Kończę pierwszy tom. Zabiorę się jutro za drugi. Jak na razie jest dobrze, oceniłbym tak na 7/10. Dawno nie spotkałem się z kimś tak dobrze operującym słowem i metaforami. Najlepsze jest to, że niektóre metafory są tak absurdalne, że gdybym ja takie umieścił w jakimś amatorskim opowiadaniu i wrzucił na forum krytyków literackich, to bym został zjechany z góry do dołu. Uświadomiłem sobie już dawno, że nawet najgłupsze opisy i porównania przejdą jeśli książka będzie dobrze napisana i miała ciekawą fabułę. Kiedyś odwiedzałem forum Fahrenheita, a na nim
ZakuŻone Warsztaty i tam właśnie niespełnieni literaci czepiali się praktycznie każdego zdania tłumacząc dlaczego tak nie wolno pisać lub besztając za nietrafione metafory. Od tego czasu przeczytałem dziesiątki opisów zasłużonych już autorów, które tam, na forum Fahrenheita by zostały ZNISZCZONE :D. Inny przykład to Metro 2033. Książka napisana (lub przetłumaczona - nie wiem gdzie leży wina) jest w najgorszym stylu jaki widziałem do tej pory. Przecinki stawiane są w absurdalnych miejscach. Błędy ortograficzne, błędy stylistyczne. Pomieszanie z poplątaniem. Zupełnie jak praca gimnazjalisty. Nie zmienia to jednak faktu, że książka sprzedała się fantastycznie. King przy Glukhovskym to jak archanioł przy kupidynku.
Ucinając tę dygresję: pierwszy tom Mrocznej Wieży jest w porządku. Na razie nic mniej i nic więcej. Z doświadczenia wiem, że wiele cykli rozkręca się wraz z dalszymi częściami (wyjątek: Czarna Kompania Cooka - która już w trzecim tomie staje się lekturą bezbarwną). Dlatego z przyjemnością wezmę się za kolejne książki o przygodach rewolwerowca.
Chmura jak znalazłem Ciebie kiedyś na FB.. to nie wyglądasz na osobę co czyta książki
Bo nie czytam. Kopiuję opisy, które znajdę w Internecie, a na Rocksach Yoshi pisze za mnie teksty, a ja mu płacę za to :D