Rozwine troche poprzednia wypowiedz bo przemyslalem troche sprawe i naprawde czuje wielkie rozczarowanie tym ze gra nie byla 'az tak dobra' jak bym chcial. Pisze o ME3, bo o ile 1 i 2 mi sie podobały, o tyle zwienczenie serii ssie:
- Gra jest krótka i ma strasznie nudne misje poboczne, za dużo strzelanki za mało RPG.
- beznadziejna innterakcja ze swiatem, owszem npc chodza, gadaja ale decyzji, ktore realnie zmienialy swiat panujacy w okolo jest naprawde bardzo malo.
- Brak wplywu reputacji. Swietnie to dzialalo w Gothicu, gdzie musiales zdobywac respect w miastach, poprzez poszczegolne misje, dolaczanie do danych frakcji. Tu od poczatku do konca jest super bohaterem... ale tego nie odczuwasz.
- Beznadzieja jesli chodzi o bronie i zbroje! Gdzie epickie przedmioty? Perełki, jedyne w galaktyce, ktore wyrywasz ze szponow najmroczniejszych bestii, ktore tworza najlepsi inzynierowie a zeby je dostac trzeba naprawde stanąć na glowie? Dwie opcje ulepszenia danej broni? Zbroji to aż nie chce się komentować, co to miałobyć naprawde... Zbroja od N7 i kilkoma opcjami ulepszenia na rece/nogi/ramiona/glowe + 4-5 zbroji fabularnych do nabycia ze sklepów. Eh...
- Beznadziejnie małe mapy, cytadela jak stolica cywilizacji galaktycznych to poprostu kpina - 5 kurwa poziomow? Teraz przypomnijcie sobie baldura tworzonego rowniez przez Bioware i Amn albo miasta z KoTOR.
- Brak polityki, zbieranie sojuszników na wielką wojne powinnobyc bardziej dopracowane, a nie ze na kazdej planecie wykonujesz jedna misje, w ktorej napierdalasz kilogramami ołowiu przemiennie do Żniwiarzy/Cerberusa i lecisz dalej.
- Dialogi, kolejna padaka - w zasadzie wybor ograniczal sie do bycia miłym/niemiłym. Bez podlotu do BG, nie mówię już o Planescape Torment.
- Romanse jak juz sa to malo rozbudowane i opierały sie na gadkach z druga osoba, podczas pchania fabuły do przodu.
Im dluzej pisze, tym wiecej mi rzeczy wychodzi, ktore chcialbym zeby byly inne, innowacyjne, dopracowane. Ogolnie oceniam na 7/10, spodziwałem sie dużo wiekszej epickości