Filmy - co obejrzeć a co omijać szerokim łukiem.

Nobody

Jedna z początkowych scen (ta zaczynająca się od Wtorku) zajebista. Na tym można zakończyć pochwały. Nie wiem jakim cudem ten film ma ponad 7 na IMDb. Jeśli jesteś nastolatkiem to może ci się spodobac.
W skrócie: super bohater odporny na kule i noże wypowiada wojnę gangsterom. Ostatnich 30 min już nie byłem w stanie wymęczyc. Daje 2 na 10.
 
Nobody

Jedna z początkowych scen (ta zaczynająca się od Wtorku) zajebista. Na tym można zakończyć pochwały. Nie wiem jakim cudem ten film ma ponad 7 na IMDb. Jeśli jesteś nastolatkiem to może ci się spodobac.
W skrócie: super bohater odporny na kule i noże wypowiada wojnę gangsterom. Ostatnich 30 min już nie byłem w stanie wymęczyc. Daje 2 na 10.
W końcu jakaś uczciwa ocena tego filmu.
 
Nobody

Jedna z początkowych scen (ta zaczynająca się od Wtorku) zajebista. Na tym można zakończyć pochwały. Nie wiem jakim cudem ten film ma ponad 7 na IMDb. Jeśli jesteś nastolatkiem to może ci się spodobac.
W skrócie: super bohater odporny na kule i noże wypowiada wojnę gangsterom. Ostatnich 30 min już nie byłem w stanie wymęczyc. Daje 2 na 10.
W końcu jakaś uczciwa ocena tego filmu.

Dobre kino akcji, kozak w swoim gatunku, a dobór muzyki do scen złoto :antonio:
Chuja się znacie.
 
Dobre kino akcji, kozak w swoim gatunku, a dobór muzyki do scen złoto :antonio:
Chuja się znacie.
Dziwne, w swoim gatunku to jest popierdółka jakaś a nie kozak. Zupełnie nic w tym filmie nie ma. O idiotycznych scenach typu podpalenie domu bo "ciała się spalą razem z kośćmi i nikt ich nie odkryje z litości nie wspomnę :DC:

Scenami walki w tym filmie mogą się podniecać tylko fani Petru :lesnarhappy:
 
https://www.arte.tv/pl/videos/107488-000-A/scrubbers/

Warto obejrzeć. Film był kiedyś ciężki do zdobycia. Teraz wrzuciło go Arte, i to za darmo.

Ważne kino. Wiezienne, o młodych kobietach. W tamtych czasach kino o tej tematyce było bardzo schematyczne- udawało społecznie zaangażowane a w rzeczywistości miało dać uciechę głównie męskiej widowni skupiając się na wielu scenach bezsensownej przemocy i lesbijskiego seksu. Oczywiście tutaj przemoc i cycki też są, lecz z pełnym uzasadnieniem, a autorka filmu nie zapomniała o ukazaniu milosci, solidarności i dobra. Z czułością i zrozumieniem są tu potraktowane bohaterki.
Znaczenie pewnie też ma fakt iż reżyserka filmu jest kobietą, która robiła karierę aktorki w pierwszych, powojennych filmach szwedzkich. Później zaangażowała się w działalność feministyczna i reżyserię, z wybitnie dobrym skutkiem.

Polecam.
 
Byłem na Evil Dead: Rise.

Krótka recka:

"Martwe Zło", debiutanckie, złote dziecko Sama Raimiego z 1981 roku ma niesamowite szczęście do kontynuacji i reebotów pod kąten różnorodności.

O ile pierwsza część była klasycznym slasherem o grupce nastolatków, która utrwaliła pewien kanon gatunku, o tyle "Evil Dead II" stał się natychmiast dziełem kultowym za sprawą zerwania całkowicie z powagą kina grozy i nie tylko wprowadzenia elementów humoru groteskowego, momentami wręcz slapstickowego co oparciu całego filmu na komediowych filarach.

Wyszło dzieło nietuzinkowe, pełne świetnych efektów specjalnych w ukazywaniu gore, zabawne i wypełnione elementami które do dziś są znane przez każdego fana kina grozy(kto z nas nie zachwycał się piła w kikucie ręki? )

Kiedy myśleliśmy, że Raimi nie może już niczym zaskoczyć - w 1992 roku stworzył kontynuację, która była kinem...przygodowym.

Przez długie lata wokół tej trylogii wyrósł prawdziwy kult. Tak wielki, że producenci i twórcy nie odważyli się, mimo zapachu potencjalnych pieniędzy, stworzyć jakiegoś reebota. Owszem, w dziesiątkach filmów twórcy korzystali z motywów zawartych w serii Raimiego, lecz na oficjalną remake musieliśmy czekać aż do 2013 roku.

