momencie.Gość siłą wyciągał mnie z domu i na nowo zaszczepił siłę potrzebną do życia. To był najtrudniejszy i najgorszy okres w moim życiu. Część mnie musiała wtedy umrzeć aby obudziło się we mnie nowe ja gotowe na jutrzejszy dzień.

Oczywiście nigdy nie płakałem. Mam serce z kamienia (podobnie jak kutasa) i jestem pierdolonym predatorem, który zabija i wypija krew z ofiary ot tak dla żartu.

W następnym odcinku słowo od autora. Co mogłem zmienić, jakie wyciągnąlem wnioski.. i co mi tam przyjdzie do głowy. Jak ktoś ma jakieś pytania to śmiało, odpowiem następnym razem.
 
Był sex, mam nadzieję że było trochę śmiesznie. Przyszedł czas na uczucia.

Historia ma dobry koniec, więc bez wczutki. Wszystko zmysliłem, nigdy mi nie ufaj

Czy jesteś czytelniku w stanie przypomnieć sobie jak wyglądał Twój dzień kilka lat temu? Podejrzewam, że dla znakomitej większości jest to coś, co przekracza po prostu ludzkie możliwości. Czasem ciężko jest wrócić pamięcią kilka dni a co dopiero lat ale mimo wszystko jest to jednak możliwe. Jedyne co potrzebujesz to jakiegoś punktu odniesienia, czegoś co ruszone wyzwala te wszystkie wspomnienia i sprawia, że martwy obraz na moment nabiera kolorów i ożywa. Dziś opiszemy bardzo szczególny dzień w moim życiu, pozwól więc, że zabiorę Cię ze sobą w podróż w czasie. Gotowy?

-Zdradziecki pocałunek, nie tylko ja jestem śmieszkiem, noc-
Początek wiosny. Pierwsze, nieśmiałe promienie słońca zdają się wołać "wyjdź na zewnątrz, zobacz jak jest pięknie" na ulicy słychać gwar bawiących się dzieci a zimowa szarość ustępuje miejsca pokrywającym się zielenią roślinom. Czekałem na ten dzień regularnie każdego tygodnia, podobnie zresztą jak miliony innych ludzi. Piątek - W końcu odetchnę, dwa dni aby cieszyć się życiem i mieć w tyle głowy tą świadomość, że można się wyspać. Dwa dni, które spędzić można ze swoją partnerką i być tylko dla siebie. Nic więcej. Godzina 7, wstałem, szybkie przygotowanie do pracy, kanapki do plecaka no i w drogę.
I tutaj pierwsze wspomnienie, które pomimo upływu lat siedzi we mnie bardzo mocno i gdy zamknę oczy pamiętam wszystko. Byłem już na zewnątrz gdy w drzwiach pojawiła się ona. Chciała, żebym ją pocałował na do widzenia; nic specjalnego często tak robiłem wychodząc do pracy. Tym razem jednak było inaczej, gdy już zbliżałem swoje usta do jej coś jakby mnie złapało i pociągneło w tył. Nigdy w życiu czegoś takiego nie doświadczyłem. Byłem dosłownie kilka centymetrów od niej ale coś sprawiło, że się cofnąłem patrząc jej w oczy. Nie wiem ile to trwało. Sekundę, może dwie. Do dziś pamiętam jak kierowany jakąś wyższą siłą najpierw wycofałem się a następnie głęboko spojrzałem w oczy. Ona nie powiedziała wtedy nic, zamknęła drzwi a ja skierowałem się do pracy. Nie minęło kilka minut gdy zadzwoniła. Pamiętam, że dwukrotnie wspomniała o tym, że dostała okres (W tym miejscu należy wyjaśnić, że od kilku dni się jej spóźniał) i wydało mi się to dość dziwne, ale zignorowałem to. Dlaczego pierwszym tematem rano było to, że w końcu dostała okres? Nie zastanawiałem się nad tym. W głowie miałem wieczór i weekend. Tydzień wcześniej zaplanowaliśmy wycieczkę do pobliskiej miejscowości połączoną ze zwiedzaniem. Zapowiadała się fajna sobota.
W pracy jak to w piątek - czas leciał szybko. W końcu upragniona przerwa i telefon: Cześć. Jak mija Ci dzień? Czy wszystko w porządku? Stanardowa formułka wypowiadana codziennie. Znak, że myślisz o drugiej osobie, chcesz usłyszeć co u niej i jak mija dzień. Rozmawialiśmy o tej sobotniej wycieczce i planowaliśmy szczegóły. "Kocham Cię" na koniec rozmowy. Zostały dwie godziny do końca pracy.
Wracając dzwoniłem, aby zapytać co kupić w powrotnej drodze. Nie odebrała - pewnie jest jest zajęta przygotowaniem obiadu. Czasu miała aż za dużo, nie pracowała od kilku miesięcy chociaż jak mam być szczery to czasami wkurwiał mnie wygląd domu po powrocie. Nie posprzątane, nie ugotowane. Sorry ale jak jesteś cały dzień w domu (?) to ugotuj chociaż ziemniaka. Abstrahując od jedzenia to ja sam wielokrotnie proponowałem jej żeby poszła na studia a utrzymamy się z mojej pensji. Skłonny byłem poświęcić się aby ułatwić jej życie (ułatwić też sobie, bo liczyłem że postąpi podobnie znajdując już dobrą pracę w zawodzie) ale nigdy się na to nie zdecydowała... Dobra wracamy do tematu. Otwieram drzwi.
W domu cisza, zerkam na podłogę widzę lilka listów [ UK - dziura na listy w drzwiach, żadna skrzynka pocztowa]... zaraz, widzę coś jeszcze. Na podłodze, przyłożony listami leży zeszyt. Otwieram go i doświadczam uczucia, którego chyba nie da się do końca opisać. Szok i niedowierzanie w intetnetowym języku. W zeszycie napisany na szybko list. Kilka pierwszych kartek wyrwanych, pokreślone zdania - czekała do samego końca aby to napisać - i wiadomość zwalająca z nóg. "Odchodzę. Przestałam cię kochać. Wyprowadzam się z miasta, nie szukaj mnie"

