Piłka nożna

Legia wczoraj miała ładną oprawę to muszę przyznać. Szkoda, że jednak wygrała, bo sami kibice chyba mają dość tego sezonu i już im LOTTO kto wygra.

Lotto, bo Legia idzie po dublet. Inaczej szyderce z naszej postawy i fapowaniu pod mistrza dla innego miasta nie byłoby końca.
 
Kibic jeździ na mecze i dopinguję swoją drużyne. Co w tym dziwnego?
Jak ma taką możliwość to jeździ, a jak nie to co w tym dziwnego, że kibicuje drużynie z zagranicy i dla niego marzeniem jest być chociażby na jednym meczu? Ocenianie ludzi swoją miarą jest kiepskie. Głupotą jest ocenianie kogoś kto kibicuje drużynie z zagranicy tak jak to wyżej jeden z użytkowników zrobił. I nazwał błaznem kogoś kto kupił klubowy gadżet. A już kibicowanie pod przymusem lokalsów, bo np. drużyna jest w klasie B i innej to już za bardzo nie można to też argument z dupy. I to też moje zdanie, drudzy powiedzą, że nie mam racji.
 
Jak ma taką możliwość to jeździ, a jak nie to co w tym dziwnego, że kibicuje drużynie z zagranicy i dla niego marzeniem jest być chociażby na jednym meczu?
No tak bo u nas w kraju 99% fanów tych wszystkich Realów i Manchesterów to biedni ludzie ledwo wiążący koniec z końcem, a gdyby tylko mieli więcej pieniędzy/czasu to byliby na każdym meczu w pierwszym rzędzie :DC: Znam od groma takich przypadków, co się ładnie nazywają kibicami,a na mecze nie jeżdzą bo daleko, kasy nie ma, a często w jeden weekend przebalowywują równowartość takiego wyjazdu albo i lepiej.
 
Jak ma taką możliwość to jeździ, a jak nie to co w tym dziwnego, że kibicuje drużynie z zagranicy i dla niego marzeniem jest być chociażby na jednym meczu? Ocenianie ludzi swoją miarą jest kiepskie. Głupotą jest ocenianie kogoś kto kibicuje drużynie z zagranicy tak jak to wyżej jeden z użytkowników zrobił. I nazwał błaznem kogoś kto kupił klubowy gadżet. A już kibicowanie pod przymusem lokalsów, bo np. drużyna jest w klasie B i innej to już za bardzo nie można to też argument z dupy. I to też moje zdanie, drudzy powiedzą, że nie mam racji.
Polecam rozszerzyć słownik o pojęcia fan i sympatyk, na prawdę tak będzie łatwiej. Chyba, że Ci korona z głowy spadnie, jak nie będziesz przykładowo mógł się przed znajomymi tytułować kibicem Realu Madryt. Może świat Ci się teraz zawali, ale kapcie na nogach, pilot w łapie, a w drugiej browar to nie jest żadne kibicowanie.
 
Polecam rozszerzyć słownik o pojęcia fan i sympatyk, na prawdę tak będzie łatwiej.
Nie ma to jak pisać o rozszerzeniu słownika? WTF? Rozszerzyć słownik? I jeszcze to "na prawdę". Drugiej części twojego wątpliwej jakości wpisu z grzeczności nie skomentuję.


@holekPL Masz bogatych znajomych, to fajnie. Nie da się jednak wyjeżdżać często tylko za granicę w moim przypadku. Przez kilka lat miałem członkowstwo Aguila Blanca niestety na mecz w szerszym gronie nie udało się pojechać, bo nie miałem szczęścia w losowaniu. I co ciekawe co tydzień nie jeździli. Takie wyjazdy doceniam najbardziej więc w tym sezonie byłem z kumplami na meczach ich drużyn, a na przyszły jedziemy m.in. do Madrytu i pewnie Mediolanu, bo do Sao Paulo trzeba mieć spory budżet:lol:
 
Nie ma to jak pisać o rozszerzeniu słownika? WTF? Rozszerzyć słownik? I jeszcze to "na prawdę". Drugiej części twojego wątpliwej jakości wpisu z grzeczności nie skomentuję.