Chyba większość spodziewała się wtedy gniota - reżyserem nie był już przecież Raimi lecz mało znany twórca z Urugwaju. W dodatku film miał powielać schemat z pierwszej i drugiej części; ot, grupa nastolatków spędzająca czas w leśnej chatce odczytuje zakazane wersy Księgi Umarłych i zostaje wyniszczana przez demoniczne siły. Czy w 2013 roku można było po tym oczekiwać czegoś dobrego?

Na szczęście wszyscy zostali zaskoczeni. Ponownie. Ten reebot ani nie był komedią ani schematem z 1981 roku. Nie dostaliśmy bandy jarających zielsko przygłupich nastolatków jadących na weekend imprezowy w lesie. Dostaliśmy poważna historię dziewczyny, którą najbliżsi zabierają do lasu na odwyk.

Powaga tej sytuacji sprawiła, że ten dobrze wyreżyserowany przez Urugwajczyka film stał się w odbiorze wyjątkowo brutalny, mocny. Jest to chyba jeden z najlepszych remaków w historii gatunku.

Jak sprawa ma się z "Evil Dead: Rise"?

Niestety- mimo, że nie jest źle to nie jest też dobrze. A biorąc pod uwagę cechę poprzednich filmów
 
Byłem na Evil Dead: Rise.

Krótka recka:

"Martwe Zło", debiutanckie, złote dziecko Sama Raimiego z 1981 roku ma niesamowite szczęście do kontynuacji i reebotów pod kąten różnorodności.

O ile pierwsza część była klasycznym slasherem o grupce nastolatków, która utrwaliła pewien kanon gatunku, o tyle "Evil Dead II" stał się natychmiast dziełem kultowym za sprawą zerwania całkowicie z powagą kina grozy i nie tylko wprowadzenia elementów humoru groteskowego, momentami wręcz slapstickowego co oparciu całego filmu na komediowych filarach.

Wyszło dzieło nietuzinkowe, pełne świetnych efektów specjalnych w ukazywaniu gore, zabawne i wypełnione elementami które do dziś są znane przez każdego fana kina grozy(kto z nas nie zachwycał się piła w kikucie ręki? )

Kiedy myśleliśmy, że Raimi nie może już niczym zaskoczyć - w 1992 roku stworzył kontynuację, która była kinem...przygodowym.

Przez długie lata wokół tej trylogii wyrósł prawdziwy kult. Tak wielki, że producenci i twórcy nie odważyli się, mimo zapachu potencjalnych pieniędzy, stworzyć jakiegoś reebota. Owszem, w dziesiątkach filmów twórcy korzystali z motywów zawartych w serii Raimiego, lecz na oficjalną remake musieliśmy czekać aż do 2013 roku.

Chyba większość spodziewała się wtedy gniota - reżyserem nie był już przecież Raimi lecz mało znany twórca z Urugwaju. W dodatku film miał powielać schemat z pierwszej i drugiej części; ot, grupa nastolatków spędzająca czas w leśnej chatce odczytuje zakazane wersy Księgi Umarłych i zostaje wyniszczana przez demoniczne siły. Czy w 2013 roku można było po tym oczekiwać czegoś dobrego?

Na szczęście wszyscy zostali zaskoczeni. Ponownie. Ten reebot ani nie był komedią ani schematem z 1981 roku. Nie dostaliśmy bandy jarających zielsko przygłupich nastolatków jadących na weekend imprezowy w lesie. Dostaliśmy poważna historię dziewczyny, którą najbliżsi zabierają do lasu na odwyk.

Powaga tej sytuacji sprawiła, że ten dobrze wyreżyserowany przez Urugwajczyka film stał się w odbiorze wyjątkowo brutalny, mocny. Jest to chyba jeden z najlepszych remaków w historii gatunku.

Jak sprawa ma się z "Evil Dead: Rise"?

Niestety- mimo, że nie jest źle to nie jest też dobrze. A biorąc pod uwagę cechę poprzednich filmów


Kontynuacja, nie wiedziałem, że Instagram ma limit tekstu, chujki:

Jak sprawa ma się z "Evil Dead: Rise"?
Niestety- mimo, że nie jest źle to nie jest też dobrze. A biorąc pod uwagę cechę poprzednich filmów serii, którą wymieniłem w pierwszym akapicie, czyli różnorodność, zaskoczenie nowym schematem- jest źle.
Początek filmu to jazda bez trzymanki groteską przypominająca stare, dobre "Martwe Zło 2". Od razu reżyser dał do zrozumienia, że świetnego, mięsistego gore nie zabraknie nam w tym filmie.
Niestety- po fenomenalnym prologu dostajemy wątek główny. A w nim już tak różowo nie jest. Owszem, jest odrobina dowcipu, lecz jest to zwyczajny, czarny humor. Dostajemy za to klasyczny produkcyjniak gatunku, bardzo schematyczny. Otrzymujemy co prawda kilka oryginalnych elementów w stosunku do oryginału jak chociażby zmianę lokalizacji z chaty w lesie na dość mroczna kamienice(lecz w iluż filmach już to widzieliśmy?), wprowadzono dość ciekawy wątek rodzinny w warstwie fabularnej.
Na obronę filmu muszę dodać, że jako schematyczny horror- stoi w swojej klasie na wysokim poziomie. Wszystko jest dobrze wyreżyserowane, akcja płynie odpowiednim rytmem, mamy kilka interesujących dla oka technicznych rozwiązań(np. oglądanie rzezi na korytarzu z perspektywy obiektywu w wizjerze drzwi. Robi wrażenie). Całość ratuje także gore- nie jest co prawda tak mocne, że może wywołać odruch wymiotny, lecz jest fenomenalnie wykonane, prosto technicznie. Jak szczytowe osiągnięcia z lat 80 i 90. Widać tutaj, że czuwał jako producent sam Raimi. I jest go sporo, a ilość krwi, zwłaszcza w scenach finałowych może spokojnie konkurować z wodospadami tej cieczy w "Martwicy Mózgu" Petera Jacksona.
Aktorsko także wypada solidnie, główny czarny charakter jest taki jak ma być: raz wulgarny i obraźliwy, raz udający kochaną, dobra rodzinę.

