Nagle kurłaa wszyscy inwestorzy, a jak pytałem o porady to cisza jak makiem zasiał.
Ale jakie rady można udzielić odnośnie inwestycji w krypto? Trzeba szukać czegoś z potencjałem, liczyć się z tym, że można wtopić wszystko i tyle ;)
Ja ograniczam się do zakupów krypto na Binance (do tej pory przez ostatnie lata był to głównie BTC+XRP, z innymi eksperymentowałem, ale raczej na dłuższą metę ich nie trzymałem). Kupuję na giełdzie, realizuję zysk proporcjonalnie w stosunku do wkładu przy wzrostach ( tj. sprzedaję część wkładu (i/lub realizuję zysk) na górkach, czekam na dołek - następnie dokupuję i powtarzam operacje (w zależności od potrzeb realizuję zyski rzędu choćby 20%). Część bazowa kapitału jest w zasadzie nietykana praktycznie od samego początku (i miała taka być, praktycznie od początku, jest co najwyżej reinwestowana w zależności od hossy/bessy na alcie). Można powiedzieć, że ja już bawię się bez żadnego ryzyka, bo wyjąłem już kilka razy więcej jak włożyłem, a to czym obecnie obracam, traktuję jako "wirtualny hajs" - jak się okaże, że nagle stracę wszystko, to płakał nie będę, swoje już wyjąłem. Nie czuję się kompetentny żeby doradzać w tym zakresie, tymbardziej na tak mocno spekulacyjnym instrumencie jakim są alty.
Jeśli cokolwiek miałbym napisać, to krypto należy traktować przede wszystkim jako dodatkowy składnik portfela inwestycyjnego, bo to nadal nowość. No i jak zawsze, inwestować tylko tyle, ile można stracić bez bólu głowy.
U mnie "proces inwestycyjny" wygląda w dużym uproszczeniu tak:
Wpłacam np. 10k na giełdę i kupuję za to walutę X i Y, załóżmy o wartości 5k każda, kiedy uważam, że są czynniki które wpłyną na jej wzrost w jakimś założonym przeze mnie okresie czasowym. Następnie obserwuję co się dzieje, przykładowo jedna z walut wzrosła po dwóch miesiącach o 20%, druga ma podobną wartość, do wartości zakupu - wtedy wypłacam "zysk" czyli to co zarobiłem na niej tj. te 20% (1k), pozostała część czyli kapitał nadal leży i czeka na dalszy ciąg zdarzeń. Kiedy prognozuję spore spadki, wypłacam zdecydowaną większość kapitału, czekam na spadek, następnie kupuję na dołku i czekam jak wzrośnie, po czym znów realizuję zysk zostawiając kapitał pracujący itd. W międzyczasie robię to samo z drugą walutą. Jeśli widzę spadki, nie reaguję gwałtownie, czekam na odbicie, które do tej pory zawsze występowało (kiedyś może być inaczej i trzeba mieć to na uwadze). Obecnie strategia będzie identyczna, ale patrząc na perspektywy wzrostowe nie widzę chwilowo potencjału w XRP (choć nadal uważam, że w perspektywie długoterminowej to ciekawy alt), a w związku ze zmianą (rozszerzeniem) bloka, wszystko wrzuciłem w ETH i tu będę działał dokładnie tak samo jak do tej pory, obserwując co się dzieje na rynku czyli: teraz zakupiłem, czekam na wzrosty, stopniowa realizacja (wypłata zysków) o wartościach rzędu 15+% każdy wzrost, przy szacowanych korektach wypłata większości kapitału i następnie zakup na nowo po przecenie (korekcie), przy stabilnej sytuacji trzymanie z perspektywą na wzrosty. Przy "pompowaniach" jak widać świece na konkretne obszary oczywiście zamiast realizować zysk po prostu czekam - osobiście zawsze zakładam niższy punkt oporu niż widzę z AT czy innych predykcji (uważam to za dobrą strategię).
Co do ETH i potencjału wzrostowego, tu widzę obecnie największy (związany z technologią i przejściem na model, który jest bardziej "eco-friendly", co może zachęcić inwestorów instytucjonalnych do przejścia z BTC na ETH i napompowania rynku).
To co napisałem, to nie jest to porada inwestycyjna, a moje przemyślenia. Nie namawiam do inwestowania. Każda inwestycja związana jest z ryzykiem utraty kapitału.