Filmy - co obejrzeć a co omijać szerokim łukiem.

Przecież mój ostatni wpis to idealny przykład ustąpienia/odpuszczenia tematu.




Serio? Jakoś tego nie wyczułem :) Ale nawet jeśli tak, to jedna jaskółka wiosny nie czyni :-)







@PAN EM




Zdaje sobie sprawę, że każdy posiada przynajmniej jeden taki film, który wprawił go w stan osłupienia i bezkresnego zachwytu


Podzielisz się swoimi ?
 
Chodziło mi o wyraźne obalenie twojego i Mmateusza rozumowania, jakoby rankingi i porównania filmów z różnych lat i gatunków nie miały sensu. Mniej skrajnie też to można uzasadniać - np. moim zdaniem "Chłopaki z ferajny" są lepsze od "Władcy Pierścieni". Jest to subiektywne, ale można o tym dyskutować zamiast z góry zamykać temat pisząc o kotletach i ciastkach.



W ocenie filmu chodzi głównie o odczucie widza, przy czym jeśli widz swoje już w życiu widział i ma podobny gust to jego ocena będzie dla mnie bardziej miarodajna. Ludzie pisząc w tym temacie recenzje i oceniając filmy w skali 1-10 też raczej opisują swoje wrażenia co do całokształtu filmu a nie co do jego aktorów, budżetu czy otrzymanych laurów.
 
@lugasek - Czemu nie. Jest to 8 i 1/2.



@ziggy123 - moim zdaniem piszesz bzdury. Gdyby zresztą tak było, to musiałbyś wysłuchiwać zachwytów nad "M jak Miłość", czy innym "Klanem", bo czy tego chcesz, czy nie, te twory wzbudzają emocje w ludziach. W jakich ludziach, cóż, to osobna kwestia.



Uwierz mi, że znam osoby, które obejrzane filmy liczą w tysiącach, a mimo to dalej ich gust uważam za fatalny, a wiedzę o filmie za zerową.



Jasne, wrażenia po filmie są bardzo ważne, ale miło jest gdy są one zestawione z bodźcem, który je spowodował. Z jego sensownością i próbą doszukania się prawdziwych powodów tej 'euforii'. To, że coś mi się podoba, albo nawet zajebiście podoba, albo szaleję za czymś, nie jest jest jeszcze miarodajną wykładnią dla innych. Oczywiście możesz też znać czyjś gust na tyle, że łykasz w ciemno. To naturalne, ale w przypadku rankingów, nie masz najmniejszego pojęcia kto stoi po 'drugiej stronie' tych punkcików.
 
@ Tomasz Chmura - bez znaczenia. Chciałem Cię trochę sprowokować do uzasadnienia własnego zdania. Zdaje sobie sprawę, że każdy posiada przynajmniej jeden taki film, który wprawił go w stan osłupienia i bezkresnego zachwytu, ale tylko niewielka część z tych osób, po odrzuceniu rozmowy o emocjach, potrafi swój wybór rzeczowo uzasadnić.






Jeśli chcesz poznać moją opinię o Odysei Kosmicznej, to zapraszam do przeczytania tych 12 stron: http://esensja.stopklatka.pl/film/recenzje/tekst.html?id=485&strona=1#strony - Nie ma w Internecie lepszego tekstu traktującego o tym dziele. Musiałbyś poznać również twórczość Clarka. Ciekawie esencje filmu uchwycił również Ray Bradbury mówiąc: • Dlaczego wciąż powracamy do • 2001 • i oglądamy film w kółko raz za razem? Przecież nie dla pozbawionego emocji aktorstwa i niejasnego zakończenia. Powracamy dlatego, że same możliwości interpretacji oferują nam całkowitą wolność i wystrzeliwują w kierunku najwspanialszej ze wszystkich architektur: samego Wszechświata • - I w tym tkwi sens i uwielbienie moje, jak i rzeszy innych fanów tego filmu. Nie da się uzasadnić filmu bez emocji, bo niby jak mam to zrobić? Zacząć bredzić o recenzji obiektywnej? Nic takiego nie istnieje. Mogę śmiało powiedzieć, że film jest nudny, pozbawiony akcji, monotonny, przesadzony, pretensjonalny i wszystko to byłoby prawdą. Jednak sens uwielbienia zawsze tkwi w osobistych odczuciach i własnych przeżyciach, których cząstki odnajdujemy w różnych dziełach z którymi się identyfikujemy i które podziwiamy. Uważam za daremną próbę argumentacji gustu, bo składa się na to za wiele czynników. Mając do dyspozycji muzykę, książkę i film, to ostatnie szanuję najmniej. Odnajdując więc najlepszy, najbardziej realny i wizjonersko zrealizowany film w tematyce, która jest najbliższa memu sercu, dlaczego mam nie uważać, że ów dzieło nie jest najpiękniejszym wytworem sztuki w znanym mi systemie wartości? Czymże jest genialność filmu, jak nie tym, co wpływa na człowieka, miażdżąc go wewnętrznie, a jednocześnie uduchowiając? Czymże jest "najlepszy film" na liście, jeśli nie przeżyciem, którego nie może zapewnić żadny inny twór w danej konwencji? Dlatego pytam się, jak można odrzucać "emocje" i żądać "rzeczowego" uzasadnienia? Czym mam się zachwycać? Standardami, którymi kierują się recenzenci czy może łzą spływającą po policzku, symbolizującą moje oddanie i zachwyt pięknem, które przemija mi przed oczami?