Raczej z braku argumentów, ale nie ma to jak przypieprzyć się o pisownię. :płacz:
 
@holekPL Masz bogatych znajomych, to fajnie. Nie da się jednak wyjeżdżać często tylko za granicę w moim przypadku. Przez kilka lat miałem członkowstwo Aguila Blanca niestety na mecz w szerszym gronie nie udało się pojechać, bo nie miałem szczęścia w losowaniu. I co ciekawe co tydzień nie jeździli. Takie wyjazdy doceniam najbardziej więc w tym sezonie byłem z kumplami na meczach ich drużyn, a na przyszły jedziemy m.in. do Madrytu i pewnie Mediolanu, bo do Sao Paulo trzeba mieć spory budżet:lol:
Tak z czystej ciekawości, bo skoro byłeś to pewnie wiesz - czy do tego Aguila Blanca mógłby dołączyć np policjant?
 
Alex Sandro nie jedzie na mundial do Rosji. Dziwna decyzja, szczególnie uwzględniając, że Filipe Luis był kontuzjowany przez ostatnie miesiące i nie wiem czy zdążył wrócić do gry już, czy jeszcze nie.
 
Alex Sandro nie jedzie na mundial do Rosji. Dziwna decyzja, szczególnie uwzględniając, że Filipe Luis był kontuzjowany przez ostatnie miesiące i nie wiem czy zdążył wrócić do gry już, czy jeszcze nie.
Jestem sympatykiem Juve i Sandro zagrał dramatyczny sezon. Skoro taki średniak jak Asamoah go wygryzł i dawał dużo więcej pewności to wszystko tłumaczy.
 
Chłopie, ojebaliśmy Was dwa razy w tegorocznej kampanii, zdobyliśmy Puchar Polski i w zasadzie co roku (poza tym sezonem) jako jedyni, godnie reprezentujemy polski futbol na arenie międzynarodowej. O co Ci kurwa chodzi?

No właśnie o to ojebanie nas mi chodzi. w 2 meczach sędziowie pomogli w sposób zdecydowany. Jakbyśmy przegrali uczciwie nie było by tematu z mojej strony.

Co do kibicowania/sympatyzowania/fanowania uważam że każdy powinien być kim mu się podoba. Ale zawsze mnie śmieszyło jak ktoś mówił "jestem największym kibicem X, nienawidzę Y" a nigdy nic dla danego klubu w zasadzie nie zrobili. Kiedyś ok 5 lat temu w sobotni wieczór przyszli do mnie znajomi i oglądaliśmy mecz Barca - Real. Większość wyjebane kto wygra po prostu oglądamy, ale jedna koleżanka ogladała 2 tygodnie wcześniej mecz Realu i "jestem wielką kibicką Realu. A wy za kim jesteście? Jak to za nikim? Przecież trzeba być za kimś z tych dwóch drużyn". A takich ludzi jest sporo.

Ja kiedyś też byłem "wielkim fanem" Barcelony. Za każde zaoszczędzone pieniądze kupowałem koszulki, szaliki i inne gadżety. Non stop śledzenie transferów w telegazecie czy przeglądzie sportowym. No ale jak poszedłem kilka razy na Wisłę, oglądanie i śledzenie Barcelony zeszło na dalszy plan. Mimo często przeciętnej gry i wyników oglądanie meczy na żywo i czucie się częścią tego klubu dawało mi dużo większą satysfakcję niż zwycięsta i osiągnięcia Barcy. Chciałem robić więcej dla klubu i bardziej się w to angażowałem. Teraz jednak czasu coraz mniej, rzeczy które chciałoby się robić i obowiazków coraz więcej. Wyjazdów mam w tym sezonie bardzo miało, poważniejszych atrakcji też człowiek za bardzo nie szuka. Ale cały czas mam ogromną więź i nie da się od tego uwolnić mimo że dużo rzeczy w ruchu kibicowskim mnie wkurwia. Jednak żeby taką wieź z klubem i ludźmi zawiązać trzeba się poświęcić i dać coś od siebie.

Ale jak kogoś satysfakcjonuje oglądanie telewizora i emocję z tym związane to nic mi do tego. Każdy dysponuję swoim czasem tak jak chce. Zamiast się tutaj kłócić, lepiej niech każdy kupi po koniu i w czerwcu zaatakujmy husarią Moskwę :fjedzia:

Historia oczywiście zmyślona :rutekajak:
 
Ale jak kogoś satysfakcjonuje oglądanie telewizora i emocję z tym związane to nic mi do tego. Każdy dysponuję swoim czasem tak jak chce. Zamiast się tutaj kłócić, lepiej niech każdy kupi po koniu i w czerwcu zaatakujmy husarią Moskwę :fjedzia:

I to jest piękna puenta. Ja z kolei nie wyobrażam sobie, żebym miał tracić 1,5 h z życia na darcie mordy na stadionie :mamed: Ciekawsze rzeczy do roboty mam. Ale nic mi do tego, jak ktoś idzie. Dobra puenta przyjacielu.
 
