NBA - najlepsza liga koszykarska na świecie.

Ciężka sprawa tak spierdolić, mieli chyba +12 na 8 minut przed końcem, siadły pięknie trójki Bucks w ostatniej kwarcie i dobrze w d zagrali. Sixers nie dadzą raczej rady to niech Giannis znowu bierze miśka, jeszcze jak mu się to uda bez Middleton to zrobi spory krok w kierunku GOAT legacy.

giannis-dance_2.gif
Boston chyba jedyna ekipa z pozostałych w PO która może w jakiś sposób Antka zatrzymać chociaż i tak ten dzikus wykręca potężne cyfry.
 
od dziś startują najlepsze mecze, bo każdy może być ostatnim w serii.
potem już finały i finał finałów.

czyli będzie funkcjonowanie tego typu przez jakiś miesiąc.
mr-bean-head-bang.gif
 
Heat za mocni, nic z tego nie będzie :jon:

Teraz jestem rozdarty, lubię Giannisa, ale kurde chciałbym żeby CP3 zgarnął wreszcie miśka.
 
harden w drugiej połowie 0 pkt, 0/2 z gry.
mięciutko.

milton dobra zmiana.

najbardziej szkoda embiida w tym wszystkim.
 
Ciekawe co się będzie działo teraz w offseason, Harden ma 47$ baniek player option, więc imo są dwie drogi, albo weźmie i będzie miał wyjebane, lub druga opcja gdzie też to zgarnia, ale ostro przepracuje lato, żeby za rok zgarnąć jeszcze jakiegoś 4 letniego maxa. Harden w formie + Embiid to jest duet nie do zatrzymania, tylko nie wiem czy brodaczowi się jeszcze chce, bo ostatnio to nie wygląda :cry:
 
Ciekawe co się będzie działo teraz w offseason, Harden ma 47$ baniek player option, więc imo są dwie drogi, albo weźmie i będzie miał wyjebane, lub druga opcja gdzie też to zgarnia, ale ostro przepracuje lato, żeby za rok zgarnąć jeszcze jakiegoś 4 letniego maxa. Harden w formie + Embiid to jest duet nie do zatrzymania, tylko nie wiem czy brodaczowi się jeszcze chce, bo ostatnio to nie wygląda
na moje to harden najlepsze co miał do zaoferowania zostawił jeszcze przed transferem na brooklyn.
to już nie to samo.
nie zmieniło się tylko jedno: w najważniejszych momentach znika na parkiecie.

gdzieś czytałem, że wymiana do 76ers udała się, bo ma podpisać nowy kontrakt, ale ile w tym prawdy...
nie siedziałem przy stole. :lol:
jeżeli miałby podpisać coś dłuższego i zrezygnować z opcji gracza, to max raczej nie będzie.
dałbyś mu maxa?

w philadelphii mają o czym myśleć.

warto też wrócić do samej wymiany.
zwykle mówi się, że wymianę wygrywa drużyna, która dostaje najlepszego gracza.
a jak jest tutaj na chwilę obecną?
najlepszym jest pick 2027 dla brooklynu.
 
jeżeli miałby podpisać coś dłuższego i zrezygnować z opcji gracza, to max raczej nie będzie.
dałbyś mu maxa?
Nie, ale znajdzie się niejeden GM, który mu rzuci jakąś 4 letnią grubą umowę.
 