Jak wiadomo widz nie samymi obrazami się syci. Jeśli wokół niego tańczy widowisko, to mimowolnie oko trzeba zawiesić. Widowisko to jednak musi być tak dobre, żeby człowiek się w nim zatracił. Przestał nawet myśleć, tylko po prostu czuł i chłonął. Aż sam zostanie pochłonięty swoistym misterium przedstawienia. I to właśnie zapewniła mi Odyseja Kosmiczna.






Z tych bardziej "obiektywnych" rzeczy, wspomnieć trzeba oczywiście o pionierskich efektach specjalnych. Do dziś sztuczki Kubricka budzą podziw swoim kunsztem i wizjonerstwem. Również żaden film do czasu Odysei nie podszedł do tematu interakcji człowieka z kosmosem tak poważnie. Żaden film nie połasił się na taką głębię przekazu, które zaserwował nam duet Clark&Kubrick. Zawsze w filmach sci-fi chodziło tylko o obcych i zniszczenie. Kubrick stworzył coś zupełnie odwrotnego. Nastawił się na dzieło tworzenia. Odyseja Kosmiczna to nic innego jak cykl życia. Tym bardziej wstrząsa ostatnia scena embrionu w błonie gdy elementy układanki zlepiają się w całość. Zatem co? Historia! Film ten opowiada nam historię. Nieprostą, lecz złożoną, która swoje walory pokazuje dopiero wtedy, gdy zrozumiana jest prawidłowo.






Idąc dalej: efekty wizualne, połączone z muzyką klasyczną. Kompozycja! Takiego czegoś nie było jeszcze w historii kinematografii! Kosmiczny balet - nową ideą piękna. Nową, bo nieznaną do tej pory. Przedstawienie idealnej ironii w postaci muzyki Johanna Straussa wirującej w próżni. Ciepły, pełen życia utwór genialnego kompozytora, tworzący rzekomy konglomerat z zimną, pustą próżnią kosmosu. Utwór dla ludzi, w którym tańczą bezduszne statki z metalu i tworzyw - jakże to genialne posunięcie!







Ray Bradbury w swoim cytacie myli się jednak. Gra aktorska nie jest pozbawiona emocji. Cały zamysł filmu polegał na zdystansowaniu i odpersonalizowaniu aktorów tak, by najbardziej ludzki dla widza miała okazać się sztuczna inteligencja. Jest to niesamowity zamysł i swego rodzaju przesłanie, każące nam zastanowić się nad przyszłością rasy i tego jak właśnie coraz częściej wyzbywamy się wspomnianych emocji, tworząc jednocześnie sztuczne twory będące bardziej ludzkie od nas samych.







A scenografia? Kubrick kontaktował się z firmami, agencjami rządowymi, specjalistami, naukowcami, pisarzami i projektantami, chcąc poznać lub przewidzieć jak życie mogłoby wyglądać w owym 2001 roku. Wszystko więc, każdy szczegół, robiony był pod kątem realistycznych prognoz, mających na celu odzwierciedlić możliwie jak najlepiej panujące warunki w przyszłości. Toż to zbędna szczegółowość! Projekty te nie dość, że mogły się kompletnie minąć z prawdą, to na dodatek dokładały ogrom pracy! Dlaczego więc takie zaangażowanie? Otóż Kubrick chciał, by jego film był prawdziwy. Prawdziwy w swej naturze i prawdziwy w swej fantastyczności. A to już coś, czego nie wolno pominąć i niedocenić spoglądając na całość. Kubrick nie tylko chciał stworzyć film science-fiction, chciał go urzeczywistnić. Zrealizować zgodnie z obowiązującymi prawami. Wiarygodnie względem przestrzeni kosmicznej i galaktyk.







