Dziwne, że pół forum gorliwie wypowiada się na temat sterydów w topicu o Hallmanie, jednoczesnie niewiele na ten temat wiedząc (wnioskuje tak z tego topicu, nikogo nie obrazajac).
No ale ja nie o samych pozytywnych i negatywnych skutkach działania poszczególnych sterydów chce tutaj napisać (bo strony poświęcone opisom poszczególnych specyfików dostępnych na rynku wraz ze skutkami ubocznymi są łatwe do odszukania), ale pół-SERIO o tym dlaczego uważam, że nie powinno się dopuszczac oraz legalizowac ich brania ZWŁASZCZA w MMA.
Po pierwsze (teraz powiem coś pozornie oczywistego) w mojej opinii sport jako zjawisko, może być zrozumiały tylko w kontekście biologicznym, gatunkowym, przede wszytskim jako forma porównywania sprawności ciał, umysłów, a może przede wszystkim leżących u ich "źródła" genów. Stosując doping wypaczamy więc tę podstawową ideę, która wywołuje w Nas emocje podziwu dla sportowców, która przeciętny meżczyzna może porównać do podziwu dla pięknej i "ułożonej" kobiety z która zdazyło mu sie obcować (minus boner ;)), bo jej źródła są w obu przypadkach głównie biologiczne. Posłuże się równie niewybrednym przykładem dalej i powiem, że obcowanie z zawodnikiem, który jest znanym koksiarzem, jest podobne do obcowania z panną z implantami. Niby wszyscy sie zgadzają, że dobrze wykonane sztuczne cycki wyglądają bardzo apetycznie, ale kazdy w mgnieniu oka zamieniłby je na naturalny ekwiwalent. Tak więc sterydy pozbawiają Nas prawdziwej, pełnej przyjemności płynącej z podziwu dla danego Człowieka, jego esencji.
Po drugie, jednym specyfikiem (choc zazwyczaj wieloma na raz) można po części nadrobic dobrze zorganizowane zaplecze treningowe, metody treningowe i dobrych trenerów. W przypadku "Naszych" reprezentantów pozbawia Nas to dumy, że oto ten chłopak/dziewczyna od Nas, może wspiąć sie na wyzyny dzieki temu, że miejsce, w którym zyjemy, kraj, region, miasto i wszystko co się na nie składa, zapewniło mu odpowiednie warunki do rozwoju - okrada to Nas z podziwu dla... Nas samych, okrada Nas z dumy, która czujemy po występach Polaków, bo nie tylko w jakimś stopniu współdzielimy z Nimi geny, ale współbudujemy ich sukces przez pokolenia, tworzac dla niego bazę.
Po trzecie, profesjonalny zawodnik operując poza ramami wyznaczonymi mu przez jego geny i środowisko, przez deregulacje naturalnych reakcji organizmu, wielokrotnie zwieksza ryzyko kontuzji oraz powikłań zdrowotnych, za które płacimy my wszyscy w postaci składki na jego rehabilitacje, leki, często operacje usuwania guzków z jąder czy sutków a nawet zabiegi in vitro, jeżeli całkiem wygasi swoje jądra np. testosteronem przyjmowanym z zewnatrz. Tak więc sterydy okradają Nas z pieniędzy, a przyjmujący je i ponoszacy konsekwencje zdrowotne, są tutaj społecznymi pasożytami.
Po czwarte MMA to sport kontaktowy, więc przesiąknięty koksem stanowi kolejne zagrożenie dla samego zawodnika.
Przebiłem może Borna w długości posta, ale chciałem wrzucić coś nowego do tej debaty.
Thaks all folks.