Rozumiem ludzi, którzy kibicują takiej Wiślę, serio. Poczucie przynależności grupowej, poczucie faktycznego wpływu na losy drużyny, możliwość chłonięcia co tydzień atmosfery ze stadionu, przez to odczuwanie większych emocji w trakcie meczu. Tylko ma to bardzo niewiele wspólnego z samą piłką nożną.

Uwielbiałem ten sport zanim jeszcze potrafiłem prosto biegać. Od zawsze marzyłem, jak zresztą większość dzieciaków i jeszcze większy procent tu zebranych, że zagram kiedyś w Barcelonie, Realu, United, Liverpoolu. Jarałem się, jak pojebany sztuczkami Zidane'a, bramkami Henry'ego, paradami Kahna. Fascynowali mnie ludzie, którzy potrafili robić rzeczy niedostępne dla śmiertelników.
I po takim dzieciństwie miałbym podniecać się wyjazdem do Radzionkowa? Oglądać ludzi na boisku, którzy potrafią tyle, ile sam bym się nauczył, gdybym się temu poświęcił?
Jestem fanem zagranicznego zespołu, bo w pewnym momencie zakochałem się w piłce jaką grają, a nie, bo miałem najbliżej stadion od domu.
Mam wrażenie, że bawimy się w zupełnie różne, praktycznie wykluczające się dyscypliny.

Skoro puryści językowi mają problem z tym, że nazywam się kibicem klubu, ja mogę równie dobrze mieć problem, że oni nazywają się fanami piłki nożnej (i mieć na to więcej argumentów) :).
 
Rozumiem ludzi, którzy kibicują takiej Wiślę, serio. Poczucie przynależności grupowej, poczucie faktycznego wpływu na losy drużyny, możliwość chłonięcia co tydzień atmosfery ze stadionu, przez to odczuwanie większych emocji w trakcie meczu. Tylko ma to bardzo niewiele wspólnego z samą piłką nożną.

Uwielbiałem ten sport zanim jeszcze potrafiłem prosto biegać. Od zawsze marzyłem, jak zresztą większość dzieciaków i jeszcze większy procent tu zebranych, że zagram kiedyś w Barcelonie, Realu, United, Liverpoolu. Jarałem się, jak pojebany sztuczkami Zidane'a, bramkami Henry'ego, paradami Kahna. Fascynowali mnie ludzie, którzy potrafili robić rzeczy niedostępne dla śmiertelników.
I po takim dzieciństwie miałbym podniecać się wyjazdem do Radzionkowa? Oglądać ludzi na boisku, którzy potrafią tyle, ile sam bym się nauczył, gdybym się temu poświęcił?
Jestem fanem zagranicznego zespołu, bo w pewnym momencie zakochałem się w piłce jaką grają, a nie, bo miałem najbliżej stadion od domu.
Mam wrażenie, że bawimy się w zupełnie różne, praktycznie wykluczające się dyscypliny.

Skoro puryści językowi mają problem z tym, że nazywam się kibicem klubu, ja mogę równie dobrze mieć problem, że oni nazywają się fanami piłki nożnej (i mieć na to więcej argumentów) :).

Ale nie drzesz ryja "jebać legię" co tydzień na stadionie pośród stada mongołów to NIE MOŻESZ się nazywać kibicem :neildegrassewhoa:
 
Rozumiem ludzi, którzy kibicują takiej Wiślę, serio. Poczucie przynależności grupowej, poczucie faktycznego wpływu na losy drużyny, możliwość chłonięcia co tydzień atmosfery ze stadionu, przez to odczuwanie większych emocji w trakcie meczu. Tylko ma to bardzo niewiele wspólnego z samą piłką nożną
:stevecarell:
To tak jakbyś napisał, że publiczność na arenach olimpijskich i ich doping ma bardzo niewiele wspólnego z Olimpiadą, a koncerty to najlepiej w studiu nagraniowym puszczać...jabyś tego samego Zidana czy Henry'ego widział jak robią takie sztuczki przy pustych trybunach to też byś się tak jarał?
Czekaj, pewnie w ogóle byś ich nie widział, bo tv miałaby w dupie takie zawody bez publiczności. Poza tyn zanim taki Zizu, Lewy czy Henry trafią do Realu, Barcy czy gdzieś tam, to najpierw muszą się poogrywać na Radzionkowskich stadionach tego świata. A jak pokazuhe 8 liga mistrzów i w B klasie padają ladne bramki, sędziują najlepsi sędziowie, a myśl taktyczna o lata świetlne wyprzedza ligi zachodnie :)
Cd. toczącej się tu dyskusji odnośnie różnic pomiędzy kibicem czy fanem to wg mnie to nie ma sensu. Takie wzajemne i bezsensowne próby odebrania sobie prawa do poczucia dumy z wyników ulubionej drużyny.
 