Uśmiecham się półgębkiem ale tak dosyć niepewnie. Zaraz - lepiej się upewnię. Szybko schodami na górę, zerkam na kalendarz... nie no, dobrze pamiętałem. Jest 1 kwietnia, rozumiem hardkorowy humor ale chyba nie jestem gotowy na aż tak ekstremalne żarty. Szybkie spojrzenie na dom, otwieram szafy, szuflady i już wiem, że to zdecydowanie najgorszy żart jak mnie spotkał na Prima Aprilis. Ja w głębokim szoku. Wyobraź sobie, że jutro Ty dostajesz taki list, albo dowiadujesz się że jesteś adoptowany. Cokolwiek. Coś w co nie będziesz w stanie uwierzyć, coś w co nie da się uwierzyć. Zaczynam dzwonić i wysyłać smsy ale wyłączyła telefon. Nie oddzwania i nie odpisuje... a jeszcze 3 godziny temu rozmawialiśmy o sobotniej wycieczce a ja przez słuchawkę usłyszałem tak często wymawiane "Kocham Cie". Tysiące pytań minutę które pozostają bez odpowiedzi, w głowie mętlik. Nie wiem gdzie jestem, jak się nazywam, jestem w takim stanie że nie wiem nic. Kładę się do pustego łużka, zamykam oczy i zasypiam aby otworzyć je następnego dnia i stwierdzić że koszmar wcale się nie skończył. Telefon milczy jak zaklęty... zostałem sam. Wpadam w jakiegoś rodzaju letarg.
Po kilku dniach okazuje się, że konto bankowe świeci pustkami. Wyciągi bankowe nie kłamią - tylko w ciągu ostatnich sześciu dni z konta zniknęły ostatnie pieniądze a ja za tydzień muszę opłacić dom. Pasowało by też coś zjeść ale lodówka świeci pustkami - co ciekawe tego samego dnia kolega widział ją wychodzącą ze sklepu objuczoną torbami i ładującą je do taksówki. Coż, nie dotarła z nimi do domu. Nie do naszego.
Zapytasz czy próbowałem jej szukać? Próbowałem. Zmieniła numer telefonu, zmieniła pracę a jej koleżanki słysząc mój głos odkładały telefon. Detektyw chciał 500 funtów. Sorry. Zostawiła mnie spłukanego w dodatku z długami, które brałem aby mogła polecieć do Polski i kupić prezenty rodzinie, bo nie pracowała i nie miała za co. Ale wtedy tego nie widziałem. Byłem załamany tym, że osoba którą tak bardzo kochałem zostawiła mnie jak psa w lesie. Mało tego - zacząłem o to obwiniać samego siebie i doszukiwać się w tym swojej winy. Moje poczucie wartości zaliczyło glebę i ani myślało się podnosić.
Miesiąc później dostałem kolejny prezent. Zwolnienia grupowe. Zostałem sam, bez pieniędzy i bez pracy.