Last edited:
giannis to straszny potwór.
chłopak przechodzi sam siebie.
jego teoretycznie najsłabsze punkty, czyli wolne i trójka nie robiły mu różnicy.
odpowiednio 14/15 i 2/3 za 3.
top 3 obrona bostonu dwoi się i troi, a osiąga tylko połowiczne sukcesy.
może nawet za dużo go na piłce i kilka razy obrońcy bostonu zdążyli.
udało się wymusić faule w ataku i trudne rzuty, które wpaść raczej nie mogły.

dziś jednak jego koledzy nie stanęli na wysokości zadania.
zepsuli ten mecz grekowi.
samemu nie uda się wygrać meczu koszykówki na takim poziomie.
lopez bezużyteczny (+/- -22), portis nie trafia, allen nie trafia.
holiday świetnie grający w poprzednim meczu tym razem przespał połowę.
17 punktów z 17 rzutów.
jedyne dobre wsparcie to był connaughton, a to za mało.

brakuje wyraźnie middleton'a, a akurat jemu mecze z bostonem pasowały.

celtics bardzo mocno zaczęli, w końcu grali o życie.
trójka im siedziała niesamowicie, szczególnie na początku.
tym razem nie zepsuli końcówki i trzymali wynik od drugiej kwarty.
skutecznie przetrzymali atak gospodarzy w ostatniej ćwiartce, gdy ci zbliżyli się na 4 punkty.

w zasadzie wtedy utrzymał ich jason tatum, który chyba zagrał jeden z, a może i najlepszy mecz w karierze.
16 punktów w czwartej kwarcie ze swoich 46.
do bólu wykorzystywał ten prezent w postaci niższych obrońców przed nim.
trójeczki, rzuty z wyskoku z prawej strony, z lewej- bez różnicy.
wpadało wszystko.
genialny występ.

marcus smart.
facet się zmotywował aż nadto.
po tym, jak zepsuł końcówkę poprzedniego meczu dziś był gorący od początku meczu ( 4/5 trójek w pierwszej kwarcie)
trafiał za 3, mocno bronił, piłki nie gubił.

boston wypchnięty na obwód potrafi być niebezpieczny, jak wpada.
a dziś wpadało.
43 rzuty z 87 oddanych to trójki.
17 z nich znalazło drogę do kosza.
bucks zamienili tylko 7 z 29 trójek na punkty.

lepszy dzień mieli celtics i zasłużenie wygrali.
kto będzie miał lepszy dzień jutro wieczorem ten się będzie cieszył.

golden state warriors- memphis grizzlies.
po laniu w meczu nr 5 wojownicy po prostu musieli zmazać plamę.
to się udało, chociaż przyszło to nie tak łatwo, jak wskazuje wynik.

miśki nie zamierzali oddać meczu za darmo.
znienawidzony dillion brooks miał chyba za paliwo reakcje publiki i zagrał swój najlepszy mecz w serii i raził zza łuku.
desmond bane bardzo dobry po obu stronach parkietu.
obaj utrzymywali swoją drużynę w grze przez ponad trzy kwarty.
potem pewnie nie starczyło sił.

jednak na to wszystko wpłynęła momentami fatalna gra gospodarzy.
to jak tracili piłki, to jest ciężkie do przyjęcia.
17 strat, z których grizzlies zrobili 18 punktów jest ciężkie do przyjęcia.
trochę oczy bolały.

klay thompson miał moment w pierwszej kwarcie i został on zaprzepaszczony.
miał też taki w czwartej i z tego zaczęła się przewaga wojowników, która ustawiła mecz.
moment klay'a to taki czas w którym jest mocny w obronie, a po drugiej stronie parkietu ma gorącą rękę.
i trafia jak szalony.
za dwa, za trzy, z rogu, z 45 stopni- bez różnicy.
on to ciągle ma pomimo tych dwóch lat poza parkietem.
wybitny strzelec seryjny.
dziś 11/22 (8/14 za trzy).

kevon looney , tak kevon looney zdominował tablice!!!!!! :o o:
22 zbiórki (11 w ataku).

nie wiem ile zabiera wojownikom brak trenera na ławce, ale zastępujący kerr'a mike brown został coachem sacramento chyba nie przez przypadek.
warriors teraz czekają na przeciwnika (phoenix/dallas).
 
jeszcze ciekawostka, tak na koniec.