W31KiZ2.jpg


http://weszlo.com/2018/05/14/walijskie-smoczatka-pozarly-konkurencje-nami-kghm-cup/
 
Skoro puryści językowi mają problem z tym, że nazywam się kibicem klubu, ja mogę równie dobrze mieć problem, że oni nazywają się fanami piłki nożnej (i mieć na to więcej argumentów) :).
Gdybyśmy sie interesowali piłką nożna, to byśmy zostali piłkarzami.

:gsp::jjsmile::kis:
 
A próbowałeś kiedyś? A masz ulubioną drużynę? Uważam, że nie wiesz co tracisz. :redford:

Oczywiście za gówniarza się zdarzało. Człowiek myślał wtedy jaki to nie jest kurwa gość!! Ale teraz mam ciekawsze rzeczy do roboty, niż spędzać 1,5h na stadionie piłować ryja. Ale szanuję tych, co to robią. Ich zajawka, ich sprawa.
 
Ostatnio miałem okazję porozmawiać z jednym z takich dzbanow, którzy to są wielkimi kibicami, bojówki swojego klubu i w ogóle - nie wiedział na którym miejscu aktualnie jest zespół któremu "kibicuje" w lidze ale strasznie był podniecony że w swoich barwach zjadł ostatnio obiad na starówce w mieście wroga.

Dla mnie takie opinie jak min. QŃia są esencją patologii piłki. Wielcy kurwa kibice od skandowania kurw na przeciwników na stadionach, rac, zapierdalania innym szalików (takie trofeum... inne patoziomy pewnie pomnik na ośce postawią) i całej tej śmiesznej fanatycznej otoczki. I to wszystko doprawione sosem z pierdolonych paralityków na boisku, nie potrafiących prosto kopnąć piłki. W zasadzie to się to jakby uzupełnia, współgra. I to definiowanie kto jest kibicem - nie jeździsz to nie jesteś :D
Wybaczcie, ja wole XXI wiek - najlepszych piłkarzy, analizy taktyczne przed meczami (w ESA znam taktyki wszystkich drużyn, bo są aż trzy - graj na murzyna, laga do przodu może rykoszet coś strzeli oraz autobus a jak masz piłke to wypierdol w krzaki) i cywilizowany futbol.

PS. z SJP
kibicować
1. «przyglądać się rozgrywkom sportowym i dopingować tych uczestników, z którymi się sympatyzuje»
2. «przyglądać się pewnym wydarzeniom lub wspierać czyjeś działania

PS2. Czekam na sobotę i popisy najprawdziwszych z prawdziwych kibiców :D
 
Last edited:
Ostatnio miałem okazję porozmawiać z jednym z takich dzbanow, którzy to są wielkimi kibicami, bojówki swojego klubu i w ogóle - nie wiedział na którym miejscu aktualnie jest zespół któremu "kibicuje" w lidze ale strasznie był podniecony że w swoich barwach zjadł ostatnio obiad na starówce w mieście wroga.

Dla mnie takie opinie jak min. QŃia są esencją patologii piłki. Wielcy kurwa kibice od skandowania kurw na przeciwników na stadionach, rac, zapierdalania innym szalików (takie trofeum... inne patoziomy pewnie pomnik na ośce postawią) i całej tej śmiesznej fanatycznej otoczki. I to wszystko doprawione sosem z pierdolonych paralityków na boisku, nie potrafiących prosto kopnąć piłki. W zasadzie to się to jakby uzupełnia, współgra. I to definiowanie kto jest kibicem - nie jeździsz to nie jesteś :D
Wybaczcie, ja wole XXI wiek - najlepszych piłkarzy, analizy taktyczne przed meczami (w ESA znam taktyki wszystkich drużyn, bo są aż trzy - graj na murzyna, laga do przodu może rykoszet coś strzeli oraz autobus a jak masz piłke to wypierdol w krzaki) i cywilizowany futbol.

