Czyli jednak masz problem ze wskazaniem na te wypowiedzi. Bez tego ewentualna próba dojścia do tego jak było jest pozbawiona sensu. Jednak powyżej już zaprzeczasz temu co pisałeś wcześniej, bo zacieśnianie stosunków z Ukrainą nie jest tożsame z "przymykaniem oka na Banderę". Wniosek jaki podajesz jest raczej mylny, chyba, że wskażesz na jego wypowiedź z której będzie wynikać, że obecnie absolutnie nie jest za zacieśnianiem stosunków z Ukrainą w jakichś obszarach tylko ze względu na banderyzm.
Chodzi Ci zapewne o to, czy był w jakiś sposób odpowiedzialny za rzeź wołyńską, bo wiadomo, że bezpośredniego udziału nie mógł brać. Nie wiem dlaczego jedynie sam fakt przebywania Bandery w więzieniu prowadzi cie do kategorycznych wniosków, iż nie ma dowodów na to, że był za nią współodpowiedzialny. Polecam Ci książkę dr Lucyny Kulińskiej - "Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922-1939"
Przytoczę Ci słowa Pani dr Kuklińskiej:
"Bandera ponosi pełną odpowiedzialność za zbrodnie (wołyńskie). - Był ich architektem - podkreśla. Banderze - bezwzględnemu fanatykowi - udało się zdemoralizować prawie całe młode pokolenie Ukraińców zamieszkujących w Polsce. - Banderowcy byli wyjątkowo, wręcz perwersyjnie okrutni. Pamiętają to wszyscy którzy z nimi się zetknęli których skrzywdzili. To byli bezlitośni mordercy lubujący się w torturach". "niewątpliwie ponosi odpowiedzialność moralną, ponieważ zbrodnie te popełniła stworzona przez niego frakcja OUN, której członkowie od jego nazwiska nazywani byli "banderowcami"
I teraz mam kurwa zagwozdkę, wierzyć historykowi z tytułem doktora w tej dziedzinie, który wskazuje na źródła i odpowiednio uzasadnia, czy Halibutowi, potraktowanego przez Masu w sposób wiadomy, za to, że... ;-)
Uważasz, że mamy coś do powiedzenia? Jakąś "sprawczość" dzięki której możemy po prostu odmówić?