chris paul jest jedynym graczem w historii nba, który przegrał 4 razy serię w play-off's, gdy jego drużyna prowadziła 2-0.
szansa na wyśrubowanie tego rekordu już z niedzieli na poniedziałek.
 
giannis to straszny potwór.
chłopak przechodzi sam siebie.
jego teoretycznie najsłabsze punkty, czyli wolne i trójka nie robiły mu różnicy.
odpowiednio 14/15 i 2/3 za 3.
top 3 obrona bostonu dwoi się i troi, a osiąga tylko połowiczne sukcesy.
może nawet za dużo go na piłce i kilka razy obrońcy bostonu zdążyli.
udało się wymusić faule w ataku i trudne rzuty, które wpaść raczej nie mogły.

dziś jednak jego koledzy nie stanęli na wysokości zadania.
zepsuli ten mecz grekowi.
samemu nie uda się wygrać meczu koszykówki na takim poziomie.
lopez bezużyteczny (+/- -22), portis nie trafia, allen nie trafia.
holiday świetnie grający w poprzednim meczu tym razem przespał połowę.
17 punktów z 17 rzutów.
jedyne dobre wsparcie to był connaughton, a to za mało.

brakuje wyraźnie middleton'a, a akurat jemu mecze z bostonem pasowały.

celtics bardzo mocno zaczęli, w końcu grali o życie.
trójka im siedziała niesamowicie, szczególnie na początku.
tym razem nie zepsuli końcówki i trzymali wynik od drugiej kwarty.
skutecznie przetrzymali atak gospodarzy w ostatniej ćwiartce, gdy ci zbliżyli się na 4 punkty.

w zasadzie wtedy utrzymał ich jason tatum, który chyba zagrał jeden z, a może i najlepszy mecz w karierze.
16 punktów w czwartej kwarcie ze swoich 46.
do bólu wykorzystywał ten prezent w postaci niższych obrońców przed nim.
trójeczki, rzuty z wyskoku z prawej strony, z lewej- bez różnicy.
wpadało wszystko.
genialny występ.

marcus smart.
facet się zmotywował aż nadto.
po tym, jak zepsuł końcówkę poprzedniego meczu dziś był gorący od początku meczu ( 4/5 trójek w pierwszej kwarcie)
trafiał za 3, mocno bronił, piłki nie gubił.

boston wypchnięty na obwód potrafi być niebezpieczny, jak wpada.
a dziś wpadało.
43 rzuty z 87 oddanych to trójki.
17 z nich znalazło drogę do kosza.
bucks zamienili tylko 7 z 29 trójek na punkty.

lepszy dzień mieli celtics i zasłużenie wygrali.
kto będzie miał lepszy dzień jutro wieczorem ten się będzie cieszył.

golden state warriors- memphis grizzlies.
po laniu w meczu nr 5 wojownicy po prostu musieli zmazać plamę.
to się udało, chociaż przyszło to nie tak łatwo, jak wskazuje wynik.

miśki nie zamierzali oddać meczu za darmo.
znienawidzony dillion brooks miał chyba za paliwo reakcje publiki i zagrał swój najlepszy mecz w serii i raził zza łuku.
desmond bane bardzo dobry po obu stronach parkietu.
obaj utrzymywali swoją drużynę w grze przez ponad trzy kwarty.
potem pewnie nie starczyło sił.

jednak na to wszystko wpłynęła momentami fatalna gra gospodarzy.
to jak tracili piłki, to jest ciężkie do przyjęcia.
17 strat, z których grizzlies zrobili 18 punktów jest ciężkie do przyjęcia.
trochę oczy bolały.

klay thompson miał moment w pierwszej kwarcie i został on zaprzepaszczony.
miał też taki w czwartej i z tego zaczęła się przewaga wojowników, która ustawiła mecz.
moment klay'a to taki czas w którym jest mocny w obronie, a po drugiej stronie parkietu ma gorącą rękę.
i trafia jak szalony.
za dwa, za trzy, z rogu, z 45 stopni- bez różnicy.
on to ciągle ma pomimo tych dwóch lat poza parkietem.
wybitny strzelec seryjny.
dziś 11/22 (8/14 za trzy).