Odyseja Kosmiczna to więc nie tylko nowatorski i genialny film, zawierający w sobie niesamowitą ilość innowacyjnych rozwiązań, ale również największe i najcenniejsze dzieło kina science-fiction jakie do tej pory powstało. A w zwykłej i prostolinijnej teorii porusza mnie po prostu przesłanie filmu, które mówi, że droga człowieka dopiero się rozpoczyna. Więcej mi nie trzeba, by uznać ten film za najlepszy ruchomy obraz w historii kinematografii. Co roku oglądam Odyseję Kosmiczną i co roku jest dla mnie tak samo wzruszająca, a Ty pragniesz rozmowy, a wręcz "rzeczowego uzasadnienia" czegoś, czego nie da się obiektywnie zmierzyć.
 
@ Tomasz Chmura -



Piszesz, że nie da się, a jednak to zrobiłeś. Niezależnie czy to bardziej Twoje argumenty, czy autora przytoczonego tekstu, to ma to ręce i nogi. Ja również cenię sobie wysoko film Kubricka, pragnę jednak zaznaczyć, że spośród naprawdę wybitnych filmów ciężko wyłuskać ten jeden, który z pewnością jest naj. Dla Ciebie będzie to Odyseja, dla mnie 8 i 1/2, a dla kogoś innego jeszcze coś. Sęk w tym, i mam nadzieję, że się ze mną zgodzisz, że nie jest to tak totalnie kwestia gustu, bo są filmy, których umieszczenia na "tronie" po prostu nie da się uzasadnić bez zrobienia z siebie idioty i wykazania się elementarnymi brakami.
 
Argumenty są w całości moje. A co do tezy, to potrafiłbym się z nią zgodzić. Ogólnie uważam, że niepotrzebnie wyszła cała ta dyskusja. Zapewne zmyliło Cię to, że w swoim jakże odważnym oświadczeniu z początku, napisałem, że "Odyseja zjada innych", nie dodając "moim zdaniem". Otóż dawno już się nauczyłem, a wręcz przyzwyczaiłem, że w sieci, wszystko to co wypowiadam jest zawsze moim zdaniem i tylko moim zdaniem - niczym więcej. Mówiąc o Odysei, miałem oczywiście na myśli swój ranking, bo raczej nie staram się aspirować do miana znawcy wszystkiego. Analogicznie uważam, że Jacek Kaczmarski jest najbardziej wartościowym bardem/muzykiem, jakiego spłodził świat. A gdzież mu do Queen czy The Beatles? To też plasuje się do kwestii gustu, który umieszcza na tronie coś, czego nie da się uzasadnić bez zrobienia z siebie idioty? Chyba tak. Dla mnie jednak żadna inna muzyka nie ma większej wartości. Jednak również mógłbym napisać podobną ilość argumentów świadczących za moim stanowiskiem co w związku z Odyseją. A jakby to miało się do świata? Zapewne nie na tyle obiektywnie, by uznać pogląd za wiarygodny.



Więc owszem, chyba doszliśmy do porozumienia.
 
Dla fanów Sandlera



Grown.Ups.2.2013.1080p.BluRay.x264-SPARKS



+



Uklad.Zamkniety.2013.PL.DVDRip.x264-PTRG



@old snake



są, ktoś tu kiedyś się podniecał tym filmem, mi tylko ten o fryzjerze jako tako podszedł xD ach i click z Kate :-)
 
21-35 na jedynce Indiana Jones i Świątynia Zagłady. Obowiązkowa pozycja, jak któryś z gimbów naszych forumowych nie oglądał to ma okazję, jak nie oglądali Wejście Smoka, to tego pewno też : D
 
Man of Steel - WOW jak nigdy nie lubiłem supermana jako komiksowej postaci, tak tu wszystko wyglądało świetnie. Graty Panie Snyder, odbił się Pan od dna xD Było kilka facepalmów, (tornado WTF?!) ale to ekranizacja komiksu. Zero nudy. Jest klimat, jest rozpierducha, są efekty, dobry soundtrack. Berdzo przyjemny i zdecydowanie najlepszy w tym roku blockbuster o niesamowitej skali. Efekty jak dla mnie zajebiste :-)



7+/10



















BTW, zna ktoś jakiś dobry = tani sklep z Bluray?
 