Warto wspomnieć jeszcze o zakończeniu, które podnosi w moich oczach nieco całość: jest znowu groteskowo, slapstickowo, absurdalnie i mocno.
Przez cały film na szczęście mamy sporo nawiązań do poprzednich części, zwłaszcza kultowej dwójeczcki, dzięki temu fani serii znajdą sporo przyjemności dla siebie.

Film polecam każdemu kto oczekuje horroru na wysokim poziomie aczkolwiek nieoryginalnego. Reżyser jest świadomy schematów gatunku jednak nie wykorzystuje tego by się nimi bawić. Wykorzystuje te świadomość by po prostu klasycznie, acz na wysokim poziomie, je sprzedać widzowi.
 
Ja pierdole, naprawdę czego Netflix się nie tknie to musi spedalić. Siedmiu Królów Musi Umrzeć - zrobienie z Athelstana pedała to jakaś porażka.
 
Kontynuacja, nie wiedziałem, że Instagram ma limit tekstu, chujki:

Jak sprawa ma się z "Evil Dead: Rise"?
Niestety- mimo, że nie jest źle to nie jest też dobrze. A biorąc pod uwagę cechę poprzednich filmów serii, którą wymieniłem w pierwszym akapicie, czyli różnorodność, zaskoczenie nowym schematem- jest źle.
Początek filmu to jazda bez trzymanki groteską przypominająca stare, dobre "Martwe Zło 2". Od razu reżyser dał do zrozumienia, że świetnego, mięsistego gore nie zabraknie nam w tym filmie.
Niestety- po fenomenalnym prologu dostajemy wątek główny. A w nim już tak różowo nie jest. Owszem, jest odrobina dowcipu, lecz jest to zwyczajny, czarny humor. Dostajemy za to klasyczny produkcyjniak gatunku, bardzo schematyczny. Otrzymujemy co prawda kilka oryginalnych elementów w stosunku do oryginału jak chociażby zmianę lokalizacji z chaty w lesie na dość mroczna kamienice(lecz w iluż filmach już to widzieliśmy?), wprowadzono dość ciekawy wątek rodzinny w warstwie fabularnej.
Na obronę filmu muszę dodać, że jako schematyczny horror- stoi w swojej klasie na wysokim poziomie. Wszystko jest dobrze wyreżyserowane, akcja płynie odpowiednim rytmem, mamy kilka interesujących dla oka technicznych rozwiązań(np. oglądanie rzezi na korytarzu z perspektywy obiektywu w wizjerze drzwi. Robi wrażenie). Całość ratuje także gore- nie jest co prawda tak mocne, że może wywołać odruch wymiotny, lecz jest fenomenalnie wykonane, prosto technicznie. Jak szczytowe osiągnięcia z lat 80 i 90. Widać tutaj, że czuwał jako producent sam Raimi. I jest go sporo, a ilość krwi, zwłaszcza w scenach finałowych może spokojnie konkurować z wodospadami tej cieczy w "Martwicy Mózgu" Petera Jacksona.
Aktorsko także wypada solidnie, główny czarny charakter jest taki jak ma być: raz wulgarny i obraźliwy, raz udający kochaną, dobra rodzinę.

Warto wspomnieć jeszcze o zakończeniu, które podnosi w moich oczach nieco całość: jest znowu groteskowo, slapstickowo, absurdalnie i mocno.
Przez cały film na szczęście mamy sporo nawiązań do poprzednich części, zwłaszcza kultowej dwójeczcki, dzięki temu fani serii znajdą sporo przyjemności dla siebie.

Film polecam każdemu kto oczekuje horroru na wysokim poziomie aczkolwiek nieoryginalnego. Reżyser jest świadomy schematów gatunku jednak nie wykorzystuje tego by się nimi bawić. Wykorzystuje te świadomość by po prostu klasycznie, acz na wysokim poziomie, je sprzedać widzowi.
Miała być krótka... :usunto:
 
Back
Top