Rok trzydniowej operacji specjalnej. Część 6. Ostatnia
W ostatnim odcinku podsumowującym trzydniową operację specjalną, która trwa już ponad rok, pozwolę sobie na zamieszczenie kilku wniosków dotyczących militarnej części wojny:
- Wojska powietrznodesantowe czyli tak zwani spadochroniarze. Przez Rosję zostali użyci jako piechota. Odebrano im największy walor jakim jest szybkie przemieszczenie się, często połączone z zaskoczeniem. Transportowani ciężarówkami, pakowani na korpus bojowych wozów piechoty ginęli, zabierając ze sobą miliony rubli wydane na specjalistyczne spadochronowe szkolenie. Nie lądowali na tyłach wojsk ukraińskich, bo Rosja nie zdobyła panowania w przestrzeni powietrznej.
- Dominacja w powietrzu. Żeby dominować na lądzie, trzeba mieć pod kontrolą chmury. Niebo można kontrolować za pomocą swoich tzw. myśliwców oraz obrony przeciwlotniczej. Rosja mając przewagę w lotnictwie nie wyeliminowała ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, w związku z tym nie mogła zrealizować pełnego wsparcia z powietrza dla wojsk lądowych.
- Precyzyjne niszczenie infrastruktury. Ani na początku inwazji, ani w jej ostatniej fazie Rosji nie udało się zniszczyć infrastruktury krytycznej Ukrainy co miało i ma cały czas wpływ na funkcjonowanie państwa i armii. Pociski manewrujące gubiły się, trafiały w bloki mieszkalne, lub były zestrzeliwane. Ilość poprawnych trafień nie wypełniła zakładanego wyniku. To był, jest i będzie dla Ukrainy problem, ale nie zrobił on przewagi na polu bitwy, a spowodował dostarczenie nowoczesnych systemów jak np. Iris-T oraz wkrótce Patriot, które zapewne z czasem będą także wypełniać zadania bliżej frontu.
- Przeciwnik się uczy i wyciąga wnioski. Rosji udało się mocno wejść z irańskimi Shahed-136. Gdyby używali ich od początku, to starty w infrastrukturze byłyby o wiele większe. Ale Ukraińcy w miarę szybko odrobili zadanie domowe i poprawili obronę przeciwlotniczą.
- Małe drony. To rewolucja na polu bitwy. Spełniają nieocenioną rolę obserwacyjną, ale także bojową. W porównaniu do kosztów są w stanie wyrządzić ogromne szkody. Zrzucane granaty i pociski moździerzowe dokonały wielu zniszczeń po obu stronach.
- Małe drony cywilne. Tu kolejny wniosek o podwójnym zastosowaniu pewnych urządzeń. Sprzęt wojskowy musi spełniać wyśrubowane normy. Być odporny na zakłócenia, nie emitować zbyt wiele i mieć mnóstwo drogich atestów. Poza tym trzeba go mieć. Sprzęt cywilny po odpowiednich przeróbkach może wypełnić lukę. I robi to o wiele taniej. Często też jest do kupienia w markecie.
- Wspomniałem o zakłóceniach. Było dużo doniesień o pracy rosyjskich systemów walki radioelektronicznej, ale po całej kampanii można wysnuć wniosek, że te wojska są przereklamowane, a poszczególne elementy systemu były niszczone np. dronami, których to prace powinny zakłócać.
- Powiąże dwa słowa: cywilne i komunikacja i wyjdzie mi Starlink. Polska ma tu ogromny udział. Terminale do łączności internetowej są jednym z podstawowych elementów wyposażenia ukraińskich oddziałów. To działa i sprawdza się.
- Możliwości mobilizacyjne. Oba kraje są jeszcze w grze, gdyż odpowiednio rozegrały mobilizację. Wojna potwierdza, że ważny jest stan osobowy armii w momencie rozpoczęcia działań, ale jeszcze ważniejsze są możliwości mobilizacji, wyszkolenia i wprowadzenia rezerwistów do walki.