PS. z SJP
kibicować
1. «przyglądać się rozgrywkom sportowym i dopingować tych uczestników, z którymi się sympatyzuje»
2. «przyglądać się pewnym wydarzeniom lub wspierać czyjeś działania

PS2. Czekam na sobotę i popisy najprawdziwszych z prawdziwych kibiców :D
Oho, kolejna poirytowana sierotka oglądająca meczyk przed TV z piwkiem w ręku, która poczuła się urażona... tak mi przykro.:jon:

Widzisz ja nie krytykuję tego, że ktoś idzie na siatkę dmuchać w trąbkę, wymalować sobie facjatę, czy jakiś akcji rodem z NBA typu kiss cam, czy robienie z siebie debila, tańcząc podczas przerwy. Rozumiem, że ludzie mają różne potrzeby, dlatego spotykają się w różnych miejscach. Tak się składa, że model kibicowania podczas spotkań piłki nożnej jest jeden na całym świecie, a przynajmniej taki był pierwotnie i nikt się na taki nie umówił. Zwykły spontan.

Ty z kolei dzbanie nie możesz pojąć tej zajawki i próbujesz wszystkich zaszufladkować w grupę pt. "patologia", co świadczy jedynie o twoim ograniczeniu.

PS jeśli wolisz piłkę zachodnią, nie jara cię Ekstraklasa oraz sposób kibicowania na meczach to po jaki uj się tutaj prujesz? Wiem, że Premier League skończyła rozgrywki w tamten weekend, ale jeszcze chwila i znowu będziesz mógł kręcić śmigłem pod te analizy, kulturalny doping ( jakby Angole nie bluzgali na meczach :DC:) i najlepszych zawodników.
 
Kiedyś standardem było też sranie w krzakach i podcieranie dupą liści jednak czasy się zmieniają tak jak i modele zachowań. Pruje się bo żaden dzban nie będzie mi definiował czy to, że jestem kibicem jakiegoś zagranicznego klubu definiuje to czy bywam na ich meczach (choć tak, bywam) czy oglądam w TV z piwskiem w ręku (oglądam bez piwa, żeby mi 46cm z łapy nie spadło, rozumiesz).

no fajnie , a co pisza na wikipedii o kibicowaniu ?

Moge Ci wkleić o ile wkleisz mi dokładny cytat ze swojej pradawnej księgi ulicy z definicją kibica :mamed:
 
Kiedyś standardem było też sranie w krzakach i podcieranie dupą liści jednak czasy się zmieniają tak jak i modele zachowań. Pruje się bo żaden dzban nie będzie mi definiował czy to, że jestem kibicem jakiegoś zagranicznego klubu definiuje to czy bywam na ich meczach (choć tak, bywam) czy oglądam w TV z piwskiem w ręku (oglądam bez piwa, żeby mi 46cm z łapy nie spadło, rozumiesz).



Moge Ci wkleić o ile wkleisz mi dokładny cytat ze swojej pradawnej księgi ulicy z definicją kibica :mamed:
Nie popłacz się. :mamed:

Ahaaa. Czyli dopingowanie drużyny przez 90 minut, czy jaranie się fajną oprawą to tzw. "sranie po krzakach", a ostatnim etapem ewolucji jest fapowanie pod Premiership lub La Liga w domowym zaciszu. Piłkarze pewnie mają podobne zdanie i po bramce szukają kamery, żeby pozdrowić Brajanka z Polski i podziękować mu za to, że na 2 godziny chciało mu się włączyć telewizor i obejrzeć ich występ, zaś podczas spotkań wyjazdowych lecą czym prędzej do strefy wywiadów, żeby urozmaicić wywiadem pomeczowe studio, ponieważ czeka na to fanatyk w bamboszach. Tak wiem, kapci możesz też nie nosić, żeby poprawić ukrwienie. :mjsmile:

Nazwanie kogoś sympatykiem, czy fanem nie jest żadną obrazą dla normalnego człowieka. Byle przygłup z wybujałym ego mógłby się o to przysapać, ale widać, że takich nie brakuje.

PS jest takie powiedzenie, bardzo słuszne zresztą - "Kibicem się jest, nie bywa.":kis:
 
Back
Top