Wrzesień 2023 – w tym czasie dokonało się moje odkrycie growe nie roku, a życia. Od 2022 nadrabiam kilkuletnie zaległości z gier. W tym czasie ograłem sporo znakomitych gier: Wiedźmin 3, RDR2, Trylogia Mass Effect i wiele innych ciekawych, mniej wybitnych tytułów. Każda z tych gier była dla mnie fajną przygodą. Do niektórych chętnie jeszcze wrócę. Jednak w każdej z nich po krótszym bądź, w przypadku tych najlepszych pozycji, dłuższym czasie czułem lekkie zmęczenie. Żadna nie sprawiła, że po przejściu miałem ochotę natychmiast przejść jeszcze raz. I tu trafiła mi się perełka, taka która sprawiła, że wszystkie inne gry w kolejce zeszły na dalszy plan. Taka, którą mogę ogrywać setki godzin i w ogóle nie czuć się zmęczony. Mowa tu o
trylogii DARK SOULS.
To jest jakiś cud branży gamingowej. Przechodząc po kolei:
- Świat: tu szczególne pokłony dla części pierwszej za najlepszą mapę przez inner connectivity świata, sprawiające że lokacje są tak wspaniale ze sobą połączone, tak się zazębiają, że odkrywając świat za pierwszym razem wielokrotnie odczuwałem ulgę gdy jakieś odblokowane przejście trafiałem do lokacji, którą już znałem. Tego sukcesu nie udało się powtórzyć w 2 i 3. Generalnie świat mroczny, tajemniczy, pełen pułapek i niebezpieczeństw, a także skarbów. Lokacje przeróżne znane ze wszystkich bajek: lasy, bagna, zamki, miasta, wsie, góry, podziemia – wiele z nich zapadających w pamięć, a wiele z nich mega wkurwiających xD.
- Fabuła: wydawałoby się na pierwszy rzut oka, że jej brak, ale nic bardziej mylnego. Na podstawie fabuły wszystkich 3 części można by spokojnie kręcić świetne filmy i seriale dark fantasy. Pod warunkiem, że zabrałaby się za to jakaś kompetentna osoba, co w dzisiejszych czasach zdarza się coraz rzadziej.
- Trudność: gry z bardzo wysokim progiem wejścia i wymagającym poziomem trudności, który wielokrotnie podnosił ciśnienie i sprawiał, że miałem ochotę to pierdolnąć i odinstalować, a z drugiej strony tak dobrze zrobiony i tak sprawiedliwy, że po max 5 minutach wracałem do gry, bo wiedziałem, że na przejście danego etapu musi być sposób (jak się często okazywało – nawet prosty). Gra jest wyzwaniem, ale takim, który sprawia satysfakcję, a nie tylko wkurwia, co sprawiało mi poczucie nawet takich drobnych sukcesów życiowych xD
- Walka: żadna gra, z którą się spotkałem, nie ma tak dobrze zrobionego systemu walki. Nie tylko pasek życia i przycisk ataku jak w większości gier ma znaczenie. Tutaj kluczowa jest stamina. Jak jej braknie może cię zajebać nawet najgorszy pustak ze swoim załamanym patykiem. I to jest zajebiste. Samej broni do walki wręcz jest kilkanaście rodzajów, a każda z nich różni się nie tylko siłą ataku, ale też czasem wyprowadzania ciosu, animacją ciosu, zasięgiem ataku oraz zużyciem staminy. Tutaj nie ma czegoś takiego, że jedna broń ma o 5 więcej obrażeń to już jest lepsza od innej, bo ta inna może być szybsza i zadać w tym samym czasie więcej obrażeń. Mało tego move set broni w lokacjach ma ogromne znaczenie, bo w niektórych ciasnych pomieszczeniach dużo lepiej sprawdzi się broń pchana niż taka, która zadaje zamachowe obrażenia. Jest to tak dopracowane, że bronie odbijają się od ścian jeśli stoimy za blisko. To nie wszystko. Mimo dużego wyboru broni do walki wręcz, są jeszcze inne bronie, takie jak: łuki, piromancje, magie, cuda. Każdy znajdzie coś dla siebie, a wybór takiej czy innej broni potrafi zmienić całkowicie rozgrywkę. Wato dodać, że wybór początkowej postaci nie ma większego znaczenia, bo możemy rozwijać postać jak tylko chcemy.
Oprócz broni mamy również inne wyposażenie. Tarcze – duże, małe, cięższe, lżejsze. Tu odgrywa dużą rolę stabilność. Każdy cios zablokowany zużywa konkretną ilość staminy, przy większych tarczach jesteśmy w stanie więcej zablokować, a jak nam skończy się stamina to przeciwnicy mogą się przez nas przebić. Działa to też w drugą stronę. No i zbroje – tu mega robotę robi mechanika udźwigu. Sprawia, że nie patrzymy tylko na statystyki zbroi, ale na to jak po założeniu będziemy się poruszać, szybko czy wolniej, czy będziemy robić przewroty szybkie, średnie, wolne, a może w ogóle nie będziemy się mogli poruszać.
Wszystkie te elementy sprawiają, że broń i wyposażenie to nie, jak w większości, gier statystyki. Nie ma najlepszej broni. Są lepsze i gorsze, ale każdą da się przejść grę, bo liczą się umiejętności i odpowiednie dostosowanie do swojego stylu gry.
Co do samej walki – wszystko perfekcyjnie dopracowane. W połączeniu z wymagającym poziomem trudności wymaga dostosowania strategii i przestudiowania przeciwnika, a daje to efekt maksymalnej przyjemności wyżynania wrogów. Chapeux bas.
- Bossowie: RPG bez bossów jak żołnierz bez karabinu. W Dark Soulsach to oni są głównym celem przechodzenia gry. To po to męczymy się z daną lokacją, żeby na końcu jakiś skurwiel skopał nam dupę i pokazał jakimi jesteśmy lamusami. W całej trylogii spotkamy ich masę i nie wszyscy są zajebiście wykonani, ale to nieistotne. Przejście i poznanie lore wielu z nich było niesamowitym przeżyciem. Wiele cennych lekcji mi dali, a najważniejsza: nie bądź chciwy XD. Czasem kiedy po wielu wpierdolach pasek zdrowia bossa zbliżał się do końca, odczuwałem napięcie, którego nie miałem w żadnej grze. Wtedy wchodziłem w tryb mega skupienia i tylko jedna rzecz liczyła się w moim życiu – nie popełnić żadnego błędu. Wtedy po pokonaniu towarzyszyła niezwykła ulga połączona z radością, albo w przypadku zgonu wkurwienie było jeszcze większe. xD Dla tych emocji warto było się męczyć.
- Soundtrack: przeważnie w czasie gry towarzyszy cisza i to ma swój urok, ale jak już odpali się soundtrack, które są głównie przypisane do bossów, to tylko potęgują atmosferę i dany boss jeszcze bardziej zapada w pamięć. Lubię sobie czasem odsłuchać bez grania jakiś kawałków z Dark Soulsów. Poziom wykonania, tak jak w pozostałych aspektach gry, mistrzostwo.
Aktualnie platynuję całą trylogię, co nigdy mi się nie zdarzyło z żadną grą, mam już ponad 300h w całej serii i na pewno to jeszcze nie koniec. From Software udało się sprawić, że zaopatrzyłem się w PS4 głównie po to by ograć BloodBorne’a. Ta gra jest następna w kolejce, a potem Elden Ring i Sekiro. Dużo jeszcze przede mną i jestem mega podjarany.
Długi wywód, ale musiałem się tym podzielić