- Życie. Rosjanie traktują swoich żołnierzy dokładnie tak jak amunicję. Ilościowo. Są w stanie poświęcić kilka tysięcy ofiar, po to by skupić uwagę Ukraińców na danym odcinku frontu, a sobie dać czas na wyszkolenie i wprowadzenie nowych sił. Widać wyraźną różnicę w szanowaniu życia żołnierza. Dobrze obrazuję to podejście do wyposażenia w nowoczesne stazy, w konstrukcji systemu ewakuacji z pola walki, oraz w specjalistycznej opiece klinicznej. Tu należy wspomnieć ponownie wkład Polski i NATO w budowę całego systemu opieki zdrowotnej, dzięki której ranni żołnierze bardzo szybko trafiają do szpitali w całej Europie.
- Zmobilizowani muszą czymś walczyć, a więc kondycja sprzętu w magazynach. To jest temat rzeka, a stopień sprawności sprzętu zmechanizowanego to bolączka nawet dużych krajów należących do NATO. Dobrze to obrazują daty produkcji rosyjskiej amunicji. Na froncie albo jest bardzo stara, albo z produkcji bieżącej. Dobra amunicja i sprzęt, z produkcji sprzed kilku/kilkunastu lat był sprzedawany za łapówki, albo doprowadzany do stanu rdzy i mchu. Natomiast to co zostało zakonserwowane w czasach bardzo mroźnej dyscyplinarnie zimnej wojny trzyma się dobrze.
- Polski Przemysł Obronny. Polska mocno weszła w wojnę z systemami bezzałogowymi. Produkowane przez WB Group, FlyEye pełnią funkcje rozpoznawcze i są odporne na działania rosyjskich systemów zakłócających. Ten sam producent dostarcza system amunicji krążącej Warmate, który likwiduje newralgiczne urządzenia lub np. punkty dowodzenia.
- WB Group dostarczył też coś, co może nie jest tak medialne, ale jest niezwykle potrzebne. To system zarządzania polem walki Topaz. Jest on zainstalowany w wyprodukowanych w Stalowej Woli armatohaubicach Krab i dzięki niemu amunicja trafia precyzyjnie.
- System. To słowo klucz. Na wojnie robią przewagę instrumenty militarne, które działają w ramach jakiś systemów. Oczy – FlyEye, Mózg – Topaz, Ciało – Krab, Pięść – amunicja precyzyjna. To jest klucz do przewagi na polu bitwy.
- Słowa uznania należą się także Zakładom Mechanicznym w Tarnowie, które produkują granatnik rewolwerowy. Wojsko Polskie nie doceniło tego produktu, a front go docenia i chwali.
- Kilkadziesiąt mniejszych firm produkujących tak zwany szpej. Centralne przetargi często nie doceniają ich innowacyjności i jakości. Front jak najbardziej docenia elementy ubioru, maskowania, kwatermistrzowskie, aprowizacyjne i inne. To jest bardzo cenne i przyszłościowe doświadczenie dla setek miejsc pracy w Polsce.
- Możliwości transportowe. Wojna pokazała też jak ważne jest wsparcie sojuszników. Tu muszę wspomnieć o rzeszowskim lotnisku – Jasionka. Ale też o kilku innych jak np. w Nowym Mieście nad Pilicą, z których wykonywane są operacje lotnicze, które przynajmniej w założeniu mają być mniej jawne. Utrzymanie przepustowości lotnisk (Jasionka), dróg (A4) i kolei to strategiczne wyzwanie dla służb. To, że łańcuch dostaw po stronie polskiej nie został przerwany można odebrać jako sukces naszego kontrwywiadu. Bo na pewno były próby go sparaliżowania (np. cyberataki).
Jeśli masz jakieś wnioski, to chętnie je przeczytam, a jeśli chcesz się o coś spierać, to się z nimi zmierzę, a przynajmniej spróbuje.