21-35 na jedynce Indiana Jones i Świątynia Zagłady. Obowiązkowa pozycja, jak któryś z gimbów naszych forumowych nie oglądał to ma okazję, jak nie oglądali Wejście Smoka, to tego pewno też : D


Kocham, dwójkę najbardziej właśnie. Widziałem to tyle razy, że właściwie z pamięci na upartego mogę za bohaterów dialogi wypowiadać :D
 
Ech, nie było mnie i teraz muszę pisać replikę po czasie :) Panie Em - nie pisałem że film jest lepszy jak budzi emocje (rodem z M jak miłość czy inne), tylko że wartość filmu jest subiektywną sprawą, nie dającą się stwierdzić empirycznie. Chyba, że chcesz oceniać "lepszość" wg długości filmu, ilości scen danego rodzaju itd.



Samo "uzasadnianie" które proponujesz też jest subiektywne, ktoś może obejrzeć film "krwawa pięść 10" i uzasadniać ci że jest to arcydzieło bo oddaje samotność człowieka w obliczu przeciwności losu i kryzysu ogólnoludzkich wartości. Jak mu udowodnisz że nie ma racji, "szkiełkiem i okiem", rysując wykresy na tablicy? Odbiór sztuki to nie jest kurczę matematyka.
 
Star Trek: Into Darkness (2013) - jak nigdy nie lubiłem universum Star Trek'a , tak po seansie nadal nie zostałem przekonany. Momentami zbyt bzdurny i sztampowy. Lepszy od części z 2009, a dodatkowego plusa za motyw z Khanem i (nie)przypadkowe nawiązanie do angielskiego serialu "Sherlock". 6/10 , z czego kilka ocen w górę za wizualne i dźwiękowe efekty oraz za blond panią doktor.
 
Kocham, dwójkę najbardziej właśnie. Widziałem to tyle razy, że właściwie z pamięci na upartego mogę za bohaterów dialogi wypowiadać :D


Dla mnie trzecia część jest najlepsza:)
 
Właśnie wyszedł dość dobrze przyjęty horror o rodzinie kanibali



We.Are.What.We.Are.2013.720p.BluRay.DTS.x264-PublicHD
 
Man of Steel (2013) - za dużo śmiechu i absurdów, które zwykle pomijam, zaś tutaj zbytnio raziły mnie po oczach. Tylko 5/10
 
Machette Kills (2013) - jestem pozytywnie zaskoczony, bo spodziewałem się większego shitu. Wiadomo, to kino jest dosyć specyficzne i ciężko je oceniać "na poważnie", ale po seansie wyszedłem zadowolony i mogę szczerze wystawić temu filmowi 7/10 (wiadomo, z odpowiednim dystansem).
 
jak tam wypadła moja koffana Miss San Antonio? :-):-):-) dla niej zobacze każdy cra xD



BTW,



The.Texas.Chain.Saw.Massacre.1974.REMASTERED.BDRiP.x264-LiViDiTY
 
W weekend obejrzałem dwie dobre komedie:



- The world's end (nie mylić z This is the end) - nowa komedia od angoli stojących za Shaun of the dead i Hot fuzz, mocno porąbana, nie wiem czy nie najlepsza z ich dotychczasowych,



- Office Space - komedia Mika Judge'a (Beavis&Butthead, Idiokracja) z 1999 r., wcześniej mi jakoś umknęła, świetna satyra na pracę biurową, z miejsca trafiła do mojego top ten ulubionych komedii. Jeśli ktoś pracował za komputerem w biurze jako trybik w maszynie to koniecznie musi obejrzeć.



Obejrzałem też Elizjum i niestety film słaby, pomysł dobry ale całość robi się szybko sztampowa i chaotyczna.
 
@ziggy123



muszę obczaić ten Office Space, bo brytyjski "The office" (serial) mnie rozpierdalał momentami :-)...
 
Gdy Hal umierał płakałem jak bóbr, drugi raz się tak wzruszyłem jak Terminator topił się w kadzi z roztopioną stalą.



Zaiste,piękny moment w historii kina!

+100 Wujek!
 
:-) teoretycznie mogło się zdarzyć:-)



terminator-gif-animado.gif
 
Back
Top