Człowiek się trochę wypala. Naprawdę zazdroszę tym, którzy mają cierpliwość do wielu dyrdymałów, jakie tu są wypisywane w kwestiach polityczno-społecznych (w tym temacie konkretnie - nt. homosiów). Z całym szacunkiem i bez urazy, ale niektórzy tutaj to naprawde pożyteczni idioci, powtarzając za Leninem, tj. ludzie, którzy pojęcia nie mają, o czym piszą, ale powtarzają zasłyszane opinie, które podważane były już na setki sposobów (no ale raczej nie w tv czy popularnej prasie, więc..).
Allladino, kolego, brzmisz naprawdę jak jakis lewicowy Gandhi z tymi mantrami o prawie do szczęścia, tolerancji. Temat jest głęboki na kilometr, a ty pływasz, a w zasadzie próbujesz pływać tuż pod taflą wody, momentami zmieniając się wręcz w latającą rybę. Tolerancja nie oznacza akceptacji, tolerancja oznacza postawę w stylu "nie akceptuję, ale znoszę". To, że lewackie media zeszmaciły ten termin i za tolerancyjnych uważają tylko tych, którzy popierają pedalstwo, nie oznacza, że trzeba to od razu łykać bez zastanowienia.
Aktualnie bezustanne szastanie terminem "homofobia" doskonale obrazuje to, czym oddycha dzisiejszy zepsuty świat - relatywizmem. Nie ma rzeczy czarnych i białych, nie ma zła i dobra, nie ma normalności i zboczenia - wszystko jest względne. Homoseksualizm nie jest zboczeniem, tylko inną drogą, którą należy szanować. A w zasadzie nie tyle szanować - bo to już za mało - co akceptować brutalne jej propagowanie przez wojujących pedałów - w innym przypadku - homofob.
Że zacytuję fragment mojego posta z innego forum MMA sprzed lat. Nie mam nic do tego, co kto robi w łóżku, z kim chce. Ale gdy przenosi swoje chore zwyczaje na ulicę i wystawia na widok publiczny, żądając akceptacji swoich zboczeń, to jest to już przekroczeniem pewnej bariery. Dawniej było normalniej - jak chłop ruchał kozę, to nie łaził po wsi i nie gadał o tym wszystkim. A teraz łażą, chwalą się, że ruchają innych samców i jeszcze domagają się akceptacji a nawet specjalnych przywilejów. Ze sprawami łóżkowymi nie wychodzi się na ulicę.
Kwestia "małżeństw" homosi na tych samych prawach co normalnych. Latająca ryba może dostrzegać tutaj tylko kwestie akceptacji, prawa do szczęścia i innych dziwactw z nowomowy. Małżeństwom przysługują jednak podatkowe zniżki - państwo zakłada bowiem, że mogą posiadać dzieci - a w tym Lewiatan ma swój interes, bo będzie dalej mógł drenować kieszenie tychże dzieci. W jaki sposób zatem dziecko mogą mieć dwaj osobnicy tej samej płci? Dlaczego ich związki mają być na równi (podatkowo) ze związkami potencjalnych posiadaczy potomstwa? Abstrahuję tutaj od zniżek dla normalnych bezdzietnych małżeństw, bo to osobny temat.
Kwestia majątku nie stanowi żadnego problemu - majątek można zapisać praktycznie każdemu przy aktualnym prawodastwie. Kwestia homoseksualności wśród zwierząt, często podnoszona przez zwolenników homo, również nie oznacza, że homoseksualizm jest normalny - oznacza jedynie, że i wśród zwierząt występują dewiacje.
Niestety, osoby, które tutaj bezwiednie opowiadają się za legalizacją homosiów, chyba w ogóle nie zdają sobie sprawy, do czego to prowadzi. Pedalstwo wchodzi już do szkół a nawet do przedszkoli. Jeśli ktoś się trochę tematem interesuje, to wie, że w krajach zachodnich powoli staje się normą zakazywanie słów "mama", "tata", coby nie urazić pedalstwa, że dzieciaki w przedszkolach zaczynają czytać bajki o dwóch księciach (no co, mają prawo wiedzieć, że jest też inna droga!) i że propaganda gejowska wchodzi z butami w podstawy naszego społeczeństwa - rodzinę. Ci, którzy nie mają nic przeciwko związkom homo, pewnie nie pamiętają, że kilka lat temu lobby homo chciało, jedynie tzw. tolerancji, potem edukowania społeczeństwa nt. homoseksualizmu, następnie związków partnerskich, a teraz po prostu adopcji dzieci (co zresztą już osiągneli w niektórych krajach). Popierając homoseksualiuzm, zastanów się jeden z drugim, czy chcesz za kilka lat posłać syna/córkę do przedszkola, gdzie będzie czytać bajki o dwóch księciach.