kevon looney , tak kevon looney zdominował tablice!!!!!! :o o:
22 zbiórki (11 w ataku).

nie wiem ile zabiera wojownikom brak trenera na ławce, ale zastępujący kerr'a mike brown został coachem sacramento chyba nie przez przypadek.
warriors teraz czekają na przeciwnika (phoenix/dallas).
Zobaczymy jutro ile Gianis ma paliwa w baku na ciągnięcie tego wózka. Jak nikt z Bucks mu nie pomoże w zdobyczach punktowych to Boston ich zajedzie wszechstronnością ataku.
 
jeszcze ciekawostka, tak na koniec.

chris paul jest jedynym graczem w historii nba, który przegrał 4 razy serię w play-off's, gdy jego drużyna prowadziła 2-0.
szansa na wyśrubowanie tego rekordu już z niedzieli na poniedziałek.
oby Ayton, Bridges i Booker wzięli sprawy w swoje ręce. Cała seria jest bardzo "dziwna" i mam wrażenie że Słońca na własne życzenie mają problemy i "ciągną" to do game 7.
Boston mam nadzieję że wygra, bo grają super i mają niesamowitą obronę.
 
Zobaczymy jutro ile Gianis ma paliwa w baku na ciągnięcie tego wózka. Jak nikt z Bucks mu nie pomoże w zdobyczach punktowych to Boston ich zajedzie wszechstronnością ataku.
Nawet mi powieka nie drgnie jeśli grecki niszczyciel światów jebnie dzisiaj z 50 punktów jak w game 6 z Suns rok temu, ale to będzie mecz :duckfap:
Williams chyba znowu nie zagra to Celtics nic nie mają na Giannisa.
 
jeżeli bucks mają wygrać, to koledzy giannisa muszą przyjść do gry po obu stronach.
sam tego nie wygra niestety.
boston zapewne będzie próbował zrobić to co ostatnio.
trójka.
 
Brak Middleton'a kluczowy w tej serii jeśli chodzi o ofensywę Kozłów, ale to żadną tajemnicą nie było, nie ma tam nikogo kto mógłby zastąpić Khrisa przez 7 meczy jako druga opcja w ataku.
 
No i chyba Giannis wyeksploatowany, jednak nawet takie cyborgi trafiają czasem na ścianę nie do przebicia. Boston twarda, aktywna obrona, podwajanie czy potrajanie zeżarły Greka, do tego pudłował w prostych akcjach. No i te trójki Bucks... Na 5 minut do końca 4 na 26, przy 20 trafionych Celtów.
Już po zawodach.
 
Giannis już w trzeciej kwarcie leciał na oparach, mnóstwo takich pchanych rzutów, widać, że już siły nie było żeby wjeżdżać w Celtów. Bez wsparcia to już takich Celtics jednak nie przejdziesz, widać, że w Bostonie jest kolektyw i jak jednemu nie idzie, to kto inny przejmie mecz: Tatum, Brown, Horford, Grant Williams, każdy miał mecz 30 punktowy w tej serii, Smart jak wrócił po kontuzji to też zagrał dobre te 3 ostatnie mecze, a w Bucks jak Giannis nie da 40 punktów to blowout.

Panowie co się odjebało w Phoenix?
Game 7 Wdupić 33 punktami

Rozmiar zwycięstw rzeczywiście zaskakujący, ale to, że Mavs wygrali jakoś mnie nie dziwi. Suns już z Pels mieli trochę kłopotów, a Dallas super trafili z formą, Luka komu nie odda piłki to ma pewne punkty, do tego dobrze bronią, solidna banda rolesów się tam zebrała.
 
Back
Top