Wtedy też nieproszona przyszła do mnie nowa koleżanka, która postanowiła ze mną zostać przez dość długi czas. Miała na imię depresja i w przeciwnieństwie do mojej ex nie odstępowała mnie ani na krok. Z osoby, która znana była z tego, że ciągle się uśmiechała stałem się cichy i poważny. Sąsiedzi, których mijałem każdego dnia pytali czy wszystko w porządku. Musiałem wyglądać niespecjalnie, łzy leciały mi z oczu każdego dnia, w każdym miejscu. Potrafiłem idąc do pracy w lecie solić chodnik. Z dnia na dzień spadałem coraz głębiej i traciłem nad tym kontrolę. Chyba najbardziej zabolało mnie to, że ja bym dla niej oddał życie i że niczego się nie spodziewałem aż do samego końca. Pojawił się alkohol i używki. Nie miałem umiaru, kładłem się w takim stanie aby zwiększyć szanse na nieobudzenie się następnego dnia. Rzeczywistość gwałciła moją psychę niczym Khabib przeciwników w parterze. Doszło do tego, że najebany zacząłem chodzić na pobliskie tory. Z jednej strony straciłeś ochotę do życia, oszukała cię najbliższa osoba i chcesz zrobić Exit. Z drugiej strony masz rodzinę i wyobrażasz sobie jakim ciosem będzie dla nich informacja o twoim wyjściu. Siedziałem tak i słuchałem tego głosu z lewej po to by za chwilę usłyszeć ten drugi... i tak na przemian.
Jeśli prawdą jest powiedzenie, że "Co cię nie zabije to cię wzmocni" to jestem przekonany, że mogę stawać do ringu z Wanderleiem w jego prime i nie obawiam się o życie bo jestem nieśmiertelny. To był pierdolony koszmar który ciągnął się grubo ponad rok. Pamiętam, że poznałem wtedy kolegę, który pojawił się najbardziej odpowiednim momencie.Gość siłą wyciągał mnie z domu i na nowo zaszczepił siłę potrzebną do życia. To był najtrudniejszy i najgorszy okres w moim życiu. Część mnie musiała wtedy umrzeć aby obudziło się we mnie nowe ja gotowe na jutrzejszy dzień.

Oczywiście nigdy nie płakałem. Mam serce z kamienia (podobnie jak kutasa) i jestem pierdolonym predatorem, który zabija i wypija krew z ofiary ot tak dla żartu.

W następnym odcinku słowo od autora. Co mogłem zmienić, jakie wyciągnąlem wnioski.. i co mi tam przyjdzie do głowy. Jak ktoś ma jakieś pytania to śmiało, odpowiem następnym razem.
Za długie nie chce mi się czytać. Może @lugasek zrobi audiobooka
 
Zmieniła numer telefonu, zmieniła pracę a jej koleżanki słysząc mój głos odkładały telefon

przeca nie pracowała :beczka:

Czasem miała pracę na dzień czy dwa przez agencję. Nic stałego ani nic co by dawało pieniądze. Ja nas utrzymywałem.
 
Back
Top