Tak mi się właśnie wydawało, ale nie chciałem w to wierzyć.
Właśnie dlatego myślę, że jest przepracowany. Wszystko chyba robi sam i z nikim się nie konsultuje. Rozumiem, że można nie znać angielskiego, nie znać się na rezerwowaniu domen itd, ale chyba warto czasem albo pomyśleć, albo zapytać kogoś o radę. Jak można nazwać klub po angielsku nie upewniając się, że to jest poprawne. to są TRZY słowa! Jak można nie zarezerwować domeny kiedy się zakłada firmę/organizację/cokolwiek. Właśnie startuję z małą firmą i się sr@m o każdy szczegół, żeby nie popełnić głupich błędów, myślę nad każdą głupotą itd. Ale nie inni po prostu robią. niesamowite. I efekt jest taki, że ja od kilku miesięcy kombinuję, myślę, rozmawiam, dyskutuję, radzę sobie i nic, a on po prostu robi i ma się chyba nieźle. :)